JeRaman pisze:świetnie by było gdyby była tylko jedna lampa sterująca diabełka, podobno czym mniejszy dystans (mniej kondensatorów w torze sygnałowym) ma sygnał do przebiegnięcia tym lepszy jest współczynnik zniekształceń TIM na czym opiera się na doskonałość brzmienia wzmacniaczy lampowych.
Audiofilski mit od początku do końca - zmień czem prędzej źródła wiedzy. Kondensatory sprzęgające we wzmacniaczach lampowych mają negatywny wpływ tylko przy pracy stopnia końcowego z prądami siatki (ale wtedy zbudowanie stopnia
sterującego który przy tak nieliniowym obciążeniu sam nie wprowadzałby nieakceptowalnych zniekształceń staje się sztuką samą w sobie), a zniekształcenia TIM w warunkach właściwych dla wszelkich praktycznych realizacji wzmacniaczy lampowych (brak USZ lub mała jego głębokość, taka na jaką pozwala wprowadzający przesunięcia fazy transformator, oraz kolosalna wręcz odporność stopni wejściwych na przesterowanie) w ogóle nie mają prawa wystąpić. "Doskonałość brzmienia" tłumaczy się zaś na znikomą zawartość harmonicznych wysokiego rzędu (powyżej powiedzmy piątego), co jest prostą konsekwencją łagodnych zakrzywień charakterystyk lamp, które nie wchodzą tak nagle w zakres odcięcia jak tranzystory pracujące w klasie AB lub B.
Drugą rzeczą są zniekształcenia harmoniczne (parzyste) które wprowadza diabełek, można je bardziej niwelować stosując odpowiednie lampy sterujące i tu czytałem ze lampy takie jak ECC99
Proponuję się w tym momencie zastanowić
osso właściwie chodzi. Dla rasowego
audiofila owe parzyste harmoniczne to wszak
sam mniód na jego wrażliwy słuch. Dlatego też dorabia się
teorię o bezwzględnej wyższości wzmacniaczy SE nad PP i jak ognia unika się USZ, o czym już wspomnałem wyżej. Jeżeli jednak trafi się taki
heretyk który owej
głównej prawdy wiary nie wyznaje - niech zrobi po prostu układ PP, a ten pod każdym innym względem będzie bił układ SE na głowę. Może tylko z wyjątkiem
przejrzystości sceny oraz
precyzji lokalizacji źródeł.
oraz wspaniała 6sn7
Wspaniałość tej lampy (jak i wszelkich innych tego rodzaju
wynalazków, z
sobaczą 6H8C na czele) bierze się po prostu z obskurnego bakelitowego cokołu, który niewątpliwie też ma istotny wpływ na
aksamitność brzmienia.
czy ktoś z was dobierał te lampy pod tym względem

(oczywiście pod względem brzmienia również)
O to lepiej zapytać na jakimś audiostereo. Przy okazji doradzą też jakie kable po 6000 zł za metr wypadają najlepiej pod względem brzmienia.
Trzecią rzeczą nad którą się zastanawiam jest transformator głośnikowy jaka jest różnica pomiędzy transformatorem Indel TGL 20/003 oraz transformatorem LO SE50-1 Pana Leszka Ogonowskiego, oprócz tego że są zrobione na innym rdzeniu, miał ktoś z Was z nimi do czynienia ?
Z pewnością mniejsza niż różnica między transformatorem SE a PP o tej samej mocy i paśmie przenoszenia. Ten drugi będzie o wiele mniejszy, lżejszy i tańszy.
Warto dopłacać do LO SE50-1
Jak się ma dużo kasy - dlaczego nie?

Trzeba jednak mieć ponadto wysoką zdolność do
autosugestii, aby uwierzyć że to co się zbudowało jest najlepsze bo najlepsze być musi.
Może macie jeszcze lepsze propozycje...
Szczerze? Wywalanie kasy na
topowe komponenty mające służyć zbudowaniu
Hi-Endowego wzmacniacza SE to
rzeźbienie w klocku i droga donikąd. Proponuję zmontować go dla czystej satysfakcji i dla treningu z tego co
minimalnym kosztem wpadnie w ręce, choćby miały to być
konglomerat nabytych u
szmaciarza na
schaberplatzu kilku sztuk przysłowiowych TG2,5 w połączeniu szeregowo-równoległym. Gdy już zadziała, i satysfakcji będzie dosyć - wtedy można będzie się rozejrzeć za przyzwoitym transformatorem PP, i zmontować już na porządnie jakiegoś Williamsona.