Mylisz się. Jestem otwarty na wszelkie pomocne podpowiedzi np: uzyłem akumulatora ,cału czas szukam "czułych miejsc" masy.
Widzę ,że odkryłeś moją tajemnicę: jestem fanem pieców martenowskich

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Jestem chętny - jakoś przypadły mi do gustu słuchawkowcejurek1 pisze:Beier
Irraconalne pomysły ( chwała Bogu nie wszyskie) są zaczątkiem wielu przedsięwzięć
Zdaję sobie sprawę że 99 % energii puszczam w gwizdek ale co mi to...
I wbrew bardzo przytomnym i racjonalnym za(nie)chętom Kolegów z forum zachęcam do budowy tego parowozu.
Będę miał w końcu możliwość wymiany praktycznych doświadczeń. Co dwie głowy...
Na dobry początek mogę Ci sprezentować parę lamp 6c41c jeśli zdecydujesz się na budowę.
Pozdrawiam.
Chciałem Ci tylko dać do zrozumienia, że to jest niebezpieczne.jurek1 pisze:Zdaję sobie sprawę że 99 % energii puszczam w gwizdek ale co mi to...
A co będzie jak na wejście podłączysz np. DAC AudioNote? A jak dotkniesz palcem "gorącego" wyprowadzenia wtyczki kabla sygnałowego? Magic smoke...jurek1 pisze:Piszesz:
"... to jest niebezpieczne.
Zbyt duże odkręcenie gałki, czy jakieś wzbudzenie i z Twoich kosztownych słuchawek zostaje "magic smoke".
Nie jest to niebezpieczne- nikt nie zadał sobie trudu, żeby przestudiować mój układ- tu wzmocnienie diabełka jest mniejsze niż 1. A i pentoda nie ma dużego wzmocnienia. Mogę układ podkręcć na max i słuchawy wyrzymują.
Właśnie o to chodzi. Takich smaczków odległość nikt nie zrobi.jurek1 pisze:Dochodzę do wniosku, że na tym etapie zostaje mi samotne, mozolne poszukiwanie Graala ( czytaj: przesuawanie kabelków i masy o centymetry...)
ale o to w tej zabawie chodzi- no nie ?:)
Ja się dołaczam do zdania kolegów - zastosowanie "diabłów" do pędzenia słuchawek sens ma niewielki.jurek1 pisze:Zdaję sobie sprawę że 99 % energii puszczam w gwizdek ale co mi to...
No nie wiem... Oglądałem kiedyś na oscyloskopie przebiegi na wyjściu takich zasilaczy obciążonych standardowymi żarówkami. Najbardziej zbliżony do prostokąta miały zasilacze bez korekcji współczynnika mocy, czyli posiadające za prostownikiem klasyczny filtr z kondensatorem elektrolitycznym o dużej pojemności. Przy transformatorach z korekcją (cos ø w granicach 0,95) prostokąt był zmodulowany przebiegiem tętniącym o częstotliwości 100Hz i na ekranie dawało to, mówiąc obrazowo, straszną sieczkę.jdubowski pisze: BTW - czytalem o pozytywnym skutku zastosowania "elektronicznych transformatorów do halogenów" do żarzenia takich lamp.