
TGp5 obciążony głośnikiem 8 omów obciąży lampy impedancją ok. 7,5 k, to jedynie o 25% mniej niż katalogowe 10 k. Gdyby o kolumnach można było powiedzieć, że w całym swoim paśmie ich impedancja zmienia się o nie więcej niż 25% to uważam, że mowa byłaby o majstersztykach sztuki elektroakustycznejTomek Janiszewski pisze: ↑sob, 9 października 2021, 22:21 Niestety wychodzi na to że EL95 są wyraźnie za słabe. Nawet na TGp5 obciążony głośnikiem 8 omów. Z kolei sam TGp5 zdecydowanie już nie będzie się nadawał do współpracy z głośnikiem 15 omów, chyba że pogodzimy się z drastyczntym obcięciem pasma od dołu.

Ależ ja go nie przekreślam! Tylko widzę, że są małe szanse na jego wykorzystanie, chociaż przez porównanie rozmiarów rdzeni jego i dowolnego TS80 (czyli transformatora o odpowiedniej do czterech ECL86 mocy).Jeszcze nie przekreślałbym szans transformatora od Juwla. Zrobisz próby z obciążeniem, na początek rezystorami lub żarówkami, to się przekonasz.
Nie pisałem, że na gąbkach, specjalnie wyraz "nowe" dałem kursywą! Nowe, w sensie inne niż posiadane dotychczas, ale na pewno nie XXI-wieczneNa gąbcakach? Błeeeee...Poza tym będzie powód, żeby kupić nowe, kolumny (8 omów)![]()
Szukałbym takich które miałyby GDN-y na szmatach, nawet syntetycznych. Czasem na Wolumenie trafiają się pary współczesnych chińczyków na takim zawieszeniu.

Z tym ostatnim nie mogę się zgodzić. Odwracacz fazy we wzmacniaczu mocy nie ma żadnego powiązania z układem regulacji barwy. Pomysł równoległego USZ od razu odrzuciłem, gdyż jest to wynalazek w tym zastosowaniu niepotrzebny, a szeregowemu impedancja wyjściowa poprzednich stopni jest zupełnie obojętna.Tak jak pisałem, jednym z założeń jest pasywna regulacja barwy dźwięku.
Trudno jest jak widać pogodzić wszystkie te cele. Zarówno EL95 z TGp5, jak i kołyskę z pasywnym regulatorem dźwięku.
Być może, jednak chciałbym wypróbować obie opcje i je porównać.Zrobiłem jak dotąd jeden regulator pasywny na lampach, a jednak do zbudowania aktywnego (gdybym miał budować kolejny wzmacniacz) mógłby mnie skłonić jedynie brak wysokoomowych potecjometrów wykładniczych. Natomiast w układach tranzystorowych od dawna stosuję regulatory aktywne, i za pasywnymi wcale mi nie tęskno.
Nie zakładam, że są bardzo kiepskie, a jedynie że nie są to szczyty sztuki nawijania transformatorów. Były to transformatory nawijane do telewizorów, klasy LUX co prawda, ale dalej do telewizorów. Nie spodziewam się po nich wysokiego Hi-Fi, choć liczę na spełnienie podstawowych wymagań normy i pasmo 16-kilohercowe.Dlaczego zakładasz że TGp5 są takie kiepskie? Oczywiście, 15W wyciśnie się z nich jedynie w gitarowcach, ale spełnienie elementarnych norm Hi-Fi uważam za całkiem realne. Naprawdę przyjemnie mi się ich słucha.
Oj nie ze mną te numery, składak został rozłożony, części odzyskane, nieprzydatne skasowane, nie ma czego wspominać.To już lepiej odbudować Lazuryta, i zostawić transformator tam gdzie będzie dobrze pracował.
Ale to zupełnie wypacza całą ideę tego wzmacniacza. Jest nią wykonanie sprzętu na starych (zabytkowych) transformatorach. Gdyby w grę wchodziłyby współczesne wyroby, już bym siedział przy nawijarce i wykonywał transformator na miarę, wycyzelowany i dopracowany. O zakupie współczesnej produkcji bubelków, nieważne jak nawijanych - ale z kilometra zdradzających XXI-wieczne pochodzenie - ani myślę.Przypomnę że już dawno temu pisałem o możliwości nabycia współczesnej repliki TGp5:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 11#p300111
Co prawda dawno już takowego nie widziałem, ale jego oferent urzęduje na Wolumenie praktycznie co tydzień. Trzeba zapytać i zamówić. Choć nie mam pojęcia na ile dokładna jest ta replika: w szczególności czy uzwojenia anodowe są równie symetryczne.
Tomku, ale to nie jest dla mnie żadne zagadnienie, ile rezystorów czy kondensatorów się używa. Już pisałem o co mi chodzi: o wypróbowanie czegoś innego, innego rozwiązania, a nie - jedynego słusznego. Po prostu budowa kolejnego takiego samego wzmacniacza, w którym najwyżej z nudów zmienię nominały oporników nie pociąga mnie jako zadanie konstrukcyjne. Tymczasem wzmacniacza z kołyską do tej pory nie budowałem, a jest to jeden z trzech najpowszechniejszych dawniej układów odwracania fazy. To, że akurat Tobie się on nie podoba, albo że istnieją doskonalsze - to nic.Skoro można było coś zrobić lepiej tym samym a w tym wypadku nawet mniejszym nakładem środków - to takie rozwiązanie jest złe. Policz choćby tylko elementy zaangażowane w taką kołyskę a w odwracacz z dzielonym obciążeniem i sprzężeniem galwanicznym. Wychodzi o jeden rezystor mniej, przy zdecydowanie lepszych parametrach.
Tego akurat nie musze powtarzać. Zresztą, można było zjeść ciastko i mieć ciastko (znaczy, pożałować elektrolitu, a uzyskać efekt jak przy dwóch): zastosować wspólny zablokowany rezystor katodowy, oraz dodatkowy mniejszy rezystor, włączony między katodami triod. Trioda odwracacza byłaby podłączona bezpośrednio do wspólnego Rk, a trioda pierwsza - przez ów dodatkowy rezystor, niech będzie 47-100 omów. Na tenże rezystor podane mogłoby być USZ. Być może taki numer zastosuję u siebie, zobaczymy.No i wychodzi na to że Gang Olsena pożałował tego jednego elektrolitu.
To prawda, ale nie bardzo jest alternatywa, zakładając użycie li tylko lamp serii 21. Można zrobić lepszą kołyskę na dwóch EF21, ale to zwiększa liczbę lamp. Z drugiej strony zastosowanie odwracacza o dzielonym obciążeniu utrudnia niskie dopuszczalne napięcie K-Ż.ECH21 w tym zastosowaniu to już kompletna improwizacja, podyktowana przymusem użycia do konstrukcji wzmacniacza PP lamp pomyślanych jako komplet do budowy popularnych (a więc z natury w układzie SE) odbiorników radiowych AM.
Niekoniecznie trzeba je wyeliminować, mówię tylko o takiej możliwości. W układach wyższej klasy nie były stosowane, co więcej - transformatory były nawijane w sposób minimalizujący pojemność uzwojenia pierwotnego.A to po kiego? Kondensatory w anodach lamp końcowych, czy to 2 x 2,2n czy to pojedynczy 1n nie tną pasma tak straszliwie, a zapobiegają wzbudzeniu samego stopnia mocy na częstotliwościach radiowych.
Nie, nie, nie, zupełnie się nie zrozumieliśmy. Idea tego wzmacniacza jest taka jak pisałem wyżej i jej nieodłączną częścią jest wykorzystanie TGp5 z epoki. Pisałem o możliwości wymiany jednego z transformatorów na inny, gdyby mi się trafił taki wizualnie "do pary", czyli albo drugi w ceratce, albo drugi "w tym czymś". Inne wzmacniacze też są w planach, ale na razie pomyślałem o tym. Na pewno PP na EBL21+ECH21, na pewno EL84 + E80CF, na pewno EL34/6GB8 z rozbudowanym inwerterem mojego pomysłu. Niewykluczone, że w układzie typu QUADMnie w tym momencie wręcz szkoda by było kupować lub pętać transformatory lepsze i większe od TGp5 tylko po to aby wstawiać je do takiego słabego, ale przyjemnie grającego ceownikowca. Jakbym miał już to robić - to wykorzystałbym nowe transformatory w zupełnie nowym, awangardowym wzmacniaczu. Np. w układzie QUAD 1:1 na 2 x PL841 w każdym z kanałów. Oczywiście, w jego przypadku zastosowałbym bardziej złożony inwerter niż zastosowałem, zdolny do wysterowania końcówki wysokimi napięciami. Najpewniej wzorowany na Williamssonie.

Nie wiem tylko kiedy to nastąpiA z wynikami oczywiście chętnie się zapoznam.W wolnej chwili (ha ha ha) zmierzę parametry indukcyjne obu transformatorów, zobaczymy czy przyznawali pierwszy znak jakości na ładne oczy czy rzeczywiście coś za tym stoi

Pozdrawiam
Jakub