atom1477 pisze: ↑śr, 17 kwietnia 2024, 15:08
[...] Nie zgadzam się tez z argumentem
Alka. To że ktoś może wrócić to słaby argument. Przecież czas edycji posta nie zostałby wydłużony na zawsze. Jak ten użytkownik wróci, to zawsze można wtedy przywrócić krótki czas edycji. Można też banować takiego użytkownika.
Powinno się wprowadzać ograniczenia stosowne do bieżącej sytuacji, a nie stosowne do wyimaginowanych czysto hipotetycznych przyszłych sytuacji. Bo inaczej będą wprowadzane dowolne ograniczenia, i ilość ograniczeń będzie tylko rosła.[...]
Rzecz w tym, że nie ma mowy o odejściu tej osoby. Jest obecnie pewien stan zawieszenia- jeden wniosek i konto wraca do użytku. Nie ma też mowy o żadnych nowych ograniczeniach czy regulacjach. Jest status quo.
atom1477 pisze: ↑śr, 17 kwietnia 2024, 15:08
Ktoś tam kiedyś dajmy na to wstawił niestosowny obrazek. To mamy z tego powodu blokować obrazki? I to na zawsze?
W normalnie działającym systemie takie nieodpowiednie obrazki byłyby wyrzucone przez moderatora, a użytkownik dostałby co najmniej reprymendę. Ale my przecież żyjemy w demokracji, więc zaraz byłoby pitolenie o wolności i równości. Przerabialiśmy to przecież właśnie z edycją postów i wiemy, jaki jest wówczas przebieg. Zapewne więc (analogicznie jak i wówczas) następowałaby eskalacja (kolejne brzydkie obrazki), w końcu sytuacja stałaby się nie do zniesienia tak dla użytkowników jak i moderatorów. Wówczas jedyne rozwiązanie, jakie pozostałoby to rzeczywiście blokada czy jakaś reglamentacja obrazków. Tak jak stało się z ograniczeniem czasu edycji. Nie rozumiem, o co ten lament? Przecież to jest demokratyczne i spełniające zasadę równości (sic!).
atom1477 pisze: ↑śr, 17 kwietnia 2024, 15:08
[...]Trochę mnie tutaj dziwi pogląd
Alka, po tym jak przeczytałem co sądzi o UE. Przecież UE to właśnie kwintesencja nadmiaru regulacji wprowadzanych na wyrost. Które potem ciężko usunąć, nawet jak straciły swój pierwotny sens.[...] Wolnościowcy nie chcą dóbr materialnych, a tym bardziej nie chcą ich za darmo. Oni chcą tylko wolności. Długi czas edycji posta to właśnie taka wolność. Ale i odpowiedzialność, o czym będzie na końcu tego posta.[...]Niech osoba zmieniająca bierze
odpowiedzialność za zmiany jakie wprowadza.
Jest takie powiedzenie, że jesteś tym, co jesz. I tak jest właśnie z nami. Żyję w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich i muszę grać wedle tych reguł, choć nie podoba mi się to. Nie ma tu żadnej sprzeczności między tym, co myślę, a tym co muszę robić. Patrząc szerzej, spożywamy więc te bajdy Adelajdy o wolności, traktując ją raczej jako taki wytarty slogan, niczym stare dżinsy przetarte już dawno w kroku. Zżymałem się na tę przaśną symbolikę "autostrady wolności" pana Prezydenta Komorowskiego, bo to właśnie czyni nas w jakimś sensie upośledzonymi. Z lubością często pitolimy o wolności, a im więcej o niej mówimy, tym jej mniej mamy. Ale to między innymi dlatego, że chętnie pitolimy o wolności, ale prawie nic o odpowiedzialności. Cieszę się więc, że ją przywołałeś, choć zupełnie pominąłeś istotę sprawy- tej odpowiedzialności nie ma bez przestrzegania reguł, o czym jeszcze na samym końcu. Odpowiedzialność (jak z łatwością znajdziemy w internecie) to nieuchylanie się od konsekwencji własnych wyborów i zachowań, to dbanie o dobro i zapobieganie złu, wywiązywanie się ze swoich obowiązków, dotrzymywanie słowa, badanie konsekwencji i dokonywanie wyborów przyczyniających się do dobra.
Jakże często tego nie rozumiemy albo o tym zapominamy. Przecież konsekwencją takiej ciągłej edycji czy rozwalania dyskusji dawno powinny być działania moderatorów. A nie były, bo rzekomo naruszałoby to wolność (słowa, sumienia itd itp.). Gdy sytuacja stała się nie do zniesienia (także dla moderatorów), w końcu nastąpiły ich działania. Cóż się wówczas stało? Nie było mowy o nieuchylaniu się od konsekwencji własnych wyborów i zachowań. Było coś zgoła przeciwnego. Było jedynie niebywałe, niesłychane wręcz larum i pitolenie o nadszarpniętej wolności. Był cały chór łkających, aż mi siebie było żal, gdy przyszło mi żal to czytać.
Chciałbyś, aby osoba zmieniająca swój post brała odpowiedzialność. Jeśli nie ma reguł forum, to nie może być mowy o żadnej odpowiedzialności prawnej. O jakiej więc innej jakiej odpowiedzialności może być mowa? Przed Bogiem? Przed historią? Wolne żarty. Skutek jest tyleż opłakany co i oczywisty: aby w ogóle jakoś dało się funkcjonować, pozostaje traktować wówczas społeczność (nieważne czy to forum czy mieszkańców EU) jak pacjentów: obwarowywać zakazami i nakazami. W rozważanym przypadku odpowiedzialność za użytkownika wzięło...forum, ze swoją emanacją w postaci kierownictwa. Czas na edycję postu: jedna minuta. Myśleć trzeba. Niestety!
[/quote]