Ale żeby nie było kompletnego OT zapytuję się Was jakiej Wy muzyki słuchacie na co dzień? Ja oprócz wspomnianego Black Sabbath również maniakalnie słucham Red Hot Chilli Peppers, a mniej maniakalnie Metallicy, The doors, Huntera oraz Deep Purple. Byłem nawet na koncercie tych ostatnich w Torwarze. Świetna sprawa, polecam.
Ale ja strasznie grzeszę...
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
KaKa
- 1875...2499 postów

- Posty: 2337
- Rejestracja: śr, 22 listopada 2006, 14:45
- Lokalizacja: Poznań
Ale ja strasznie grzeszę...
Właśnie sobie zdałem sprawę jak straszny grzech popełniam w mniemaniu ałdjofili. Słucham muzyki (Black Sabbath) puszczonej z komputera na głośnikach za 30zł, zasilanych ze zwykłego gniazdka. I do tego mam zwykły kabel zasilający. I bas jakiś taki trochę zbyt wypukły. O, już pokręciłem gałą na głośniku i trochę jakby zmiękł
.
Ale żeby nie było kompletnego OT zapytuję się Was jakiej Wy muzyki słuchacie na co dzień? Ja oprócz wspomnianego Black Sabbath również maniakalnie słucham Red Hot Chilli Peppers, a mniej maniakalnie Metallicy, The doors, Huntera oraz Deep Purple. Byłem nawet na koncercie tych ostatnich w Torwarze. Świetna sprawa, polecam.
Ale żeby nie było kompletnego OT zapytuję się Was jakiej Wy muzyki słuchacie na co dzień? Ja oprócz wspomnianego Black Sabbath również maniakalnie słucham Red Hot Chilli Peppers, a mniej maniakalnie Metallicy, The doors, Huntera oraz Deep Purple. Byłem nawet na koncercie tych ostatnich w Torwarze. Świetna sprawa, polecam.
http://www.pajacyk.pl/index.php
--
Wszelkie pytania o proszę kierować na kacper@selenoid.pl
--
Pozdrawiam, Kacper
--
Wszelkie pytania o proszę kierować na kacper@selenoid.pl
--
Pozdrawiam, Kacper
-
painlust
- 9375...12499 postów

- Posty: 11199
- Rejestracja: wt, 13 kwietnia 2004, 14:42
ja to wogóle jestem profanem. Muzyki słucham na kolumnach Paradigm monitor 3v2 zwanych kanadyjskimi altusami, które podpięte są do amplitunera!!! kina domowego!!!!!!!!!! firmy Yamaha, który robi też za przetwornik c/a, a sygnał leci ze starego odtwarzacza CD Sony (sprzęt nie do zarżnięcia a czyta nawet tarcze do diaxa). Ale tak słucham jak jestem sam, co zdarza mi się bardzo rzadko. Najczęściej słucham muzyki w pociągu na discmanie Bluesky za 90PLN z hipermarketu. A czego słucham? no cóż może powiem, że z niecierpliwością czekam na debiutancką płytę mojego kolegi z zespołu SPHERE pod tytułem "Damned Souls Rituals"
. Wypasiny lampowy sprzęt w klasie A nie jest mi do tego potrzebny (grzesze, grzesze, grzesze
). Ale w planach mam oczywiście takowego....
-
Anoda
- 500...624 posty

- Posty: 574
- Rejestracja: pn, 28 marca 2005, 11:40
- Lokalizacja: Starachowice
U mnie na codzień tyra podłączony do komputera wzmacniacz Unitry WSH - 110 (tranzystorowy ale o bardzo przyjemnym brzmieniu) podłączony do Tonsilowskich ZG30C i współpracujący z tunerem Blaupunkta T-150 . A do zadawania szyku czy do delektowania się muzyką (
) podłączam sobie monoblok ECC, EL12, EM4 , który współpracuje z megaciężkimi i siermiężnymi kolumnami produkcji radzieckiej "Romantika" 25W. Mały grzesznik ze mnie 
-
barbie
- 125...249 postów

- Posty: 207
- Rejestracja: pn, 4 września 2006, 12:48
- Lokalizacja: Kraków
A ja...
Słucham na sprzęcie własnej konstrukcji - (trochę już o nim pisałem)
Źródła:
CD - własnej roboty, napęd (sam werk) kupiony w Daisy-Laser - http://www.daisy-laser.nl (Philips PRO2 - taki jak stosuje np. Jarek W. w Lektorach), przetwornik Crystala (dzięki Tadziu K za świetny projekt i uruchomienie części cyfrowej!) wyjście lampowe, filtr dolnoprzepustowy (dotąd symetrycznie), a potem przejście na wyjście niezbalansowane - razem 3 podwójne triody.
Gramofon - starenki Technics 1410 direct drive - wkładka ORTOFON MM,
Magnetofon - REVOX A77 (tranzystorowy, ale co za klasa!) - taśmy QUANTEGY Pro 457 (dawniej AMPEX),
Tuner - Cambridge Audio T500,
Przedwzmacniacz już opisywałem, końcówka - klasyczny ultralinear P-P EL34
Kolumny - smoki własnej roboty (nie wierzę w modne maleństwa) - po dwa 30 cm niskotonowe Tonsile w każdej ( ale dwa różne o różnych Fr) w dwóch osobnych liniach transmisyjnych (3,8 m oraz 3,2 m) - pokój ma ponad 40m2 i 3,5 m wysokości!.
Średniotonowiec też Tonsil 16cm i metalowe kopułki Vify filtry zwrotnic 6dB/okt.
Wymiary kolumn po 180x60x50 cm masa każdej ponad 115 kg.
W łóżku - lampowy słuchawkowiec własnej roboty + Senheiser 600
Dlaczego taki zestaw - bo różni mi usiłowali wmówić różne rzeczy za wielkie pieniądze - ale większość z nich i tak wymagała by poprawki, a nikt mnie nie przekonał do "szlifu brzmienia systemu za pomocą okablowania" - nie słyszałem i już, a ściema marketingowa w rodzaju "kondensatory zwijane na udach dziewic przy pełni księżyca" na mnie nie działa.
Mam dwie prawe ręce - i postanowiłem ich użyć. Wyszło nieźle, o wiele, wiele taniej - a co za satysfakcja! Np. zwrotnice (umieszczone na zewnątrz kolumn) podstrajałem delikatnie "na słuch" prawie rok za pomocą kolby i efekty SŁYSZAŁEM!
Czego słucham - teraz i w różnych gatunkach:
- symfonika: Wykonania Carlosa Kleibera (dyrygent) właściwie wszystkie - początkowe crescendo z "Niedokończonej" Schuberta jest takie, że ciarki przechodzą.
(jednoosobowy Fan Club), regularnie BBC Proms (brawo 2-jka!), Strawiński Respighi
oraz RAVEL - uderzenie bębna w La Valse może załatwić odmownie wiele "Hi-Endowych" wynalazków. Trzeba po prostu pójść do Filharmonii, wrócić i porównać, a potem gadać...Jeśli goście nie podskoczą z wrażenia na kanapie - sprzęt jest do kitu!
- fortepian: od Pogerelica i Zimmermana poprzez Rowlesa, Petersona do Jarreta,
- musicale: Uwielbiam - np. Lady Be Good. Polecam wszystkim "Stereophonics Sound" (I.Berlin -Silk Stockings lata 50 - kwintesencja opinii o audiofiliźmie! cudna parodia)
- jazz: znów fortepian - Monk!!! Do kawusi z przyjaciółmi Krall, Wilson, Farell i inne "standardowe jazzowe babki",
- pop: teraz (bo to się zmienia) QUEEN, Deep Purple, Pink Floyd, Moloko!!!
Jednym słowem - słucham muzyki (polskiej też!) w zależności od aktualnych upodobań i nastroju. Czasem też jednego w kółko do znudzenia...
Źródła:
CD - własnej roboty, napęd (sam werk) kupiony w Daisy-Laser - http://www.daisy-laser.nl (Philips PRO2 - taki jak stosuje np. Jarek W. w Lektorach), przetwornik Crystala (dzięki Tadziu K za świetny projekt i uruchomienie części cyfrowej!) wyjście lampowe, filtr dolnoprzepustowy (dotąd symetrycznie), a potem przejście na wyjście niezbalansowane - razem 3 podwójne triody.
Gramofon - starenki Technics 1410 direct drive - wkładka ORTOFON MM,
Magnetofon - REVOX A77 (tranzystorowy, ale co za klasa!) - taśmy QUANTEGY Pro 457 (dawniej AMPEX),
Tuner - Cambridge Audio T500,
Przedwzmacniacz już opisywałem, końcówka - klasyczny ultralinear P-P EL34
Kolumny - smoki własnej roboty (nie wierzę w modne maleństwa) - po dwa 30 cm niskotonowe Tonsile w każdej ( ale dwa różne o różnych Fr) w dwóch osobnych liniach transmisyjnych (3,8 m oraz 3,2 m) - pokój ma ponad 40m2 i 3,5 m wysokości!.
Średniotonowiec też Tonsil 16cm i metalowe kopułki Vify filtry zwrotnic 6dB/okt.
Wymiary kolumn po 180x60x50 cm masa każdej ponad 115 kg.
W łóżku - lampowy słuchawkowiec własnej roboty + Senheiser 600
Dlaczego taki zestaw - bo różni mi usiłowali wmówić różne rzeczy za wielkie pieniądze - ale większość z nich i tak wymagała by poprawki, a nikt mnie nie przekonał do "szlifu brzmienia systemu za pomocą okablowania" - nie słyszałem i już, a ściema marketingowa w rodzaju "kondensatory zwijane na udach dziewic przy pełni księżyca" na mnie nie działa.
Mam dwie prawe ręce - i postanowiłem ich użyć. Wyszło nieźle, o wiele, wiele taniej - a co za satysfakcja! Np. zwrotnice (umieszczone na zewnątrz kolumn) podstrajałem delikatnie "na słuch" prawie rok za pomocą kolby i efekty SŁYSZAŁEM!
Czego słucham - teraz i w różnych gatunkach:
- symfonika: Wykonania Carlosa Kleibera (dyrygent) właściwie wszystkie - początkowe crescendo z "Niedokończonej" Schuberta jest takie, że ciarki przechodzą.
(jednoosobowy Fan Club), regularnie BBC Proms (brawo 2-jka!), Strawiński Respighi
oraz RAVEL - uderzenie bębna w La Valse może załatwić odmownie wiele "Hi-Endowych" wynalazków. Trzeba po prostu pójść do Filharmonii, wrócić i porównać, a potem gadać...Jeśli goście nie podskoczą z wrażenia na kanapie - sprzęt jest do kitu!
- fortepian: od Pogerelica i Zimmermana poprzez Rowlesa, Petersona do Jarreta,
- musicale: Uwielbiam - np. Lady Be Good. Polecam wszystkim "Stereophonics Sound" (I.Berlin -Silk Stockings lata 50 - kwintesencja opinii o audiofiliźmie! cudna parodia)
- jazz: znów fortepian - Monk!!! Do kawusi z przyjaciółmi Krall, Wilson, Farell i inne "standardowe jazzowe babki",
- pop: teraz (bo to się zmienia) QUEEN, Deep Purple, Pink Floyd, Moloko!!!
Jednym słowem - słucham muzyki (polskiej też!) w zależności od aktualnych upodobań i nastroju. Czasem też jednego w kółko do znudzenia...
Dźwięk przekazują drgania - nie bity!
-
jethrotull
- 3125...6249 postów

- Posty: 4031
- Rejestracja: sob, 3 czerwca 2006, 21:51
- Lokalizacja: Poznań
Ja mam na pólce rzeczy od sonat Bacha do pierwszej płyty Sceptic 
Ale ostatnio zasłuchuję się w trip-hopie:
Portishead, Moloko, Hooverphonic, Micatone, Cocorosie, a nawet Dido
I w przeciwieństwie do kolegów mam autentyczne poczucie winy słuchając tego na kijowym sprzęcie: komp, Unitra Trawiata (najlepszy element toru) i kolumny bodajże takie, jakie kolega painlust wykorzystał do budowy próbnika drożności sygnału. I tak gra lepiej o niebo od głośników komputerowych, ale dla mnie śłuchanie dobrej muzykiz czegoś takiego to jak jedzenie kawioru wprost z klapy od kibla. Z audiofili się można nabijać widząc gigahercowe gwizdki i srebrne kable, ale dążenie do słuchania muzyki w dobrych warunkach jest moim zdaniem jak najbardziej chwalebne.
Pozdrawiam.
PS. moim ukochanym niezmiennie zespołem, na którego koncercie nigdy mnie nie braknie jest poznańskie Turbo. Za najlepszą kapelę wszech czasów uważam od późnej podstawówki Led Zeppelin
Ale ostatnio zasłuchuję się w trip-hopie:
Portishead, Moloko, Hooverphonic, Micatone, Cocorosie, a nawet Dido
I w przeciwieństwie do kolegów mam autentyczne poczucie winy słuchając tego na kijowym sprzęcie: komp, Unitra Trawiata (najlepszy element toru) i kolumny bodajże takie, jakie kolega painlust wykorzystał do budowy próbnika drożności sygnału. I tak gra lepiej o niebo od głośników komputerowych, ale dla mnie śłuchanie dobrej muzykiz czegoś takiego to jak jedzenie kawioru wprost z klapy od kibla. Z audiofili się można nabijać widząc gigahercowe gwizdki i srebrne kable, ale dążenie do słuchania muzyki w dobrych warunkach jest moim zdaniem jak najbardziej chwalebne.
Pozdrawiam.
PS. moim ukochanym niezmiennie zespołem, na którego koncercie nigdy mnie nie braknie jest poznańskie Turbo. Za najlepszą kapelę wszech czasów uważam od późnej podstawówki Led Zeppelin
Ostatnio zmieniony śr, 27 grudnia 2006, 10:33 przez jethrotull, łącznie zmieniany 1 raz.
-
eS
- 625...1249 postów

- Posty: 1087
- Rejestracja: pn, 22 maja 2006, 22:09
- Lokalizacja: Krk
U mnie teraz harują głośniczki za bańke z marketu, ale wcześniej przez 3 lata zamiast nich robił 'amator stereo' z dwoma 10W tonsilami. 
Muzyka to od Chorałów gregoriańskich, przez lutniowe kawałki z renesansu, Bacha, Chopina, Prokofiewa aż po Hendrixa, Doorsów, JeffersonAirplane, Led Zeppelin SRV, Satrianiego i Malmsteen'a. Ogólnie to wszelakiej maści gitarowe i inne instrumentalne granie - Segovia z Beckerem, Glenn Gould z Monkiem itd...
Muzyka to od Chorałów gregoriańskich, przez lutniowe kawałki z renesansu, Bacha, Chopina, Prokofiewa aż po Hendrixa, Doorsów, JeffersonAirplane, Led Zeppelin SRV, Satrianiego i Malmsteen'a. Ogólnie to wszelakiej maści gitarowe i inne instrumentalne granie - Segovia z Beckerem, Glenn Gould z Monkiem itd...
-
Deiwid
- 250...374 postów

- Posty: 298
- Rejestracja: ndz, 27 lutego 2005, 16:19
- Lokalizacja: Mrzezino
-
...:::SQL:::...
- 625...1249 postów

- Posty: 748
- Rejestracja: ndz, 18 września 2005, 19:47
- Lokalizacja: Gdynia
-
Urban Turban
- 500...624 posty

- Posty: 618
- Rejestracja: sob, 14 maja 2005, 15:45
- Lokalizacja: Szczecin
Dwie kolumny Tonsila od amplitunera Diory (nie pamiętam modelu), wzmak Technicsa A600MK2, deck tej samej firmy, cd Sony. Tunera brak - nie słucham radia. Przy kompie zestaw 2+1 Fujitsu z płaskimi satelitkami, karta dźwiękowa to zintegrowane ac97 realteka. Czyli jak widać ani śladu próżni...
Za to sprzęt zdobywany był okazyjnie, jako złomowany ze szkół lub kupowany na allegro jako uszkodzony. Każdy orze jak może...
Muzyka - Kat, Hunter, Black Sabbath, Opeth, Alice in Chains i inne kudłate straszydła
Muzyka - Kat, Hunter, Black Sabbath, Opeth, Alice in Chains i inne kudłate straszydła
-
Vault_Dweller
- 2500...3124 posty

- Posty: 2837
- Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
- Lokalizacja: Łódź
Ja mam dwa komplety- jeden do kompa (Radmor 5102 i słuchawki SN62, kolumn na razie niet) którego raczej używam do gier a nie do słuchania muzyki. Drugi, znacznie większy, to wyposażenie "studia" w moim pokoju, w dodatku podzielone na dwie części:
I radiowęzłowa (do emisji w kołchoźniki, obsługuje Studenckie Radio ŻAK), cała lampowa własnej konstrukcji:
-kompresor dynamiki
-przerobiony BIS105
-preamp liniowo-mikrofonowy
-tablica rozdzielcza linii z przełączaniem na maks. głośność (przekaźnik teletechniczny w kołchoźniku, sterowany 60VDC)- ta wprawdzie lamp nie ma bo nie trzeba, ale w komplecie jest
II hi-fi, do odsłuchu (niestety, tranzystor- ale dobry
):
-wzmacniacz Continental Edison PA9907
-tuner Eltra T9015 (podłączony do radiowęzła przez dorobione wyjście mono)
-korektor Canproduct 2x15 kanałów (profesjonalne bydlę- 3U do montażu w racku)
-gramofon Fryderyk, przerobiony- z wewn. preampem i zewn. zasilaczem stabilizowanym
-kompakt Fonica CDF001, na razie czeka na wymianę lasera
-magnetofon kasetowy Diora MDS440
-magnetofony szpulowe: Philips N4420 oraz Aria 2412
-kolumny Tonsil ZG60c
Poza tym jeszcze mam: ZK120T, Elizabeth Hi-Fi, kaseciaka ZRK M9115, wzmacniacz Elektronika WK-200 (wielkie bydlę, 200W/4om), kamerę pogłosową Sochor K84.
A muzyka? No cóż, przeróżna. Najwięcej mam albumów Depeche Mode, Queen i Iron Maiden (CD i kasety), ale też znajdzie się np. Dire Straits, Pink Floyd (pamiętam jak przegrywałem The Wall z bratowego CD na szpulę), Genesis, Phil Collins... Z innych gatunków mam trochę Mike'a Oldfielda, J.M.Jarre'a, znajdzie się też muzyka polska różnoraka (głównie na naleśnikach), zaczynam też poszerzać swoją kolekcję klasyki. Obecnie mam V symfonię Beethovena, Cztery pory roku Vivaldiego, Bolero Ravela oraz Sen nocy letniej Mendelssohna. Wszystkie nowe nabytki (jeśli chodzi o muzykę) są na winylach.
I radiowęzłowa (do emisji w kołchoźniki, obsługuje Studenckie Radio ŻAK), cała lampowa własnej konstrukcji:
-kompresor dynamiki
-przerobiony BIS105
-preamp liniowo-mikrofonowy
-tablica rozdzielcza linii z przełączaniem na maks. głośność (przekaźnik teletechniczny w kołchoźniku, sterowany 60VDC)- ta wprawdzie lamp nie ma bo nie trzeba, ale w komplecie jest
II hi-fi, do odsłuchu (niestety, tranzystor- ale dobry
-wzmacniacz Continental Edison PA9907
-tuner Eltra T9015 (podłączony do radiowęzła przez dorobione wyjście mono)
-korektor Canproduct 2x15 kanałów (profesjonalne bydlę- 3U do montażu w racku)
-gramofon Fryderyk, przerobiony- z wewn. preampem i zewn. zasilaczem stabilizowanym
-kompakt Fonica CDF001, na razie czeka na wymianę lasera
-magnetofon kasetowy Diora MDS440
-magnetofony szpulowe: Philips N4420 oraz Aria 2412
-kolumny Tonsil ZG60c
Poza tym jeszcze mam: ZK120T, Elizabeth Hi-Fi, kaseciaka ZRK M9115, wzmacniacz Elektronika WK-200 (wielkie bydlę, 200W/4om), kamerę pogłosową Sochor K84.
A muzyka? No cóż, przeróżna. Najwięcej mam albumów Depeche Mode, Queen i Iron Maiden (CD i kasety), ale też znajdzie się np. Dire Straits, Pink Floyd (pamiętam jak przegrywałem The Wall z bratowego CD na szpulę), Genesis, Phil Collins... Z innych gatunków mam trochę Mike'a Oldfielda, J.M.Jarre'a, znajdzie się też muzyka polska różnoraka (głównie na naleśnikach), zaczynam też poszerzać swoją kolekcję klasyki. Obecnie mam V symfonię Beethovena, Cztery pory roku Vivaldiego, Bolero Ravela oraz Sen nocy letniej Mendelssohna. Wszystkie nowe nabytki (jeśli chodzi o muzykę) są na winylach.
Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
-
brys
- 1250...1874 posty

- Posty: 1302
- Rejestracja: śr, 10 sierpnia 2005, 23:51
- Lokalizacja: Warszawa
U mnie Radmor 5102, słuchawki DIY (pomieszanie obudowy Philipsów, głośników podobno z lotniczych słuchawek i nowego przewodu), a to zasilane z SB Live! w kompie. Muzyka prawie wyłącznie z ogg/mp3 - dla mnie wystarczająca jakość. Do Radmora są kolumny A-17, ale używane tylko gdy nie da się włączyć na słuchawki. Po prastu nie cierpię słuchać z glośników.
-
gachu13
- 1250...1874 posty

- Posty: 1516
- Rejestracja: sob, 18 listopada 2006, 11:30
- Lokalizacja: Bestwina
Ja sobie słucham na CD-eku Kenwooda DP3040 (ojej, jaki niski model
), wzmacniacz to potężna
, 3 Watowa lampa DIY (ECC 85 + PL84 SE) napędzająca w ogóle nie pasujące do tego toważystwa mało skuteczne kolumny podstawkowe DIY na kopułkach Tesli i nisko-średnio-tonowcach - podobno Peerlesach (ale strasznie starych). Do tego gramofon Bernard GS-431 i kaseciak JVC (jeszcze z twardą mechaniką!). I w sumie jestem z tego na tyle zadowolony że tylko gramofon i preamp do niego bym z tego zestawu wymienił.
Ostatnio słucham: Aerion, Ulver, Pink Floyd, Hunter i wiele innych:)
Pozdrawiam!
Ostatnio słucham: Aerion, Ulver, Pink Floyd, Hunter i wiele innych:)
Pozdrawiam!
-
gutten
- 250...374 postów

- Posty: 275
- Rejestracja: czw, 4 sierpnia 2005, 23:35
- Lokalizacja: Warszawa
Z przykrością zauważam, że większość kolegów nadal zbyt mocno ulega audiofilskim mitom i mimo szczerych chęci i nieustających wysiłków w celu zwalczenia takowych, nieświadomie dołącza do grona „złotouchych.”
Pomijam już wpis Jethrotulla, którego nieopatrzne wyznanie na temat dążenia do jak najlepszej reprodukcji dźwięku i przyjemności jaką czerpie ze słuchania muzyki kwalifikuje go pod sąd koleżeński i tygodniowe zesłanie na jedno z forów audiofilskich.
Kolego Jethrotull, czas się opamiętać! Choroba zwana audiofilią rozwija się podstępnie i po cichu, lecz skutki bywają opłakane!
Co do reszty: chcąc naprostować Wasze ścieżki i wykorzenić paskudne przyzwyczajenia nabyte w drodze kontaktu z audiofilami bądź artykułami z prasy branżowej, proponuję stosowanie w życiu codziennym Ośmiu Przykazań Anty-Audiofila:
1. Przede wszystkim nie słuchamy muzyki: muzyka tylko prowokuje do prób opisu dźwięku metodą wrażeniowo-słuchową, w czym – jak wiadomo – celują audiofile. Nam wystarczą tony proste, od święta może być szum różowy.
2. Nie korzystamy z audiofilskich źródeł dźwięku, jakimi są odtwarzacz CD i gramofon. Po co, skoro wszystko można zmieścić na dysku komputera? Pamiętajmy jednak o stosowaniu maksymalnej kompresji.
3. Stereo to wymysł audiofilski, służący jedynie czczym dywagacjom na temat „przestrzeni”, „sceny”, „bazy” i „perspektywy”. Jeśli posiadamy więc system dwukanałowy, odłączmy jeden kanał. Prawda, że z jednego też wszystko słychać?
4. Kolumny głośnikowe, nawet zrobione samemu, to niebezpieczny precedens i droga ku audiofilskiemu zatraceniu. Dopuszczalne są jedynie komputerowe głośniczki o jak najmniejszej średnicy, słuchawki-pchełki, w wyjątkowych sytuacjach kolumny pełnopasmowe, ale koniecznie z powgniatanymi kopułkami bądź dziurawą membraną. Też będzie grało.
5. Jeśli przypadkiem się zdarzy, że akustyka naszego pomieszczenia maskuje niedostatki sprzętu odtwarzającego, należy ją niezwłocznie tak zaaranżować, by bas zaczął nam dudnić, a wysokie tony przeszywająco świszczeć. Pamiętajmy, że przesadna dbałość o tzw. „pomieszczenie odsłuchowe” to domena zaczadziałych audiofilów.
6. Jeśli już korzystamy z własnoręcznie wykonanych urządzeń, pamiętajmy by nie zamykać ich w żadnych obudowach. Nie jest to niezbędne dla ich poprawnego działania, a wymyślne i błyszczące obudowy sycą przede wszystkim oczy audiofili.
7. Korektor graficzny to niezbędne wyposażenia każdego anty-audiofila. Przydaje się zwłaszcza w sytuacji gdy mimo naszych wysiłków, odtwarzany dźwięk wykazuje tzw. „równowagę tonalną” (określenie audiofilskie). Trzaski rozhermetyzowanych potencjometrów dodadzą naszym zabiegom swoistej pikanterii.
8. CD-Romy w naszych komputerach prowokują niekiedy do słuchania muzyki z płyt. Jeśli już koniecznie musimy to pamiętajmy, by nie były to płyty oryginalne. Tylko szastający pieniędzmi audiofile są na tyle nierozsądni, by zaopatrywać się w sklepach muzycznych. Nam wystarczą płyty przegrane od kolegi (pamiętajmy o jak największej prędkości kopiowania) bądź nabyte wprost z łóżek polowych naszych sąsiadów ze Wschodu (czasem nawet z Dalekiego Wschodu).
Mam nadzieję, że kolegom którzy jeszcze nie do końca wyzwolili się z niestosownych przyzwyczajeń, powyższe zasady pomogą w życiu codziennym i sprawią, że zarówno audiofile, jak i przedstawiciele branży audio spalą się ze wstydu lub przynajmniej głęboko się zastanowią nad swoim dotychczasowym postępowaniem.
Nie będzie audiofil pluł nam w twarz (a tym bardziej spec od marketingu)!
Pomijam już wpis Jethrotulla, którego nieopatrzne wyznanie na temat dążenia do jak najlepszej reprodukcji dźwięku i przyjemności jaką czerpie ze słuchania muzyki kwalifikuje go pod sąd koleżeński i tygodniowe zesłanie na jedno z forów audiofilskich.
Kolego Jethrotull, czas się opamiętać! Choroba zwana audiofilią rozwija się podstępnie i po cichu, lecz skutki bywają opłakane!
Co do reszty: chcąc naprostować Wasze ścieżki i wykorzenić paskudne przyzwyczajenia nabyte w drodze kontaktu z audiofilami bądź artykułami z prasy branżowej, proponuję stosowanie w życiu codziennym Ośmiu Przykazań Anty-Audiofila:
1. Przede wszystkim nie słuchamy muzyki: muzyka tylko prowokuje do prób opisu dźwięku metodą wrażeniowo-słuchową, w czym – jak wiadomo – celują audiofile. Nam wystarczą tony proste, od święta może być szum różowy.
2. Nie korzystamy z audiofilskich źródeł dźwięku, jakimi są odtwarzacz CD i gramofon. Po co, skoro wszystko można zmieścić na dysku komputera? Pamiętajmy jednak o stosowaniu maksymalnej kompresji.
3. Stereo to wymysł audiofilski, służący jedynie czczym dywagacjom na temat „przestrzeni”, „sceny”, „bazy” i „perspektywy”. Jeśli posiadamy więc system dwukanałowy, odłączmy jeden kanał. Prawda, że z jednego też wszystko słychać?
4. Kolumny głośnikowe, nawet zrobione samemu, to niebezpieczny precedens i droga ku audiofilskiemu zatraceniu. Dopuszczalne są jedynie komputerowe głośniczki o jak najmniejszej średnicy, słuchawki-pchełki, w wyjątkowych sytuacjach kolumny pełnopasmowe, ale koniecznie z powgniatanymi kopułkami bądź dziurawą membraną. Też będzie grało.
5. Jeśli przypadkiem się zdarzy, że akustyka naszego pomieszczenia maskuje niedostatki sprzętu odtwarzającego, należy ją niezwłocznie tak zaaranżować, by bas zaczął nam dudnić, a wysokie tony przeszywająco świszczeć. Pamiętajmy, że przesadna dbałość o tzw. „pomieszczenie odsłuchowe” to domena zaczadziałych audiofilów.
6. Jeśli już korzystamy z własnoręcznie wykonanych urządzeń, pamiętajmy by nie zamykać ich w żadnych obudowach. Nie jest to niezbędne dla ich poprawnego działania, a wymyślne i błyszczące obudowy sycą przede wszystkim oczy audiofili.
7. Korektor graficzny to niezbędne wyposażenia każdego anty-audiofila. Przydaje się zwłaszcza w sytuacji gdy mimo naszych wysiłków, odtwarzany dźwięk wykazuje tzw. „równowagę tonalną” (określenie audiofilskie). Trzaski rozhermetyzowanych potencjometrów dodadzą naszym zabiegom swoistej pikanterii.
8. CD-Romy w naszych komputerach prowokują niekiedy do słuchania muzyki z płyt. Jeśli już koniecznie musimy to pamiętajmy, by nie były to płyty oryginalne. Tylko szastający pieniędzmi audiofile są na tyle nierozsądni, by zaopatrywać się w sklepach muzycznych. Nam wystarczą płyty przegrane od kolegi (pamiętajmy o jak największej prędkości kopiowania) bądź nabyte wprost z łóżek polowych naszych sąsiadów ze Wschodu (czasem nawet z Dalekiego Wschodu).
Mam nadzieję, że kolegom którzy jeszcze nie do końca wyzwolili się z niestosownych przyzwyczajeń, powyższe zasady pomogą w życiu codziennym i sprawią, że zarówno audiofile, jak i przedstawiciele branży audio spalą się ze wstydu lub przynajmniej głęboko się zastanowią nad swoim dotychczasowym postępowaniem.
Nie będzie audiofil pluł nam w twarz (a tym bardziej spec od marketingu)!
"Przyjemności uszu mocno mnie oplątały i ujarzmiły." (św. Augustyn)
-
gachu13
- 1250...1874 posty

- Posty: 1516
- Rejestracja: sob, 18 listopada 2006, 11:30
- Lokalizacja: Bestwina
-
gutten
- 250...374 postów

- Posty: 275
- Rejestracja: czw, 4 sierpnia 2005, 23:35
- Lokalizacja: Warszawa
Tak, to ja, ale jeszcze zanim trafilem na kurację odwykową. Zamknięto mnie w pomieszczeniu o fatalnej akustyce, gdzie przez 12 godzin bez przerwy puszczano mi utwory Weberna i Stockhausena ze zdezelowanych Altusów. I pomogło! Dziś już nie słyszę różnicy między Jadis DA-60 a radiobudzikiem. A na srebrnych kablach głośnikowych rozwieszam pranie.
"Przyjemności uszu mocno mnie oplątały i ujarzmiły." (św. Augustyn)

