Jeżeli pasek jest zbyt lużny (również nie może być bardzo napięty- ocena subiektywna), spróbuj go napiąć. Optymalny naciąg pozwala dłuższą pracę. Przypuszczam, że urządzenie nie ma napinacza. Napinanie można zmieniać przez wzajemną zmianę odległości kompresora i napędu (silnika).Ale po co ja to piszę?Chyba to jest oczywiste?
Miałem kopresorek membranowy, bez zbiornika wyrównujacego, ale walił zdrowo, do 6atm.Napęd wiertarka elektryczna.Niedawno "poszedł" na śmietnik jako nieprzydatne urządzenie w lampowym hobby.Może i szkoda.
A w mojej piwnicy stoi sobie od moich czasów licealnych sprężarka własnej roboty na dwóch agreagatch od lodówek, ze zbiornikiem zakupionym na złomowisku za bodajże 6zł (pochodzi z ciężarówki), zaworem bezpieczeństwa, manometrem, reduktorem ciśnienia oraz wyłącznikiem ciśnieniowym. W czasach gdy w komórce produkcja szła pełną parą oraz bylem "zroweryzowany" ustrojstwo było czasem wykorzystywane, ale teraz...
Zrobiłem w zasadzie żarówkę, wykorzystując jedną ze skrętek otrzymanych od Roberta Kaczyńskiego.
Nie mogąc się jednak oprzeć dotopiłem jedną elektrodę, uzyskując zatem coś na wzór diody. Z obawy o zerwania włókna nie żarzyłem jej zbyt silnie, wskutek czego prąd elektronowy wyniósł przy Ua=40V około 50 mikroamperów. Napięcie żarzenia wyniosło 120V. Prąd elektronowy mógłby być wielekroć większy gdyby podwyższyć napięcie żarzenia i gdyby anoda otaczała całą katodę. Użycie napięcia 120V okazało się zgubne dla sztywności włókna- tzn. wydłużyło się ono. W sumie nie dziwi mnie to zbytnio. W normalnej żarówce mamy podpórki włókna. Tu nie ma żadnej podpórki, włókno było lekko napięte. Zapewne zaczęły odwijać się poszczególne zwoje.
Podwyższenie temperatury byłoby z jeszcze jednego powodu zgubne. Istnieje możliwość, że nie wytrzymałyby doprowadzenia, które są z miedzi.
Użyta rura szklana ma średnicę 19 mm, zdjęcia zrobione przy samym żarzeniu włókna; ciśnienie ok 10^-2 Tr.
Ogólnie eksperyment należy chyba uznać za dość udany, a przede wszystkim pouczający.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Tak jak spodziewałem się, była minimalna nieszczelność
Wygląda jednak na to, że będę w stanie używać włókien wolframowych jako katody.
Wydaje się, że jeśli nie używać lepszego zestawu pompowego to musiałbym umieszczać raczej dwa włókna w lampie. Jedno z nich pełniłoby rolę pompy i było przeznaczone na zmarnowanie.
Teraz sprawą priorytetową będzie zdobycie drutu molibdenowego, ażeby z czegos wykonać siatkę. Na anodę na razie nie mam pomysłu
A może dałoby się Alku wykorzystać w doświadczeniach oryginalne elementy odzyskane ze starych i zużytych już lamp. Większe siatki ze wspornikami i cylindryczne anody pewnie można by jakoś zaadoptować do tych eksperymentów. Oj bardzo by się mogła do tego też przydać jakaś mała precyzyjna zgrzewarka.
Romku, zasadniczo się zgadzam z Tobą w kwestii zgrzewarki. Powstaje jednak konflikt: nie jestem w stanie robić sobie jeszcze pieca indukcyjnego, zgrzewarki i instalacji próżniowej, która- nie oszukujmy się - musi być jeszcze ulepszona. Dochodzą kwestie związane z ulepszaniem katody. katoda wolframowa musi być traktowana jako rozwiązanie tymczasowe.
Dziś chyba chciałem przedobrzyć. Wydawało się zupełnie realne zbudowanie czegoś, co powinno być sensownie działającą triodą.
Niestety- misterną konstrukcję zabiły naprężenia w szkle. Wniosek z tego z tego taki, że nie da się zachować zbyt małych odległości między elektrodami przy wtapianiu bocznym. Nie ma co liczyć na razie na złącze spłaszczowe. Wydaje mi się, że trzeba rozejrzeć się wokół za możliwościami stosowania jakichś półfabrykatów. Może trzeba jednak pomyśleć o wysłaniu listu do fabryki Helios?
Gdybym dysponował choćby samymi stopkami żarówek dwuwłóknowych i ewentualnie skrętkami do nich to już byłoby rewelacyjnie.
ech, rozmarzyłem się...
Sprawa spłaszcza nie dała mi spokojnie spać. Spróbowałem na rurze o ludzkiej średnicy. Na razie tylko 3 przepusty, złącze jeszcze dość koślawe. Jest niemal pewne, że jest próznioszczelne- widzę to po barwie stosownych odcinków złącza.
Duża wysokość spłaszcza- ok 80 mm do końca szkła. Można nieco zmniejszyć, myślę, że do 40-50mm. Wymagane będzie lepsze wywinięcie na dole. Droga wydaje się jednak słuszna, dlatego kto używa normalnych żarówek niech zbiera popalone- to dla mnie bezcenny materiał.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Metoda nie jest doskonała, ale póki nie ma tzw. zestawiarki to będę ją stosował. Zwróciłeś zapewne uwagę na długie doprowadzenia. Otóż biorę drewniany korek, dobieram stosowne położenie doprowadzeń i zatykam rurkę korkiem. Dzięki temu położenie drutów na długość nie ulega zmianie. Na położenie po szerokości spłaszcza na razie nie mam patentu.
Co do wywinięcia spłaszcza to wiem jak to się robi. Jednakże temperatura i odpowiedni przyrząd są raczej poza moim zasięgiem. Dlatego zamówiłem u szklarza 50 rurek o długości 80mm ze stosownym wywinięciem.
Stosowanie wysokiego spłaszcza uważam -przynajmniej chwilowo za konieczność.
Jeśli stosowny spłaszcz będzie gotowy to pozostanie jeszcze dotopienie szklanego balonu. Nie będzie to wcale łatwe, sądząc po skrzywionych minach obu szklarzy, z którymi rozmawiałem. Ogólnie szklarze mają awersję do szkła sodowego-twierdzą, że jest strasznie kruche i nie lubią go.
Jeden daje mi szansę na powodzenie, drugi twierdzi, że się nie uda. Jednak twierdził swego czasu też, że nie uda się do żarówki dotapiać rurki, dlatego mu nie do końca wierzę.