Czołem.
Lech S. pisze: pn, 16 marca 2020, 18:20
Eksploatuję go ok. 2h średnio dziennie. Pierwsze wrażenia, a było to ok. 10 m-cy temu - to potęga dźwięku za sprawą nisko schodzącego basu, całkiem dobrych średnich i aksamitnych wysokich tonów. Całości dodaje uroku przestrzeń wypełniająca 18 m^2 pokój.
Zawsze podziwiałem panujące w Twoim mieszkaniu warunki akustyczne pomieszczenia odłsuchowego. W tym pokoju zawsze wszystkie wzmacniacze i kolumny brzmiały naprawdę rewelacyjnie. Występowała równowaga tonalna, a basy, mimo stosunkowo niedużych zestawów głośnikowych, potrafiły schodzić bardzo, bardzo nisko i przy tym brzmieć zupełnie naturalnie... Gdy ostatnio słuchaliśmy u Ciebie jazzu, mój analizator widma w telefonie pokazywał, że tony niskie schodziły do 30 Hz, co przy tak małych zestawach wydawało mi się nieprawdopodobne. Poza tym stereofonia była również na wysokim poziomie.
Lech S. pisze: pn, 16 marca 2020, 18:20
Nie powiem, że wzmacniacz tak brzmi. Bo nie brzmi, a jest dla sygnału źródłowego przezroczysty. Przynajmniej taki powinien być. Przedstawione pomiary świadczą, że wzmacniacz niewiele wprowadza "śmieci", a te które widać - niewiele znaczą wobec niedoskonałości, percepcji naszych zmysłów. Z wynikami pomiarów trudno dyskutować, a jedynie można (trzeba) porównywać z parametrami wzmacniaczy z tej lub innej półki cenowej, różnych producentów. Dodam, że korzystam z kolumn podłogowych (od roku) - włoskich INDIANA LINE TESI 561. Ten ostatni element, wydaje się, ma najwięcej do powiedzenia mówiąc o charakterze dźwięku. O kabelkach nie będę pisał, bo to audiofilskie zboczenie

. Raczej jestem melomanem ze skłonnościami... Jedynie dodam, że mój pierwszy wzmacniacz lampowy powstał przed maturą w roku 1969 r. wg. opisu:
https://mlodytechnik.pl/files/mtm/65-mt ... cniacz.pdf . Oczywiście w wersji mono. Piszę o tym dlatego, że w te klocki bawię się przez ponad pół wieku i z dźwiękiem jestem obeznany. Może tylko mi się tak wydaje?
Dlatego w literaturze dotyczącej akustyki i percepcji dźwięku największą uwagę, ze względu na jakość brzmienia muzyki, poświęca się właśnie parametrom głośników oraz warunkom akustycznym, panującym w pomieszczeniu odsłuchowym. Zresztą największe zniekształcenia nieliniowe powstają właśnie w przetwornikach elektroakustycznych (największe w głośnikach niskotonowych), a nie w sterujących te głośniki wzmacniaczach. Dobre tranzystorowe wzmacniacze audio już w drugiej połowie lat 70. potrafiły zapewnić nawet bardzo dobrą jakość wzmacnianych sygnałów. Dostępne wtedy źródła sygnału (radiofonia na zakresach UKF, gramofony i magnetofony) pod względem jakości pozostawały daleko w tyle...Już choćby taki parametr jak tłumienie przesłuchu między kanałami stereo, w dostępnych źródłach dźwięku potrafił być bardzo słaby - elektromagnetyczne wkładki gramofonowe dawały separację kanałów w okolicach 30 dB dla częstotliwości 1 kHz (polska wkładka gramofonowa MF-100 na licencji TENOREL miała przy 1 kHz separację wynoszącą jedynie 20 dB;
http://www.technique.pl/mediawiki/index ... mofonowych ), a dla wysokich tonów zapewniały tłumienie między kanałami na poziomie zaledwie kilkunastu decybeli... Separację na podobnym poziomie zapewniały proste dekodery stereo w tańszych odbiornikach radiowych.
Gdy badałem Twój wzmacniacz, sprawdziłem w nim również poziom tłumienia przesłuchu między kanałem lewym i prawym dla różnych częstotliwości (przenikanie sygnałów w drugim kierunku może być już nieco inne...). Wyniki przedstawia tabela poniżej.
Separacja kanałów.png
-
Pomiar tak dużego tłumienia przesłuchu międzykanałowego nie jest zbyt prosty, gdyż sygnały przedostające się z pierwszego wysterowanego kanału do kanału drugiego potrafią mieć bardzo małe wartości, często niższe niż poziom innych sygnałów niepożądanych (przydźwięku , szumu), obecnych w mierzonym kanale. Ja pomiar wykonałem w sposób następujący:
- wyjścia obu kanałów obciążyłem impedancja znamionową 8 Ω
- oba kanały wysterowałem sygnałem do uzyskania pełnej mocy 100 W i dla tej mocy ustawiłem wskazania napięcia RMS aparatury pomiarowej na 0 dBFS
- odłączyłem wtyk cinch z sygnałem z kanału, w którym dokonywałem pomiaru przenikania sygnału z sąsiedniego kanału, a do wolnego już gniazda cinch wsunąłem terminator o impedancji 100 Ω (gdyby gniazdo "wisiało w powietrzu", mogłoby łapać więcej sygnału przez pojemności pasożytnicze, występujące między stykami gniazd kanału prawego i lewego, a także sygnałów "z powietrza" /w pobliżu wejść znajdowało się sztuczne obciążenie wzmacniacza/).
Zastanawiałem się tylko, który z sygnałów wziąć do obliczeń poziomu separacji? Sam czysty sygnał sinusoidalny w drugim kanale, podawany na pierwszy kanał, czy łącznie z towarzyszącymi mu harmonicznymi, które w jakiś dziwny sposób /przez wspólne obwody zasilania?/ często chętniej przenikały między kanałami...

W niektórych wzmacniaczach wysterowanie jednego kanału powodowało wzrost poziomu tętnień i szumów w drugim...
Szczegółowe wyniki z tych pomiarów przedstawiają kolejne wykresy.
L_na_P_100Hz.PNG
L_na_P_1000Hz.PNG
L_na_P_5000Hz.PNG
L_na_P_10000Hz.PNG
L_na_P_20000Hz.PNG
-
Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .