Raczej kompromis z dużą odpornością na przesterowania wejścia z poziomem szumów przy małej mocy wyjściowej.Wieczny dylemat-gdzie umieścić potencjometr


Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Raczej kompromis z dużą odpornością na przesterowania wejścia z poziomem szumów przy małej mocy wyjściowej.Wieczny dylemat-gdzie umieścić potencjometr
Dokładnie tu właśnie leży problem. Regulacja głośności zrealizowana została przed układem regulacji barwy dźwięku. Jeżeli potencjometr "VOLUME" przekręcony zostaje w lewe skrajne położenie, procesor podaje napięcie na bazy dwóch tranzystorów, które blokują do masy wejścia końcówek mocy (wtedy w słuchawkach jest zupełna cisza). Gdy jednak przekręcimy go minimalnie w prawo, na wyjściach głośnikowych i słuchawkowym wzmacniacza pojawia się szum (w słuchawkach wyraźnie słyszalny). Dodatkowo gdy potencjometrem regulacji barwy dźwięku zwiększymy poziom sopranów, szum stanie się jeszcze większy, choć sam sygnał użyteczny przy takim ustawieniu poziomu głośności potencjometrem VOLUME będzie jeszcze bardzo niski, a odstęp sygnał/szumy fatalny...
Zgadza się. Pobrałem instrukcję serwisową i faktycznie tak to wygląda... (bardzo ładnie pokazana ścieżka sygnałowa) Cóż, rozważałem ten wzmacniacz jako następcę mojego dotychczasowego trupa (WS303)...Romekd pisze: ↑czw, 12 marca 2020, 16:57 Regulacja głośności zrealizowana została przed układem regulacji barwy dźwięku. Jeżeli potencjometr "VOLUME" przekręcony zostaje w lewe skrajne położenie, procesor podaje napięcie na bazy dwóch tranzystorów, które blokują do masy wejścia końcówek mocy (wtedy w słuchawkach jest zupełna cisza). Gdy jednak przekręcimy go minimalnie w prawo, na wyjściach głośnikowych i słuchawkowym wzmacniacza pojawia się szum (w słuchawkach wyraźnie słyszalny). Dodatkowo gdy potencjometrem regulacji barwy dźwięku zwiększymy poziom sopranów, szum stanie się jeszcze większy, choć sam sygnał użyteczny przy takim ustawieniu poziomu głośności potencjometrem VOLUME będzie jeszcze bardzo niski, a odstęp sygnał/szumy fatalny...
Nie rezygnuj jeszcze. Może oceniając wzmacniacz Yamahy A-S701 za wysoko ustawiałem poprzeczkę, ale tak to już jest gdy porównuję nowe wzmacniacze firmy Yamaha ze starym wzmacniaczem DENON, modelem POA-1500, który kiedyś miałem, i w którym odstęp sygnału od szumów wynosił 123 dB. Czułość Denona dla pełnego wysterowania wynosiła tylko 1 V, a dla takiego poziomu czułości uzyskanie odstępu sygnału od szumów na poziomie większym od 120 dB nie jest specjalnie trudne... Yamaha ma jednak czułość wejść równą 200 mV, czyli od czułości wejść Denona POA-1500 jest ona pięć razy czulsza (o 14 dB), a to niestety ma niekorzystny wpływ na odstęp sygnał/szumy wzmacnicza Yamaha. Dysponuję źródłami sygnału, w których poziom sygnału wyjściowego może osiągać 1,5 V, 2 V i 4 V, więc tak wysoka czułość wzmacniacza raczej jest dla mnie bardziej wadą, niż zaletą...
Dla mnie też, chociaż dwa główne źródła sygnału CD i komputer i tak pewnie podłączyłbym przez SPDIF...Romekd pisze: ↑sob, 14 marca 2020, 09:23 Yamaha ma jednak czułość wejść równą 200 mV, czyli od czułości wejść Denona POA-1500 jest ona pięć razy czulsza (o 14 dB), a to niestety ma niekorzystny wpływ na odstęp sygnał/szumy wzmacnicza Yamaha. Dysponuję źródłami sygnału, w których poziom sygnału wyjściowego może osiągać 1,5 V, 2 V i 4 V, więc tak wysoka czułość wzmacniacza raczej jest dla mnie bardziej wadą, niż zaletą...![]()
Zawsze podziwiałem panujące w Twoim mieszkaniu warunki akustyczne pomieszczenia odłsuchowego. W tym pokoju zawsze wszystkie wzmacniacze i kolumny brzmiały naprawdę rewelacyjnie. Występowała równowaga tonalna, a basy, mimo stosunkowo niedużych zestawów głośnikowych, potrafiły schodzić bardzo, bardzo nisko i przy tym brzmieć zupełnie naturalnie... Gdy ostatnio słuchaliśmy u Ciebie jazzu, mój analizator widma w telefonie pokazywał, że tony niskie schodziły do 30 Hz, co przy tak małych zestawach wydawało mi się nieprawdopodobne. Poza tym stereofonia była również na wysokim poziomie.
Dlatego w literaturze dotyczącej akustyki i percepcji dźwięku największą uwagę, ze względu na jakość brzmienia muzyki, poświęca się właśnie parametrom głośników oraz warunkom akustycznym, panującym w pomieszczeniu odsłuchowym. Zresztą największe zniekształcenia nieliniowe powstają właśnie w przetwornikach elektroakustycznych (największe w głośnikach niskotonowych), a nie w sterujących te głośniki wzmacniaczach. Dobre tranzystorowe wzmacniacze audio już w drugiej połowie lat 70. potrafiły zapewnić nawet bardzo dobrą jakość wzmacnianych sygnałów. Dostępne wtedy źródła sygnału (radiofonia na zakresach UKF, gramofony i magnetofony) pod względem jakości pozostawały daleko w tyle...Już choćby taki parametr jak tłumienie przesłuchu między kanałami stereo, w dostępnych źródłach dźwięku potrafił być bardzo słaby - elektromagnetyczne wkładki gramofonowe dawały separację kanałów w okolicach 30 dB dla częstotliwości 1 kHz (polska wkładka gramofonowa MF-100 na licencji TENOREL miała przy 1 kHz separację wynoszącą jedynie 20 dB; http://www.technique.pl/mediawiki/index ... mofonowych ), a dla wysokich tonów zapewniały tłumienie między kanałami na poziomie zaledwie kilkunastu decybeli... Separację na podobnym poziomie zapewniały proste dekodery stereo w tańszych odbiornikach radiowych.Lech S. pisze: ↑pn, 16 marca 2020, 18:20 Nie powiem, że wzmacniacz tak brzmi. Bo nie brzmi, a jest dla sygnału źródłowego przezroczysty. Przynajmniej taki powinien być. Przedstawione pomiary świadczą, że wzmacniacz niewiele wprowadza "śmieci", a te które widać - niewiele znaczą wobec niedoskonałości, percepcji naszych zmysłów. Z wynikami pomiarów trudno dyskutować, a jedynie można (trzeba) porównywać z parametrami wzmacniaczy z tej lub innej półki cenowej, różnych producentów. Dodam, że korzystam z kolumn podłogowych (od roku) - włoskich INDIANA LINE TESI 561. Ten ostatni element, wydaje się, ma najwięcej do powiedzenia mówiąc o charakterze dźwięku. O kabelkach nie będę pisał, bo to audiofilskie zboczenie. Raczej jestem melomanem ze skłonnościami... Jedynie dodam, że mój pierwszy wzmacniacz lampowy powstał przed maturą w roku 1969 r. wg. opisu:
https://mlodytechnik.pl/files/mtm/65-mt ... cniacz.pdf . Oczywiście w wersji mono. Piszę o tym dlatego, że w te klocki bawię się przez ponad pół wieku i z dźwiękiem jestem obeznany. Może tylko mi się tak wydaje?
Hehe, i ja od tego zaczynałem, i to nie przed maturą lecz jeszcze pod koniec podstawówki aczkolwiek niemal 10 lat później. Zrobiłem wówczas dwie rzeczy za które do dziś jest mi wstyd: najpierw rozwaliłem (oczywiście na części do tego urządzenia) radio Tatry wystawione już do graciarni przez ciocię (ma się rozumieć za jej przyzwoleniem a nawet zachętą "że może mi się przyda") , a następnie wydrapałem gwoździem na chassis samodzielnie wygiętym z kawałka ocynkowanej blachy stalowej (takiej dachowej) napis "Hi-Fi"Lech S. pisze: ↑pn, 16 marca 2020, 18:20 Jedynie dodam, że mój pierwszy wzmacniacz lampowy powstał przed maturą w roku 1969 r. wg. opisu:
https://mlodytechnik.pl/files/mtm/65-mt ... cniacz.pdf
Jak widziałeś , pokój jest zagospodarowany jak tysiące innych w polskich domach. Nie jest to nadzwyczajne pomieszczenie mające znakomite walory akustyczne. Przy optymalnym doborze sprzętu , ustawieniu kolumn itp. można wiele osiągnąć. Najgorszym rozwiązaniem byłby "goły" pokój bez wytłumienia ścian itd.. Ale to wszystko jest oczywiste - może nie dla wszystkich ?Zawsze podziwiałem panujące w Twoim mieszkaniu warunki akustyczne pomieszczenia odłsuchowego. W tym pokoju zawsze wszystkie wzmacniacze i kolumny brzmiały naprawdę rewelacyjnie. Występowała równowaga tonalna, a basy, mimo stosunkowo niedużych zestawów głośnikowych, potrafiły schodzić bardzo, bardzo nisko i przy tym brzmieć zupełnie naturalnie... Gdy ostatnio słuchaliśmy u Ciebie jazzu, mój analizator widma w telefonie pokazywał, że tony niskie schodziły do 30 Hz, co przy tak małych zestawach wydawało mi się nieprawdopodobne. Poza tym stereofonia była również na wysokim poziomie.
W tanim sprzęcie może tak być z powodu większej rezystancji wewnętrznej zasilacza.
Jednak to u Ciebie i w tym właśnie pokoju zawsze doznawałem lekkiego szoku, podczas pierwszych odsłuchów każdego z wykonanych przez Ciebie wzmacniaczy lampowych, zaczynając od konstrukcji SE z lampami 6S33S-W sprzed kilku lat, a kończąc na ostatnim z Twoich wzmacniaczy, zrealizowanym w konfiguracji PP z lampami EL34 w stopniach mocy. Tamtego dnia, gdy porównywaliśmy u Ciebie brzmienia wzmacniacza lampowego PP 4 x EL34 i wzmacniacza Yamaha A-S701 słuchając muzyki jazzowej, wieczorem pojechałem do mojego kolegi posłuchać i ewentualnie kupić od niego dość duże zestawy głośnikowe firmy Canton, gdyż zaproponowana przez niego cena wydawała mi się bardzo atrakcyjna, a same kolumny interesujące. Pomieszczenie odsłuchowe mojego kolegi stanowił dość duży pokój o wymiarach może ok. 6 x 6 x 2,5 metra, praktycznie bez mebli (było tam łóżko, stół do pracy, stolik na sprzęt audio oraz płyty CD i krótki regał z książkami na jednej ze ścian bocznych). Pozostałe ściany były "gołe", a na podłodze nie było żadnej wykładziny ani dywanu, które mogłyby choć trochę pochłaniać dźwięki, które się od nich odbijały. Przestrzeń tworzona przez dobrze znane mi stereofoniczne nagrania była średnia, a w zakresie tonów niskich dominowały dźwięki o częstotliwościach ok. 70...90 Hz, tak przynajmniej pokazywał to analizator widma w moim telefonie (u Ciebie w pokoju wykrywał tony niskie schodzące do 30 Hz, to spora różnica...). Sam zresztą opowiadałeś o znajomym, który wziął od Ciebie jeden ze wzmacniaczy lampowych i bardzo zachwalał brzmienie u Ciebie, mówiąc o potężnym basie, doskonałej stereofonii i "miękkich", niemęczących uszu sopranach, który po przewiezieniu tego sprzętu do siebie stwierdził, że bas jest dużo uboższy, a "przestrzeń" nie tak szeroka, jeśli dobrze zrozumiałem Twoje słowa. Kolumn firmy Canton, mimo dobrej ceny nie kupiłem, choć nie wiem czy bym się nie skusił, gdybym wcześniej nie słyszał brzmienia Twoich zestawów głośnikowych...Lech S. pisze: ↑pt, 20 marca 2020, 17:38 Romekd napisał :Jak widziałeś , pokój jest zagospodarowany jak tysiące innych w polskich domach. Nie jest to nadzwyczajne pomieszczenie mające znakomite walory akustyczne. Przy optymalnym doborze sprzętu , ustawieniu kolumn itp. można wiele osiągnąć. Najgorszym rozwiązaniem byłby "goły" pokój bez wytłumienia ścian itd.. Ale to wszystko jest oczywiste - może nie dla wszystkich ?Zawsze podziwiałem panujące w Twoim mieszkaniu warunki akustyczne pomieszczenia odłsuchowego. W tym pokoju zawsze wszystkie wzmacniacze i kolumny brzmiały naprawdę rewelacyjnie. Występowała równowaga tonalna, a basy, mimo stosunkowo niedużych zestawów głośnikowych, potrafiły schodzić bardzo, bardzo nisko i przy tym brzmieć zupełnie naturalnie... Gdy ostatnio słuchaliśmy u Ciebie jazzu, mój analizator widma w telefonie pokazywał, że tony niskie schodziły do 30 Hz, co przy tak małych zestawach wydawało mi się nieprawdopodobne. Poza tym stereofonia była również na wysokim poziomie.
Masz rację, większe przenikanie sygnałów między kanałami może wynikać również z większej rezystancji wewnętrznej zasilacza (w tańszych wzmacniaczach, lub wywołanej np. lekko podeschniętymi już kondensatorami elektrolitycznymi /mającymi podwyższony ESR/ w filtrze zasilacza urządzeń z "wyższej półki"). Sprzęt wyższej klasy może mieć również rozwiązania konstrukcyjne, które wykazują wyższe tłumienie zakłóceń z zasilacza. W urządzeniach ze wspólnym dla obu kanałów zasilaczem, duże wysterowanie jednego z kanałów powoduje wzrost tętnień na zaciskach filtru, a te przy niskim tłumieniu tętnień przez stopnie mocy mogą być obserwowane w drugim, niewysterowanym kanale. Ciekawe jest też to, że stosunek sygnału podstawowego (podawanego na wejście jednego kanału) do poziomu generowanych przez urządzenie harmonicznych, w kanale niewysterowanym (w przesłuchach) jest gorszy niż w kanale wysterowanym. Być może tak jest wskutek pogarszania się separacji kanałów wraz ze wzrostem częstotliwości. Widać to będzie wyraźnie również wynikach pomiarów innego wzmacniacza, które niebawem zamieszczę w tym wątku.