Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Problematyka audiofilska oraz zagadnienia dotyczące NIELAMPOWEGO sprzętu audio.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2592
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Einherjer »

marekb pisze: czw, 22 kwietnia 2021, 12:20 Może tranzystory BC211/313 nie są produkowane, ale idzie je kupić. W moim zaprzyjaźnionym sklepie po 5 zł.
Można je bez problemu kupić, nawet w ilości kilkudziesięciu sztuk w oryginalnych woreczkach z CEMI. Już nie mówiąc o tym, że ich "światowe" odpowiedniki czyli BC140 są ciągle produkowane...
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Tomek Janiszewski »

Einherjer pisze: czw, 22 kwietnia 2021, 13:15 Zapomniałeś tylko wspomnieć, że ГТ705 odpowiadają mniej więcej AD162 za wyjątkiem częstotliwości granicznej wynoszącej zawrotne... 10kHz. No chyba, że coś źle odczytuję z karty katalogowej.
Oczywiście że źle, bo tam stoi:
Граничная частота коэффициента передачи тока транзистора для схемы с общим эмиттером
Co oznacza że fT jest beta razy większa. W efekcie bliska jest ona 1MHz, tyle ile mają adetki.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6964
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Romekd »

Czołem.
Einherjer pisze: wt, 20 kwietnia 2021, 22:53 Milczące założenie było takie, żeby użyć tych samych elementów półprzewodnikowych co w oryginalnym wzmacniaczu. Jak ktoś oczekuje, że po dwukrotnym zwiększeniu napięcia zasilania prąd spoczynkowy będzie miał podobną wartość to powinien sprawę gruntownie przemyśleć albo kupić od razu wiadro tranzystorów. Nawet, gdy zamiast bootstrapu jest źródło prądowe. Prąd spoczynkowy ustawiasz dla określonego napięcia zasilania. Zmiany wynikające z wahań napięcia w sieci nie powinny spowodować zbyt dużych odchyłek, ale może się mylę.
Teoretycznie idealny układ kompensacji termicznej powinien składać się z dwóch tranzystorów, jednego "rozpinającego" dwa napięcia BE i sprzężonego termicznie z tranzystorami na płytce (jak?) i drugiego sprzężonego z tranzystorami mocy (jedno napięcie BE). W praktyce występuje jeszcze pewne tłumienie termiczne i trzeba to dostroić.
Czy w tym wzmacniaczu dwie diody na kapeluszach tranzystorów mocy zapewniłyby dostateczną kompensację termiczną należałoby sprawdzić eksperymentalnie. Diody mają zwykle trochę inny współczynnik temperaturowy, a dochodzą jeszcze prądy zerowe, które wykładniczo zależą od temperatury.
Założeniem podstawowym jest "nierozgrzebanie" oryginalnego układu wzmacniacza, gdyż cena tych modułów (do testów otrzymałem tylko jeden z dwóch egzemplarzy; teraz widzę, że to był błąd, gdyż przy dwóch sztukach zorganizowałbym odsłuchy dla kilku znajomych melomanów i muzyków), wg mojego wyliczenia wyniosła blisko 600 zł (plus wysoki koszt wysyłki) i w razie zupełnej niezgodności parametrów wzmacniaczy z deklarowanymi przez producenta, istnieje możliwość zwrotu, z odzyskaniem wyłożonych na nie pieniędzy... Zresztą "rzeźbienia" w PCB, czyli przecinania ścieżek, robienia mostków itp. w ogóle nie brałem pod uwagę, bo by zrobić zupełnie inny układ z tymi samymi tranzystorami, należałoby zaprojektować do niego całkowicie nową płytkę.
Ze źródłem prądowym prąd spoczynkowy tranzystorów końcowych mógłby być ten sam dla całego przedziału napięć zasilania modułu (autor określa je na 12...24 V, niestabilizowane). Przez dodanie do najprostszego układu źródła prądowego (z jednym tranzystorem, dwoma diodami np. 1N4148 i rezystorem) dodatkowego rezystora można uzyskać stopniowe "liniowe" zmniejszanie się wartości prądu wraz ze wzrostem napięcia zasilania, co przy odpowiednim dobraniu elementów w obwodzie źródła pozwoliłoby skompensować efekt Early’ego tranzystorów stopnia końcowego. Trochę przyzwyczaiłem się do tego typu rozwiązań, gdyż występują one w wielu scalonych wzmacniaczach, mogących poprawnie pracować w bardzo szerokim zakresie napięć zasilających. Dla przykładu, w takim TDA7294, przewidzianym do zasilania napięciem ±10 V...±40 V, prąd spoczynkowy zmniejsza swoją wartość wraz ze wzrostem napięcia zasilającego, co pokazuje wykres w nocie katalogowej tego wzmacniacza.
Iq_TDA7294.png

Zastosowanie wzmacniacza różnicowego na wejściu nie wydaje mi się złym rozwiązaniem, gdyż upraszcza on układ polaryzacji stopnia wstępnego dla utrzymania odpowiedniej wartości składowej stałej na wyjściu wzmacniacza, a dodatkowo może przynieść korzyść w postaci redukcji parzystych harmonicznych (przynajmniej takie zachowanie się stopnia wejściowego obserwuję w układach z lampami elektronowymi), co mogłoby wpłynąć na spadek całkowitych zniekształceń THD (sumy parzystych i nieparzystych harmonicznych) wzmacniacza. Co do kompensacji temperaturowej prądu spoczynkowego tranzystorów wyjściowych, to jedną diodę można byłoby umieścić na jednym z tranzystorów sterujących (można przyjąć, że oba sterujące nagrzewają się tak samo), a drugą na tranzystorze końcowym, który pracuje w układzie Darlingtona ze sterującym (ten od radiatora izolowany jest podkładką silikonową). Taka kompensacja na pewno nie byłaby idealną, ale może lepiej zabezpieczałaby tranzystory w stosunku do tej użytej w układzie (Twój pomysł z dwoma tranzystorami byłby oczywiście skuteczniejszy).
W wolnym czasie spróbuję rozłączyć diody i wstawić między nie potencjometr, by sprawdzić jak spadnie poziom zniekształceń THD i IMD przy większym prądzie spoczynkowym i niskim poziomie wysterowania układu. Jednak wszystko wskazuje, że nie zrobię tego zbyt szybko, gdyż od piątku mam tyle pracy w firmie, że spędzam w swojej pracowni po 15 godzin na dobę i całkowicie brakuje mi czasu na nasze hobby :cry:

Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
taipan3
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1550
Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: taipan3 »

Gwoli wyjaśnienia zestaw czyli dwa kanały z przesyłką kosztowały 342 PLN
Awatar użytkownika
taipan3
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1550
Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: taipan3 »

Kolejna odpowiedź zawsze chciałem mieć coś na tranzystorach germanowych , kupiłem ten zestaw z eBaya trochę x ciekawości ale nigdy nie uważałem że będzie to super zestaw hi-fi . Miał służyć do nagłośnienia garażu .jestem bardzo wdzięczny Romkowi za ta ilość prac y jaka włożył .wyniki są nie tylko bardzo dydaktyczne ale dla kogoś takiego jak ja czyli początkujące w elektronice są więcej warte niż ileś podręczniklowb jakie przeczytalen
saico

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: saico »

Wyniki wynikami, ale to ma fajnie grać i tyle w temacie:)
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2592
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Einherjer »

:arrow: RomekD Patent z kompensacją zmian napięcia zasilania jest bardzo dobry, niestety wcale nie tak powszechnie stosowany. Jak wzmacniacz nie jest zasilany z baterii to pracuje z w miarę stałym napięciem zasilania i nie ma większej potrzeby się tym martwić. Para różnicowa na wejściu jest dobrym rozwiązaniem (obecnie standardowym), ale trzeba to zrobić z sensem. Co z tego, że da się dokładniej ustawić stałe napięcie na wyjściu skoro i tak jest tam kondensator i te kilkadziesiąt mV nie robi żadnej różnicy? Co z tego, że skompensują się parzyste harmoniczne, skoro bez lokalnego sprzężenia zwrotnego (rezystorów emiterowych) stopień jest paskudnie nieliniowy, łatwo się przesterowuje i na dodatek wymaga przytłaczającej kompensacji? Po prostu sensownie zrobiony wzmacniacz z jednym tranzystorem w stopniu wejściowym jest lepszy od spartaczonego z parą różnicową.
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2592
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Einherjer »

taipan3 pisze: pt, 23 kwietnia 2021, 16:29 Gwoli wyjaśnienia zestaw czyli dwa kanały z przesyłką kosztowały 342 PLN
Można też za tę kwotę kupić płytkę stykową, garść petów i innych potrzebnych szpejów. A potem pobawić się eksperymenty. Do pomiarów germanowych wzmacniaczy nie potrzeba sprzętu jakim dysponuje RomekD, najpodlejsza karta dźwiękowa wystarczy. Ciekawy wątek był na "sąsiednim" forum: https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewt ... 5398a1e153
Polecam.
IMG_20210423_213038.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6964
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Romekd »

Czołem.
saico pisze: pt, 23 kwietnia 2021, 20:56 Wyniki wynikami, ale to ma fajnie grać i tyle w temacie:)
Właśnie z tego powodu poprosiłem Piotra o moduł do drugiego kanału, w którym dokonam identycznych zmian jak w tym, który mam już u siebie. Jak wszystko będzie odpowiednio przygotowane, zaproszę kilku znajomych muzyków, melomanów i audiofilów na na ślepe testy (odsłuchy porównawcze), które być może wykażą, czy występujące w oryginalnym układzie zniekształcenia THD, IMD i TIM dają się łatwo usłyszeć podczas odtwarzania muzyki na dobrym sprzęcie audio. Elementy, które odpowiednio dobrałem będą w obu zestawach przełączane z tymi, które były oryginalnie zamontowane na płytkach (przełączanie zrealizuję małymi przekaźnikami sygnałowymi), co będzie wpływało na zmiany współczynnika SR, który decyduje o poziomie zniekształceń DIM/TIM, oraz zmiany prądu spoczynkowego, wpływającego na poziom zniekształceń harmonicznych i intermodulacyjnych, szczególnie w zakresie niższych poziomów wysterowania. Osoby, które mam na myśli są w różnym wieku, mają młodsze uszy, oraz takie jak ja, z obciętą już "lekko" górą pasma akustycznego (być może osoby starsze mają za to większą rozdzielczość/wrażliwość słuchu w zakresie tonów średnich...? :roll: ). Zamierzam podać na oba moduły sygnał z interfejsu audio (Focusrite Clarett 2 Pre USB), obciążyć ich wyjścia rezystorami 8 Ω, a następnie ponownie stłumić sygnał dzielnikami rezystorowymi i podać na wejścia aktywnych monitorów studyjnych (ADAM A8X), które normalnie wykorzystuję do słuchania muzyki przy komputerze. Mogę jeszcze podjechać kilkanaście km do mojego kolegi, dysponującego monitorami studyjnymi ADAM S5H, który ma fenomenalny słuch i zobaczyć co on usłyszy z tych rosyjskich końcówek mocy... :wink: To z tego właśnie powodu (planowane odsłuchy) zamieściłem wątek w tym dziele, a nie dziale "Retrotechnika". To oczywiście plany na bliżej nie sprecyzowaną przyszłość, gdyż na razie borykam się z ogromnymi zaległościami w firmie i nie wiem kiedy będę dysponował odrobiną wolnego czasu...

Pozdrawiam serdecznie
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6964
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Romekd »

Einherjer pisze: pt, 23 kwietnia 2021, 21:22 :arrow: RomekD Patent z kompensacją zmian napięcia zasilania jest bardzo dobry, niestety wcale nie tak powszechnie stosowany. Jak wzmacniacz nie jest zasilany z baterii to pracuje z w miarę stałym napięciem zasilania i nie ma większej potrzeby się tym martwić.
Nie zawsze tak jest. W opracowywanym przeze mnie wzmacniaczu napięcie zasilania stopni mocy jest przełączane w zależności od podłączonych do wyjść zestawów głośnikowych. Przy module impedancji zestawów równej 8 Ω napięcie zasilania jest wyższe, a przy module równym 4 Ω niższe. Dzięki temu maksymalna moc wyjściowa stopni końcowych jest identyczna przy obu typach zestawów głośnikowych. Przy głośnikach 8. omowych optymalny prąd spoczynkowy tranzystorów mocy jest niższy, przy 4. omowych wyższy i to właśnie ma realizować opracowany przeze mnie układ polaryzacji baz tranzystorów sterujących. Może to chybiony pomysł, ale taki właśnie chcę zastosować w najnowszym projekcie :wink: Oczywiście układ ma być zasilany napięciem symetrycznym względem masy.
Einherjer pisze: pt, 23 kwietnia 2021, 21:22 Para różnicowa na wejściu jest dobrym rozwiązaniem (obecnie standardowym), ale trzeba to zrobić z sensem. Co z tego, że da się dokładniej ustawić stałe napięcie na wyjściu skoro i tak jest tam kondensator i te kilkadziesiąt mV nie robi żadnej różnicy? Co z tego, że skompensują się parzyste harmoniczne, skoro bez lokalnego sprzężenia zwrotnego (rezystorów emiterowych) stopień jest paskudnie nieliniowy, łatwo się przesterowuje i na dodatek wymaga przytłaczającej kompensacji? Po prostu sensownie zrobiony wzmacniacz z jednym tranzystorem w stopniu wejściowym jest lepszy od spartaczonego z parą różnicową.
Samo użycie tranzystorów germanowych o fT=1 MHz w stopniach napięciowych jest dość kontrowersyjne. No chyba, że autor opracowania dążył do odtworzenia jednej z dawnych, prostych konstrukcji na tranzystorach germanowych wraz z jej zaletami (te jakoś trudno mi sobie przypomnieć :wink: ) i wadami (te widać w wynikach pomiarów...). Co do dokładności ustawienia napięcia wyjściowego, to uważam, że we wzmacniaczu przeznaczonym do zasilania napięciem 12 V...28 V jest ono bardzo ważne, gdyż ma wpływ na symetrię obcinania wierzchołków sinusoidy przy przekroczeniu dopuszczalnego wysterowania (w tym wzmacniaczu tranzystory mocy zaczynają się przesterowywać bardzo "symetrycznie"), a więc na maksymalną moc wyjściową, która zawsze podawana jest dla pewnego poziomu zniekształceń THD. Autor trochę przesadził z kompensacją częstotliwościową, przez wybór tylko jednej z metod jej realizacji (millerowskiej w drugim stopniu) i uproszczenia obwodu kompensacji obciążenia o reaktancyjnym charakterze (przy zablokowaniu wyjścia większą pojemnością, układ się wzbudza; powody takiego zachowania się wzmacniacza sam mi opisałeś w PW).

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2592
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Einherjer »

Diabeł tkwi w szczegółach, a na tych konstruktor tego wzmacniacza się wyłożył. Nawet ta kompensacja byłaby do utrzymania, gdyby w celu zwiększenia SR zwiększyć prąd spoczynkowy stopnia wejściowego i dodać rezystory emiterowe, żeby zrównoważyć wzrost wzmocnienia. Nikt też mu chyba nie przyłożył pistoletu do głowy każąc zrobić wzmacniacz o tak szerokim zakresie napięć zasilania, mógł zrobić dla konkretnego napięcia, ale dobrze...
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Tomek Janiszewski »

Romekd pisze: pt, 23 kwietnia 2021, 22:48 Przy głośnikach 8. omowych optymalny prąd spoczynkowy tranzystorów mocy jest niższy, przy 4. omowych wyższy i to właśnie ma realizować opracowany przeze mnie układ polaryzacji baz tranzystorów sterujących
Jakaś kolejna nowa teoria, tak jak ta o kompensowaniu zniekształceń nieliniowych stopnia sterującego przez zniekształcenia powstające w stopniu wstępnym, i to wyłącznie zniekształceń harmonicznych, podczas gdy zniekształcenia intermodulacyjne mają się dodawać? :shock: Jak nic, trzeba będzie zympozjum zwołać i ogłosić to przełomowe odkrycie! :idea: A ja do tej pory tkwiłem w przeświadczeniu że optymalna wartość prądu spoczynkowego stopnia mocy, jeżeli już od czegoś zależy - to przede wszystkim od rezystorów emiterowych stopnia końcowego. No, chyba że o prąd stopnia sterującego chodziło, ten rzeczywiście mógłby być mniejszy przy 8 omach obciążenia, a jeśli równocześnie zwiększa się przy tym o kilkadziesiąt % napięcie zasilające - to jego obniżenie może być wręcz wskazane dla uniknięcia niepotrzebnego wzrostu mocy traconej w tym stopniu, oraz w obciążającym go źródle prądowym.
Einherjer pisze: pt, 23 kwietnia 2021, 21:22 Para różnicowa na wejściu jest dobrym rozwiązaniem (obecnie standardowym), ale trzeba to zrobić z sensem. Co z tego, że da się dokładniej ustawić stałe napięcie na wyjściu skoro i tak jest tam kondensator i te kilkadziesiąt mV nie robi żadnej różnicy? Co z tego, że skompensują się parzyste harmoniczne, skoro bez lokalnego sprzężenia zwrotnego (rezystorów emiterowych) stopień jest paskudnie nieliniowy, łatwo się przesterowuje i na dodatek wymaga przytłaczającej kompensacji? Po prostu sensownie zrobiony wzmacniacz z jednym tranzystorem w stopniu wejściowym jest lepszy od spartaczonego z parą różnicową.
Samo użycie tranzystorów germanowych o fT=1 MHz w stopniach napięciowych jest dość kontrowersyjne. No chyba, że autor opracowania dążył do odtworzenia jednej z dawnych, prostych konstrukcji na tranzystorach germanowych wraz z jej zaletami (te jakoś trudno mi sobie przypomnieć :wink: ) i wadami (te widać w wynikach pomiarów...).
Zdecydowanie taki był jego cel (tzn. zbudować wzmacniacz wykorzystujący wyłącznie tranzystory germanowe, bez względu czy mają one jakiekolwiek zalety czy też nie), bo gdyby był inny - to w stopniu wejściowym (bez względu na jego konfigurację) zastosowałby np. krzemowe tranzystory w.cz. w rodzaju KT603 a nawet słabsze mocowo KT312. Mają one normalną w dzisiejszych urządzeniach fT grubo powyżej 100MHz (co pozwoliłoby uniknąć tragicznie głębokiej kompensacji millerowskiej w stopniu sterującym), a przy tym mają typowo sowieckie obudowy - takie same jak zastosowane germanowe pety. Widać ów cel został uznany za ważniejszy niż parametry użytkowe urządzenia. Bywa i tak, sam popełniłem kiedyś beztransformatorowy wzmacniacz PP klasy AB na samych Teges-teges, wyłącznie po to aby wykazać że już na przełomie lat 60/70 można było wyłącznie na nich zbudować coś lepszego niż urągający wszelkim zasadom sztuki tzw. MINI-MAX, życiowe dzieło pewnego Skromnego Człowieka.
Co do dokładności ustawienia napięcia wyjściowego, to uważam, że we wzmacniaczu przeznaczonym do zasilania napięciem 12 V...28 V jest ono bardzo ważne, gdyż ma wpływ na symetrię obcinania wierzchołków sinusoidy przy przekroczeniu dopuszczalnego wysterowania (w tym wzmacniaczu tranzystory mocy zaczynają się przesterowywać bardzo "symetrycznie"), a więc na maksymalną moc wyjściową, która zawsze podawana jest dla pewnego poziomu zniekształceń THD.
Taaa, szczególnie istotne owe kilkadziesiąt mV niedokładności gdy wzmacniacz ma pracować z napięciem 12V lub wyższym, a nie z bateryjki której napięcie może spaść do 3V jeżeli nie jeszcze niżej. :twisted: A jeszcze większe znaczenie ma to we wzmacniaczu gdzie lekką ręką poświęciło się kilkaset mV napięcia wstawiając do niczego niepotrzebne R15 w końcówce mocy oraz dwójnik R11 C6 w stopniu sterującym. Są jakieś granice śmieszności. :oops: W zasadzie nie mój cyrk nie moje małpy, ale problem polega na tym że forum czytają różni ludzie, także nowicjusze, i bezkrytycznie wierzą we wszystko co przeczytają. Jak by kto jeszcze nie wiedział - wzmacniacz zapewniający utrzymanie symetrii podziału napięcia w stopniu wystarczającym dla uniknięcia zauważalnej straty mocy i wzrostu zniekształceń można z powodzeniem zbudować i bez stopnia różnicowego (choć oczywiście do pracy z zasilaniem symetrycznym i galwanicznym dołączeniem obciążenia takiego rozwiązania nie zalecam). Jak to zrobić - pokazałem to już na wcześniej. O, tak dla przypomnienia:
Obrazek
Jak widać - wystarczyło włączyć stabilistor w szereg z rezystorem dzielnika ustalającego napięcie wejściowe, od strony "+" gdy w stopniu wejściowym pracuje tranzystor pnp, lub od strony "-" gdy npn. Rolę tego stabilistora może pełnić pojedyncza dioda Zenera, lub jak na schemacie - łańcuszek LEDów. Gdy wzmacniacz ma pracować z ekstremalnie niskimi napięciami zasilającymi (3V a nawet mniej) - można użyć trzech diod krzemowych w kierunku przewodzenia, spotyka się też takie elementy w jednej obudowie (np BAP812). Wtedy jednak użycie wzmacniacza różnicowego może okazać się celowe; minimalne napięcie zasilające będzie wówczas nieco większe niż podwojone napięcie UBE. To że mało w którym wzmacniaczu spotyka się taki "patent" ze stabilistorem - to już nie moja wina. Piszę więc o nim aby go spopularyzować, zamiast podtrzymywać w kółko te same dogmaty.
A, i tak już zupełnie przy okazji - niepozorny rezystorek 4R7 w układzie polaryzacji końcówki mocy ma za zadanie zmniejszyć zależność prądu spoczynkowego końcówki mocy od napięcia zasilającego. To znaczy - można dobrać go tak aby przy średnim napięciu przy jakim wzmacniacz ma pracować prąd ten osiągał maksimum, zaś zarówno zwiększanie jak i zmniejszanie napięcia zasilania skutkowało powolnym spadkiem prądu spoczynkowego. Można jednak było go zwiększyć ponad to co widać na schemacie, wówczas prąd będzie już zdecydowanie malał ze wzrostem napięcia. Że też nie wpadłem na pomysł aby w ten sposób "ulepszyć" swój wzmacniacz, wówczas elementarnie prostym środkiem osiągnąłbym to co Naczelny Mierniczy zamierza uzyskać przez komplikację układową źródła stałoprądowego którego w moim wzmacniaczu brak! Tylko na wszelki wypadek napiszę że wraz ze zwiększeniem tego rezystora wypadałoby także zmienić rezystory dzielnika w bazie tranzystora polaryzacyjnego, bo inaczej naraziłbym się na zarzut że po samym tylko zwiększeniu rezystora kompensacyjnego prąd spoczynkowy końcówki spadł do zera i zaraz pojawił się cały grzebień harmonicznych wysokiego rzędu, większych nawet niż w szczekaczce od M2405S :oops:
Gdy zaś chce się na siłę doszukać jakichś szczególnych zalet stopnia różnicowego w tematycznym wzmacniaczu - to wypadałoby w pierwszej kolejności zauważyć że wzbogacenie go o zwierciadło prądowe pozwoliłoby wyeliminować R7 i tym samym zapewnić stopniu sterującemu (VT3) sterowanie prądowe. Wyeliminowałoby to zniekształcenia powstające w stopniu sterującym na wykładniczej charakterystyce złącza BE Właśnie sterowanie zbliżone do prądowego z jakim mieliśmy do czynienia we wzmacniaczu magnetofonu MK125 odpowiadało za rzekomą "kompensację" zniekształceń. Tem sam cel możnaby zresztą osiągnąć dużo prościej (i to bez względu na konfigurację stopnia wstępnego!), choć kosztowałoby to pewną stratę napięcia sterującego. Wystarczyłoby wyrzucić z układu C6, który - śmiem twierdzić - znalazł się w układzie tylko dlatego że w pojedynczych stopniach tranzystorowych "zawsze" go stosowano, tak przynajmniej w podręcznikach stało.
Autor trochę przesadził z kompensacją częstotliwościową, przez wybór tylko jednej z metod jej realizacji (millerowskiej w drugim stopniu) i uproszczenia obwodu kompensacji obciążenia o reaktancyjnym charakterze (przy zablokowaniu wyjścia większą pojemnością, układ się wzbudza
I ma do tego pełne prawo (wzmacniacz rzecz jasna) Już sam tylko wtórnik emiterowy obciążony pojemnością często śmierdzi. Dobrze skonstruowany zespół głośnikowy wolny jest od wady w postaci pojemnościowego charakteru obciążenia, a gdyby problem miał stanowić bardzo długi kabel głośnikowy, w dodatku z cienką izolacją między żyłami - można w szereg z wyjściem wstawić swego rodzaju odpowiednik obwodu Zobla, chroniący wyjście przed obciążeniami pojemnościowymi. Składa się on z dławika o indukcyjności liczonej w uH, bocznikowanego rezystorem zbliżonym do znamionowej impedancji obciązenia. W pełni logiczne: dualny do niego obwód Zobla chroniący wzmacniacz przed obciążeniami indukcyjnymi stanowi szeregowo połączony dwójnik RC.
Ostatnio zmieniony pn, 26 kwietnia 2021, 09:00 przez Tomek Janiszewski, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Marek7HBV
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3942
Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Marek7HBV »

Czyli symetria nie jest ważna?Jedynie oszczędności się liczą?Mam takich produktów PRL-u pół szafy i jakoś nigdy nie traktowałem ich za coś dobrego technicznie-ale takie wtedy były dostępne za złotówki :roll: :lol: . :D
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: Tomek Janiszewski »

Ale którą symetrię masz na myśli? Symetria napięcia na wyjściu końcówki - owszem jest bardzo ważna gdy głośnik jest z nią sprzężony galwanicznie -- wtedy na wyjściu powinno panować spoczynkowe napięcie zbliżone do zera z dokładnością do kilku, z górą kilkunastu mV. Gdy jednak głośnik sprzężony jest przez kondensator - to i 100mV a nawet nieco więcej (względem połowy napięcia zasilającego) nie odgrywa roli, co więcej pewna asymetria może być pożądana jeśli dla jednej z połówek wzmacniacz przesterowuje się wcześniej (przykład - pełnokomplementarna końcówka z mojego schematu powyżej, gdzie wysterowalność dla połówki ujemnej jest nieco gorsza z uwagi na nasycanie się tranzystora w stopniu sterującym). Bardzo wskazana jest też symetria, i ogólnie małe zniekształcenia w stopniu wstępnym, gdzie sygnał USZ odejmuje się od sygnału wejściowego. Ale aby taką symetrię osiągnąć - nie należało żałować lustra prądowego w obciążeniu tego stopnia. A to właśnie poczyniono w imię oszczędności, poskąpiwszy dwóch sztuk petów pnp, np MП14 walających się dziś u Sławka. Intrygująca jest za to rola R6 w kolektorze bezrobotnego tranzystora pary różnicowej. Przecież jego kolektor można było dołączyć wprost do + zasilania. Być może niektórzy są skłonni wierzyć że ten rezystor naprawdę poprawia przynajmniej w częściowym stopniu symetrię - z doświadczenia wiem jednak że tak naprawdę jego rola jest zupełnie inna. On znacząco ułatwia rozłożenie połączeń drukowanych! :lol:
Awatar użytkownika
AZ12
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5432
Rejestracja: ndz, 6 kwietnia 2008, 15:41
Lokalizacja: 83-130 Pelplin

Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

Post autor: AZ12 »

Witam
Tomek Janiszewski pisze: ndz, 25 kwietnia 2021, 14:55Intrygująca jest za to rola R6 w kolektorze bezrobotnego tranzystora pary różnicowej. Przecież jego kolektor można było dołączyć wprost do + zasilania. Być może niektórzy są skłonni wierzyć że ten rezystor naprawdę poprawia przynajmniej w częściowym stopniu symetrię - z doświadczenia wiem jednak że tak naprawdę jego rola jest zupełnie inna.
To już lepiej zastosować tzw. lustro prądowe, czyli dodatkowe dwa tranzystory zamiast tych rezystorów R6 i R7. :twisted:
Tomek Janiszewski pisze: ndz, 25 kwietnia 2021, 14:55On znacząco ułatwia rozłożenie połączeń drukowanych! :lol:
To się daje zworkę z drutu (ang. jumper). :lol:
Ratujmy stare tranzystory!