Słucham na sprzęcie własnej konstrukcji - (trochę już o nim pisałem)
Źródła:
CD - własnej roboty, napęd (sam werk) kupiony w Daisy-Laser -
http://www.daisy-laser.nl (Philips PRO2 - taki jak stosuje np. Jarek W. w Lektorach), przetwornik Crystala (dzięki Tadziu K za świetny projekt i uruchomienie części cyfrowej!) wyjście lampowe, filtr dolnoprzepustowy (dotąd symetrycznie), a potem przejście na wyjście niezbalansowane - razem 3 podwójne triody.
Gramofon - starenki Technics 1410 direct drive - wkładka ORTOFON MM,
Magnetofon - REVOX A77 (tranzystorowy, ale co za klasa!) - taśmy QUANTEGY Pro 457 (dawniej AMPEX),
Tuner - Cambridge Audio T500,
Przedwzmacniacz już opisywałem, końcówka - klasyczny ultralinear P-P EL34
Kolumny - smoki własnej roboty (nie wierzę w modne maleństwa) - po dwa 30 cm niskotonowe Tonsile w każdej ( ale dwa różne o różnych Fr) w dwóch osobnych liniach transmisyjnych (3,8 m oraz 3,2 m) - pokój ma ponad 40m2 i 3,5 m wysokości!.
Średniotonowiec też Tonsil 16cm i metalowe kopułki Vify filtry zwrotnic 6dB/okt.
Wymiary kolumn po 180x60x50 cm masa każdej ponad 115 kg.
W łóżku - lampowy słuchawkowiec własnej roboty + Senheiser 600
Dlaczego taki zestaw - bo różni mi usiłowali wmówić różne rzeczy za wielkie pieniądze - ale większość z nich i tak wymagała by poprawki, a nikt mnie nie przekonał do "szlifu brzmienia systemu za pomocą okablowania" - nie słyszałem i już, a ściema marketingowa w rodzaju "kondensatory zwijane na udach dziewic przy pełni księżyca" na mnie nie działa.
Mam dwie prawe ręce - i postanowiłem ich użyć. Wyszło nieźle, o wiele, wiele taniej - a co za satysfakcja! Np. zwrotnice (umieszczone na zewnątrz kolumn) podstrajałem delikatnie "na słuch" prawie rok za pomocą kolby i efekty SŁYSZAŁEM!
Czego słucham - teraz i w różnych gatunkach:
- symfonika: Wykonania Carlosa Kleibera (dyrygent) właściwie wszystkie - początkowe crescendo z "Niedokończonej" Schuberta jest takie, że ciarki przechodzą.
(jednoosobowy Fan Club), regularnie BBC Proms (brawo 2-jka!), Strawiński Respighi
oraz RAVEL - uderzenie bębna w La Valse może załatwić odmownie wiele "Hi-Endowych" wynalazków. Trzeba po prostu pójść do Filharmonii, wrócić i porównać, a potem gadać...Jeśli goście nie podskoczą z wrażenia na kanapie - sprzęt jest do kitu!
- fortepian: od Pogerelica i Zimmermana poprzez Rowlesa, Petersona do Jarreta,
- musicale: Uwielbiam - np. Lady Be Good. Polecam wszystkim "Stereophonics Sound" (I.Berlin -Silk Stockings lata 50 - kwintesencja opinii o audiofiliźmie! cudna parodia)
- jazz: znów fortepian - Monk!!! Do kawusi z przyjaciółmi Krall, Wilson, Farell i inne "standardowe jazzowe babki",
- pop: teraz (bo to się zmienia) QUEEN, Deep Purple, Pink Floyd, Moloko!!!
Jednym słowem - słucham muzyki (polskiej też!) w zależności od aktualnych upodobań i nastroju. Czasem też jednego w kółko do znudzenia...