anka pisze:Sądzę ,że wyjątkowość i atrakcyjność Naszej pasji tkwi w tym /nie dla wszystkich jest to takie oczywiste/ ,że dziedzina radia /nauka,technika,przemysł,społeczne medium / w ubiegłych dwu wiekach stanowiła "napęd"dla rozwoju naszej cywilizacji.
To niestety w dużej mierze wina systemu polskiego szkolnictwa, który wciąż funkcjonuje wedle założeń wypracowanych przez dziewiętnastowieczny historyzm. Uczeń wynosi z lekcji całą kolekcję dat i faktów związanych panowaniem królów, bitwami i traktatami. A najzabawniejsze jest to, że całą tę historię władzy i państwowych instytucji niektórzy jeszcze bezczelnie nazywają historią Narodu Polskiego. Dzieciak kończy potem szkołę średnią i nie ma zielonego pojęcia o warunkach, w jakich żyli jego pradziadkowie. Nie wie o tym, jak wyglądała galicyjska wieś w XIX wieku, w życiu nie słyszał o kołtunie, czy rodzinach głodujących na przednówku. Nie potrafi nic powiedzieć na temat świadomości takiego chłopa, średniej długości życia w danym okresie albo chorobach jakie gnębiły naszych przodków. Tragedii dopełniają ekranizacje lektur szkolnych, gdzie doskonale czyści rolnicy w śnieżnobiałych sukmanach, z nienagannym uzębieniem, radośnie śpiewają podczas żniw.
Koleżanka robiła kiedyś praktyki w jakimś gimnazjum. Klasa nie miała pojęcia czym był cep, nikt nie wiedział co to telegraf... Za to przez pewien czas wszyscy musieli znać okres panowania każdego króla...
frycz pisze:Cisza... Potem przyszła telefonia komórkowa i nastał koszmar hiper-komunikacji. Te głupawe SMS-y, bezsensowne godziny rozmów o niczym, a przede wszystkim zgwałcona cisza. A kiedy po raz ostatni napisaliśmy list? "Od Twoich listów pachniało w sieni, gdym wracał zdyszany ze szkoły.." (Tuwim/Wspomnienie) .
Wybacz, ale muszę się nie zgodzić. Takie podejście jest wynikiem nazbyt romantycznego patrzenia na przeszłość. Taka już natura ludzkiego umysłu - łatwiej zapamiętujemy rzeczy ciekawe i atrakcyjne od nudnych i nijakich. Nie każdy list, jaki wysyłało się przed erą elektronicznej komunikacji był pisany wspaniałym charakterem pisma na pięknej papeterii. Archiwa pełne są byle jak nabazgranych notatek wysyłanych np. w sprawach biznesowych, prywatna korespondencja różnych historycznych postaci też nie zawsze ładnie się prezentuje. Właśnie dlatego takich listów nie widzimy na muzealnych wystawach - stykają się z nimi tylko zawodowi badacze.
Założę się, że za czterdzieści czy siedemdziesiąt lat ktoś z sentymentem będzie wspominał dzisiejsze e-maile i SMS-y, narzekając na "bezduszne", nowoczesne rozwiązania stosowane przez młodzież (cokolwiek by to nie było - jakieś transmisje holograficzne, interfejsy BCI itp.).
Hiper-komunikacja dała wiele dobrego gospodarce i podniosła poziom życia, ale na zawsze zniszczyła ciszę, pogarszając jakość życia. A bez ciszy nie ma dobrej komunikacji bo prym wiodą analfabeci, którzy nie wiedzą co to jest partykuła, a zamiast pełnego treści listu wysyłają kobiecie pustą emoikonkę ":)" Uch.....
Analfabeci prym w historii wiedli zawsze. Przecież jeszcze nie tak dawno przodkowie znacznej części z nas nie tylko nie mieli pojęcia co to jest partykuła, ale nie znali alfabetu, co tu dopiero mówić o pisaniu pięknych listów. Ocenianie naszych czasów przez pryzmat wyidealizowanych wyobrażeń przeszłości nie jest zbyt szczęśliwym pomysłem.
Swoją drogą co do emotikonek, to ja bym ich tak nie deprecjonował. One wbrew pozorom są ważne - bardzo ważne. Proste ":)" może niekiedy przekazywać sporo informacji na temat nastroju nadawcy, wprowadza do komunikacji tekstowej pewną namiastkę przekazu pozawerbalnego.
A co do ciszy... Jakoś nie dostrzegam tego problemu. Komórkę zawsze można wyłączyć, podobnie jak komputer czy telewizor.
Stąd renesans telegrafii CW, wśród krótkofalowców, którzy mają dość "żucia szmat" na SSB i gadek o niczym. (niczego SSB nie ujmując).
Krótkofalarstwo to jednak szczególny przykład. Część ludzi zainteresowała się nim głównie ze względu na możliwość prowadzenia długich rozmów z ludźmi mieszkającymi tysiące kilometrów dalej, bez płacenia za bezlitośnie naliczane impulsy. Innych natomiast przyciąga sama idea kontaktu na tak wielką odległość i wystarczy im prosta wymiana raportów i próbują wołać kolejną odległą stację. Dla nich CW jest jak znalazł.

Natomiast ja nie odważyłbym się porównywać radia do Internetu, Skype'a czy telefonii. To są zupełnie inne rzeczy. Radioamatorstwo to po prostu hobby. Jednak nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym musiał zrezygnować z nowoczesnych środków łączności na rzecz radiostacji. Ba! Nawet brak smartfona z ciągłym dostępem do Internetu (przede wszystkim e-maila) i powrót do czasów modemowego sprawdzania poczty raz dziennie byłby prawdziwą katorgą.
TELEWIZOREK52 pisze:Z przyjemnością przeczytałem powyższy tekst. Podniósł mnie kolega na duchu bo już myślałem że jestem jedynym dinozaurem który zamiast klikać w klawiaturę bierze do łapy pióro i pisze.
Nie widzę w tym niczego dziwnego. Mam 26 lat i także do odręcznego pisania używam Parkera. Powód jest prosty - w porównaniu do długopisu znacznie mniej męczy rękę. Z tego co wiem dzieci w szkołach podstawowych do dzisiaj używają nie tylko długopisów, ale i piór ze stalówkami. Tylko co z tego? Żeby dobrze pisać piórem potrzeba dobrego pióra, a nie jakiegoś chińskiego wynalazku za 5 zł. A dobrego pióra w życiu nie kupiłbym siedmiolatkowi, bo w jego rękach zapewne nie pożyłoby długo...
Jest to chyba pozostałość po lekcjach kaligrafii (było takie coś w szkołach) kiedy najpierw pisało się ołówkiem a później stalówką. Długopisy dopiero wchodziły i były zakazane w szkole jako wypaczające charakter pisma. Teraz wszystko się wypacza.
Ja natomiast mam zupełnie inny zarzut co do szkoły. Mianowicie moim zdaniem kompletnie ignoruje ona efekty rozwoju techniki. Dzisiaj sprawne pisanie na klawiaturze komputera jest jedną z podstawowych umiejętności. Bezwzrokowego pisania powinno się uczyć w podstawówkach zaraz po nauczeniu alfabetu, równolegle z rozwijaniem umiejętności pisania odręcznego...