Od jakiegos czasu "chodziło" za mną, żeby pobawić się odbiornikami z anteną ferrytową. Moje wcześniejsze próby z odb. lampowym o bezposrednim wzmocnieniu nie przyniosly zadowalającego efektu ze wzgledu na brak odp. anteny zewnętrznej i uziemienia (mieszkam w Warszawie, "w bloku", gdzie po wymianie rur na plastikowe, nie ma możliwości podlaczenia uziemienia). Skutkowało to tym, ze na zakresie MW odbieralem praktycznie tylko jedna jakas "ruska" stacje, wsrod szumow i trzaskow.
Pamietalem jednak, ze w czasach gdy zaczynalem sie bawić w elektronikę (przelom lat 70/80), robilem z powodzeniem prosty układ odbiornika tranzystorowego z ksiazki Wolszczaka "Amatorskie odbiorniki tranzystorowe", ktory mimo swej prostoty zadowalajaco działał.
Był to układ, ktory w ksiązce nosi nazwę " Odbiornik z dwustopniowym wzm. w.cz.".
Ponieważ w pudełeczku z częsciami zachowało się sporo tranzystorów germanowych, postanowiłem zrobić próbe.
Brakowało mi tylko odp. anteny ferrytowej (stare oddałem w swoim czasie młodej osobie chcacej pobawić się elektroniką).
Zrobiłem przegląd szufladek z częściami i znalazłem dwa kawałki złamanego pręta ferrytowego fi 10, a w pudełeczku z cewkami kilka cewek z anten ferrytowych, które po małych przeróbkach mogły posłużyć jako cewki do mojej AF.
Z dawnych czasów pamiętałem jednak, że im dłuższy pręt ferrytowy, tym silniejszy sygnał odbierany...a tutaj tylko dwa kawałki.... Postanowiłem więc je skleić w jeden długi pręt. Młotkiem utłukłem jeszcze inny kawałek pręta na drobny proszek, przesiałem na najdrobniejszy pył i zmieszałem z odrobiną distalu. Posmarowałem konce pręta i skleiłem w całość. Powstał pręt o dł ok. 22 cm.
Potem jeszcze trochę kosmetyki z cewkami antenowymi i "odzyskałem" antenę ferrytową

Potem w/g schematu z książki Wolszczaka wykonałem w/w układ, wykorzystując dwa tranzystory OC170 i 2 x DOG52.
Nie posiadałem wolnego agregatu kondensatora, więc użyłem warikapu BB113 w jego zastępstwie.
Po początkowych kłopotach z uruchomieniem (wadliwy czy uszkodzony OC170, zabawa z odp. podłaczeniem kierunków cewek, itp..) - układ zadziałał.
Na długich bez problemu łapie Warszawę I, na średnich wieczorem i w nocy łapie kilkanaście stacji zagranicznych.
Porównując z poprzednim układem - jest o wiele lepiej.
No i teraz dochodzimy do pytań.
Fajnie byłoby "zrobić to samo", ale z wykorzystaniem lamp - tj. dwustopniowy wzm. w. cz. na lampach + detektor, a całośc działa tylko z anteny ferrytowej.
Z tego co oglądałem w internecie, to widziałem, że liczba zwojów cewki siatkowej bywa większa niż w układach tranzystorowych tj. zamiast 7-10 zw, jest 50.
Czy nalezałoby zatem przewinąć cewki zwiekszajac liczbe zwojow czy jednak można wykorzystać te "tranzystorowe"?
Jaki układ wzm. w.cz. lampowego najlepiej byłoby wykonać? Układ tranzystorowy radzi sobie dobrze bez reakcji - czy tak samo postąpić z układem lampowym czy próbować dodawać reakcje? (dwa stopnie w.cz. objęte reakcja?)
I odnośnie samej AF - nie mam możliwości porównania własności w/w pręta antenowego w stosunku do wykonanego z jednego kawałka, ale wydaje mi się, ze "i tak jest nieżle".
Ciekawe więc co by było, gdyby zamiast sklejać połamane kawałki, wziąć dwa 20cm kawałki pręta (pewnie da się kupić na Wolumenie) i skleić razem i otrzymać 40cm pręt.
Ciekawe jaki byłby "uzysk" z takiej anteny - czy warto eksperymentować w tym kierunku? Moze to dobra alternatywa dla anten ramowych?
No - troszkę się rozpisałem
