Można je bez problemu kupić, nawet w ilości kilkudziesięciu sztuk w oryginalnych woreczkach z CEMI. Już nie mówiąc o tym, że ich "światowe" odpowiedniki czyli BC140 są ciągle produkowane...
Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2592
- Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Oczywiście że źle, bo tam stoi:
Co oznacza że fT jest beta razy większa. W efekcie bliska jest ona 1MHz, tyle ile mają adetki.Граничная частота коэффициента передачи тока транзистора для схемы с общим эмиттером
-
- moderator
- Posty: 6964
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Czołem.
Ze źródłem prądowym prąd spoczynkowy tranzystorów końcowych mógłby być ten sam dla całego przedziału napięć zasilania modułu (autor określa je na 12...24 V, niestabilizowane). Przez dodanie do najprostszego układu źródła prądowego (z jednym tranzystorem, dwoma diodami np. 1N4148 i rezystorem) dodatkowego rezystora można uzyskać stopniowe "liniowe" zmniejszanie się wartości prądu wraz ze wzrostem napięcia zasilania, co przy odpowiednim dobraniu elementów w obwodzie źródła pozwoliłoby skompensować efekt Early’ego tranzystorów stopnia końcowego. Trochę przyzwyczaiłem się do tego typu rozwiązań, gdyż występują one w wielu scalonych wzmacniaczach, mogących poprawnie pracować w bardzo szerokim zakresie napięć zasilających. Dla przykładu, w takim TDA7294, przewidzianym do zasilania napięciem ±10 V...±40 V, prąd spoczynkowy zmniejsza swoją wartość wraz ze wzrostem napięcia zasilającego, co pokazuje wykres w nocie katalogowej tego wzmacniacza.
Zastosowanie wzmacniacza różnicowego na wejściu nie wydaje mi się złym rozwiązaniem, gdyż upraszcza on układ polaryzacji stopnia wstępnego dla utrzymania odpowiedniej wartości składowej stałej na wyjściu wzmacniacza, a dodatkowo może przynieść korzyść w postaci redukcji parzystych harmonicznych (przynajmniej takie zachowanie się stopnia wejściowego obserwuję w układach z lampami elektronowymi), co mogłoby wpłynąć na spadek całkowitych zniekształceń THD (sumy parzystych i nieparzystych harmonicznych) wzmacniacza. Co do kompensacji temperaturowej prądu spoczynkowego tranzystorów wyjściowych, to jedną diodę można byłoby umieścić na jednym z tranzystorów sterujących (można przyjąć, że oba sterujące nagrzewają się tak samo), a drugą na tranzystorze końcowym, który pracuje w układzie Darlingtona ze sterującym (ten od radiatora izolowany jest podkładką silikonową). Taka kompensacja na pewno nie byłaby idealną, ale może lepiej zabezpieczałaby tranzystory w stosunku do tej użytej w układzie (Twój pomysł z dwoma tranzystorami byłby oczywiście skuteczniejszy).
W wolnym czasie spróbuję rozłączyć diody i wstawić między nie potencjometr, by sprawdzić jak spadnie poziom zniekształceń THD i IMD przy większym prądzie spoczynkowym i niskim poziomie wysterowania układu. Jednak wszystko wskazuje, że nie zrobię tego zbyt szybko, gdyż od piątku mam tyle pracy w firmie, że spędzam w swojej pracowni po 15 godzin na dobę i całkowicie brakuje mi czasu na nasze hobby
Pozdrawiam
Romek
Założeniem podstawowym jest "nierozgrzebanie" oryginalnego układu wzmacniacza, gdyż cena tych modułów (do testów otrzymałem tylko jeden z dwóch egzemplarzy; teraz widzę, że to był błąd, gdyż przy dwóch sztukach zorganizowałbym odsłuchy dla kilku znajomych melomanów i muzyków), wg mojego wyliczenia wyniosła blisko 600 zł (plus wysoki koszt wysyłki) i w razie zupełnej niezgodności parametrów wzmacniaczy z deklarowanymi przez producenta, istnieje możliwość zwrotu, z odzyskaniem wyłożonych na nie pieniędzy... Zresztą "rzeźbienia" w PCB, czyli przecinania ścieżek, robienia mostków itp. w ogóle nie brałem pod uwagę, bo by zrobić zupełnie inny układ z tymi samymi tranzystorami, należałoby zaprojektować do niego całkowicie nową płytkę.Einherjer pisze: ↑wt, 20 kwietnia 2021, 22:53 Milczące założenie było takie, żeby użyć tych samych elementów półprzewodnikowych co w oryginalnym wzmacniaczu. Jak ktoś oczekuje, że po dwukrotnym zwiększeniu napięcia zasilania prąd spoczynkowy będzie miał podobną wartość to powinien sprawę gruntownie przemyśleć albo kupić od razu wiadro tranzystorów. Nawet, gdy zamiast bootstrapu jest źródło prądowe. Prąd spoczynkowy ustawiasz dla określonego napięcia zasilania. Zmiany wynikające z wahań napięcia w sieci nie powinny spowodować zbyt dużych odchyłek, ale może się mylę.
Teoretycznie idealny układ kompensacji termicznej powinien składać się z dwóch tranzystorów, jednego "rozpinającego" dwa napięcia BE i sprzężonego termicznie z tranzystorami na płytce (jak?) i drugiego sprzężonego z tranzystorami mocy (jedno napięcie BE). W praktyce występuje jeszcze pewne tłumienie termiczne i trzeba to dostroić.
Czy w tym wzmacniaczu dwie diody na kapeluszach tranzystorów mocy zapewniłyby dostateczną kompensację termiczną należałoby sprawdzić eksperymentalnie. Diody mają zwykle trochę inny współczynnik temperaturowy, a dochodzą jeszcze prądy zerowe, które wykładniczo zależą od temperatury.
Ze źródłem prądowym prąd spoczynkowy tranzystorów końcowych mógłby być ten sam dla całego przedziału napięć zasilania modułu (autor określa je na 12...24 V, niestabilizowane). Przez dodanie do najprostszego układu źródła prądowego (z jednym tranzystorem, dwoma diodami np. 1N4148 i rezystorem) dodatkowego rezystora można uzyskać stopniowe "liniowe" zmniejszanie się wartości prądu wraz ze wzrostem napięcia zasilania, co przy odpowiednim dobraniu elementów w obwodzie źródła pozwoliłoby skompensować efekt Early’ego tranzystorów stopnia końcowego. Trochę przyzwyczaiłem się do tego typu rozwiązań, gdyż występują one w wielu scalonych wzmacniaczach, mogących poprawnie pracować w bardzo szerokim zakresie napięć zasilających. Dla przykładu, w takim TDA7294, przewidzianym do zasilania napięciem ±10 V...±40 V, prąd spoczynkowy zmniejsza swoją wartość wraz ze wzrostem napięcia zasilającego, co pokazuje wykres w nocie katalogowej tego wzmacniacza.
Zastosowanie wzmacniacza różnicowego na wejściu nie wydaje mi się złym rozwiązaniem, gdyż upraszcza on układ polaryzacji stopnia wstępnego dla utrzymania odpowiedniej wartości składowej stałej na wyjściu wzmacniacza, a dodatkowo może przynieść korzyść w postaci redukcji parzystych harmonicznych (przynajmniej takie zachowanie się stopnia wejściowego obserwuję w układach z lampami elektronowymi), co mogłoby wpłynąć na spadek całkowitych zniekształceń THD (sumy parzystych i nieparzystych harmonicznych) wzmacniacza. Co do kompensacji temperaturowej prądu spoczynkowego tranzystorów wyjściowych, to jedną diodę można byłoby umieścić na jednym z tranzystorów sterujących (można przyjąć, że oba sterujące nagrzewają się tak samo), a drugą na tranzystorze końcowym, który pracuje w układzie Darlingtona ze sterującym (ten od radiatora izolowany jest podkładką silikonową). Taka kompensacja na pewno nie byłaby idealną, ale może lepiej zabezpieczałaby tranzystory w stosunku do tej użytej w układzie (Twój pomysł z dwoma tranzystorami byłby oczywiście skuteczniejszy).
W wolnym czasie spróbuję rozłączyć diody i wstawić między nie potencjometr, by sprawdzić jak spadnie poziom zniekształceń THD i IMD przy większym prądzie spoczynkowym i niskim poziomie wysterowania układu. Jednak wszystko wskazuje, że nie zrobię tego zbyt szybko, gdyż od piątku mam tyle pracy w firmie, że spędzam w swojej pracowni po 15 godzin na dobę i całkowicie brakuje mi czasu na nasze hobby

Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1550
- Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Gwoli wyjaśnienia zestaw czyli dwa kanały z przesyłką kosztowały 342 PLN
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1550
- Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Kolejna odpowiedź zawsze chciałem mieć coś na tranzystorach germanowych , kupiłem ten zestaw z eBaya trochę x ciekawości ale nigdy nie uważałem że będzie to super zestaw hi-fi . Miał służyć do nagłośnienia garażu .jestem bardzo wdzięczny Romkowi za ta ilość prac y jaka włożył .wyniki są nie tylko bardzo dydaktyczne ale dla kogoś takiego jak ja czyli początkujące w elektronice są więcej warte niż ileś podręczniklowb jakie przeczytalen
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Wyniki wynikami, ale to ma fajnie grać i tyle w temacie:)
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2592
- Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay

-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2592
- Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Można też za tę kwotę kupić płytkę stykową, garść petów i innych potrzebnych szpejów. A potem pobawić się eksperymenty. Do pomiarów germanowych wzmacniaczy nie potrzeba sprzętu jakim dysponuje RomekD, najpodlejsza karta dźwiękowa wystarczy. Ciekawy wątek był na "sąsiednim" forum: https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewt ... 5398a1e153
Polecam.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- moderator
- Posty: 6964
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Czołem.
). Zamierzam podać na oba moduły sygnał z interfejsu audio (Focusrite Clarett 2 Pre USB), obciążyć ich wyjścia rezystorami 8 Ω, a następnie ponownie stłumić sygnał dzielnikami rezystorowymi i podać na wejścia aktywnych monitorów studyjnych (ADAM A8X), które normalnie wykorzystuję do słuchania muzyki przy komputerze. Mogę jeszcze podjechać kilkanaście km do mojego kolegi, dysponującego monitorami studyjnymi ADAM S5H, który ma fenomenalny słuch i zobaczyć co on usłyszy z tych rosyjskich końcówek mocy...
To z tego właśnie powodu (planowane odsłuchy) zamieściłem wątek w tym dziele, a nie dziale "Retrotechnika". To oczywiście plany na bliżej nie sprecyzowaną przyszłość, gdyż na razie borykam się z ogromnymi zaległościami w firmie i nie wiem kiedy będę dysponował odrobiną wolnego czasu...
Pozdrawiam serdecznie
Romek
Właśnie z tego powodu poprosiłem Piotra o moduł do drugiego kanału, w którym dokonam identycznych zmian jak w tym, który mam już u siebie. Jak wszystko będzie odpowiednio przygotowane, zaproszę kilku znajomych muzyków, melomanów i audiofilów na na ślepe testy (odsłuchy porównawcze), które być może wykażą, czy występujące w oryginalnym układzie zniekształcenia THD, IMD i TIM dają się łatwo usłyszeć podczas odtwarzania muzyki na dobrym sprzęcie audio. Elementy, które odpowiednio dobrałem będą w obu zestawach przełączane z tymi, które były oryginalnie zamontowane na płytkach (przełączanie zrealizuję małymi przekaźnikami sygnałowymi), co będzie wpływało na zmiany współczynnika SR, który decyduje o poziomie zniekształceń DIM/TIM, oraz zmiany prądu spoczynkowego, wpływającego na poziom zniekształceń harmonicznych i intermodulacyjnych, szczególnie w zakresie niższych poziomów wysterowania. Osoby, które mam na myśli są w różnym wieku, mają młodsze uszy, oraz takie jak ja, z obciętą już "lekko" górą pasma akustycznego (być może osoby starsze mają za to większą rozdzielczość/wrażliwość słuchu w zakresie tonów średnich...?


Pozdrawiam serdecznie
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
-
- moderator
- Posty: 6964
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Nie zawsze tak jest. W opracowywanym przeze mnie wzmacniaczu napięcie zasilania stopni mocy jest przełączane w zależności od podłączonych do wyjść zestawów głośnikowych. Przy module impedancji zestawów równej 8 Ω napięcie zasilania jest wyższe, a przy module równym 4 Ω niższe. Dzięki temu maksymalna moc wyjściowa stopni końcowych jest identyczna przy obu typach zestawów głośnikowych. Przy głośnikach 8. omowych optymalny prąd spoczynkowy tranzystorów mocy jest niższy, przy 4. omowych wyższy i to właśnie ma realizować opracowany przeze mnie układ polaryzacji baz tranzystorów sterujących. Może to chybiony pomysł, ale taki właśnie chcę zastosować w najnowszym projekcie

Samo użycie tranzystorów germanowych o fT=1 MHz w stopniach napięciowych jest dość kontrowersyjne. No chyba, że autor opracowania dążył do odtworzenia jednej z dawnych, prostych konstrukcji na tranzystorach germanowych wraz z jej zaletami (te jakoś trudno mi sobie przypomniećEinherjer pisze: ↑pt, 23 kwietnia 2021, 21:22 Para różnicowa na wejściu jest dobrym rozwiązaniem (obecnie standardowym), ale trzeba to zrobić z sensem. Co z tego, że da się dokładniej ustawić stałe napięcie na wyjściu skoro i tak jest tam kondensator i te kilkadziesiąt mV nie robi żadnej różnicy? Co z tego, że skompensują się parzyste harmoniczne, skoro bez lokalnego sprzężenia zwrotnego (rezystorów emiterowych) stopień jest paskudnie nieliniowy, łatwo się przesterowuje i na dodatek wymaga przytłaczającej kompensacji? Po prostu sensownie zrobiony wzmacniacz z jednym tranzystorem w stopniu wejściowym jest lepszy od spartaczonego z parą różnicową.

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2592
- Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Diabeł tkwi w szczegółach, a na tych konstruktor tego wzmacniacza się wyłożył. Nawet ta kompensacja byłaby do utrzymania, gdyby w celu zwiększenia SR zwiększyć prąd spoczynkowy stopnia wejściowego i dodać rezystory emiterowe, żeby zrównoważyć wzrost wzmocnienia. Nikt też mu chyba nie przyłożył pistoletu do głowy każąc zrobić wzmacniacz o tak szerokim zakresie napięć zasilania, mógł zrobić dla konkretnego napięcia, ale dobrze...
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Jakaś kolejna nowa teoria, tak jak ta o kompensowaniu zniekształceń nieliniowych stopnia sterującego przez zniekształcenia powstające w stopniu wstępnym, i to wyłącznie zniekształceń harmonicznych, podczas gdy zniekształcenia intermodulacyjne mają się dodawać?


Zdecydowanie taki był jego cel (tzn. zbudować wzmacniacz wykorzystujący wyłącznie tranzystory germanowe, bez względu czy mają one jakiekolwiek zalety czy też nie), bo gdyby był inny - to w stopniu wejściowym (bez względu na jego konfigurację) zastosowałby np. krzemowe tranzystory w.cz. w rodzaju KT603 a nawet słabsze mocowo KT312. Mają one normalną w dzisiejszych urządzeniach fT grubo powyżej 100MHz (co pozwoliłoby uniknąć tragicznie głębokiej kompensacji millerowskiej w stopniu sterującym), a przy tym mają typowo sowieckie obudowy - takie same jak zastosowane germanowe pety. Widać ów cel został uznany za ważniejszy niż parametry użytkowe urządzenia. Bywa i tak, sam popełniłem kiedyś beztransformatorowy wzmacniacz PP klasy AB na samych Teges-teges, wyłącznie po to aby wykazać że już na przełomie lat 60/70 można było wyłącznie na nich zbudować coś lepszego niż urągający wszelkim zasadom sztuki tzw. MINI-MAX, życiowe dzieło pewnego Skromnego Człowieka.Samo użycie tranzystorów germanowych o fT=1 MHz w stopniach napięciowych jest dość kontrowersyjne. No chyba, że autor opracowania dążył do odtworzenia jednej z dawnych, prostych konstrukcji na tranzystorach germanowych wraz z jej zaletami (te jakoś trudno mi sobie przypomniećEinherjer pisze: ↑pt, 23 kwietnia 2021, 21:22 Para różnicowa na wejściu jest dobrym rozwiązaniem (obecnie standardowym), ale trzeba to zrobić z sensem. Co z tego, że da się dokładniej ustawić stałe napięcie na wyjściu skoro i tak jest tam kondensator i te kilkadziesiąt mV nie robi żadnej różnicy? Co z tego, że skompensują się parzyste harmoniczne, skoro bez lokalnego sprzężenia zwrotnego (rezystorów emiterowych) stopień jest paskudnie nieliniowy, łatwo się przesterowuje i na dodatek wymaga przytłaczającej kompensacji? Po prostu sensownie zrobiony wzmacniacz z jednym tranzystorem w stopniu wejściowym jest lepszy od spartaczonego z parą różnicową.) i wadami (te widać w wynikach pomiarów...).
Taaa, szczególnie istotne owe kilkadziesiąt mV niedokładności gdy wzmacniacz ma pracować z napięciem 12V lub wyższym, a nie z bateryjki której napięcie może spaść do 3V jeżeli nie jeszcze niżej.Co do dokładności ustawienia napięcia wyjściowego, to uważam, że we wzmacniaczu przeznaczonym do zasilania napięciem 12 V...28 V jest ono bardzo ważne, gdyż ma wpływ na symetrię obcinania wierzchołków sinusoidy przy przekroczeniu dopuszczalnego wysterowania (w tym wzmacniaczu tranzystory mocy zaczynają się przesterowywać bardzo "symetrycznie"), a więc na maksymalną moc wyjściową, która zawsze podawana jest dla pewnego poziomu zniekształceń THD.


Jak widać - wystarczyło włączyć stabilistor w szereg z rezystorem dzielnika ustalającego napięcie wejściowe, od strony "+" gdy w stopniu wejściowym pracuje tranzystor pnp, lub od strony "-" gdy npn. Rolę tego stabilistora może pełnić pojedyncza dioda Zenera, lub jak na schemacie - łańcuszek LEDów. Gdy wzmacniacz ma pracować z ekstremalnie niskimi napięciami zasilającymi (3V a nawet mniej) - można użyć trzech diod krzemowych w kierunku przewodzenia, spotyka się też takie elementy w jednej obudowie (np BAP812). Wtedy jednak użycie wzmacniacza różnicowego może okazać się celowe; minimalne napięcie zasilające będzie wówczas nieco większe niż podwojone napięcie UBE. To że mało w którym wzmacniaczu spotyka się taki "patent" ze stabilistorem - to już nie moja wina. Piszę więc o nim aby go spopularyzować, zamiast podtrzymywać w kółko te same dogmaty.
A, i tak już zupełnie przy okazji - niepozorny rezystorek 4R7 w układzie polaryzacji końcówki mocy ma za zadanie zmniejszyć zależność prądu spoczynkowego końcówki mocy od napięcia zasilającego. To znaczy - można dobrać go tak aby przy średnim napięciu przy jakim wzmacniacz ma pracować prąd ten osiągał maksimum, zaś zarówno zwiększanie jak i zmniejszanie napięcia zasilania skutkowało powolnym spadkiem prądu spoczynkowego. Można jednak było go zwiększyć ponad to co widać na schemacie, wówczas prąd będzie już zdecydowanie malał ze wzrostem napięcia. Że też nie wpadłem na pomysł aby w ten sposób "ulepszyć" swój wzmacniacz, wówczas elementarnie prostym środkiem osiągnąłbym to co Naczelny Mierniczy zamierza uzyskać przez komplikację układową źródła stałoprądowego którego w moim wzmacniaczu brak! Tylko na wszelki wypadek napiszę że wraz ze zwiększeniem tego rezystora wypadałoby także zmienić rezystory dzielnika w bazie tranzystora polaryzacyjnego, bo inaczej naraziłbym się na zarzut że po samym tylko zwiększeniu rezystora kompensacyjnego prąd spoczynkowy końcówki spadł do zera i zaraz pojawił się cały grzebień harmonicznych wysokiego rzędu, większych nawet niż w szczekaczce od M2405S

Gdy zaś chce się na siłę doszukać jakichś szczególnych zalet stopnia różnicowego w tematycznym wzmacniaczu - to wypadałoby w pierwszej kolejności zauważyć że wzbogacenie go o zwierciadło prądowe pozwoliłoby wyeliminować R7 i tym samym zapewnić stopniu sterującemu (VT3) sterowanie prądowe. Wyeliminowałoby to zniekształcenia powstające w stopniu sterującym na wykładniczej charakterystyce złącza BE Właśnie sterowanie zbliżone do prądowego z jakim mieliśmy do czynienia we wzmacniaczu magnetofonu MK125 odpowiadało za rzekomą "kompensację" zniekształceń. Tem sam cel możnaby zresztą osiągnąć dużo prościej (i to bez względu na konfigurację stopnia wstępnego!), choć kosztowałoby to pewną stratę napięcia sterującego. Wystarczyłoby wyrzucić z układu C6, który - śmiem twierdzić - znalazł się w układzie tylko dlatego że w pojedynczych stopniach tranzystorowych "zawsze" go stosowano, tak przynajmniej w podręcznikach stało.
I ma do tego pełne prawo (wzmacniacz rzecz jasna) Już sam tylko wtórnik emiterowy obciążony pojemnością często śmierdzi. Dobrze skonstruowany zespół głośnikowy wolny jest od wady w postaci pojemnościowego charakteru obciążenia, a gdyby problem miał stanowić bardzo długi kabel głośnikowy, w dodatku z cienką izolacją między żyłami - można w szereg z wyjściem wstawić swego rodzaju odpowiednik obwodu Zobla, chroniący wyjście przed obciążeniami pojemnościowymi. Składa się on z dławika o indukcyjności liczonej w uH, bocznikowanego rezystorem zbliżonym do znamionowej impedancji obciązenia. W pełni logiczne: dualny do niego obwód Zobla chroniący wzmacniacz przed obciążeniami indukcyjnymi stanowi szeregowo połączony dwójnik RC.Autor trochę przesadził z kompensacją częstotliwościową, przez wybór tylko jednej z metod jej realizacji (millerowskiej w drugim stopniu) i uproszczenia obwodu kompensacji obciążenia o reaktancyjnym charakterze (przy zablokowaniu wyjścia większą pojemnością, układ się wzbudza
Ostatnio zmieniony pn, 26 kwietnia 2021, 09:00 przez Tomek Janiszewski, łącznie zmieniany 4 razy.
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 3942
- Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Czyli symetria nie jest ważna?Jedynie oszczędności się liczą?Mam takich produktów PRL-u pół szafy i jakoś nigdy nie traktowałem ich za coś dobrego technicznie-ale takie wtedy były dostępne za złotówki
. 



-
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Ale którą symetrię masz na myśli? Symetria napięcia na wyjściu końcówki - owszem jest bardzo ważna gdy głośnik jest z nią sprzężony galwanicznie -- wtedy na wyjściu powinno panować spoczynkowe napięcie zbliżone do zera z dokładnością do kilku, z górą kilkunastu mV. Gdy jednak głośnik sprzężony jest przez kondensator - to i 100mV a nawet nieco więcej (względem połowy napięcia zasilającego) nie odgrywa roli, co więcej pewna asymetria może być pożądana jeśli dla jednej z połówek wzmacniacz przesterowuje się wcześniej (przykład - pełnokomplementarna końcówka z mojego schematu powyżej, gdzie wysterowalność dla połówki ujemnej jest nieco gorsza z uwagi na nasycanie się tranzystora w stopniu sterującym). Bardzo wskazana jest też symetria, i ogólnie małe zniekształcenia w stopniu wstępnym, gdzie sygnał USZ odejmuje się od sygnału wejściowego. Ale aby taką symetrię osiągnąć - nie należało żałować lustra prądowego w obciążeniu tego stopnia. A to właśnie poczyniono w imię oszczędności, poskąpiwszy dwóch sztuk petów pnp, np MП14 walających się dziś u Sławka. Intrygująca jest za to rola R6 w kolektorze bezrobotnego tranzystora pary różnicowej. Przecież jego kolektor można było dołączyć wprost do + zasilania. Być może niektórzy są skłonni wierzyć że ten rezystor naprawdę poprawia przynajmniej w częściowym stopniu symetrię - z doświadczenia wiem jednak że tak naprawdę jego rola jest zupełnie inna. On znacząco ułatwia rozłożenie połączeń drukowanych! 

-
- 3125...6249 postów
- Posty: 5432
- Rejestracja: ndz, 6 kwietnia 2008, 15:41
- Lokalizacja: 83-130 Pelplin
Re: Wzmacniacz mocy na tranzystorach germanowych z eBay
Witam


To już lepiej zastosować tzw. lustro prądowe, czyli dodatkowe dwa tranzystory zamiast tych rezystorów R6 i R7.Tomek Janiszewski pisze: ↑ndz, 25 kwietnia 2021, 14:55Intrygująca jest za to rola R6 w kolektorze bezrobotnego tranzystora pary różnicowej. Przecież jego kolektor można było dołączyć wprost do + zasilania. Być może niektórzy są skłonni wierzyć że ten rezystor naprawdę poprawia przynajmniej w częściowym stopniu symetrię - z doświadczenia wiem jednak że tak naprawdę jego rola jest zupełnie inna.

To się daje zworkę z drutu (ang. jumper).Tomek Janiszewski pisze: ↑ndz, 25 kwietnia 2021, 14:55On znacząco ułatwia rozłożenie połączeń drukowanych!

Ratujmy stare tranzystory!