Zjmuję się na serio starociami lampowymi dopiero od ok. 5 lat. Jestem w takim wieku że, pierwszym odb. domowym jaki pamiętam był PIONIER U. Stąd chyba nostalgia do takich staroci.
W domu dopuszczają ograniczoną ilość egzemplarzy i to w przyzwoitym stanie (obecnie max. 6 szt.) reszta w piwnicy-warsztaciku. Dzięki Ci Panie że taką mam i to suchą.Ciasno tam jak na oktęcie podwodnym. Jak mnie "naleci" lub coś "nowego" wpadnie mi w ręce spędzam na dole całe wieczory. W domu gadają że, ojcu znowu odbiło. Albo :,,żeby były z tego jakieś pięniądze". Czasami są, ale bardzo rzadko. Rodzina zmienia czasowo zdanie i wyraża zainteresowanie jak wniosę jakiś odnowiony i uruchomiony egzemplarz . Tooo gra ??
I żeby grało na codzień przerobiłem kiedyś dwa Pionierki (nie nadające się do reanimacji). Bebechy-radyjko tranzystorowe z UKF-em, z zewnątrz całkowity oryginał (a dłubaniny sporo żeby to pożenić mechanicznie).
Znajomi i goście tylko kiwają głowami i dziwią się że "to to " gra.
W pracy dziwią się :"skąd ty masz do tego cierpliwość ?".
Pozdrawiam wszystkich którym podobnie "odbiło"

.