Wyrób lamp elektronowych w Polsce-reaktywacja
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 125...249 postów
- Posty: 148
- Rejestracja: czw, 19 maja 2005, 20:59
-
- 125...249 postów
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 15 sierpnia 2005, 22:00
Narazie problemem jest ,z tego co wiem, piec indukcyjny i to on stanowi priorytet. Stary inkubator... gdyby miec odpowiednio dobra i mocna pompe prozniowa moznaby zaryzykowac rozszczelnianie jak i zatapianie lamp w tymze inkubatorze 'wypelnionym' proznia. rozbieranie lamp moznaby przeprowadzic przez odcinanie banki (cokol + system zostaja ze 'swoim' szklem).
Pozdrowienia
Airnox
Pozdrowienia
Airnox
-
- 125...249 postów
- Posty: 148
- Rejestracja: czw, 19 maja 2005, 20:59
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2987
- Rejestracja: sob, 18 września 2004, 19:38
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
-
- 125...249 postów
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 15 sierpnia 2005, 22:00
Widac zle sie wyrazilem, zaznaczam iz rozwazania sa czysto teoretyczne. Niekoniecznie inkubator - ogolnie jakies cos (znaczy pojemnik przezroczysty) z proznia w srodku (kwestia moznego zestawu pompujacego). Jednak moje rozwiazanie jest chyba najdrozsze w porownaniu z tymi ktore sie juz ukazaly w tym temacie. Zaznaczam ze sa to rozwazania czysto teoretyczne.
Pozdrowienia
Airnox
Pozdrowienia
Airnox
-
- 125...249 postów
- Posty: 148
- Rejestracja: czw, 19 maja 2005, 20:59
Obawiam się, że dyskusja jest stricte jałowa. Lampy (tradycyjne szklane) z natury swej rzeczy nie są pomyślane jako rozbieralne i naprawialne. Trzeba zresztą jasno powiedzieć:Większosć uszkodzeń to utrata emisji katody lub utrata prózni. Oba te przypadki wymagałyby wymiany katody.
Aby przekonać się co do możliwości takiej wymiany proponuję wam prostą zabawę: poświęćcie dwie uszkodzone jednakowe lampy i spróbujcie zamienić katodami. Przekonacie się wtedy, że dyskusja jest naprawdę jałowa.
Dziwię się, że mimo wielu moich wyjaśnień pewne sprawy wciąż nie są oczywiste. Tyczy się to zarówno naprawy lamp (co i raz ktoś to proponuje) jak i specyfiki próżni. Odróżnijmy dwie sprawy: uzyskiwanie próżni i utrzymywanie próżni.
Uruchomiony układ pompowy zapewni już po 20 minutach pracy próżnię rzędu 10^-5 Tr, zaś po godzinie pracy 2...5*10^-6 Tr. Rzecz w tym, że gdyby odtopić lampę w momencie, gdy taka próżnia już będzie uzyskana to lampa w parę chwil będzie się nadawała do wyrzucenia: próżnia bardzo szybko się popsuje. Dlatego tak istotne jest staranne odgazowanie detali, co zajmuje sporo czasu. W przypadku, gdy gettera praktycznie nie stosuje się proces ten musi być naprawdę długotrwały.
Aby przekonać się co do możliwości takiej wymiany proponuję wam prostą zabawę: poświęćcie dwie uszkodzone jednakowe lampy i spróbujcie zamienić katodami. Przekonacie się wtedy, że dyskusja jest naprawdę jałowa.
Dziwię się, że mimo wielu moich wyjaśnień pewne sprawy wciąż nie są oczywiste. Tyczy się to zarówno naprawy lamp (co i raz ktoś to proponuje) jak i specyfiki próżni. Odróżnijmy dwie sprawy: uzyskiwanie próżni i utrzymywanie próżni.
Uruchomiony układ pompowy zapewni już po 20 minutach pracy próżnię rzędu 10^-5 Tr, zaś po godzinie pracy 2...5*10^-6 Tr. Rzecz w tym, że gdyby odtopić lampę w momencie, gdy taka próżnia już będzie uzyskana to lampa w parę chwil będzie się nadawała do wyrzucenia: próżnia bardzo szybko się popsuje. Dlatego tak istotne jest staranne odgazowanie detali, co zajmuje sporo czasu. W przypadku, gdy gettera praktycznie nie stosuje się proces ten musi być naprawdę długotrwały.
-
- 125...249 postów
- Posty: 189
- Rejestracja: ndz, 26 lutego 2006, 22:58
- Lokalizacja: Lubartów/Lublin
W jaki sposób odgazowujesz elementy obecnie?
Pytam bo przecież - o ile emisja jest sensowna i nie zniszczy to katody - można podać napięcie dodatnie na siatke oraz anode i rozgrzać przez przekroczenie mocy admisyjnej. Być może stosujesz taki zabieg ale nie wiem czy gdzieś pisałeś o tym. Do odgazowania pozostają elementy konstrukcyjne. Ehh gdyby mieć taki piec indukcyjny
PS. A lampy z katodą wolframową? katoda tlenkowa zapowietrzona umiera, wolframowa o ile się nie przepali to chyba nie ginie pod wpływem powietrza? A takie lampy są chyba częstszym obiektem do regeneracji
Pytam bo przecież - o ile emisja jest sensowna i nie zniszczy to katody - można podać napięcie dodatnie na siatke oraz anode i rozgrzać przez przekroczenie mocy admisyjnej. Być może stosujesz taki zabieg ale nie wiem czy gdzieś pisałeś o tym. Do odgazowania pozostają elementy konstrukcyjne. Ehh gdyby mieć taki piec indukcyjny

PS. A lampy z katodą wolframową? katoda tlenkowa zapowietrzona umiera, wolframowa o ile się nie przepali to chyba nie ginie pod wpływem powietrza? A takie lampy są chyba częstszym obiektem do regeneracji

-
- 250...374 postów
- Posty: 264
- Rejestracja: pn, 14 marca 2005, 22:56
- Lokalizacja: wawa
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2837
- Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
- Lokalizacja: Łódź
Nazwa pliku zdradziła
a kształt anody utwierdził mnie w przekonaniu, iż jest to rentgenówka.

Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
-
- 500...624 posty
- Posty: 545
- Rejestracja: sob, 23 września 2006, 17:33
- Lokalizacja: Przeworsk/Kraków
Właśnie, a jak idą postępy w budowie pieca?
//Do niedawna myślałem że zrobienie lampy test w zasadzie proste, hehe, najbardziej zdziwiła mnie czasochłonność (i energochłonność) samego procesu odpompowywania, ciekawe jak sobie z tym radzili w latach 20-tych...
//Czytałem gdzieś że niektórzy z was chcieliby zajmować się "produkcją" lamp w domowych labolatoriach, myśle, że zajmować się nimi "kompleksowo nie ma sensu, lepiej specjalizować się w np. wykonywaniu baniek, otrzymywaniu związków chemicznych do powlekania katod, itp. Samemu trudno jest to wszystko ogarnąć... Alkowi byłoby dużo łatwiej gdyby nie musiał zajmować się czymśtam bo dostałby to coś gotowe od jakiegoś innego pasjonata.
Przecież tak zresztą było, konkretną lampą nie zajmowała się jedna osoba ale cały zespół badawczy, ktoś od anod, ktoś od katod, ktoś od baniek, siatek, próżni....
//Do niedawna myślałem że zrobienie lampy test w zasadzie proste, hehe, najbardziej zdziwiła mnie czasochłonność (i energochłonność) samego procesu odpompowywania, ciekawe jak sobie z tym radzili w latach 20-tych...
//Czytałem gdzieś że niektórzy z was chcieliby zajmować się "produkcją" lamp w domowych labolatoriach, myśle, że zajmować się nimi "kompleksowo nie ma sensu, lepiej specjalizować się w np. wykonywaniu baniek, otrzymywaniu związków chemicznych do powlekania katod, itp. Samemu trudno jest to wszystko ogarnąć... Alkowi byłoby dużo łatwiej gdyby nie musiał zajmować się czymśtam bo dostałby to coś gotowe od jakiegoś innego pasjonata.
Przecież tak zresztą było, konkretną lampą nie zajmowała się jedna osoba ale cały zespół badawczy, ktoś od anod, ktoś od katod, ktoś od baniek, siatek, próżni....
Czasochłonność pompowania wynika tu przede wszystkim z braku pieca indukcyjnego, co skutecznie uniemożliwia zastosowanie getteru rozpylanego jak i szybkie odgazowanie
. Poza tym nie stosuję innych procedur odgazowania detali, jak choćby wyżarzanie w wodorze.
Nie jest to poza zasięgiem, ale nie jest do przeprowadzenia w warunkach mojej pracowni. Staram się wystrzegać przeprowadzania takich procesów, gdyż nieopanowane stanowiłyby one najsłabsze ogniwa technologii, skazując mnie na łaskę i niełaskę osób trzecich.
Samego pompowania nie da się skrócić poniżej godziny, co wynika z czasu rozruchu pompy dyfuzyjnej; można natomiast natopić za jednym razem kilka lamp. Prace nad tym trwają, ale raczej będzie potrzebna pomoc ślusarza
.
Lampy specjalne będą pompowane w trzech etapach: pompą obrotową, dyfuzyjną i jonowo-sorpcyjną. Ta ostatnia przy dobrej próżni pracuje nader ekonomicznie. Nic nie szkodziłoby włączyć ją np. na tydzień.
Dotychczasowa praktyka sugeruje nie wierzyć (niestety) w szeroką współpracę technologiczną na forum. Pomoc użytkowników polega raczej na doposażaniu mojej pracowni, nie zaś zajmowaniem się praktycznymi aspektami technologii lamp.
Nie ułatwia to sprawy i co gorsza czyni ze mnie trochę takiego ostatniego mohikanina
.
Trudno mieć jednak o to pretensje. Trzeba się pogodzić z tym, że dla większości uczestników lampa jest po prostu elementem, który się używa a nie wytwarza.
Rezygnuję więc z opisywania na forum niektórych zagadnień, gdyż o ile się już zdołałem zorientować- nie zainteresowały one nikogo na forum na tyle, by jakimś kawałkiem tej całej zabawy się zająć.

Nie jest to poza zasięgiem, ale nie jest do przeprowadzenia w warunkach mojej pracowni. Staram się wystrzegać przeprowadzania takich procesów, gdyż nieopanowane stanowiłyby one najsłabsze ogniwa technologii, skazując mnie na łaskę i niełaskę osób trzecich.
Samego pompowania nie da się skrócić poniżej godziny, co wynika z czasu rozruchu pompy dyfuzyjnej; można natomiast natopić za jednym razem kilka lamp. Prace nad tym trwają, ale raczej będzie potrzebna pomoc ślusarza

Lampy specjalne będą pompowane w trzech etapach: pompą obrotową, dyfuzyjną i jonowo-sorpcyjną. Ta ostatnia przy dobrej próżni pracuje nader ekonomicznie. Nic nie szkodziłoby włączyć ją np. na tydzień.
Dotychczasowa praktyka sugeruje nie wierzyć (niestety) w szeroką współpracę technologiczną na forum. Pomoc użytkowników polega raczej na doposażaniu mojej pracowni, nie zaś zajmowaniem się praktycznymi aspektami technologii lamp.
Nie ułatwia to sprawy i co gorsza czyni ze mnie trochę takiego ostatniego mohikanina

Trudno mieć jednak o to pretensje. Trzeba się pogodzić z tym, że dla większości uczestników lampa jest po prostu elementem, który się używa a nie wytwarza.
Rezygnuję więc z opisywania na forum niektórych zagadnień, gdyż o ile się już zdołałem zorientować- nie zainteresowały one nikogo na forum na tyle, by jakimś kawałkiem tej całej zabawy się zająć.