
Na koniec zastanów się czemu lampa wydaje się być głośniejsza. Albo omiń całe doświadczenie i użyj forumowej "szukałki". To zjawisko było już to kilkakrotnie omawiane.
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
No tak, Zibi, ale jakby Piotr podał na jego wejście odpowiednio duży sygnał i doprowadził do tych 15% THD to moc zapewne by się podwoiła...Wygląda na to, że zrobiłeś "cichy" wzmacniacz lampowy, bo czym jest THD=1% w pasmie akustycznym przy 20W mocy oddawanej do obciążenia: http://www.trioda.com/php/forum/viewtop ... 6&start=45
Piotr, dodam jeszcze, że opinia o większej głośności wzmacniaczy lampowych w stosunku do tranzystorowych o tej samej wartości mocy maksymalnej pochodzi z czasów, gdy wzmacniacze lampowe cieszyły się jeszcze dużą popularnością, a ich konstrukcja była zupełnie inna niż tych konstruowanych obecnie. W obwodach zasilaczy dominowały lampy prostownicze, przez co impedancja zasilacza anodowego była znacznie wyższa niż dziś, gdy większość konstruktorów stosuje w nich krzem. Kondensatory w filtrze miały również znacznie mniejszą pojemność, co powodowało, że podczas zmieniającego się wysterowania wzmacniacza, pracującego w klasie AB lub B, napięcie zasilające stopień końcowy ulegało dużym wahaniom. Te czynniki powodowały, że wzmacniacz o stosunkowo niskiej maksymalnej mocy ciągłej (z którą mamy do czynienia po wysterowaniu wzmacniacza generatorem) był w stanie oddawać do obciążenia moc o znacznie większej wartości w krótszych impulsach, np. podczas odtwarzania muzyki. W ten sposób średnia wartość mocy jaką podczas głośnego słuchania muzyki oddawał do głośników wzmacniacz lampowy była znacznie wyższa od tej, jaką oddawał wzmacniacz tranzystorowy o podobnej maksymalnej mocy ciągłej.Piotr pisze:No, wat to wat, wątpliwości chyba nie ma
Problemem jest natomiast zdefiniowanie mocy maksymalnej. Zazwyczaj podaje się ją jako moc oddawaną bez przekraczania pewnego poziomu zniekształceń uznanych jeszcze za dopuszczalne (..)
Również i w tym przypadku subiektywna ocena poziomu natężenia dźwięku wypadnie na korzyść wzmacniaczy lampowych. Mają one większe zniekształcenia, jednak ze względu na charakter tych zniekształceń są one bardziej tolerowane przez nasze uszy. Gdy wzmacniacz tranzystorowy przesterujemy, powodując, że poziom zniekształceń nieliniowych osiągnie wartość kilku (lub kilkunastu) procent to usłyszymy jazgot, a nie muzykę, więc świadomie zmniejszymy wysterowanie wzmacniacza, powodując, że będzie grał ciszej, ale za to przyjemniej dla uszu. Ten sam poziom zniekształceń towarzyszący sygnałowi uzyskanemu ze wzmacniacza lampowego, pracującego na triodzie w klasie A, będzie jeszcze do zaakceptowania, choć oczywiście zniekształcenia będziemy już wyraźnie słyszeć.KaKa pisze:Romku, a jak się ma "głośność" (trzeba znaleźć inne określenie) w klasie A do tranzystorów?
"Subiektywne" odczucia wyglądają tak, że ustalając THD na 1% lampowy odda 20W, a scalony może 21W. Przyjmując THD=5% pierwszy da 25W, a drugi 21,5W. Idąc dalej nie zdziwiłbym się, gdyby przy THD=15% lampowy wyciągnął 30W, a scalony 22WZibi pisze:Zaczęło się od "większych" watów, a skończyło na "więcej" watów. Może porównamy dwa wzmacniacze w "normalnych" warunkach pracy. Lampowy oddaje 20W przy THD=1% scalony też 20W THD=0.09% . Jak w takim przypadku wyglądają subiektywne odczucia?