Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Przed wypowiedzią bardzo proszę o zapoznanie się z regulaminem tego działu.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

kubafant pisze: sob, 2 października 2021, 20:28 Mam do tego celu odłożone już od dłuższego czasu /jak Kolega Szewek/ dwa transformatory typu TGp5-5-666, niestety nie pomnę z jakim oznaczeniem jakościowym -
Serek z jedynką - to jedno, ale co z rezystancjami połówek uzwojenia anodewgo? Identyczne jak w moich TGp5, czy różne jak w TG2,5 z odczepem?
Mam również b. porządny transformator sieciowy prod. byłej NRD, pochodzący prawdopodobnie z radio Juwel, przeznaczony do współpracy z EZ81. Z moich wiadomości wynika, że pracował on z prądem wyprostowanym rzędu 75 mA.
Coś mi tu nie pasuje. Przy takim prądzie wystarczyłaby z zapasem oszczędniejsza pod względem żarzenia EZ80 (Io=90mA), i taka była stosowana w radiach ze stopniem końcowym SE, np Berolina. Może ktoś ją podmienił na taką jaką miał?
ECL82 i -86, choć dostarczające znaczniejszego zapasu mocy, pobierają zbyt wiele prądu.
Którego, żarzeniowego? Istotnie, karkołomnym zadaniem jest wygospodarowanie prądu żarzenia dla 4 lamp mocy z transformatora który przewidziany był do żarzenia jednej tylko takiej lampy, plus kilku lamp napięciowych. Jednak kuriozalnie wręcz niska moc żarzenia EL95, mniejsza od każdej z pozostałych lamp heptalowych z których możnaby złożyć kompletne radio AM (6BE6, 6BA6, EBC91) wydaje mi się podejrzana. Ma ktoś własne doświadczenia z EL95, czy przypadkiem takie wysilenie katody nie odbiło się na jej żywotności?
Jako, że transformator /z pięknym, tekstolitowym karkasem/ przewidziany był na ok. 75 mA prądu i (niestety) głośnik ze wzbudzeniem, zdecydowałem się na zmianę konfiguracji zasilacza - z takiego o wejściu kondensatorowym na taki o wejściu dławikowym. Pozwoli to na bezpieczne czerpanie większego prądu a zarazem na obniżenie napięcia do - wg moich szacunków - ok. 250 V
To natomiast byłoby krokiem w dobrą stronę (inna rzecz czy wystarczającym). EZ81 zdolna jest w tych warunkach dostarczyć 180mA prądu, zamiast 150mA jak przy filtrze pojemnościowym. Uzupełniłbym tylko taki zasilacz o baterię warystorów, tak dobranych aby pod normalnym obciążeniem pobierały one niewielki tylko prąd, za to bez obciążenia napięcie na wyjściu filtru nie odlatywało aż do 400V.
Jednak główną motywacją było zrobienie użytku z posiadanych transformatorów (TGp5-5-666) oraz lamp (EL95).
To niestety wygląda mi na próbę pogodzenia ognia z wodą, szczególnie że jak piszesz dalej - głośniki mają 4 omy. Samo tylko obciążenie takim głośnikiem transformatora zaprojektowanego dla 10 omów (dwóch szeregowo połączonych głośników GD18-13/2 o impedancji 5 omów każdy) nie byłoby dla niego jeszcze wielką tragedią. Za cenę spadku sprawności i zwiększonego nagrzewania uzwojeń (ale przy nieciągłym z natury sygnale audio miałby szansę to wytrzymać) a także pewnego pogorszenia przenoszenia sopranów uzyskałoby się poszerzenia pasma od dołu, zarówno mało- jak i wielkosygnałowego, a tym samym większą niezniekształconą moc maksymalną. Zamiast 5W na 10 omach - 12,5W na 4 omach (w praktyce trochę mniej, z uwagi na pogorszoną sprawność). Niestety przełoży się to także na proporcjonalny wzrost prądów anodowych lamp (o ile one wydolą, jeżeli nie - to moc nie tylko nie wzrośnie tak jak można było oczekiwać ale wręcz może spaść). Użycie w tej sytuacji niskoprądowych lamp końcowych (a za takowe należy uznać EL95; dwie takie lampy w połączeniu równoległym odpowiadają jednej EL84) sprawi że rezultaty będą opłakane.
Zatem jeżeli koniecznie chcesz użyć TGp5 z głośnikami 4 omy, to nie pozostaje nic innego jak dobrać do takiego zestawu wysokoprądowe lampy. Być może wystarczą ECL82, najpewniejsze będą jednak PCL805. Oczywiście, nie ma wówczas mowy o wykorzystaniu upatrzonej sieciówki, a i pojedynczej EZ81 najpewniej wystarczy.
Inna możliwość - to wykorzystać wszystkie posiadane transformatory oraz lampy EL95, ale wówczas potrzebne będą głośniki 15 omów, i norm Hi-Fi (moc 6W, pasmo od 40Hz) się wówczas nie spełni. Rozsądnym kompromisem będzie w tej sytuacji wykorzystanie samych tylko TGp5, do których trzeba będzie dobrać odpowiednio mocny zasilacz, zespoły głośnikowe o impedancji 8 lub 7,5 oma (np. na dwóch równolegle połączonych 15-omowych GDS31-21/5 lub GD26-18/3), i wreszcie najzupełniej już typowe lampy audio, mianowicie E/PCL86, a może i E/PCL82/6F3P wystarczą.
Zastanawiałem się trochę nad topologią wzmacniacza. Gdybym użył lamp ECL82/86 zastosowałbym odwracacz fazy typu kołyska
I po co sobie życie komplikować? Jedynym "uzasadnieniem" dla kołyski mogłoby tutaj być połączenie lamp końcowych w triody, względnie estetyka schematowa (dwa niemal identyczne tory na ECL-kach połączone tak aby tworzyły razem wzmacniacz PP). Poza tym kołyska ma istotne wady, w szczególności znaczną asymetrię u góry pasma, zwłaszcza z wysokoimpedancyjnymi triodami E/PCL86. Można ją zmniejszyć stosując wspólny nieblokowany rezystor w katodach obu triod, ale to wymusza rezygnację z szeregowego USZ w katodzie pierwszej triody, i skłania ku dołożeniu jeszcze jednego stopnia napięciowego, gdzie użycie takiego USZ będzie możliwe. A przy tylu stopniach objętych ogólnym USZ, szczególnie z wysokoczułymi lampami jakimi są ECL86 wzbudzenie jes niemal pewne.
natomiast przy EL95 (i towarzyszących ECC83) myślę raczej o odwracaczu z dzielonym obciążeniem. To taki stereotyp, kojarzący mi się od razu na myśl o "wzmacniaczu niemieckim".
Raczej z niemieckim... owczarkiem, ale mocno skundlonym :oops: :wink: Heptale sterowane novalami mocno się gryzą; na odwrót to by jeszcze uszło. Jak układ z dzielonym obciążeniem - to dlaczego nie na 6Ż1P jak w tematycznym projekcie, oczywiście oczyszczonym z sierściuchowatych baboli. :evil: Drugą pentodę możnaby też zastąpić dowolną EC, np EC92. Można też
pobawić się kołyską na duotriodzie ECC91. Ta miniaturowa lampa dla stopni końcowych nadajników UKF małej mocy cechuje się niską impedancją wewnętrzną toteż uniknie się problemów z pasmem, ale... zużywa prąd żarzenia większy niż EL90, o EL95 już nie mówiąc. :shock:

Pozdrawiam
Tomek

Ps. Miałem nadzieję że pochwalisz się sukcesami w krętactwie :twisted: ...;). A i polskie ECF82 by się znalazły, choć po doświadczeniach ze wzmacniaczem na dodatkowo dwóch sztukach 12B4A nie udało się zlikwidować piszczenia...
[/quote]

Witam serdecznie Kolegów,
I ja ostatnio nabrałem zapału do spróbowania sił z niewielkiej mocy wzmacniaczem (celuję w 6 W na kanał, żeby zadośćuczynić normie Hi-Fi DIN45500). Mam do tego celu odłożone już od dłuższego czasu /jak Kolega Szewek/ dwa transformatory typu TGp5-5-666, niestety nie pomnę z jakim oznaczeniem jakościowym - ostatecznie zawsze będzie można zmienić na lepsze w razie "trafienia". Mam również b. porządny transformator sieciowy prod. byłej NRD, pochodzący prawdopodobnie z radio Juwel, przeznaczony do współpracy z EZ81. Z moich wiadomości wynika, że pracował on z prądem wyprostowanym rzędu 75 mA. W pewnym sensie determinuje to wybór lamp mocy - rozważałem ECL82, ECL86, EL90 i EL95. Jak Koledzy zapewne się domyślacie, postanowiłem sięgnąć po te ostatnie. Dostarczają one ok. 7 W przy napięciu zasilania 250 V, przy poborze prądu niewiele większym niż 50 mA na parę. 7 W to aż nadto dla transformatora rzeczonego typu, co pokazały moje próby z repliką wzmacniacza typu DSL-201: viewtopic.php?f=8&t=36596 ECL82 i -86, choć dostarczające znaczniejszego zapasu mocy, pobierają zbyt wiele prądu. Nie wspominając już o EL90, które - choć dysponuję piękną czwórką Amperexów - pobierają zdecydowanie za wiele prądu jak na dostarczaną moc. Jako, że transformator /z pięknym, tekstolitowym karkasem/ przewidziany był na ok. 75 mA prądu i (niestety) głośnik ze wzbudzeniem, zdecydowałem się na zmianę konfiguracji zasilacza - z takiego o wejściu kondensatorowym na taki o wejściu dławikowym. Pozwoli to na bezpieczne czerpanie większego prądu a zarazem na obniżenie napięcia do - wg moich szacunków - ok. 250 V, czyli dokładnie tylu, ile potrzeba EL95 wg katalogu. Dodatkowe zalety takiego rozwiązania, tzn. niezależność napięcia wyjściowego od poboru prądu w tym zastosowaniu niestety nie zostaną wykorzystane - z racji pracy w klasie "prawie A".

Planuję uczynić to wzmacniaczem w stylu niemieckim, RFN-owsko-NRD-owskim, z naciskiem na tę drugą część, zwłaszcza pod kątem wnętrza. Estetyka zewnętrzna będzie przesunięta raczej w stronę zachodnią, z wzorowaniem na wzmacniaczach kinowych Siemensa (czarny połyskliwy front-panel z białymi napisami + obudowa w szarej farbie młotkowej). Albo z drugiej strony patrząc - na wzmacniaczu NRD-owskim MV3. Elementy typowo jak u mnie: RWPG. Pozyskałem ostatnio rozwalonego Rubina 714p i wyciągnąłem z niego sporo ciekawych części. Wiele z nich znajdzie zastosowanie w tym projekcie.

Jednak główną motywacją było zrobienie użytku z posiadanych transformatorów (TGp5-5-666) oraz lamp (EL95). Przy okazji wypróbuję nową koncepcję przestrzenną. Wzmacniacz będzie wyposażony w regulację barwy dźwięku, przedwzmacniacz gramofonowy oraz regulację balansu. Będzie przeto dość prosty. Chodzi mi o urządzenie niewielkie, kompaktowe, skromne jeżeli chodzi o asortyment narządów regulacyjnych, wykorzystujące posiadane części (z epoki). Zanim zbuduję /i zaprojektuję/ konsolę, o której mowa tutaj: viewtopic.php?f=8&t=36660 minie jeszcze sporo czasu, a mój dotychczasowy wzmacniacz - proste SE na EBL21 /szewc bez butów chodzi! :lol:/ nie posiada preampu phono i zmusza mnie do korzystania z krzemowej protezy.

Zastanawiałem się trochę nad topologią wzmacniacza. Gdybym użył lamp ECL82/86 zastosowałbym odwracacz fazy typu kołyska, natomiast przy EL95 (i towarzyszących ECC83) myślę raczej o odwracaczu z dzielonym obciążeniem. To taki stereotyp, kojarzący mi się od razu na myśl o "wzmacniaczu niemieckim".

Przedwzmacniacz phono raczej (na 90%) będzie typowy, na ECC83, z korekcją w pętli. Regulacja barwy dźwięku pasywna, (w układzie Jamesa, nazywanym powszechnie a błędnie układem Baxandalla), zrealizowana będzie z użyciem lampy ECC82.

Pozdrawiam serdecznie,
Jakub
[/quote]
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

Tomek Janiszewski pisze: pn, 4 października 2021, 10:19 najpewniejsze będą jednak PCL805. Oczywiście, nie ma wówczas mowy o wykorzystaniu upatrzonej sieciówki, a i pojedynczej EZ81 najpewniej wystarczy.
ERRARA: miało być: nie wystarczy. I powtórnego cytatu który nie wiedzieć kiedy mi się dokleił podczas powtórnych logowań już nie usunę. Do doopy z tą minutą na poprawki :evil: I komu przeszkadzało kiedy było tak jak było? Ja wiem komu, bo sam się skarżył, bezpodstawnie zresztą. Reszta niech się domyśli.
Awatar użytkownika
szewek
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 753
Rejestracja: pn, 26 października 2009, 20:35
Lokalizacja: Wschodnia Wielkopolska

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: szewek »

Tomek Janiszewski pisze: pt, 1 października 2021, 19:48 12B4A - oczywiście w roli triod końcowych?
Dokładnie tak. Walczyłem tu" viewtopic.php?f=8&t=15848
Pozdrawiam!
Piotr.
Powierz Panu drogę swoją, zaufaj Mu, a On wszystko dobrze uczyni (Ps.37:5)
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: kubafant »

Tomek Janiszewski pisze: pn, 4 października 2021, 10:19
kubafant pisze: sob, 2 października 2021, 20:28 Mam do tego celu odłożone już od dłuższego czasu /jak Kolega Szewek/ dwa transformatory typu TGp5-5-666, niestety nie pomnę z jakim oznaczeniem jakościowym -
Serek z jedynką - to jedno, ale co z rezystancjami połówek uzwojenia anodewgo? Identyczne jak w moich TGp5, czy różne jak w TG2,5 z odczepem?
Okazało się, że jeden z transformatorów nosi znak pierwszej jakości, a drugi jest bez znaku, posiada za to dopisek "-E" w symbolu. Nie wiem co to oznacza, zaś co do symetrii rezystancji połówek uzwojenia pierwotnego, to jest ona bez zarzutu w obu egzemplarzach.
Mam również b. porządny transformator sieciowy prod. byłej NRD, pochodzący prawdopodobnie z radio Juwel, przeznaczony do współpracy z EZ81. Z moich wiadomości wynika, że pracował on z prądem wyprostowanym rzędu 75 mA.
Coś mi tu nie pasuje. Przy takim prądzie wystarczyłaby z zapasem oszczędniejsza pod względem żarzenia EZ80 (Io=90mA), i taka była stosowana w radiach ze stopniem końcowym SE, np Berolina. Może ktoś ją podmienił na taką jaką miał?
Również nie do końca to rozumiem. Jednak nawet w Radiomuseum podają, że w Juwelu stosowano EZ80 lub EZ81. Transformator dostarczał ok. 75 mA i tak jak piszesz w zupełności wystarczyłaby do tego EZ80.
ECL82 i -86, choć dostarczające znaczniejszego zapasu mocy, pobierają zbyt wiele prądu.
Którego, żarzeniowego? Istotnie, karkołomnym zadaniem jest wygospodarowanie prądu żarzenia dla 4 lamp mocy z transformatora który przewidziany był do żarzenia jednej tylko takiej lampy, plus kilku lamp napięciowych.
Za to oprócz niej, zasilał szereg lamp odbiorczych, sumujących się do ponad 3 A, nie licząc żaróweczek skalowych. Nie piłem tu jednak do prądu żarzenia, a do prądu anodowego. Pierwotnie dostarczał ok. 75 mA, przy zasilaczu z wejściem pojemnościowym. To samo uzwojenie przy pracy z filtrem dławikowym powinno dostarczyć o połowę większego prądu, zatem - jakieś 110 mA. Jest to wystarczająca wartość dla czwórki EL95, za to dla ECL86 (nie wspominając o bardziej prądowych lampach) już nie. Chyba, żeby zastosować polaryzację sztywną i pracę w klasie B, wtedy to by wystarczyło.
Jako, że transformator /z pięknym, tekstolitowym karkasem/ przewidziany był na ok. 75 mA prądu i (niestety) głośnik ze wzbudzeniem, zdecydowałem się na zmianę konfiguracji zasilacza - z takiego o wejściu kondensatorowym na taki o wejściu dławikowym. Pozwoli to na bezpieczne czerpanie większego prądu a zarazem na obniżenie napięcia do - wg moich szacunków - ok. 250 V
To natomiast byłoby krokiem w dobrą stronę (inna rzecz czy wystarczającym). EZ81 zdolna jest w tych warunkach dostarczyć 180mA prądu, zamiast 150mA jak przy filtrze pojemnościowym. Uzupełniłbym tylko taki zasilacz o baterię warystorów, tak dobranych aby pod normalnym obciążeniem pobierały one niewielki tylko prąd, za to bez obciążenia napięcie na wyjściu filtru nie odlatywało aż do 400V.
EZ81 to lampa z katodą żarzoną pośrednio, rozgrzewającą się powoli. Powinno to zabezpieczać przed niebezpiecznym wzrostem napięcia bez obciążenia i uszkodzeniem kondensatorów. No, chyba że ktoś powyjmuje lampy mocy, ale takiej możliwości nie przewiduję.
Jednak główną motywacją było zrobienie użytku z posiadanych transformatorów (TGp5-5-666) oraz lamp (EL95).
To niestety wygląda mi na próbę pogodzenia ognia z wodą, szczególnie że jak piszesz dalej - głośniki mają 4 omy. Samo tylko obciążenie takim głośnikiem transformatora zaprojektowanego dla 10 omów (dwóch szeregowo połączonych głośników GD18-13/2 o impedancji 5 omów każdy) nie byłoby dla niego jeszcze wielką tragedią. Za cenę spadku sprawności i zwiększonego nagrzewania uzwojeń (ale przy nieciągłym z natury sygnale audio miałby szansę to wytrzymać) a także pewnego pogorszenia przenoszenia sopranów uzyskałoby się poszerzenia pasma od dołu, zarówno mało- jak i wielkosygnałowego, a tym samym większą niezniekształconą moc maksymalną. Zamiast 5W na 10 omach - 12,5W na 4 omach (w praktyce trochę mniej, z uwagi na pogorszoną sprawność). Niestety przełoży się to także na proporcjonalny wzrost prądów anodowych lamp (o ile one wydolą, jeżeli nie - to moc nie tylko nie wzrośnie tak jak można było oczekiwać ale wręcz może spaść). Użycie w tej sytuacji niskoprądowych lamp końcowych (a za takowe należy uznać EL95; dwie takie lampy w połączeniu równoległym odpowiadają jednej EL84) sprawi że rezultaty będą opłakane.
Może nie będzie tak źle ;) Ostatecznie niekoniecznie wzmacniacz musi współpracować akurat ze wspomnianymi kolumnami /aczkolwiek na ten moment nie mam 8-omowych/. Do obciążenia 8 omów odda już niemal tyle mocy co i do 10, mimo niewielkiego niedopasowania. A i pamiętajmy, że 8 czy 16 omów na nalepce to raczej symboliczna próba klasyfikacji, wiadomo że kolumny to nie rezystor.

Zatem jeżeli koniecznie chcesz użyć TGp5 z głośnikami 4 omy, to nie pozostaje nic innego jak dobrać do takiego zestawu wysokoprądowe lampy. Być może wystarczą ECL82, najpewniejsze będą jednak PCL805. Oczywiście, nie ma wówczas mowy o wykorzystaniu upatrzonej sieciówki, a i pojedynczej EZ81 najpewniej wystarczy.

Rozbudowa wzmacniacza powyżej EZ81 nie wchodzi w grę - to ma być z definicji niewielki wzmacniacz, wykorzystujący pewne założone podzespoły, a także zadane lampy. Najpewniej EL95, ale nie odrzucam ECL-ek, o ile tylko rozwiążę problem z zasilaniem. Muszę zmierzyć jakim drutem jest nawinięte uzwojenie oraz przeprowadzić test mocy. Zobaczymy jak się grzeje obciążony prądem 110, 120, 130 mA DC i odpowiednim prądem żarzenia. Bardzo chciałbym go zastosować, bo pasuje mi wizualnie i koncepcyjnie /jest niemiecki! :lol:/
Inna możliwość - to wykorzystać wszystkie posiadane transformatory oraz lampy EL95, ale wówczas potrzebne będą głośniki 15 omów, i norm Hi-Fi (moc 6W, pasmo od 40Hz) się wówczas nie spełni.
Nie chcę kupować nowych kolumn /na razie/!

Rozsądnym kompromisem będzie w tej sytuacji wykorzystanie samych tylko TGp5, do których trzeba będzie dobrać odpowiednio mocny zasilacz, zespoły głośnikowe o impedancji 8 lub 7,5 oma (np. na dwóch równolegle połączonych 15-omowych GDS31-21/5 lub GD26-18/3), i wreszcie najzupełniej już typowe lampy audio, mianowicie E/PCL86, a może i E/PCL82/6F3P wystarczą.
Własnych kolumn również nie zamierzam budować, bo przekraczałoby to moje możliwości, przede wszystkim nie mam czasu na naukę elektroakustyki, a zdaję sobie sprawę z tego jak skomplikowana to dziedzina. Budowanie zaś kolumn na zasadzie połączenia kilku głośników i wepchnięcia ich do skrzynki bez przygotowania teoretycznego nie budzi nadziei na dobre rezultaty.
Zastanawiałem się trochę nad topologią wzmacniacza. Gdybym użył lamp ECL82/86 zastosowałbym odwracacz fazy typu kołyska
I po co sobie życie komplikować? Jedynym "uzasadnieniem" dla kołyski mogłoby tutaj być połączenie lamp końcowych w triody, względnie estetyka schematowa (dwa niemal identyczne tory na ECL-kach połączone tak aby tworzyły razem wzmacniacz PP). Poza tym kołyska ma istotne wady, w szczególności znaczną asymetrię u góry pasma, zwłaszcza z wysokoimpedancyjnymi triodami E/PCL86. Można ją zmniejszyć stosując wspólny nieblokowany rezystor w katodach obu triod, ale to wymusza rezygnację z szeregowego USZ w katodzie pierwszej triody, i skłania ku dołożeniu jeszcze jednego stopnia napięciowego, gdzie użycie takiego USZ będzie możliwe. A przy tylu stopniach objętych ogólnym USZ, szczególnie z wysokoczułymi lampami jakimi są ECL86 wzbudzenie jes niemal pewne.

Przekonuje mnie właśnie owa osobliwa estetyka układu, opartego o dwa symetryczne tory. Nie przejmuję się minimalnie gorszymi parametrami względem odwracacza o dzielonym obciążeniu, jako że i po TGp5-5-666 wysokiego HiFi nie oczekuję - zadowoli mnie spełnienie normy DIN ;)
Znowu budowa kolejnego wzmacniacza wg tego samego wzoru nie pociąga mnie jako zadanie projektowe - chcę czegoś innego. Tymczasem istnieją przykłady historyczne użycia kołyski we wzmacniaczach na ECL86. A to, jak wiadomo, jest argument nie do pogardzenia!
natomiast przy EL95 (i towarzyszących ECC83) myślę raczej o odwracaczu z dzielonym obciążeniem. To taki stereotyp, kojarzący mi się od razu na myśl o "wzmacniaczu niemieckim".
Raczej z niemieckim... owczarkiem, ale mocno skundlonym :oops: :wink: Heptale sterowane novalami mocno się gryzą; na odwrót to by jeszcze uszło. Jak układ z dzielonym obciążeniem - to dlaczego nie na 6Ż1P jak w tematycznym projekcie, oczywiście oczyszczonym z sierściuchowatych baboli. :evil: Drugą pentodę możnaby też zastąpić dowolną EC, np EC92. Można też
pobawić się kołyską na duotriodzie ECC91. Ta miniaturowa lampa dla stopni końcowych nadajników UKF małej mocy cechuje się niską impedancją wewnętrzną toteż uniknie się problemów z pasmem, ale... zużywa prąd żarzenia większy niż EL90, o EL95 już nie mówiąc. :shock:
6Ż1P to lampa (jak to mawia Kolega Locutus) zdradziecka, a więc u mnie z definicji nie do stosowania. Zwłaszcza już nie toleruję mieszania lamp z różnych systemów (jak europejska EL95 i ruska 6Ż1P), choć istniały pojedyncze przykłady historyczne takich mieszańców (vel - kundli :lol:). ECC91, jak zauważyłeś, zużywa nieproporcjonalnie /zwłaszcza w zestawieniu z proponowaną lampą mocy/ dużo prądu żarzenia. EF95 za to rzadko była stosowana w układach m.cz., przeciwnie do lamp ECC..., które na zasadach wyłączności używane były do sterowania czy to EL95, czy - odpowiadającej jej, zminiaturyzowanej lampie podwójnej ELL80.
Ps. Miałem nadzieję że pochwalisz się sukcesami w krętactwie :twisted: ...;). A i polskie ECF82 by się znalazły, choć po doświadczeniach ze wzmacniaczem na dodatkowo dwóch sztukach 12B4A nie udało się zlikwidować piszczenia...
Niestety Tomku moje zasoby czasu na dłubanie w rupieciach zostały zredukowane niemal do zera :cry: Mogę więc sobie podywagować na Triodzie, ale na jakieś praktyczne wyczyny trzeba będzie długo czekać. Zwłaszcza, że obecnie priorytetem jest opisywany w innym temacie wzmacniacz Williamsona na 807 /klientowski, nie dla siebie - muszę więc się trochę zdyscyplinować/.

Pozdrawiam serdecznie,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

kubafant pisze: pn, 4 października 2021, 18:54 Okazało się, że jeden z transformatorów nosi znak pierwszej jakości, a drugi jest bez znaku, posiada za to dopisek "-E" w symbolu. Nie wiem co to oznacza, zaś co do symetrii rezystancji połówek uzwojenia pierwotnego, to jest ona bez zarzutu w obu egzemplarzach.
A więc zdecydowanie nie są to trefne egzemplarze z uzwojeniami anodowymi nawijanymi na qpę, podobnymi do tego który zdaje się kiedyś rozbabrałeś, jako że i tak był pogięty.
Również nie do końca to rozumiem. Jednak nawet w Radiomuseum podają, że w Juwelu stosowano EZ80 lub EZ81. Transformator dostarczał ok. 75 mA i tak jak piszesz w zupełności wystarczyłaby do tego EZ80.
Dzisiaj mogą z tego faktu skorzystać antygrzebaliści. Zamiast kombinować z autotransformatorami między gniazdkiem sieciowym a radiem mogą wstawić do Juwla EZ81 i w ten sposób zbić drobny ułamek wolta napięcia żarzeniowego i koić swój stan świadomości myśląc że oryginalność sprzętu została zachowana, nie tak jakby wstawili ułamkowy rezystor względnie kawałek drutu oporowego w żarzeniu :lol:
Za to oprócz niej, zasilał szereg lamp odbiorczych, sumujących się do ponad 3 A, nie licząc żaróweczek skalowych.
No to już tak źle nie jest. 4 szt. ECL86 potrzebują 2,8A, do tego dojdzie ECC82 (a może audiofilska E88CC; :twisted: jej mały opór wewnętrzny może się w tym zastosowaniu przydać :idea: ) na wejściu pasywnego regulatora barwy dźwięku, wreszcie przedwzmacniacz gramofonowy z pasywną korekcją na pojedynczej EF86 w każdym z kanałów. To będzie 3,5A, i to bez żadnych wynalazków w stopniu końcowym.
Nie piłem tu jednak do prądu żarzenia, a do prądu anodowego.
Tak też i myślałem, przy okazji jednak zwróciłem uwagę i na ten pierwszy.
Pierwotnie dostarczał ok. 75 mA, przy zasilaczu z wejściem pojemnościowym. To samo uzwojenie przy pracy z filtrem dławikowym powinno dostarczyć o połowę większego prądu, zatem - jakieś 110 mA.
Co do wydajności transformatora - wyjdzie w praniu, które zresztą niebawem zamierzasz przeprowadzić. Natomiast EZ81 poradzi sobie z czwórką ECL86, czego dowodzi mój ceownikowiec. Używana w nim obecnie pojedyncza EZ81 zasila wzmacniacz, dodatkowa lampa EZ80 służy do zasilania tunera. Przy tym wejście filtru dla końcówek mocy jest pojemnościowe (47uF), mimo zastosowania dławika DFZK-2 po którym następuje kondensator o pojemności aż 220uF z którego zasilane są ECL86.
Chyba, żeby zastosować polaryzację sztywną i pracę w klasie B, wtedy to by wystarczyło.
Zastosowałem półsztywną - z ogólnym minusem, jak w Pionierze :wink: , dzięki czemu spoczynkowy prąd lamp jest nieco mniejszy niż przy indywidualnych członach RC w katodach. Tym mniejszy im większy prąd ciągną stopnie inne niż końcówka mocy. Przy czym główną motywacją była chęć wyciśnięcia maksymalnego napięcia anodowego z baterii czterech TS30/1. Katody ECL86 połączone są bezpośrednio z masą (dzięki czemu uniknąłem straty ponad pińciu woltów a przy okazji zaoszczędziłem 4 sztuki elektrolitów Retro, np. typu koliberkowskiego), natomiast ujemne napięcie dla siatek pierwszych czerpane jest z "prostownika" zrealizowanego na 2szt... rezystorów, dołączonych do obu końcówek uzwojenia anodowego z wyprowadzonym środkiem. :shock: Oczywiście, tak naprawdę to za prostownik napięcia siatkowego służy tutaj EZ81 dostarczająca napięcia anodowego, rezystory są tylko dzielnikiem na którym kompensuje się składowa zmienna 50Hz, natomiast składowe stałe powstające wskutek jednokierunkowości prądu w każdej z połówek uzwojenia się sumują. Oczywiście odfiltrowanie składowej 100Hz i jej harmonicznych jest konieczne. Jako że uzyskane w ten sposób ujemne napięcie siatkowe jest nieco za niskie - między odczep na uzwojeniu anodowym a masą włączony jest dodatkowy, niewielki rezystor, i tak niezbędny dla ograniczenia impulsów w anodach EZ81. Ciekawsze byłoby zastąpienie rezystorów dzielnika odpowiednio dobranymi warystorami, wówczas asymetria napięć występujących na końcówkach uzwojenia anodowego (wskutek obciążenia go półokresami prądu prostowanego przez EZ81) byłaby spotęgowana w punkcie środkowym dzielnika, i napięcie ujemne odpowiednio większe.
EZ81 to lampa z katodą żarzoną pośrednio, rozgrzewającą się powoli. Powinno to zabezpieczać przed niebezpiecznym wzrostem napięcia bez obciążenia i uszkodzeniem kondensatorów. No, chyba że ktoś powyjmuje lampy mocy, ale takiej możliwości nie przewiduję.
Właśnie tego się obawiam. Na jakie napięcie były kondensatory w Juwelu? Przypadkiem nie na 585V? Zresztą i tak byłoby niezręcznie być zmuszonym do użycia nowszych krajowych kondensatorów KEN na 450V, gdy tymczasem ich robocze napięcie wyniesie 250V i w normalnych warunkach najczęściej spotykane (w telewizorach!) KEN-y na 350V w zupełności by wystarczyły. Albo zamiast KEN-ów - tak jak u mnie: librowate agregaty 4 elektrolitów o zróżnicowanych pojemnościach, od 22 do 220uF, także na 350V.
Ostatecznie niekoniecznie wzmacniacz musi współpracować akurat ze wspomnianymi kolumnami /aczkolwiek na ten moment nie mam 8-omowych/. Do obciążenia 8 omów odda już niemal tyle mocy co i do 10, mimo niewielkiego niedopasowania.
Czy faktycznie niewielkiego? Dla ECL86 (Raa=8,2k przy Ua=250V; http://www.r-type.org/pdfs/ecl86.pdf ) można by jeszcze tak powiedzieć (dla 8 omów uzyskuje się Raa=7.54k). Ale jest to już wyraźnie mniej niż właściwe dla EL95 Raa=10k, dla której katalogowa moc wyjściowa wynosi już tylko 7W ( http://www.r-type.org/pdfs/ecl86.pdf ) a nie 10W jak dla ECL86. Kurczy się więc niebezpiecznie zapas mocy którą można by poświęcić zachowując normy Hi-Fi. Przy założeniu że prąd wyjściowy EL95 będzie taki sam bez względu na Raa - na 7,54k uzyska się już tylko 5,28W. Pozostaje więc liczyć na to że w rzeczywistości lampa dostarczy na zmniejszonej Raa nieco większego prądu, później wchodząc w zakres dopływu powrotnego ("nasycenia" jak to by się powiedziało w przypadku tranzystorów).
A i pamiętajmy, że 8 czy 16 omów na nalepce to raczej symboliczna próba klasyfikacji, wiadomo że kolumny to nie rezystor.
Na dwoje babka wróży. Istotnie przy rezonansie GDN impedancja kolumny rośnie, zwykle przeszło dwukrotnie, toteż tam gdzie można spodziewać się najwyższych amplitud sygnału zapotrzebowanie na deficytowy prąd anodowy będzie mniejsze. Ale co będzie w przypadku gdy trafi Ci się zespół KEF-Q4 o nominalnej impedancji 8 omów (tak przynajmniej twierdzi producent) gdzie zastosowano 4-omowy GDN? :evil: Względnie jakikolwiek inny, wykazujący dla pewnych zakresów częstotliwości spadek impedancji grubo poniżej znamionowej? Podważając poprawność konstrukcji takiego zespołu mógłbyś przez osoby mające kontakt z takim luksusowym sprzętem być postrzegany jako osoba kompletnie w temacie niezorientowana :twisted: :lol: :P
Rozbudowa wzmacniacza powyżej EZ81 nie wchodzi w grę - to ma być z definicji niewielki wzmacniacz, wykorzystujący pewne założone podzespoły, a także zadane lampy. Najpewniej EL95, ale nie odrzucam ECL-ek, o ile tylko rozwiążę problem z zasilaniem.
Zatem cała nadzieja w dławiku. Im większą będzie miał indukcyjność, tym lepiej. W idealnym przypadku będzie przez niego płynął prąd stały, natomiast w uzwojeniach anodowych transformatora sieciowego - impulsy prostokątne, o wypełnieniu 50%. To nawet korzystniej z punktu widzenia wydzielającej się w nich mocy niż przy obciążeniu czystą rezystancją bez filtru. Zważ przy tym że obecnie użyta w ceownikowcu bateria TS30/1 o łącznej mocy 120W zasila nie tylko 4 x ECL86 ale i amplituner stereo, i to poprzez filtry o wejściach pojemnościowych. Działa toto (odpukać!) już przeszło 10 lat, i transformatory się nie przypaliły (już chyba mocniej grzeją się w ciasnych "Kankanach"), nie wymieniałem w tym czasie ani ECL-ek, ani EZ-tek. Wymianie podlegały tylko ECC85 - wraz z kolejnymi głowicami UKF, które zgrzebałem.
Nie chcę kupować nowych kolumn /na razie/!
O 15-omowe kolumny byłoby zresztą chyba trudno, no i TGp5 wówczas nie wydolą: trzeba będzie poświęcić albo basy, albo moc wyjściową.
Własnych kolumn również nie zamierzam budować, bo przekraczałoby to moje możliwości, przede wszystkim nie mam czasu na naukę elektroakustyki, a zdaję sobie sprawę z tego jak skomplikowana to dziedzina. Budowanie zaś kolumn na zasadzie połączenia kilku głośników i wepchnięcia ich do skrzynki bez przygotowania teoretycznego nie budzi nadziei na dobre rezultaty.
Bez przesady. Swoje szmaciane kolumny zamknięte Vollschmadt 40 budowałem zgodnie z katalogowymi zaleceniami dla GDN25/40/1, następnie dostroiłem je poprzez dobór ilości gąbki we wnętrzu. Zwrotnicę projektowałem wg własnych przemyśleń, zbieżnych z tymi jakie w swojej książce zawarł później kol. Krasul. Nad atakiem hejterów jaki z tego wyniknał przeszedłem do porządku dziennego. Nb. ta właśnie kolumna, mimo że 4 - omowa i przewidywana do współpracy ze wzmacniaczem tranzystorowym - również została przejściowo użyta wraz z ceownikowcem, i działało to niezgorzej, choć oczywiście przy zmniejszonej mocy. Specjalnie pod ten wzmacniacz wykonałem natomiast zespoły BR, gdzie rychło musiałem porzucić wszelkie zalecenia teoretyczne - zabytkowe GD31-21/5 wymykały się wszelkim kanonom :shock: Ale i tu udało się uzyskać sensowne rezultaty - dokładając i wydłużając kolejne tunele. Te kolumny od pewnego jednak czasu przebywają na urlopie. Efektywność ich jest duża, a ja nie potrzebuję aż takiego huku w mieszkaniu, toteż obecnie robię użytek z ZG10C na szambopompach GDN16/10 o impedancji 8 omów. Grają wystarczająco głośno, a przy tym miękko, tak jak na te głośniki przystało.
Przekonuje mnie właśnie owa osobliwa estetyka układu, opartego o dwa symetryczne tory. Nie przejmuję się minimalnie gorszymi parametrami względem odwracacza o dzielonym obciążeniu, jako że i po TGp5-5-666 wysokiego HiFi nie oczekuję - zadowoli mnie spełnienie normy DIN ;)
Ja tam nawet polubiłem swój wzmacniacz na tych lekceważonych TGp5. Pewnie bym nie odgadł że transformatory tam w ogóle są, podejrzewałbym raczej że szambopompy są pędzone z AD161/162 :wink:
Znowu budowa kolejnego wzmacniacza wg tego samego wzoru nie pociąga mnie jako zadanie projektowe - chcę czegoś innego.

Powodzenia w szukaniu lepszych rozwiązań, obawiam się jednak że będą one daremne. Wcale mi to nie przeszkadza że analogiczny układ (z galwanicznie sprzężonymi stopniami napięciowym i odwracacza z dzielonym obciążeniem na ECC83) został opisany na łamach MT jeszcze w 1972 roku. Przeciwnie, dzięki miałem podstawy oczekiwać się że analogiczna konstrukcja na triodach z ECL86 będzie poprawna. Rzecz jasna nie widziałem powodu aby kurczowo trzymać się wzorca, i tak np. ogólne USZ zastosowałem. Tymczasem nadal nie odpowiedziałeś jak zrealizujesz szeregowe USZ w kołysce. Dokładając jeszcze jeden stopień napięciowy, czy rezygnując ze wspólnego Rk? A zwróć uwagę na jeszcze jedną istotną wadę kołyski, szczególnie bez wspólnego Rk. Sygnał dla jednej pentody przechodzi przez jedną tylko triodę, dla drugiej - przez dwie. Nie zamierzam tu audiowoodoować na temat opóźnień czasowych co nieuchronnie prowadziłoby do wniosku że merytorycznie poprawne są tylko wzmacniacze SE, natomiast różnice przesunięć fazowych są konkretne, i odczuwalne. Wyrażają się one w tworzeniu się pończochów w jednej tylko połówce sygnału, tej za którą odpowiada druga trioda kołyski. Można je zwalczyć ścinając pasmo - dla obu połówek, co oznacza że w tej uprzednio się nie wzbudzającej cięcie będzie niepotrzebnie silne. Na tę samą przypadłość cierpi sztandarowe dzieło PMT: "wzmacniacze" bida-komplementarne, co dodatkowo je dyskwalifikuje. Tak więc symetria kołyski okazuje się złudna. Tym bardziej że i we wzmacniaczu zawierającego inwerter z dzielonym obciążeniem (do jakich zalicza się ceownikowiec) można się pewnej symetrii dopatrzyć. Obie pentody sterowane są z anod przynależnej im triody: jedna poprzez wtórnik katodowy odwracacza fazy, druga - bezpośrednio z anody tegoż odwracacza. I to działa niezawodnie, podczas gdy odwrotne użycie triod każe spodziewać się problemów ze sprzężeniami pasożytniczymi.
Tymczasem istnieją przykłady historyczne użycia kołyski we wzmacniaczach na ECL86. A to, jak wiadomo, jest argument nie do pogardzenia!
Jest też jeszcze silniejszy argument historyczny na rzecz wyboru tej a nie innej konfiguracji. Najsilniejszy jaki być może, bo właśnie z TGp5-5-666! To oczywiście "luksusowe" telewizory zintegrowane, jak Granit lub Opal. Innych historycznych zastosowań tego transformatora nie znam. Z PCL86, przy czym ta dodatkowa była sterowana za pośrednictwem okaleczonego stopnia triodowego w konfiguracji WK dostarczającego wzmocnienia -1. Ale czegoś takiego chyba byś nie chciał, i słusznie.
6Ż1P to lampa (jak to mawia Kolega Locutus) zdradziecka, a więc u mnie z definicji nie do stosowania.
Niby dlaczego? Przecież to EF95, z tym że o wiele estetyczniej wykonana, niż np. TUNGSRAM lub 6BC32 TESLA. 6F1P też byś wzgardził tylko dlatego że na bańce nie stoi ECF80? A 6F3P/ECL82? A 6P14P/EL84?
EF95 za to rzadko była stosowana w układach m.cz., przeciwnie do lamp ECC..., które na zasadach wyłączności używane były do sterowania czy to EL95, czy - odpowiadającej jej, zminiaturyzowanej lampie podwójnej ELL80.
Z tą wyłącznością to jednak trochę przeholowałeś. Zapomniałeś o EBC91, zawierającą triodę o parametrach ECC83, oraz diody detekcyjne AM. Trzeba tylko dołożyć heptodę (pentagrida) EK90/6BE6 oraz selektodę EF93/6BA6 i już mamy kompletną, heptalową choć sieciową Szarotkę! :) I to jest naturalne zastosowanie EL95, EL90 i innych heptalowych pentod mocy, zwłaszcza 6AK6, która nawet budową przypomina 3S4T, podobnie jak EK90 przypomina 1R5T, a EF93 - 1T4T. I tylko na zupełny brak podobieństwa EBC91 do 1S5T nic poradzić się nie da. :( Aczkolwiek sam się dziwię dlaczego Loewe - Opta nie wstawiła EL95 tylko tradycyjną, krzepką EL84 do tak
zminiaturyzowanego sprzętu, gdzie ani głośnik, ani transformator nie rokują nadzei na pełne wykorzystanie jej mocy.
Ps. Miałem nadzieję że pochwalisz się sukcesami w krętactwie :twisted: ;).
Niestety Tomku moje zasoby czasu na dłubanie w rupieciach zostały zredukowane niemal do zera :cry: Mogę więc sobie podywagować na Triodzie, ale na jakieś praktyczne wyczyny trzeba będzie długo czekać.
No to dla zachęty dopowiem że zgrzebałem jeszcze jedną głowicę DEA i... jestem oszołomiony efektami! :shock: :) Ten egzemplarz zupełnie nie płynie po włączeniu (czyżby czerwone dyskowe kondensatory 10pF od Alka zastosowane w mostku heterodyny w miejsce oryginalnych, podobnych ale o pojemności 15pF okazały się trafieniem w punkt?), podstawowe stacje: Pogoda, Maryja, RMF, Jedynka, Radio 24, RDC, Plus, Złote Przeboje, Eska, Meloradio, Zetka i jeszcze parę innych zaciskają świecące paski na ekranie EM84 (napięcie na elektrolicie w detektorze stosunkowym przekracza wówczas 20V i to mimo podawania tegoż napięcia na siatkę trzecią EBF89 co ma wspomagać działanie ograniczające stopnia). Przy tym udało się oderwać od stosowanej w innych głowicach tego typu konfiguracji wspólnej siatki we wzmacniaczu w.cz. i powrócić do podstawy pośredniej, co prawda "tylko" 1:1 (2 x 12pF w dzielniku wejściowym, podczas gdy oryginalnie było tu ZTCP 12pF + 33pF). Trzeba było ponadto zastąpić drukowany transformator wejściowy - tradycyjnym, z drucianymi cewkami powietrznymi. Równie dobre rezultaty uzyskałem tylko z głowicą Philipsa i wzorowaną na niej krajową głowicą Bolero/Eroica, gdzie również udało się zachować wzmacniacz o podstawie pośredniej 1:1. Masz zatem pole do popisu. 3mam kciuki!
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

Tomek Janiszewski pisze: wt, 5 października 2021, 11:10
kubafant pisze: pn, 4 października 2021, 18:54 6Ż1P to lampa (jak to mawia Kolega Locutus) zdradziecka, a więc u mnie z definicji nie do stosowania.
Niby dlaczego? Przecież to EF95, z tym że o wiele estetyczniej wykonana, niż np. TUNGSRAM lub 6BC32 TESLA.
I znów errata jest konieczna. 6F32 nie 6BC32. Kawałek dalej pisałem o sieciowej replice Szarotki zawierającej lampę ECC91, która w wykonaniu TESLA nosi oznaczenie 6BC32, i tak mi się napisało - nieco przedwcześnie... :oops:
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: kubafant »

Tomek Janiszewski pisze: wt, 5 października 2021, 11:10 A więc zdecydowanie nie są to trefne egzemplarze z uzwojeniami anodowymi nawijanymi na qpę, podobnymi do tego który zdaje się kiedyś rozbabrałeś, jako że i tak był pogięty.
Tamto to był jakiś ewidentny wyrób poniedziałkowy, nawijany na kacu i z na wpół zamkniętymi oczami. Nie pamiętam jaki tam na nim widniał znak jakościowy :lol:
No to już tak źle nie jest. 4 szt. ECL86 potrzebują 2,8A, do tego dojdzie ECC82 (a może audiofilska E88CC; :twisted: jej mały opór wewnętrzny może się w tym zastosowaniu przydać :idea: ) na wejściu pasywnego regulatora barwy dźwięku, wreszcie przedwzmacniacz gramofonowy z pasywną korekcją na pojedynczej EF86 w każdym z kanałów. To będzie 3,5A, i to bez żadnych wynalazków w stopniu końcowym.
Tak, żarzenia wystarczy spokojnie. Wstępnie myślałem co prawda o tradycyjnym dwustopniowym przedwzmacniaczu gramofonowym na ECC83, objętym pętlą USZ z dwójnikiem korekcyjnym, ale sugestia wypróbowania rozwiązania pasywnego na EF86 wydaje mi się bardziej interesująca. :) Kiedyś już o takiej opcji rozmawialiśmy, ale jakoś jeszcze mi się nie przyszło. Teraz może być ku temu dobra okazja - w końcu posmakuję w pełni pasywnego brzmienia - tak stopień phono jak i układ regulacji barwy tonu będą pasywne. Zastanawiam się jeszcze jakie potencjometry zastosować. Nie wiedzieć czemu w epoce niemal zawsze stosowano w mostku Jamesa potencjometry liniowe, uniemożliwiające wbrew nazwie liniową regulację w funkcji kąta obrotu, zamiast prawidłowych w tym zastosowaniu - wykładniczych, nazywanych błędnie a powszechnie logarytmicznymi (o charakterystyce określanej u nas wtedy C, obecnie B, a na wschodzie /i zachodzie! :lol:/ A). Idąc tropem dochowywania wierności epoce należałoby dać liniowe :D Za tym rozwiązaniem przemawia również dostępność poszczególnych typów: otóż o ile można (było?) stosunkowo łatwo nabyć podwójne potencjometry liniowe o rezystancji lampowej (220 k i więcej), o tyle zdobycie takich potencjometrów z charakterystyką C jest niemal niewykonalne. Niech świadczy fakt, że przez całą moją lampową działalność zgromadziłem ok. 20 potencjometrów "A" i zaledwie cztery (kupione jednorazowo, okazyjnie) potencjometry "C". Mowa oczywiście o podwójnych, bo pojedyncze nie stanowią żadnego problemu.

Drugą opcją, umożliwiającą uzyskanie liniowej regulacji barwy, byłoby poświęcenie 2 z 4 wspomnianych potencjometrów. Są to 2x1,5 M, zatem pasowałyby doskonale do mostka zasilanego z anody lampy ECC82, nie przeciążając przytem lampy zbyt niskim oporem. Trzeba by jednak stoczyć trochę ich osie, gdyż są za długie do obowiązującej koncepcji montażu. Trzeci potencjometr pójdzie zapewne do regulacji siły głosu, a czwarty zostanie na zapas, żebym kiedyś, na emeryturze /daj Boże dożyć!/ nie musiał się gimnastykować z szukaniem zamiennika w razie awarii, skoro już teraz jest to zadanie karkołomne :D

Ostatecznie nie ma sensu by leżały przez następne pół wieku na półce, komu to trzymać... ja będę oszczędzał, a potem kiedyś ktoś to wszystko z ulgą wyrzuci na śmietnik :evil:
Co do wydajności transformatora - wyjdzie w praniu, które zresztą niebawem zamierzasz przeprowadzić. Natomiast EZ81 poradzi sobie z czwórką ECL86, czego dowodzi mój ceownikowiec.
Używana w nim obecnie pojedyncza EZ81 zasila wzmacniacz, dodatkowa lampa EZ80 służy do zasilania tunera. Przy tym wejście filtru dla końcówek mocy jest pojemnościowe (47uF), mimo zastosowania dławika DFZK-2 po którym następuje kondensator o pojemności aż 220uF z którego zasilane są ECL86.
Masz rację Tomku, rzecz jednak w tym, by transformator to wytrzymał. Ale o tym za chwilę. Co do kondensatorów to przeliczyłem sobie, że potrzebne będzie pięć lub sześć ogniw: zasadnicze, zasilające anody lamp wyjściowych, kolejne dla siatek drugich, dalej odwracacz fazy, dalej stopień wejściowy, dalej wzmacniacz regulatora barwy tonu i ostatecznie przedwzmacniacz phono. Ewentualność wynika z tego, że być może nie trzeba rozdzielać zasilania anod i siatek drugich i wszystko zasilić z jednego, zasadniczego kondensatora, który swoją drogą chciałbym uczynić dość słuszny (myślę o 220 uF).

Podsumowując, potrzebne będą dwa podwójne kondensatory + jeden duży. Nie podoba mi się pomysł łączenia dwóch połówek podwójnego KENa 100+100, ale może to być konieczne, bo chyba nie dysponuję pojedynczym 220 uF.

Twój pomysł z polaryzacją ogólnego minusa jest rzeczywiście bardzo interesujący, natomiast w moim przypadku nie na wiele by się to zdało: dwie EF86, jedna ECC82 i dwie triody z ECL-ek dostarczą bardzo niewiele prądu, w stosunku do pentod końcowych. Uzyskam przeto minimalną redukcję prądu spoczynkowego, kosztem pozbycia się zalet polaryzacji automatycznej. Chyba żeby zwiększyć wartość napięcia ujemnej polaryzacji, np. włączając dławik od strony masy, a pierwszy kondensator dołączając wprost do katody lampy prostowniczej. Jak wpłynie to na optymalną impedancję obciążenia? Katalog nie podaje żadnej propozycji pracy w klasie B.
Właśnie tego się obawiam. Na jakie napięcie były kondensatory w Juwelu? Przypadkiem nie na 585V? Zresztą i tak byłoby niezręcznie być zmuszonym do użycia nowszych krajowych kondensatorów KEN na 450V, gdy tymczasem ich robocze napięcie wyniesie 250V i w normalnych warunkach najczęściej spotykane (w telewizorach!) KEN-y na 350V w zupełności by wystarczyły. Albo zamiast KEN-ów - tak jak u mnie: librowate agregaty 4 elektrolitów o zróżnicowanych pojemnościach, od 22 do 220uF, także na 350V.
To prawda, zastosowanie kondensatorów na 450 czy 500 V w układzie pracującym przy 250 V byłoby jakieś takie nieeleganckie z inżynierskiego punktu widzenia. Chcę zastosować tradycyjne KENy na 350/385 V, tudzież kondensatory NRD-owskie, o ile wygrzebię kilka sztuk o podobnym wyglądzie zewnętrznym i poddających się formowaniu. W Juwelu pamiętam, że siedziały takie na 500/550 V.
Czy faktycznie niewielkiego? Dla ECL86 (Raa=8,2k przy Ua=250V; http://www.r-type.org/pdfs/ecl86.pdf ) można by jeszcze tak powiedzieć (dla 8 omów uzyskuje się Raa=7.54k). Ale jest to już wyraźnie mniej niż właściwe dla EL95 Raa=10k, dla której katalogowa moc wyjściowa wynosi już tylko 7W ( http://www.r-type.org/pdfs/ecl86.pdf ) a nie 10W jak dla ECL86. Kurczy się więc niebezpiecznie zapas mocy którą można by poświęcić zachowując normy Hi-Fi.
I to jest poważny argument za zastosowaniem ECL86. Poniżej 6 W nie chciałbym schodzić, gdyż wówczas mijałoby się z celem budowanie układu PP, jako że 5 W dostarcza już pojedyncza EL84...
Ale co będzie w przypadku gdy trafi Ci się zespół KEF-Q4 o nominalnej impedancji 8 omów (tak przynajmniej twierdzi producent) gdzie zastosowano 4-omowy GDN? :evil: Względnie jakikolwiek inny, wykazujący dla pewnych zakresów częstotliwości spadek impedancji grubo poniżej znamionowej? Podważając poprawność konstrukcji takiego zespołu mógłbyś przez osoby mające kontakt z takim luksusowym sprzętem być postrzegany jako osoba kompletnie w temacie niezorientowana :twisted: :lol: :P
Wtedy to już umarł w butach! :lol: Natomiast ja, jako ubogi stu... no już niestety nie student, ale nadal ubogi, nie mam kontaktu z takimi cymesami :D

Zatem cała nadzieja w dławiku. Im większą będzie miał indukcyjność, tym lepiej. W idealnym przypadku będzie przez niego płynął prąd stały, natomiast w uzwojeniach anodowych transformatora sieciowego - impulsy prostokątne, o wypełnieniu 50%. To nawet korzystniej z punktu widzenia wydzielającej się w nich mocy niż przy obciążeniu czystą rezystancją bez filtru.
Indukcyjność dławika wynosi 20 H, a zatem całkiem sporo. Nie wiem tylko, czy nie zacznie się nasycać przy prądzie potrzebnym czwórce ECL86, jako że jest dość skromny gabarytami (rdzeń ma wymiary obrysowe 65x65 mm), jest też nawinięty dość oszczędnym drucikiem, na oko 0,2 mm. Pochodzi z urządzenia przemysłowego z raczej trudnym do oszacowania poborem prądu (wiele lamp napięciowych, ale o dużym prądzie i nachyleniu - ECC85, E180F), na pocieszenie - za prostownik robiła EZ81.
Zważ przy tym że obecnie użyta w ceownikowcu bateria TS30/1 o łącznej mocy 120W zasila nie tylko 4 x ECL86 ale i amplituner stereo, i to poprzez filtry o wejściach pojemnościowych. Działa toto (odpukać!) już przeszło 10 lat, i transformatory się nie przypaliły (już chyba mocniej grzeją się w ciasnych "Kankanach"), nie wymieniałem w tym czasie ani ECL-ek, ani EZ-tek. Wymianie podlegały tylko ECC85 - wraz z kolejnymi głowicami UKF, które zgrzebałem.
Powiedziałbym, że u Ciebie mają one lżejszy żywot. Zważ, że zamiast zasilać cztery zestawy lamp radiowych, zasilają tylko jeden, prawda że z dołożonym stereodekoderem i końcówką na sterydach. Żarzenie więc jest na wakacjach. Anodowe również ma lekko - wszak prostownik jest w tradycyjnym lampowym układzie pełnookresowym, zamiast selenowego mostka Graetza. Zmniejsza to obciążenie uzwojenia o połowę.
Bez przesady. Swoje szmaciane kolumny zamknięte Vollschmadt 40 budowałem zgodnie z katalogowymi zaleceniami dla GDN25/40/1, następnie dostroiłem je poprzez dobór ilości gąbki we wnętrzu. Zwrotnicę projektowałem wg własnych przemyśleń, zbieżnych z tymi jakie w swojej książce zawarł później kol. Krasul. Nad atakiem hejterów jaki z tego wyniknał przeszedłem do porządku dziennego.
Tym bardziej chylę czoła! Dla mnie elektroakustyka stanowi wyzwanie, którego nigdy nie podjąłem. Zadowalam się przyzwoitymi kolumnami z epoki: obecnie używam zestawów Heco SM35 z początku lat 70. Charakteryzują się impedancją 4 omów i skutecznością przekraczającą 90 dB (bodajże 93 dB, ale ręki nie dam). Kolumnami 16 omowymi nie pogardziłbym :)
Powodzenia w szukaniu lepszych rozwiązań, obawiam się jednak że będą one daremne.
Nie w tym rzecz. Nie zawsze chodzi o szukanie najlepszych rozwiązań, zresztą gdyby tak było nie zawracałbym sobie głowy ECL-kami i TGp5... chodzi o zbudowanie wzmacniacza w pewnej konwencji, estetyce i oczywiście z szacunkiem dla epoki. Kołyska była bardzo chętnie stosowanym odwracaczem fazy, także u nas (wszystkie wzmacniacze radiowęzłowe z pojedynczymi wyjątkami, gdzie zastosowano rozbudowany inwerter van Scoyoc'a, nb. również będący modyfikacją kołyski). Estetyka tego układu przemawia do mnie i chętnie zbuduję wzmacniacz z jego użyciem, chociaż jeden.

O wspomnianych opóźnieniach czasowych nie pomyślałem, ale nie może to być aż tak straszliwy problem, skoro kołyskę stosowano powszechnie również we wzmacniaczach, nazwijmy to - wysokiego Hi-Fi. Druga sprawa, że pasmo wzmacniacza i tak trzeba pewnie będzie okroić z tytułu zastosowania TGp5. Oryginalnie uzwojenie anodowe zbocznikowane było niewielkimi kondensatorkami, nie pomnę wartości. W schemacie z załącznika (którego układ silnie przemawia do mojego poczucia estetyki) użyto 2,2 nF, dokładając szeregowe rezystory.
Ostatecznie zaś, gdybym zaobserwował tworzenie się widocznej pończochy na jednej z połówek sygnału, czy jakieś inne niepokojące objawy - zawsze mogę kilkoma ruchami lutownicy przemienić kołyskę w inwerter o dzielonym obciążeniu. To nieoceniona zaleta montażu przestrzennego ;)
6Ż1P to lampa (jak to mawia Kolega Locutus) zdradziecka, a więc u mnie z definicji nie do stosowania.
Niby dlaczego? Przecież to EF95, z tym że o wiele estetyczniej wykonana, niż np. TUNGSRAM lub 6BC32 TESLA. 6F1P też byś wzgardził tylko dlatego że na bańce nie stoi ECF80? A 6F3P/ECL82? A 6P14P/EL84?
Powinienem był zastosować inne formatowanie: lampa zdradziecka :P
Lamp ruskich nie lubię. Nie potrafię tego uzasadnić w racjonalny sposób, po prostu tak jest. Wolę lampy europejskie, na tej samej zasadzie co dziewczyny z jasnymi włosami ;)
Z tą wyłącznością to jednak trochę przeholowałeś. Zapomniałeś o EBC91, zawierającą triodę o parametrach ECC83, oraz diody detekcyjne AM. Trzeba tylko dołożyć heptodę (pentagrida) EK90/6BE6 oraz selektodę EF93/6BA6 i już mamy kompletną, heptalową choć sieciową Szarotkę! :)
Ale ja miałem na myśli wzmacniacze przeciwsobne :!:
Pomysł takiego radio bardzo mi się podoba, koniecznie musisz coś takiego zbudować! Ja niestety jestem za cienki w uszach na taki projekt, a poza tym niestety czasu u mnie na lekarstwo :(

No to dla zachęty dopowiem że zgrzebałem jeszcze jedną głowicę DEA i... jestem oszołomiony efektami! :shock: :) (...) Równie dobre rezultaty uzyskałem tylko z głowicą Philipsa i wzorowaną na niej krajową głowicą Bolero/Eroica, gdzie również udało się zachować wzmacniacz o podstawie pośredniej 1:1. Masz zatem pole do popisu. 3mam kciuki!
[/quote]
Gratuluję wyników! Daje mi to pewne nadzieje, bo posiadam w swoich zbiorach właśnie głowicę Eroiki. Ostatnio pozyskałem (drogą zabrania ze śmietnika :lol:) zwłoki (a w tym i głowicę UKF) z wysokiej klasy odbiornika RFN-owskiego firmy Braun, RC-83. Schemat załączam u dołu. Niestety stan (a zwłaszcza brak skrzynki) nie daje podstaw do renowacji, chassis posłuży za dawcę części. Zwłaszcza filtry p.cz. w pięknych, połyskujących aluminiowych kubkach wydają się cennym nabytkiem. Może kiedyś posłużą za podstawę wysokiej klasy tunera? Skala niestety też rozbita. Skrzynkę ktoś zapewne porąbał na opał, o czym świadczy smętna pozostałość deski pod przełącznikiem klawiszowym. Lampy (w tym i dwie zachodnie ECC83 i dwie EL84) niszczyciel zdążył powyciągać, pewnie żeby posłuchać trzasku tłuczonego szkła :evil: Szczęśliwie nie dotarł do EM84, niejako schowanej pod skalą. Ale zapewne jest wypalona, tak przynajmniej świadczą wyraźnie widoczne cienie na pasku luminoforu.
Ale wracając do rzeczy, jest tak sprytna głowiczka (przestrajana pojemnościowo) na 88-100 MHz. Czy widzisz Tomku możliwość jej nieskomplikowanego przestrojenia (żebym mógł to sam wykonać)?

Pozdrawiam serdecznie,
Jakub
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

kubafant pisze: wt, 5 października 2021, 17:52 Zastanawiam się jeszcze jakie potencjometry zastosować. Nie wiedzieć czemu w epoce niemal zawsze stosowano w mostku Jamesa potencjometry liniowe, uniemożliwiające wbrew nazwie liniową regulację w funkcji kąta obrotu, zamiast prawidłowych w tym zastosowaniu - wykładniczych
Bo jednemu przymułowi wydawało się że takie mają być, a potem kolejne pokolenia nie odważyły się podważać autoryteta? :oops:
nazywanych błędnie a powszechnie logarytmicznymi (o charakterystyce określanej u nas wtedy C, obecnie B, a na wschodzie /i zachodzie! :lol:/ A).
BTW: prawdziwe potencjometry logarytmiczne (dawniejsze B) służyć miały do jednostronnej (obcinającej) regulacji basów, w prostym układzie: kondensator sprzęgający o małej pojemności bocznikowany potencjometrem włączonym jako zmienny rezystor. Tak samo połączony był potencjometr do jednostronnej regulacji sopranów, miał on jednak charakterystykę C (jak regulator głośności) i połączony był szeregowo z kondensatorem, całość bocznikowała wejście wzmacniacza bądź obwód anodowy lampy napięciowej.
Idąc tropem dochowywania wierności epoce należałoby dać liniowe :D
Weź nie rób se jaj. Że głupota kiedyś była powszechna - nie znaczy że trzeba ją teraz naśladować.
zdobycie takich potencjometrów z charakterystyką C jest niemal niewykonalne.
Być może, potencjometry do swojego ceownikowca (1M wykładnicze podwójne) kupiłem na Wolumenie gdzieś w okolicach 2010 roku. Potem już nie szukałem analogicznych, drugiego wzmacniacza póki co nie buduję. Gdyby istotnie do kupienia byłyby już tylko liniowe - pozostaje użyć je w korektorze aktywnym, choć zapotrzebowanie na lampy będzie wówczas większe.
Co do kondensatorów to przeliczyłem sobie, że potrzebne będzie pięć lub sześć ogniw: zasadnicze, zasilające anody lamp wyjściowych, kolejne dla siatek drugich, dalej odwracacz fazy, dalej stopień wejściowy, dalej wzmacniacz regulatora barwy tonu i ostatecznie przedwzmacniacz phono. Ewentualność wynika z tego, że być może nie trzeba rozdzielać zasilania anod i siatek drugich i wszystko zasilić z jednego, zasadniczego kondensatora, który swoją drogą chciałbym uczynić dość słuszny (myślę o 220 uF).
Oczywiście, na pojemności głównej (zasilającej końcówkę mocy) oszczędzać nie należy. Obecność dławika na to pozwala. Anody i ekrany spokojnie można zasilać z jednego punktu. Zasilania odwracacza (z dzielonym obciążeniem) i stopnia napięciowego też bym nie rozdzielał, natomiast zadbał aby odwracacz był zasilany napięciem o niskim poziomie tętnień. Zważ że one nie kompensują się w stopniu PP, odmiennie niż tętnienia napięcia zasilającego ekrany lamp końcowych, a także tętnienia napięcia zasilającego odwracacz ze sprzężeniem katodowym. Ale to wyjątek: kołyska na tętnienia odporna nie jest, mimo pozornego podobieństwa.
Nie podoba mi się pomysł łączenia dwóch połówek podwójnego KENa 100+100
A to dlaczego? W telewizorach lampowych łączenie dwóch a nawet trzech kondensatorów było powszechne.
Twój pomysł z polaryzacją ogólnego minusa jest rzeczywiście bardzo interesujący, natomiast w moim przypadku nie na wiele by się to zdało: dwie EF86, jedna ECC82 i dwie triody z ECL-ek dostarczą bardzo niewiele prądu, w stosunku do pentod końcowych. Uzyskam przeto minimalną redukcję prądu spoczynkowego, kosztem pozbycia się zalet polaryzacji automatycznej.
Niezupełnie, charakter polaryzacji automatycznej zostanie częściowo zachowany. Napięcie polaryzacji siatek nadal będzie zależne od prądów anodowych, z tym że od ich sumy a nie od każdego z osobna. A te kilka-kilkanaście mA oszczędności też jest nie do pogardzenia, gdy EZ81 będzie pracowała na granicy swoich możliwości.
Chyba żeby zwiększyć wartość napięcia ujemnej polaryzacji, np. włączając dławik od strony masy, a pierwszy kondensator dołączając wprost do katody lampy prostowniczej.
Tak też można, zwłaszcza gdy batalia idzie o każdy wolt napięcia anodowego.
Jak wpłynie to na optymalną impedancję obciążenia? Katalog nie podaje żadnej propozycji pracy w klasie B.
Per analogia: spójrz w kartę EL84:
https://frank.pocnet.net/sheets/030/e/EL84.pdf
a konkretnie na 4 stronie.
Są tam przedstawione warunki dla klasy B oraz AB. W obu przypadkach Raa=8k. I nie ma się co dziwić, zważywszy że również prądy przy pełnym wysterowaniu są identyczne. Tak dobrano Rk aby w tych warunkach napięcie polaryzujące siatki było równe napięciu dla polaryzacji sztywnej. I lampy w obu wariantach pracują w identycznych warunkach, pomijając te 11,7V tracone na Rk. Toteż dla ECL86 pracującej w klasie B przy Ua=250V należałoby podać -7,8V na siatki aby pracowały w identycznych warunkach jak w klasie AB z Rk=84 ( http://www.r-type.org/pdfs/ecl86.pdf ). Niemniej jednak byłbym z tym ostrożny: to dość delikatna lampa, podatna na lawinowy wzrost prądu katody w razie chwilowego przeciążenia, gdy nie działa USZ na członie RC w katodzie. Może dlatego katalogi nie przewidują pracy z polaryzacją sztywną? Natomiast to co osobiście wymodziłem wydaje się dla nich bezpieczne. Tym bardziej że Ua jest niższe od katalogowego: gdzieś w okolicach 220V, tyle udało się wycisnąć z transformatorów i lampy prostowniczej.
Poniżej 6 W nie chciałbym schodzić, gdyż wówczas mijałoby się z celem budowanie układu PP, jako że 5 W dostarcza już pojedyncza EL84...
Nie bój żaby. Swego czasu Polska Myśl Techniczna zabłysnęła gramofonem mono ze wzmacniaczem PP na dwóch ECL86, transformatorze TG6-16-666 (przeznaczonym do... SE, jedynie z odczepem pośrodku uzwojenia anodowego, podobnie jak niektóre wykonania TG2,5-1-666) i uzyskała "aż" 4W, tyle co dałoby się uzyskać z jednej ECL86, o EL84 już nie mówiąc.
Indukcyjność dławika wynosi 20 H, a zatem całkiem sporo.
I to oznacza że maksymalna rezystancja obciążenia, powyżej której zaczyna rosnąć napięcie stałe wynosi 20k. Ile henrów tyle kiloomów, warto zapamiętać tę zależność, którą dawno temu zupełnie przypadkiem wyprowadziłem drogą dość skomplikowanego rachunku całkowego, gdy o PSPICE nikt jeszcze nie słyszał.
Nie wiem tylko, czy nie zacznie się nasycać przy prądzie potrzebnym czwórce ECL86, jako że jest dość skromny gabarytami (rdzeń ma wymiary obrysowe 65x65 mm)
Zawsze można rozebrać rdzeń i powiększyć szczelinę, uzyskując większy prąd nasycenia kosztem zmniejszonej indukcyjności.
jest też nawinięty dość oszczędnym drucikiem, na oko 0,2 mm.
A jak to się przekłada na rezystancję? Znając ją możesz sobie policzyć straty mocy w dławiku przy prądzie 180mA, przyjmując dla uproszczenia że będzie on stały.
Powiedziałbym, że u Ciebie mają one lżejszy żywot. Zważ, że zamiast zasilać cztery zestawy lamp radiowych, zasilają tylko jeden, prawda że z dołożonym stereodekoderem i końcówką na sterydach. Żarzenie więc jest na wakacjach.
Jesteś w mylnym błędzie. :oops: Ten "dołożony" stereodekoder - to było nie było 5 lamp po 0.3A, do tego jeszcze EAA91 w detektorze stosunkowym oraz ECC82 poprzedzająca regulator barwy których w Kankanie również nie było. Ale gdzie zniknąłeś lampy prostownicze? :oops: EZ80 + EZ81, to dalsze 1,6A! :shock: No to policzmy. Kankan: ECC85, ECH81, EBF89, ECL86, radioskalówka 0,2A - razem 1,935A z pojedynczego TS30/1/676. Amplituner (cokolwiek miałoby to znaczyć :wink: ): ECC85, ECH81, EBF89, 3 x EAA91, EF80, ECC81, 2 x ECC82, 4 x ECL86, EM84, EZ80, EZ81. O ile tylko się nie grzebnałem - to jest już 7.745A - czyli na jeden trasformator przypada tyle co w Kankanie, z dokładnością do miliampera z drobnym ułamkem! Ale nie jest to moje ostatnie słowo: przewiduję wydłużenie toru p.cz. FM o dodatkową EF89 z filtrem pasmowym. Ona już kiedyś tu była, na osobnej prowizorycznej płytce, ale zdemontowałem ją na potrzeby prób kolejnych grzebanych głowic (chciałem sprawdzać je w warunkach standardowych, z prostym dwustopniowym torem p.cz.). Dawno pogodziłem się już z myślą że jeżeli dokończę dzieła i całość przyjmie formę amplitunera w jednej skrzynce - to radioskalówek nie będzie z racji deficytu prądu, zamiast nich użyję neonówek na 220V z gwintem E10, pędzonych z uzwojeń anodowych TS.
Anodowe również ma lekko - wszak prostownik jest w tradycyjnym lampowym układzie pełnookresowym, zamiast selenowego mostka Graetza. Zmniejsza to obciążenie uzwojenia o połowę.
Tylko taki detal: trzeba zasilić cztery ECL86 zamiast jednej. Tor radioodbiorczy w tym stereodekoder, a nawet ECC82 w korektorze barwy też ciągną niepomijalne prądy. I to wszystko z dwóch równolegle połączonych uzwojeń anodowych TS30/1, bo pozostałe dwa w tym czasie leniuchują. Sytuację ratuje mocno niepełne wykorzystanie prądowe ECL86, i tylko dlatego się to nie fajczy.
Dla mnie elektroakustyka stanowi wyzwanie, którego nigdy nie podjąłem. Zadowalam się przyzwoitymi kolumnami z epoki: obecnie używam zestawów Heco SM35 z początku lat 70. Charakteryzują się impedancją 4 omów i skutecznością przekraczającą 90 dB (bodajże 93 dB, ale ręki nie dam).

Jest takie powiedzenie: Prawieriaj, nie dowieriaj, tak to chyba szło. Bez skrupułów rozbabrałbym wszelkie kolumny jakie wpadłyby mi w ręce, choćby celem sprawdzenia czy jakich elektrolitów tam nie wcisnęli, a w razie stwierdzenia że można było zrobić je lepiej - zgrzebałbym. Oczywiście bez przesady, i tak np. pakowanie filtrów wyższego rzędu do ZG10C z szambopompami mijałoby się z celem, poprzestałem na wymianie włączonych w szereg ze śrubsztakami GDW6.5/1,5 kondensatorów MKSE na MKP.
Kolumnami 16 omowymi nie pogardziłbym :)
Całych kolumn nie mam, ale zbywają mi 2 szt. 15-omowych GD30/15 od Florka. Przynajmniej na magnesie tak stoi, bowiem membrany są sztywne jak deski, nie różniąc się pod tym względem od również posiadanych NOS-ów GDS30/30 ale 8-omowych dla których jakieś zastosowanie może znajdę. Tymczasem wg literatury GD30/15 w zamian za dwukrotnie mniejszą moc powinny oferować niższą częstotliwość rezonansową (50Hz zamiast 70Hz) co jednak oczywiście w tej sytuacji nie ma miejsca. Może ktoś je sfajczył a Florek "zregenerował" wklejając membrany z cewkami od GD30/30 z braku oryginalnych? Chętnie się ich pozbędę.
O wspomnianych opóźnieniach czasowych nie pomyślałem, ale nie może to być aż tak straszliwy problem, skoro kołyskę stosowano powszechnie również we wzmacniaczach, nazwijmy to - wysokiego Hi-Fi
Czyżby nie daj Boże takich jaki dokleiłeś na końcu posta? :shock: LUUDZIE 3MAJCIE MNIE BO NIE ZDZIERŻĘ! :evil: Toż to czyste patolstwo, typowy gimbazjalny, elektrodowy, sierściuchowaty babol :!: Zakładając że to nie jest inny elektrodowy, też przekombinowany choć technicznie poprawny Klasyk omawiany choćby w temacie https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 05#p356505 ale z kuriozalnym błędem rysunkowym - to czego oczekiwał jełop który go wydalił :?: Że skoro w pojedynczym stopniu napięciowym podaje się sygnał USZ na katodę i normalnie to działa - znaczy że w kołysce należy konsekwentnie podać sygnał na obie połączone katody, i będzie git? Śmiem twierdzić że jeżeli to nie odleciało w kosmos zaraz po rozgrzaniu się lamp - to tylko dlatego że sprzężenie zwrotne (tylko jakie: dodatnie dla jednej gałęzi, ujemne dla drugiej? :idea: ) okazało się na to zbyt słabe. Doprawdy, warto zachować trochę krytycyzmu a nie wyłączać myślenie na widok opisu w szwabskim czy brytolskim języku. :oops:
Druga sprawa, że pasmo wzmacniacza i tak trzeba pewnie będzie okroić z tytułu zastosowania TGp5. Oryginalnie uzwojenie anodowe zbocznikowane było niewielkimi kondensatorkami, nie pomnę wartości. W schemacie z załącznika (którego układ silnie przemawia do mojego poczucia estetyki) użyto 2,2 nF, dokładając szeregowe rezystory.
Sposób wykorzystania uzwojeń wtórnych - też przemawia do Twojego poczucia estetyki? Tym bardziej że TGp5 właśnie takie uzwojenia mają! A tymczasem należy połączyć je równolegle co jest normalnym zabiegiem w transformatorach PP (w telewizorach tak niestety nie robiono bo osobne uzwojenie słuchawkowe uznano za niezbędne) i wówczas znacznie zmaleje indukcyjność rozproszenia, i niskie cięcie nie będzie konieczne. Postaram się zajrzeć pod ceownik, bo już nie pamiętam jakich kondensatorów użyłem, na 99.9% jednak był to pojedynczy kondensator włączony między anody lamp końcowych.
Ostatecznie zaś, gdybym zaobserwował tworzenie się widocznej pończochy na jednej z połówek sygnału, czy jakieś inne niepokojące objawy - zawsze mogę kilkoma ruchami lutownicy przemienić kołyskę w inwerter o dzielonym obciążeniu. To nieoceniona zaleta montażu przestrzennego
Prościej mimo wszystko byłoby przemienić inwerter o dzielonym obciążeniu sprzężony pojemnościowo (taki jaki zastosowano w DSL201) w inwerter o dzielonym obciążeniu ale sprzężony galwanicznie, gdybyś chciał zacząć od czegoś co sprawdziłeś osobiście sam a skończyć na tym co sprawdziłem ja.
Powinienem był zastosować inne formatowanie: lampa zdradziecka :P
Lamp ruskich nie lubię. Nie potrafię tego uzasadnić w racjonalny sposób, po prostu tak jest. Wolę lampy europejskie, na tej samej zasadzie co dziewczyny z jasnymi włosami ;)
A czy to wina lampy że zrobili ją Ruskie a nie Niemce? Rozumiałbym jeszcze niechęć do ruskich lamp które nie mają zamienników wśród lamp zachodnich, np. 6P1P nie miała nowalowego odpowiednika, conajwyżej heptalowy. Albo 6N2P, co z tego że parametry jak ECC83 skoro piny nie pasują?
Pomysł takiego radio bardzo mi się podoba, koniecznie musisz coś takiego zbudować! Ja niestety jestem za cienki w uszach na taki projekt, a poza tym niestety czasu u mnie na lekarstwo :(
Najprościej byłoby chyba przebudować jedną z moich trzech Szarotek, skoro i tak zasilacze mam tylko dwa. Spokojnie dałoby się w miejsce przeznaczone dla baterii zmieścić zasilacz sieciowy z jeszcze jedną heptalową lampą, tj 6Z31 TESLA lub ruską (i to nawet ładniejszą! :P ) 6Ц4П Obawiam się jednak że takiej zbrodni by mi już nie darowano :cry:
Daje mi to pewne nadzieje, bo posiadam w swoich zbiorach właśnie głowicę Eroiki.
Już wcześniej proponowałem abyś ją zgrzebał. Wyciąganie cewek z ekranu może trochę przerażać, ale tylko za pierwszym razem. Zaciskać ponownie ekranu wokół karkasu nie trzeba, już lepiej przykleić w sposób nie wykluczający ponownej rozbiórki. Zachęcająco wygląda natomiast brak owego nieszczęsnego drukowanego transformatora antenowego, który wygląda na słaby punkt głowicy DEA, zwłaszcza na nowym zakresie.
Ostatnio pozyskałem (drogą zabrania ze śmietnika :lol:) zwłoki (a w tym i głowicę UKF) z wysokiej klasy odbiornika RFN-owskiego firmy Braun, RC-83. Schemat załączam u dołu. Niestety stan (a zwłaszcza brak skrzynki) nie daje podstaw do renowacji, chassis posłuży za dawcę części. Zwłaszcza filtry p.cz. w pięknych, połyskujących aluminiowych kubkach wydają się cennym nabytkiem. Może kiedyś posłużą za podstawę wysokiej klasy tunera? Skala niestety też rozbita. Skrzynkę ktoś zapewne porąbał na opał, o czym świadczy smętna pozostałość deski pod przełącznikiem klawiszowym.

Więc po co rozbebeszać chassis zamiast dorobić do niego skrzynkę, choćby i improwizowaną? Złożenie od nowa przełącznika zakresów, filtrów i głowicy proste nie będzie.
Szczęśliwie nie dotarł do EM84, niejako schowanej pod skalą. Ale zapewne jest wypalona, tak przynajmniej świadczą wyraźnie widoczne cienie na pasku luminoforu.
I tu unawidacznia się przewaga Relaxa nad Klawicymbałem: byłoby gdzie sprawdzić oczko.
Ale wracając do rzeczy, jest tak sprytna głowiczka (przestrajana pojemnościowo) na 88-100 MHz. Czy widzisz Tomku możliwość jej nieskomplikowanego przestrojenia (żebym mógł to sam wykonać)?
Lekko niestety nie będzie. Mam jak dotąd tylko jedno taks strojone radio na rozkładzie ( https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 81#p377081 ) -ale ono oryginalnie sięgało do 104MHz i dlatego poważyłem się je kupić. W Twoim nie ma innej możliwości poszerzenia zakresu przestrajania międzystopniowego obwodu w.cz. jak tylko poprzez powiększenie liczby zwojów wtórnego uzwojenia L2 przy równoczesnym zmniejszeniu wszelkich bocznikujących ją pojemności. Jeżeli skręcenie na minimum trymera C9 nie wystarczy - to trzeba będzie zmniejszyć C10, a może i zmniejszyć liczbę zwojów pierwotnego uzwojenia L2 Podobnie i w obwodzie heterodyny: zwiększyć liczbę zwojów uzwojenia pierwotnego (prawego) L3, skręcić na minimum trymer C18, usunąć C14, można też zmniejszyć C13 z równoczesnym zwiększeniem C16 aby zestrojenia obwodu i zrównoważenia mostka p.cz. nie naruszać. Gdy cewki są drukowane - można wymienić rdzeń ferrytowy na większy, lub dołączyć w szereg z nimi pętelki ze srebrzanki. Nie zdziw się jednak gdyw efekcie uznasz za stosowne przeprosić głowicę DEA w imieniu tych wszystkich co psy na niej wieszali, że niby taka oporna na przestrajanie :lol:
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: kubafant »

Tomek Janiszewski pisze: śr, 6 października 2021, 10:34
Idąc tropem dochowywania wierności epoce należałoby dać liniowe :D
Weź nie rób se jaj. Że głupota kiedyś była powszechna - nie znaczy że trzeba ją teraz naśladować.
To była propozycja oczywiście z przymrużeniem oka. Ale tylko dlatego, że dysponuję ostatecznie czterema odpowiednimi potencjometrami. Gdybym ich nie miał, a chciał zastosować układ Jamesa nawet bym nie mrugnął, tylko użył liniowych. Na pewno współczesnego barachła do swojego sprzętu nie wpakuję.
(...) potencjometry do swojego ceownikowca (1M wykładnicze podwójne) kupiłem na Wolumenie gdzieś w okolicach 2010 roku. Potem już nie szukałem analogicznych, drugiego wzmacniacza póki co nie buduję. Gdyby istotnie do kupienia byłyby już tylko liniowe - pozostaje użyć je w korektorze aktywnym, choć zapotrzebowanie na lampy będzie wówczas większe
Na pewno można je kupić, tylko że nie w wykonaniu z epoki, o którym mówiłem. Inne niż stare Telpody mnie jednak nie interesują. Z kolei założeniem jest regulator pasywny - we wszystkich urządzeniach do tej pory stosowałem aktywne i chcę teraz wypróbować pasywnego. Dla odmiany i z ciekawości :)
A to dlaczego? W telewizorach lampowych łączenie dwóch a nawet trzech kondensatorów było powszechne.
Nie twierdzę, że to niedopuszczalne czy coś, tylko wydaje mi się to być takim działaniem prowizorycznym: z braku laku. Wiadomo, że były produkowane kondensatory KEN 220/350, więc najbardziej eleganckim rozwiązaniem byłoby wstawienie właśnie takiego. Zobaczymy, może uda się taki pozyskać. Jeżeli nie, zostanę przy 100+100.
A te kilka-kilkanaście mA oszczędności też jest nie do pogardzenia, gdy EZ81 będzie pracowała na granicy swoich możliwości.
Problemem jest raczej transformator niż prostownik, EZ81 z filtrem dławikowym powinna dostarczyć 180 mA, co jest nie do przejedzenia przez taki skromny wzmacniaczyk.
I to oznacza że maksymalna rezystancja obciążenia, powyżej której zaczyna rosnąć napięcie stałe wynosi 20k. Ile henrów tyle kiloomów, warto zapamiętać tę zależność, którą dawno temu zupełnie przypadkiem wyprowadziłem drogą dość skomplikowanego rachunku całkowego, gdy o PSPICE nikt jeszcze nie słyszał.
Rzeczywiście przydatna reguła. Jestem ciekaw tego rachunku, czy może zachowałeś go?
Zawsze można rozebrać rdzeń i powiększyć szczelinę, uzyskując większy prąd nasycenia kosztem zmniejszonej indukcyjności.
Jest ładnie złożony i zalakierowany, nie będę go psuł. W razie gdyby nie wydolił wezmę po prostu inny, choć ten najbardziej podszedł mi estetycznie. Do pierwotnego projektu z użyciem EL95 byłby doskonały.
Dawno pogodziłem się już z myślą że jeżeli dokończę dzieła i całość przyjmie formę amplitunera w jednej skrzynce - to radioskalówek nie będzie z racji deficytu prądu, zamiast nich użyję neonówek na 220V z gwintem E10, pędzonych z uzwojeń anodowych TS.
Dzięki za sprostowanie z tunerem. Skoro wspomniałeś o neonówkach, wykorzystam okazję i spytam: czy w neonówkach, które kupiliśmy wraz z oprawkami u Sławka (pamiętasz które, te z czerwonymi szkiełkami) siedzą już rezystory czy trzeba je dołożyć zewnętrznie? Pytam bo niektóre z tych neonówek mają wytłoczone na trzonku 110 a inne 220 V. W oprawkach nie ma oporników.
Tylko taki detal: trzeba zasilić cztery ECL86 zamiast jednej. Tor radioodbiorczy w tym stereodekoder, a nawet ECC82 w korektorze barwy też ciągną niepomijalne prądy. I to wszystko z dwóch równolegle połączonych uzwojeń anodowych TS30/1, bo pozostałe dwa w tym czasie leniuchują. Sytuację ratuje mocno niepełne wykorzystanie prądowe ECL86, i tylko dlatego się to nie fajczy.
No dobrze, cztery zamiast jednej za to z czterech TSów, zamiast jednego. Powinno się wyzerować, chyba że nie rozumiem układu połączeń, jaki zastosowałeś. Co rozumiesz przez niepełne wykorzystanie prądowe ECL86, czyżby zastosowana polaryzacja "półautomatyczna" mocno obniżała prądy spoczynkowe? Jeżeli tak, to do jakiej wartości? I może najistotniejsze: co na to optymalna impedancja obciążenia? Jakie głośniczki (Z?) napędzasz przez te TGp5?
Czyżby nie daj Boże takich jaki dokleiłeś na końcu posta? :shock: LUUDZIE 3MAJCIE MNIE BO NIE ZDZIERŻĘ! :evil: Toż to czyste patolstwo, typowy gimbazjalny, elektrodowy, sierściuchowaty babol :!: Zakładając że to nie jest inny elektrodowy, też przekombinowany choć technicznie poprawny Klasyk omawiany choćby w temacie https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 05#p356505 ale z kuriozalnym błędem rysunkowym - to czego oczekiwał jełop który go wydalił :?: Że skoro w pojedynczym stopniu napięciowym podaje się sygnał USZ na katodę i normalnie to działa - znaczy że w kołysce należy konsekwentnie podać sygnał na obie połączone katody, i będzie git? Śmiem twierdzić że jeżeli to nie odleciało w kosmos zaraz po rozgrzaniu się lamp - to tylko dlatego że sprzężenie zwrotne (tylko jakie: dodatnie dla jednej gałęzi, ujemne dla drugiej? :idea: ) okazało się na to zbyt słabe. Doprawdy, warto zachować trochę krytycyzmu a nie wyłączać myślenie na widok opisu w szwabskim czy brytolskim języku. :oops:
Nie, schemat który wkleiłem to nie wysokie Hi-Fi, o którym wspomniałem, tylko końcówka pewnego radio. Radio, które na początku lat 60. zdobyło nagrodę Grand Prix, w dodatku produkcji cokolwiek uznanej firmy Bang i Olufsen. Nie twierdzę, że są przez samą markę nieomylni, ale skrytykowane przez Ciebie rozwiązanie było dość powszechnie używane we wzmacniaczach z odwracaczem typu kołyska - czasem rzeczywiście rozdzielano katody i USZ podawano wyłącznie na katodę właściwej lampy, ale nie zawsze tak było. Zapewne tak jak piszesz, DSZ okazywało się w tych przypadkach za słabe, by spowodować wzbudzenie.
Sposób wykorzystania uzwojeń wtórnych - też przemawia do Twojego poczucia estetyki? Tym bardziej że TGp5 właśnie takie uzwojenia mają! A tymczasem należy połączyć je równolegle co jest normalnym zabiegiem w transformatorach PP (w telewizorach tak niestety nie robiono bo osobne uzwojenie słuchawkowe uznano za niezbędne) i wówczas znacznie zmaleje indukcyjność rozproszenia, i niskie cięcie nie będzie konieczne.
Nie przemawia, choć również było to częstym zabiegiem i miało nawet jakieś wyjaśnienie teoretyczne (nikt nie nawijałby osobnego uzwojenia tylko pod USZ, gdyby to nie miało niczego wnosić). Niemniej oczywiście u siebie połączę je po Bożemu, tj. równolegle.
A czy to wina lampy że zrobili ją Ruskie a nie Niemce? Rozumiałbym jeszcze niechęć do ruskich lamp które nie mają zamienników wśród lamp zachodnich, np. 6P1P nie miała nowalowego odpowiednika, conajwyżej heptalowy. Albo 6N2P, co z tego że parametry jak ECC83 skoro piny nie pasują?
Cóż, o gustach się nie dyskutuje, nie lubię ruskich lamp i ich nie stosuję, chyba że zajdzie potrzeba uczynienia wyjątku /vide wzmacniacz Williamsona w ruskim garniturze lamp: G-807, 6N8S i 5C3S/.
Więc po co rozbebeszać chassis zamiast dorobić do niego skrzynkę, choćby i improwizowaną? Złożenie od nowa przełącznika zakresów, filtrów i głowicy proste nie będzie.
Bo budowa tunera od początku (jeżeli kiedykolwiek do niej dojdzie) to bardziej interesujące i ambitne zajęcie niż wsadzenie jako-tako czynnego chassis do jakiegoś pudła i dorobienie skali. Żeby to był jakiś cenny odbiornik, pewnie bym się pokusił o zachowanie, ale to powojenny niemiecki grzmot, jakich pełno. No, to jest akurat dość wysoki model, ale brak skali i połamane karkasy cewek przełącznika zakresów (niektóre) przypieczętowały jego los. Wreszcie nie mam miejsca na przechowywanie takiej halabardy w całości.

Pozdrawiam!
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

kubafant pisze: śr, 6 października 2021, 17:56 Rzeczywiście przydatna reguła. Jestem ciekaw tego rachunku, czy może zachowałeś go?
Wątpię, to chyba zapisałem na wolnym skrawku kartki. Napięcie na wyjściu filtru dławikowego nie wzrasta tak długo póki prąd w dławiku nie ma ochoty się cofać, co w obecności prostownika oczywiście byłoby niemożliwe.
Jest ładnie złożony i zalakierowany, nie będę go psuł. W razie gdyby nie wydolił wezmę po prostu inny, choć ten najbardziej podszedł mi estetycznie. Do pierwotnego projektu z użyciem EL95 byłby doskonały.
Ale co dadzą same EL95 gdy zostaną niezmienione TGp5? Tu potrzebne byłyby transformatory z Raa=10k, a więc mające więcej zwojów w uzwojeniach pierwotnych, za to drut mógłby być cieńszy.
Skoro wspomniałeś o neonówkach, wykorzystam okazję i spytam: czy w neonówkach, które kupiliśmy wraz z oprawkami u Sławka (pamiętasz które, te z czerwonymi szkiełkami) siedzą już rezystory czy trzeba je dołożyć zewnętrznie? Pytam bo niektóre z tych neonówek mają wytłoczone na trzonku 110 a inne 220 V. W oprawkach nie ma oporników.
Z zasady neonówki w oprawkach na których wytłoczone jest napięcie mają ukryte w nich rezystory, i przeznaczone są do bezpośredniego zasilania z sieci o wskazanym napięciu.
No dobrze, cztery zamiast jednej za to z czterech TSów, zamiast jednego. Powinno się wyzerować, chyba że nie rozumiem układu połączeń, jaki zastosowałeś.
Pisałem o tym prezentując swój wzmacniacz. Rozdzieliłem uzwojenia anodowe TS30/1 na poszczególne połówki i połączyłem je ponownie ale z przetasowaniem, tak aby każdy z transformatorów wykorzystywany był w dwóch półokresach. Zatem typowe transformatory na rdzeniach EI przeznaczone do współpracy z mostkiem (np. takie jak w Bambino) mające jedno niepodzielne uzwojenie anodowe do lamp prostowniczych się nie nadają. Ostatecznie cztery połączone TS30/1 dostarczają dwóch napięć 230V. Ale w tej sytuacji równolegle połączone są tylko 2 uzwojenia anodowe, nie 4. Transformatory (a ściślej mówiąc ich uzwojenia anodowe) są zatem bardziej obciążone mocowo (większa wartość skuteczna gęstości prądu) niż gdyby prosto tak połączyć 4 uzwojenia anodowe równolegle i użyć mostka zamiast duodiody.
Co rozumiesz przez niepełne wykorzystanie prądowe ECL86, czyżby zastosowana polaryzacja "półautomatyczna" mocno obniżała prądy spoczynkowe?
ZTCP nawet dokładnie nie mierzyłem. Bardziej jednak chodziło mi o to że przy napięciu anodowym 228V (tyle zmierzyłem przed chwilą) średni prąd anodowy będzie mniejszy niż przy 250V i niezmienionej Raa.
I może najistotniejsze: co na to optymalna impedancja obciążenia?
Tak jak już pisałem: z punktu widzenia optymalnej impedancji obciążenia istotne jest to co dzieje się przy maksymalnym wysterowaniu, a nie przy częściowym. Nie ma zatem znaczenia do jakiej wartości spada prąd anodowy w spoczynku.
Jakie głośniczki (Z?) napędzasz przez te TGp5?
Też już pisałem. Miało być 7,5 oma (dwa równolegle połączone głośniki 15 omów w każdym z kanałów), jednak obecnie jest 8 omów. Improwizowałem też z kolumnami 4 omy zanim dorobiłem się 7,5 omowych, ale tylko incydentalnie.
Nie, schemat który wkleiłem to nie wysokie Hi-Fi, o którym wspomniałem, tylko końcówka pewnego radio. Radio, które na początku lat 60. zdobyło nagrodę Grand Prix, w dodatku produkcji cokolwiek uznanej firmy Bang i Olufsen.

Chyba Gang i Olsen. Teraz wszystko jasne :twisted: :lol: :oops:
Nie twierdzę, że są przez samą markę nieomylni, ale skrytykowane przez Ciebie rozwiązanie było dość powszechnie używane we wzmacniaczach z odwracaczem typu kołyska - czasem rzeczywiście rozdzielano katody i USZ podawano wyłącznie na katodę właściwej lampy, ale nie zawsze tak było
Widocznie w tamtych czasach redakcje Młodego Technika oraz RiK reprezentowały należyty poziom techniczny i skutecznie chroniły czytelników przed robieniem im wody z mózgu, nawet przez uznane firmy :!: Ja w każdym razie widzę takiego knota po raz pierwszy :oops: Jeżeli jednak nadal upierasz się na kołyskę - to najsensowniej będzie zastosować nieblokowany wspólny RK i równoległe USZ (na siatkę tej samej triody na którą wchodzi sygnał). Oczywiście wówczas źródło sygnału powinno być małooporowe, aby nie wpływało na głębokość USZ. Wskazuje to na celowość sterowania takiej końcówki z wyjścia aktywnego regulatora barwy, które powyższy wymóg spełnia. Przy okazji będzie można użyć potencjometrów liniowych.
Zapewne tak jak piszesz, DSZ okazywało się w tych przypadkach za słabe, by spowodować wzbudzenie.
Ale spodziewam się że symetrię na wyjściu odwracacza nawet takie słabe sprzężenie jest w stanie popsuć.
(nikt nie nawijałby osobnego uzwojenia tylko pod USZ, gdyby to nie miało niczego wnosić).
Uzasadnienie owszem można znaleźć. Gdy pożądana jest separacja galwaniczna głośników od wzmacniacza. Np. gdy kable głośnikowe są bardzo długie, i jeszcze pętają się gdzieś w plenerze. W mieszkaniu takiego uzasadnienia nie ma.
Cóż, o gustach się nie dyskutuje, nie lubię ruskich lamp i ich nie stosuję,
A Kol. Szrot majster odróżnia plastikowe tranzystory prawowitej proweniencji od malowanek, i ceni oczywiście tylko te pierwsze.
chyba że zajdzie potrzeba uczynienia wyjątku /vide wzmacniacz Williamsona w ruskim garniturze lamp: G-807, 6N8S i 5C3S/
.
Nawet PL519 nie dorównuje urodą 6P45S. Ta ostatnia - to taka wypasiona na maxa EL84 :wink:
Bo budowa tunera od początku (jeżeli kiedykolwiek do niej dojdzie) to bardziej interesujące i ambitne zajęcie niż wsadzenie jako-tako czynnego chassis do jakiegoś pudła i dorobienie skali. Żeby to był jakiś cenny odbiornik, pewnie bym się pokusił o zachowanie, ale to powojenny niemiecki grzmot, jakich pełno. No, to jest akurat dość wysoki model, ale brak skali i połamane karkasy cewek przełącznika zakresów (niektóre) przypieczętowały jego los. Wreszcie nie mam miejsca na przechowywanie takiej halabardy w całości.
Zupełnie nie to miałem na myśli. Istotnie, nie szkoda byłoby od tej halabardy odpiłować fragment chassis zawierający końcówki mocy SE, ale radio to wolałbym zachować w całości, póki nie uda się go uruchomić. Dopiero wtedy można kombinować z nowym, dopasowanym do konkretnych potrzeb chassis, wzorowanym jednak na starym tam gdzie jest to krytyczne, zwłaszcza w otoczeniu przełącznika zakresów.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

Coś długo się nie odzywasz a ja muszę przyznać że dałem się wsadzić na minę tym Gangiem Olsena :shock: Sprzężenie zwrotne na połaczone katody lamp kołyski zraniło moje poczucie estetyki tak dogłębnie (tam widziałbym tylko nieblokowany rezystor na masę i absolutnie nic ponadto), że szlag mnie trafił :evil: Potem jednak na chłodno przeanalizowałem w LTSPICE działanie tego dziwoląga ze sprzężeniem zwrotnym na obie katody, i pierwsze spostrzeżenie było takie że wzbudzać się to on nie za bardzo ma ochotę. Rzeczywiście, wystarczyło się baczniej mu przyjrzeć, aby zauważyć że w stopniu odwracającym fazę z "dolną" triodą działa silne ujemne sprzężenie zwrotne z anody na siatkę, znacznie słabsze od dodatniego sprzężenia z wyjścia na katodę. Pozostało jeszcze zweryfikować wcześniejsze podejrzenie o wprowadzanie asymetrii do kołyski przez pętlę ogólnego USZ. Najpierw odniosłem wrażenie że z USZ asymetria istotnie jest nieco większa niż bez niego, gdy jednak zauważyłem także że jest w obu tych przypadkach przeciwna - zaczęła mnie prześladować myśl że potępiając Gang Olsena w czambuł właśnie dokonałem samozaorania. :oops: Dalsze spekulacje z doborem głębokości USZ potwierdziły straszliwą dla mnie prawdę: istnieje takie sprzężenie dla którego symetria staje się niemal idealna. Czyżby więc właśnie chęć poprawienia symetrii kołyski stała u źródeł tego nigdy wcześniej przeze mnie nie napotkanego układu? Być może. Wkrótce jednak odzyskałem pewność siebie, i zadałem sobie pytanie: jak głębokie musiałoby być to sprzężenie? Teraz, gdy znam już wynik uzyskany oczywiście z pomocą LTSPICE'a potrafię wyprowadzić te same wnioski i bez niego, tak aby były komunikatywne także dla tych co się nim dotąd nie posługiwali. Spójrzmy raz jeszcze na schemat:
Obrazek
Pierwsze oczywiste spostrzeżenie: przy idealnej symetrii napięć na anodach triod napięcie sygnału w punkcie środkowym rezystorowej "kołyski" a tym samym na siatce dolnej triody kompensuje się całkowicie. Jest to masa pozorna, analogiczna z tą z jaką mamy do czynienia np. we wzmacniaczu operacyjnym użytym w konfiguracji odwracającej. Tym samym dolna trioda otrzymuje sygnał wyłącznie od strony katody. Sygnałem sterującym dla triody górnej jest natomiast różnica napięć między jej siatką a katodą. W warunkach pełnej symetrii napięć sygnału na anodach symetryczne muszą być także prądy anodowe obu triod. Napięcia między katodami a siatkami każdej z triod nie będą w pełni symetryczne (ponieważ katody nie znajdują się na masie) ale będą bardzo do siebie zbliżone. Można zatem powiedzieć że napięcie na siatce górnej triody (na którą podawany jest sygnał wejściowy) będzie bardzo bliskie dwukrotnej wartości napięcia na katodach (gdzie wchodzi sygnał USZ. Tym samym optymalna z punktu widzenia symetrii głębokość USZ jest bardzo bliska 6dB. Tak płytkie sprzężenie zwrotne nie jest w stanie wywiązać się z zasadniczych zadań jakie powinno spełniać: redukcji zniekształceń nielineranych, a także, co we wzmacniaczach lampowych nawet istotniejsze - zredukować impedancję wyjściową wzmacniacza z wartości kilkakrotnie przewyższającej impedancję obciążenia do wartości kilkakrotnie mniejszej. Zdecydowanie zatem lepiej było wprowadzić sprzężenie z wyjścia tylko na katodę górnej triody, a pełną symetrię odwracacza (o ile jest to takie istotne) uzyskać przez niewielkie zróżnicowanie rezystorów kołyski. Negatywna ocena z mojej strony takiego wynalazku pozostaje zatem w mocy.
Nie sposób też nie zauważyć negatywnego wpływu kondensatorów 8pF łączących anody pentod końcowych z obwodem siatkowym tych lamp. Wzmocnienie napięciowe pentody ECL86 w warunkach katalogowych (układ PP, Ua=250V, Raa=8,2k) wynosi 28, toteż w wyniku efektu Millera skutek jest taki aby anody obu triod połączyć z masą przez kondensatory 233pF. Szacując impedancję wewnętrzną triod w tych warunkach na 100k otrzymujemy że ograniczają one pasmo przenoszone w otwartej pętli do 10kHz. Doprawdy, nawet po TGp5-5-666 spodziewałbym się czegoś więcej. Dla porównania, korekcja częstotliwościowa zastosowana w ceownikowcu zawierającym inwerter z dzielonym obciążeniem zawiera kondensator 1nF 1kV włączony między anody lamp końcowych (co przy Raa=7,5k wprowadza 3dB ograniczenie pasma na 21kHz) oraz kondensator 33pF łączący anodę triody wzmacniacza wstępnego z masą. Gdyby nawet założyć że jej impedancja wewnętrzna w zastosowanym punkcie pracy wynosi aż 470k (tyle co jej oporność obciążenia), to i tak dałoby to częstotliwość graniczną 20,5kHz. Dodatkowe obciążenie pojemnościowe przez odwracacz fazy z dzielonym obciążeniem jest do pominięcia. Tak więc jest jeszcze jeden powód aby naśladowanie Gangu Olsena odradzać.
Awatar użytkownika
Marek7HBV
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4000
Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Marek7HBV »

A to jest wersja rozwojowa {z 1963r} tego samego producenta.
DSC09985.JPG
Zastosowana w magnetofonie,więc nie ma się co spodziewać szczególnie okazałego pasma.Ale z drugiej strony magnetofon ma opcję samodzielnej pracy wzmacniacza z zewnętrznym żródłem sygnału.W zasadzie nie ma co szukać urządzeń zadowalających obecnych użytkowników w konstrukcjach zaprojektowanych w ,,złotych czasach lamp elektronowych,, ,ale jeśli ktoś jest rozsądny 8) . :D
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: kubafant »

Tomek Janiszewski pisze: śr, 6 października 2021, 23:09 Ale co dadzą same EL95 gdy zostaną niezmienione TGp5? Tu potrzebne byłyby transformatory z Raa=10k, a więc mające więcej zwojów w uzwojeniach pierwotnych, za to drut mógłby być cieńszy.
Chodzi o wykorzystanie TGp5, a zarazem użycie lamp, które nie byłyby niepotrzebnie mocne. Wiadomo, z ECL82/86 wynik byłby lepszy, ale na ten moment nie dysponuję prawdopodobnie odpowiednim transformatorem sieciowym. Mam co prawda kilka transformatorów 80-100 W, dających te 250-300 V przy odpowiednim amperażu, ale dedykowane one są do pracy z mostkiem selenowym, a mnie interesuje tutaj użycie EZ81. Poza tym będzie powód, żeby kupić nowe, kolumny (8 omów) :lol:
Z zasady neonówki w oprawkach na których wytłoczone jest napięcie mają ukryte w nich rezystory, i przeznaczone są do bezpośredniego zasilania z sieci o wskazanym napięciu.
Dzięki, teraz już wszystko jasne.
Nie, schemat który wkleiłem to nie wysokie Hi-Fi, o którym wspomniałem, tylko końcówka pewnego radio. Radio, które na początku lat 60. zdobyło nagrodę Grand Prix, w dodatku produkcji cokolwiek uznanej firmy Bang i Olufsen.

Chyba Gang i Olsen. Teraz wszystko jasne :twisted: :lol: :oops:
I jedno i drugie duńskie, to by się zgadzało! :lol:
Jeżeli jednak nadal upierasz się na kołyskę - to najsensowniej będzie zastosować nieblokowany wspólny RK i równoległe USZ (na siatkę tej samej triody na którą wchodzi sygnał). Oczywiście wówczas źródło sygnału powinno być małooporowe, aby nie wpływało na głębokość USZ. Wskazuje to na celowość sterowania takiej końcówki z wyjścia aktywnego regulatora barwy, które powyższy wymóg spełnia. Przy okazji będzie można użyć potencjometrów liniowych.
Tak jak pisałem, jednym z założeń jest pasywna regulacja barwy dźwięku. Zwyczajnie znudziło mi się już budowanie cały czas wg tego samego lub podobnego wzoru; oczywiście uznaję techniczną wyższość układu aktywnego, natomiast jestem ciekaw jak odsłuchowo wypada pasywny. Jak zapewne widzisz, TGp5 i inne zgromadzone do projektu precjoza nie zapowiadają bicia się o szczyty Hi-Fi i tysięczne części procenta zniekształceń ;)
Uzasadnienie owszem można znaleźć. Gdy pożądana jest separacja galwaniczna głośników od wzmacniacza. Np. gdy kable głośnikowe są bardzo długie, i jeszcze pętają się gdzieś w plenerze. W mieszkaniu takiego uzasadnienia nie ma.
I dlatego oczywiście u mnie uzwojenia wtórne zostaną zrównoleglone.

Skoro mowa o TGp5, dokonałem dzisiaj kanibalizacji okazu, jak mi się z początku zdało, Opala 2. Taka nazwa widniała na przednim panelu. Z tyłu zaś na ściance stało: Lazuryt 102. W środku sytuacja budząca równie ambiwalentne odczucia: obecność płytki uszlachetniającej Z-3 wskazywała na Opala, za to transformator głośnikowy.... na bambino! :cry:
Inspekcja wnętrza i różne zastane tam patenty jednoznacznie wskazała, że kanibalizowany egzemplarz to tzw. składak. Nawet płytki drukowane wyraźnie różniły się wizualnie. Przełącznik kanałów zainstalowany na dosztukowanym kawałku kątownika duralowego... pełna improwizacja. Odzyskałem też kawał blachy mosiężnej, której autor tego cuda użył do zamocowania przełącznika klawiszowego do frontpanelu.
Tak czy inaczej, upragnionego egzemplarza TGp5 nie udało się pozyskać.
Zupełnie nie to miałem na myśli. Istotnie, nie szkoda byłoby od tej halabardy odpiłować fragment chassis zawierający końcówki mocy SE, ale radio to wolałbym zachować w całości, póki nie uda się go uruchomić. Dopiero wtedy można kombinować z nowym, dopasowanym do konkretnych potrzeb chassis, wzorowanym jednak na starym tam gdzie jest to krytyczne, zwłaszcza w otoczeniu przełącznika zakresów.
A, to zupełnie co innego. I wcale sensowny pomysł.
Tomek Janiszewski pisze: sob, 9 października 2021, 16:30 Coś długo się nie odzywasz (...)
Prawda, ale to z braku czasu. W pracy otworzyłem ukradkiem triodę, żeby sprawdzić co się dzieje, ale zaraz musiałem się od tego porywającego zajęcia oderwać, zaś gdy wróciłem do domu - zapomniałem zupełnie o tym temacie, zwłaszcza że przestał mi się podświetlać jako nieprzeczytany.
(...) a ja muszę przyznać że dałem się wsadzić na minę tym Gangiem Olsena :shock:
Po trochu to się tego spodziewałem: układ ten był zbyt powszechnie stosowany i w zbyt dobrej klasy sprzęcie, żeby pomyśleć, że to bubel. Być może rzeczywiście nie jest to dosłownie najlepsze rozwiązanie, natomiast nie jest też złe.
Sprzężenie zwrotne na połaczone katody lamp kołyski zraniło moje poczucie estetyki tak dogłębnie (tam widziałbym tylko nieblokowany rezystor na masę i absolutnie nic ponadto), że szlag mnie trafił :evil:
Często jednak rezystor ten był blokowany, mimo że nieblokowany zapewnia pewną dodatkową poprawę symetrii. Zaś co do USZ to nie bardzo jest gdzie indziej je podłączyć: odrzucając równoległe podłączenie, można rozdzielić rezystory katodowe wzmacniacza wstępnego i odwracacza, a sygnał USZ podać wyłącznie na ten pierwszy. Innym rozwiązaniem jest zastosowanie wspólnego, zablokowanego opornika oraz dodatkowo, już tylko w obwodzie katodowym lampy wzmacniacza, niewielkiego rezystora z dołączonym USZ.
Czasem jednak nie ma takiej możliwości, osobliwie w przypadku lamp o złączonych wewnątrz katodach, np. ECC91, ECH21.
Potem jednak na chłodno przeanalizowałem w LTSPICE działanie tego dziwoląga ze sprzężeniem zwrotnym na obie katody, i pierwsze spostrzeżenie było takie że wzbudzać się to on nie za bardzo ma ochotę. Rzeczywiście, wystarczyło się baczniej mu przyjrzeć, aby zauważyć że w stopniu odwracającym fazę z "dolną" triodą działa silne ujemne sprzężenie zwrotne z anody na siatkę, znacznie słabsze od dodatniego sprzężenia z wyjścia na katodę.
To prawda, stopień ten pracuje w istocie jako wtórnik anodowy o wzmocnieniu ok. 0 dB, zatem trudno byłoby go popchnąć do oscylacji.
Tym samym optymalna z punktu widzenia symetrii głębokość USZ jest bardzo bliska 6dB. Tak płytkie sprzężenie zwrotne nie jest w stanie wywiązać się z zasadniczych zadań jakie powinno spełniać: redukcji zniekształceń nielineranych, a także, co we wzmacniaczach lampowych nawet istotniejsze - zredukować impedancję wyjściową wzmacniacza z wartości kilkakrotnie przewyższającej impedancję obciążenia do wartości kilkakrotnie mniejszej. Zdecydowanie zatem lepiej było wprowadzić sprzężenie z wyjścia tylko na katodę górnej triody, a pełną symetrię odwracacza (o ile jest to takie istotne) uzyskać przez niewielkie zróżnicowanie rezystorów kołyski. Negatywna ocena z mojej strony takiego wynalazku pozostaje zatem w mocy.
(...)
Tak więc jest jeszcze jeden powód aby naśladowanie Gangu Olsena odradzać.
Tak jak piszesz, 6-decybelowe USZ mijałoby się z celem, a uzyskane efekty dalekie byłyby od spełnienia normy DIN-owskiej. Niewielkie zróżnicowanie rezystorów w kołysce wydawało mi się dość oczywiste, zresztą na niektórych schematach jest to explicite wyrażone, np. 1 M i 1,1 M. Ze względu na stosunkowo wysokie wzmocnienie stopnia na ECC83 tak znaczne zróżnicowanie mogłoby spowodować asymetrię... w odwrotnym kierunku (analogicznie do tego, co zauważyłeś na symulacji). Ja zastosuję (i na schemacie i w układzie) dwa oporniki nominalnie jednakowe, natomiast wyselekcjonowane do idealnej symetrii. Budując jeden egzemplarz mogę sobie na taką rozrzutność pozwolić :lol:
Schemat, który załączyłem miał jedynie stanowić punkt wyjścia, pokazywać ideę, o którą mi chodzi. Zwłaszcza ową szczególną symetrię i przejrzystość, która tak przemawia do mojego poczucia estetyki ;)
Nie zaś wykonanie w szczegółach: oczywiście wyeliminuję psujące osiągi kondensatorki 8 pF (o których piszesz dalej), a także zmniejszę (a być może wyeliminuję? - zobaczymy) kondensatory bocznikujące uzwojenie anodowe TGp.

Na razie poszukam jeszcze TGp5-5-666. Posiadane przeze mnie egzemplarze (2 szt.) różnią się wizualnie (co drażni moje poczucie estetyki :lol:), a także noszą różne symbole: TGp5-5-666 vs TGp5-5-666-E. Jeden posiada znak jakości, a drugi nie. Jeden jest w ładnej ceratce olejowej, a drugi w czymś innym, trudno mi to scharakteryzować. Z racji, że ewentualna podmiana jednego z transformatorów w razie zdobycia takiego do pary nie byłaby trudna, godzę się na montaż tych posiadanych egzemplarzy, ale chcę to traktować jako rozwiązanie tymczasowe, prowizoryczne. W wolnej chwili (ha ha ha) zmierzę parametry indukcyjne obu transformatorów, zobaczymy czy przyznawali pierwszy znak jakości na ładne oczy czy rzeczywiście coś za tym stoi ;)

Pozdrawiam!
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

Rozdzielono tym razem obwody katodowe obu triod, zarazem jednak pożałowano elektrolita bocznikującego rezystor w katodzie lampy odwracającej fazę (który to kondensator znajduje się np. w projekcie AVT2754). W efekcie wzmocnienie stopnia odwracającego fazę uległo zmniejszeniu za sprawą lokalnego USZ (a także wskutek stosunkowo małych rezystancji w dzielniku kołyski) co uczyniło koniecznym dość znaczne zróżnicowanie rezystancji w tym dzielniku (560k/680k). Nie wierzę jednak aby wśród setek a może tysięcy ówczesnych konstrukcji nie było takiej wobec której trudno byłoby dziś zgłosić istotne zastrzeżenia. Raczej te w mniejszym lub większym stopniu schrzanione maskowały dobre, niekoniecznie rzadkie ale np. nie firrmowane przez renomowane marki. Weźmy dla porównania polskie magnetofony kasetowe i szpulowe z bida-komplementarnymi końcówami na BD354. Było ich od groma, tymczasem jeśli wierzyć Kol. Zjawisko honor PMT ratował w tamtych czasach amplituner "Trawiata" z parą komplementarną BD354/355. Ale co z tego skoro to sprzęt rzadko spotykany, w przeciwieństwie do wzmacniacza o tej samej nazwie, i oczywiście tamtych schrzanionych magnetofonów? Łatwo było przeoczyć poprawną konstrukcję wzmacniacza.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy AVT 5289

Post autor: Tomek Janiszewski »

kubafant pisze: sob, 9 października 2021, 20:32 Chodzi o wykorzystanie TGp5, a zarazem użycie lamp, które nie byłyby niepotrzebnie mocne.
Niestety wychodzi na to że EL95 są wyraźnie za słabe. Nawet na TGp5 obciążony głośnikiem 8 omów. Z kolei sam TGp5 zdecydowanie już nie będzie się nadawał do współpracy z głośnikiem 15 omów, chyba że pogodzimy się z drastyczntym obcięciem pasma od dołu.
na ten moment nie dysponuję prawdopodobnie odpowiednim transformatorem sieciowym.
Jeszcze nie przekreślałbym szans transformatora od Juwla. Zrobisz próby z obciążeniem, na początek rezystorami lub żarówkami, to się przekonasz.
Mam co prawda kilka transformatorów 80-100 W, dających te 250-300 V przy odpowiednim amperażu, ale dedykowane one są do pracy z mostkiem selenowym, a mnie interesuje tutaj użycie EZ81.
Gdyby jeszcze udało się wyhaczyć np. na Allegro przynajmniej 2 sztuki TS30/1/676... Pierwotnie, gdy jeszcze o amplitunerze stereo nie myślałem takie właśnie miało być zasilanie mojego wzmacniacza na TGp5 i ECL86.
Poza tym będzie powód, żeby kupić nowe, kolumny (8 omów) :lol:
Na gąbcakach? Błeeeee... :( Szukałbym takich które miałyby GDN-y na szmatach, nawet syntetycznych. Czasem na Wolumenie trafiają się pary współczesnych chińczyków na takim zawieszeniu.
Tak jak pisałem, jednym z założeń jest pasywna regulacja barwy dźwięku.

Trudno jest jak widać pogodzić wszystkie te cele. Zarówno EL95 z TGp5, jak i kołyskę z pasywnym regulatorem dźwięku.
Zwyczajnie znudziło mi się już budowanie cały czas wg tego samego lub podobnego wzoru; oczywiście uznaję techniczną wyższość układu aktywnego, natomiast jestem ciekaw jak odsłuchowo wypada pasywny.
Zrobiłem jak dotąd jeden regulator pasywny na lampach, a jednak do zbudowania aktywnego (gdybym miał budować kolejny wzmacniacz) mógłby mnie skłonić jedynie brak wysokoomowych potecjometrów wykładniczych. Natomiast w układach tranzystorowych od dawna stosuję regulatory aktywne, i za pasywnymi wcale mi nie tęskno.
Jak zapewne widzisz, TGp5 i inne zgromadzone do projektu precjoza nie zapowiadają bicia się o szczyty Hi-Fi i tysięczne części procenta zniekształceń ;)
Dlaczego zakładasz że TGp5 są takie kiepskie? Oczywiście, 15W wyciśnie się z nich jedynie w gitarowcach, ale spełnienie elementarnych norm Hi-Fi uważam za całkiem realne. Naprawdę przyjemnie mi się ich słucha.
Skoro mowa o TGp5, dokonałem dzisiaj kanibalizacji okazu, jak mi się z początku zdało, Opala 2. Taka nazwa widniała na przednim panelu. Z tyłu zaś na ściance stało: Lazuryt 102. W środku sytuacja budząca równie ambiwalentne odczucia: obecność płytki uszlachetniającej Z-3 wskazywała na Opala, za to transformator głośnikowy.... na bambino! :cry:
To już lepiej odbudować Lazuryta, i zostawić transformator tam gdzie będzie dobrze pracował.
Tak czy inaczej, upragnionego egzemplarza TGp5 nie udało się pozyskać.
Przypomnę że już dawno temu pisałem o możliwości nabycia współczesnej repliki TGp5:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 11#p300111
Co prawda dawno już takowego nie widziałem, ale jego oferent urzęduje na Wolumenie praktycznie co tydzień. Trzeba zapytać i zamówić. Choć nie mam pojęcia na ile dokładna jest ta replika: w szczególności czy uzwojenia anodowe są równie symetryczne.
Po trochu to się tego spodziewałem: układ ten był zbyt powszechnie stosowany i w zbyt dobrej klasy sprzęcie, żeby pomyśleć, że to bubel.
Nie powiedziałem przecie że to nie jest bubel, bez względu na najnowsze przemyślenia poparte symulacją. Bida-komplementarne końcówki mocy też stosowano w wielu magnetofonach a nawet w radio Safari 2 i nie zmienia to faktu że były knotami, co potwierdziły bardziej wnikliwe badania niż tylko bezmyślne mierniczenie.
Być może rzeczywiście nie jest to dosłownie najlepsze rozwiązanie, natomiast nie jest też złe.
Skoro można było coś zrobić lepiej tym samym a w tym wypadku nawet mniejszym nakładem środków - to takie rozwiązanie jest złe. Policz choćby tylko elementy zaangażowane w taką kołyskę a w odwracacz z dzielonym obciążeniem i sprzężeniem galwanicznym. Wychodzi o jeden rezystor mniej, przy zdecydowanie lepszych parametrach.
Często jednak rezystor ten był blokowany, mimo że nieblokowany zapewnia pewną dodatkową poprawę symetrii.
A niechby tam w jego miejsce wsadzili źródło stałoprądowe na pentodzie, np. niskonapięciowej EF98 :idea: to bez względu na to że byłaby to armata na muchę to przynajmniej by parametrów nie popsuła. USZ wprowadzone w to miejsce stanowi ciało obce.
Zaś co do USZ to nie bardzo jest gdzie indziej je podłączyć: odrzucając równoległe podłączenie, można rozdzielić rezystory katodowe wzmacniacza wstępnego i odwracacza, a sygnał USZ podać wyłącznie na ten pierwszy. Innym rozwiązaniem jest zastosowanie wspólnego, zablokowanego opornika oraz dodatkowo, już tylko w obwodzie katodowym lampy wzmacniacza, niewielkiego rezystora z dołączonym USZ.
No i wychodzi na to że Gang Olsena pożałował tego jednego elektrolitu. Dlaczego zatem uparł się na kołyskę mimo że użyte lampy ECL86 wręcz prosiły się o inne rozwiązanie? Potem inni małpowali nieoptymalne rozwiązanie, zupełnie jak PMT spieprzone końcówki na tranzystorach... :oops:
Czasem jednak nie ma takiej możliwości, osobliwie w przypadku lamp o złączonych wewnątrz katodach, np. ECC91, ECH21.

ECH21 w tym zastosowaniu to już kompletna improwizacja, podyktowana przymusem użycia do konstrukcji wzmacniacza PP lamp pomyślanych jako komplet do budowy popularnych (a więc z natury w układzie SE) odbiorników radiowych AM. ECC91 podpowiada natomiast właśnie kołyskę. Ma ona niewielkie wzmocnienie, podobnie jak niskoczułe pentody mocy które z tej racji dopominają się kołyski, toteż bez większego ryzyka wzbudzeń można dołożyć jeszcze stopień wstępny z szeregowym USZ na katodę.
Ja zastosuję (i na schemacie i w układzie) dwa oporniki nominalnie jednakowe, natomiast wyselekcjonowane do idealnej symetrii. Budując jeden egzemplarz mogę sobie na taką rozrzutność pozwolić :lol:
Też tak postępuję. Można też przewidzieć możliwość równoległego lub szeregowego dołączenia dodatkowego rezystora do jednego z rezystorów kołyski, co ułatwi dobór.
Schemat, który załączyłem miał jedynie stanowić punkt wyjścia, pokazywać ideę, o którą mi chodzi. Zwłaszcza ową szczególną symetrię i przejrzystość, która tak przemawia do mojego poczucia estetyki ;)
Postaram się narysować swój schemat tak aby też wyglądał estetycznie, mimo że nie będzie to kołyska.
Nie zaś wykonanie w szczegółach: oczywiście wyeliminuję psujące osiągi kondensatorki 8 pF
Nie byłbym tego taki pewien, czy się to uda. Pamiętaj choćby o asymetrii pasma przenoszonego przez obie gałęzie. Stąd pewnie takie ostre cięcie, które najpewniej jest smutną koniecznością
(o których piszesz dalej), a także zmniejszę (a być może wyeliminuję? - zobaczymy) kondensatory bocznikujące uzwojenie anodowe TGp.
A to po kiego? Kondensatory w anodach lamp końcowych, czy to 2 x 2,2n czy to pojedynczy 1n nie tną pasma tak straszliwie, a zapobiegają wzbudzeniu samego stopnia mocy na częstotliwościach radiowych.
Na razie poszukam jeszcze TGp5-5-666. Posiadane przeze mnie egzemplarze (2 szt.) różnią się wizualnie (co drażni moje poczucie estetyki :lol:), a także noszą różne symbole: TGp5-5-666 vs TGp5-5-666-E. Jeden posiada znak jakości, a drugi nie. Jeden jest w ładnej ceratce olejowej, a drugi w czymś innym, trudno mi to scharakteryzować.
Pocieszę Cię że moje transformatory, choć oba w ceratce, różnią się tym że jeden ma odczep na jednym z uzwojeń wtórnych (oczywiście niewykorzystywany) a drugi nie. Kupiłem kiedyś dodatkowy pojedynczy TGp5 od jednego z Forumowiczów aby mieć dwa jednakowe (oba z odczepem lub bez niego) ale okazało się że jest on w tym czymś innym, więc go nie wykorzystałem, natomiast gdy inny Kolega z Forum zaczął mi suszyć głowę o niego - rozstałem się z trzecim transformatorem na zawsze.
Z racji, że ewentualna podmiana jednego z transformatorów w razie zdobycia takiego do pary nie byłaby trudna, godzę się na montaż tych posiadanych egzemplarzy, ale chcę to traktować jako rozwiązanie tymczasowe, prowizoryczne.
Mnie w tym momencie wręcz szkoda by było kupować lub pętać transformatory lepsze i większe od TGp5 tylko po to aby wstawiać je do takiego słabego, ale przyjemnie grającego ceownikowca. Jakbym miał już to robić - to wykorzystałbym nowe transformatory w zupełnie nowym, awangardowym wzmacniaczu. Np. w układzie QUAD 1:1 na 2 x PL841 w każdym z kanałów. Oczywiście, w jego przypadku zastosowałbym bardziej złożony inwerter niż zastosowałem, zdolny do wysterowania końcówki wysokimi napięciami. Najpewniej wzorowany na Williamssonie.
W wolnej chwili (ha ha ha) zmierzę parametry indukcyjne obu transformatorów, zobaczymy czy przyznawali pierwszy znak jakości na ładne oczy czy rzeczywiście coś za tym stoi ;)
A z wynikami oczywiście chętnie się zapoznam.

Pozdrawiam
Tomek