Kataforetyczne alundowanie grzejników lamp elektronowych
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Kataforetyczne alundowanie grzejników lamp elektronowych
Co pewien czas w rozmowach prywatnych jestem zapytywany, czemu nie wykonuję katod żarzonych pośrednio. Oprócz braku odpowiednich materiałów (przede wszystkim rurek niklowych) dużą trudność stanowi uzyskiwanie warstwy izolacyjnej na grzejniku. Jednym z etapów wytwarzania tej warstwy jest alundoanie grzejnika. Arykuł na ten temat autorstwa Czesława Kiliszka (pierw pracownika ZWLE, potem PIE i w końcu dyrektora OBREP-u) można przeczytać tu:
http://www.tubedevices.com/alek/technol ... ataforeza/
Życzę miłej lektury.
http://www.tubedevices.com/alek/technol ... ataforeza/
Życzę miłej lektury.
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2678
- Rejestracja: pn, 31 lipca 2006, 22:02
- Lokalizacja: Żołynia podkarpackie


Proces kataforezy wydaje mi się być opisany tutaj wyśmienicie

Z całą pewnością w oparciu o ten materiał można rozpocząć prace nad opanowaniem procesu

Znajdujemy tu jednak, wedle mojej opinii, ilustrację niezwykle zabawnego zjawiska...
Zgaduję, że autor opisał proces technologiczny, z którym zetknął się w swojej praktyce, na zasadach obserwatora/użytkownika...
Nie brał udziału w pracach nad nim, ani też nie zadawał sobie trudu, przeprowadzenia analizy tych prac

Zabawne jest, jak starając się zwrócić uwagę na alternatywne metody nakładania warstwy alundum... Wspomina o użyciu aerografu

Przypomina mi sie tutaj taki oto wierszyk

A może by tak - dla żartu - przedyskutować napylanie alundumMaść na szczury!
Maść na szczury!
Wyciągamy szczura z dziury
I okrężnym ręki ruchem
smarujemy go pod brzuchem.
Po tygodniu smarowania
szczur nam zdycha z wyczerpania
aerografem w silnym polu elektrycznym ?

Tak, czy siak... Źródła jakie by nie były...
Dobrze, że są jakie są

Ale dosyć już tego wandalizmu

Kolejne ławki zostawię w spokoju...
Mam nadzieję Alku, że utwierdziłem Cię chociaż trochę w przekonaniu...
Że ktoś prezentowane tutaj artykuły jednak czyta

I, może w nieco idiotyczny sposób,


Miło mi z Wami 
Pozdrawiam

Pozdrawiam
Spotkałem się dziś z autorem w/w opracowania. Dziś jest to już zaawansowany wiekiem starszy Pan
. Było zbyt pochopnym oceniać, że nie miał on z tym procesem do czynienia. Przeciwnie, była to pierwsza sprawa powierzona mu do rozwiązania gdy został zatrudniony w ZWLE. Zagadnienie sprowadzało się do tego, że ZWLE posiadało 4 tony (w beczkach po 100kg) proszku alundowego pochodzącego od Philipsa. Trudno tu dojść, czy były to jakieś zapasy kupione czy też pochodzące jeszcze sprzed nacjonalizacji zakładu. Dość rzec, że proszek ten był bezużyteczny, bowiem proces alundowania z jego udziałem nie chciał zachodzić. Nasz młody wówczas fizyk dostał zadanie, aby takie operacje z alundum poczynić, aby dało się nim pokrywac grzejniki. Do momentu, w którym podjął swoje zwieńczone sukcesem dzieło zużyto (zmarnowano) dwie beczki na wyłożenie jakichś pieców. Pozostały przy życiu zapas alundum służyło ponoć jeszcze bardzo długo.
Nawiasem mówiąc, autor po części przyznał Ci rację Marku, pisząc do mnie w mailu przed spotkaniem:
"Miły Panie Aleksandrze, w cytowanym przez Pana opracowaniu o technologii alundowania nie ma wiele, żeby nie powiedzieć, że nic".
Pewnej ilości szczegółów dowiedziałem się dziś, łącznie z anegdotami o podkradaniu sobie receptur przez pracowników ZWLE
, o magazynierze Andronowie, który zmarnował wspomniane dwie beczki alundum, o niejakim Wiśniewskim destylującym alkohol na potrzeby alundowania czy wreszcie o ekipie jeszcze rodem z Dzierżoniowa. Aż żal, że nie nagrałem całej tej rozmowy 
Grunt, że powstała może jeszcze niezbyt pełna instrukcja technologiczna na dwie strony worda
. Niestety, wydaje się, że do pierwszego udanego alundowanego grzejnika wiedzie droga usłana ostem, octem i cierniami 

Nawiasem mówiąc, autor po części przyznał Ci rację Marku, pisząc do mnie w mailu przed spotkaniem:
"Miły Panie Aleksandrze, w cytowanym przez Pana opracowaniu o technologii alundowania nie ma wiele, żeby nie powiedzieć, że nic".
Pewnej ilości szczegółów dowiedziałem się dziś, łącznie z anegdotami o podkradaniu sobie receptur przez pracowników ZWLE


Grunt, że powstała może jeszcze niezbyt pełna instrukcja technologiczna na dwie strony worda


-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2678
- Rejestracja: pn, 31 lipca 2006, 22:02
- Lokalizacja: Żołynia podkarpackie
Autor opracowania ma blisko 80 lat, ale jest w świetnej formie
Odnośnie katod pośrednio żarzonych nie wydaje się, aby nastąpić mogło w najbliższym czasie jakieś drgnięcie.
Zacząć trzeba od poszukiwań alkoholu absolutnego (lub sporządzenia go samodzielnie), poprzez odpowiednie szklane naczynko do kataforezy (raczej trzeba będzie samemu je wydmuchać) aż do zrobienia choćby namiastki pieca wodorowego

Odnośnie katod pośrednio żarzonych nie wydaje się, aby nastąpić mogło w najbliższym czasie jakieś drgnięcie.
Zacząć trzeba od poszukiwań alkoholu absolutnego (lub sporządzenia go samodzielnie), poprzez odpowiednie szklane naczynko do kataforezy (raczej trzeba będzie samemu je wydmuchać) aż do zrobienia choćby namiastki pieca wodorowego

-
- 1875...2499 postów
- Posty: 2337
- Rejestracja: śr, 22 listopada 2006, 14:45
- Lokalizacja: Poznań
Jeżeli kupno wchodzi w grę, to spróbowałbym tutaj
http://www.pajacyk.pl/index.php
--
Wszelkie pytania o proszę kierować na kacper@selenoid.pl
--
Pozdrawiam, Kacper
--
Wszelkie pytania o proszę kierować na kacper@selenoid.pl
--
Pozdrawiam, Kacper
Absolutny alkohol?
Typowo dodaję się benzen i destyluje. Jeden azeotrop - to woda - alkohol, drugi to woda - benzen bardziej lotny od pierwszego. Powinno się łątwo dojść do 99% objętościowych etanolu w miejsce 96%. Pozostaje tylko problem zanieczyszczenia benzenem. Dociągnięcie dalej z usuwaniem wody już za pomocą substancji mineralnych takich jak używane do suszenia w eksykatorze.
Otrzymanie "absolutu" to chyba i tak mały pikuś bowiem czysty etanol jest bardzo higroskopijny - podobna budowa cząsteczek etanolu i wody).
P.S. nie muszę dodawać że próba oddestylowania absolutu tylko zwiększy zawartość wody.
Typowo dodaję się benzen i destyluje. Jeden azeotrop - to woda - alkohol, drugi to woda - benzen bardziej lotny od pierwszego. Powinno się łątwo dojść do 99% objętościowych etanolu w miejsce 96%. Pozostaje tylko problem zanieczyszczenia benzenem. Dociągnięcie dalej z usuwaniem wody już za pomocą substancji mineralnych takich jak używane do suszenia w eksykatorze.
Otrzymanie "absolutu" to chyba i tak mały pikuś bowiem czysty etanol jest bardzo higroskopijny - podobna budowa cząsteczek etanolu i wody).
P.S. nie muszę dodawać że próba oddestylowania absolutu tylko zwiększy zawartość wody.
-
- 250...374 postów
- Posty: 253
- Rejestracja: ndz, 4 grudnia 2005, 12:16
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Jako chemik muszę dorzucić moje 3 grosze:) Alkohol absolutny otrzymywałem w ten sposób że destylowałem alkohol etylowy wraz ze mieszaniną tlenku wapnia , bezwodnego siarczanu(VI) magnezu i bezwodnego siarczanu(VI) sodu ;przygotowanych wcześniej poprzez wyprażenie w piecu muflowym. Tylko taki alkohol etylowy jeśli pozostanie zbyt długo w otwartym naczyniu to bardzo szybko chłonie wodę i znów mamy 95,6% azeotrop :]
A co do wypaleń w piecu wodorowym to znalazłem taką firmę:
http://www.cemat70.com.pl/oferta.html
A co do wypaleń w piecu wodorowym to znalazłem taką firmę:
http://www.cemat70.com.pl/oferta.html
Dorzucę znów nieco więcej informacji.
Można dopuścić 99,5% wilgoci, gdyż przecież samo naczynko kataforetyczne będzie łapać tą wilgoć. Tym niemniej żąda się bardzo małej przewodności alkoholu branego do kąpieli.
Odnośnie spiekania. Firma Cemat jest w pewnym sensie firmą-córką PIE.
Piece wodorowe oczywiście pracują też i u nas. Cała rzecz jednak sprowadza się do tego, by nie łazić i nie prosić się u kogoś. To po prostu jest nie do przyjęcia.
Można dopuścić 99,5% wilgoci, gdyż przecież samo naczynko kataforetyczne będzie łapać tą wilgoć. Tym niemniej żąda się bardzo małej przewodności alkoholu branego do kąpieli.
Odnośnie spiekania. Firma Cemat jest w pewnym sensie firmą-córką PIE.
Piece wodorowe oczywiście pracują też i u nas. Cała rzecz jednak sprowadza się do tego, by nie łazić i nie prosić się u kogoś. To po prostu jest nie do przyjęcia.
OK ale to stosowano na końcowym wysuszaniu alkoholu. Oddestylowanie z benzenem pozwala łatwo i bezproblemowo dojść do 99%, potem już tylko stosowanie związków mających silne powinowactwo do wody. W praktyce destylowano z benzenem - tym bardziej jeśli surowcem był techniczny alkohol, który i tak należało rektyfikować. Jedyna przeszkoda to domieszka benzenu w końcowym produkcie.Boski Miszcz pisze:Jako chemik muszę dorzucić moje 3 grosze:) Alkohol absolutny otrzymywałem w ten sposób że destylowałem alkohol etylowy wraz ze mieszaniną tlenku wapnia , bezwodnego siarczanu(VI) magnezu i bezwodnego siarczanu(VI) sodu ;przygotowanych wcześniej poprzez wyprażenie w piecu muflowym.
No tak przypomniałem sobie pewną scenkę z wykładów z chemii fizycznej - padło kilka słów nt alkoholu absolutnego, któryś ze studentów zażartował że musi być dobry taki alkohol, docent (zwany rzeźnikiem....) odparł - ale mało smaczny bo czuć benzen.....Boski Miszcz pisze:Właśnie dlatego nie stosowałem mieszaniny z benzenem ze względu na jego pozostałości w alkoholu