Boguś pisze:Piotrze nie mierz wszystkich jedną miarą Już kiedys pisałem że nie wszyscy w porównaniu do Ciebie mają słuch nietoperza. Ja np. mam słuch zaczynajacy się 30dB poniżej normy przy 20Hz i 70dB ubytku przy 6KHz. I według Ciebie mnie jest niepotrzebna barawa tonu ? A według Ciebie jak ja bede słyszał ten łiniowy wzmaczniacz przez Ciebie skonstuowany ? I takich osób mających problemy ze słuchem jest wiecej niz przypuszczasz.
Według mnie będziesz słyszał "liniowy wzmaczniacz" jako maksymalnie wierne odtworzenie tego, co słyszysz na koncercie.
Ale o tym już było. Dlatego właśnie nie chciałem wszczynać dyskusji na nowo
Piotr, weź pod uwagę, że każdemu z wiekiem pogarsza się słuch. Boguś też kiedyś słuch miał lepszy i słyszał wiele instrumentów, choć dziś na koncercie słyszałby zapewne tylko kotły. Pewna korekcja charakterystyki częstotliwościowej pozwala mu obecnie delektować się muzyką tak samo jak jeszcze kilka lat temu. Ja w młodości słyszałem fale akustyczne o częstotliwościach dochodzących do 21kHz (w czasach szkolnych robiliśmy z kolegami testy), chociaż teraz, gdy przekroczyłem 40-tkę, słyszę już tylko do 15kHz, i to jeszcze pod warunkiem niewielkiego podbicia tej części pasma o kilka dB. Tak naprawdę to dobrze słyszę do 13,5 kHz, choć w dalszym ciągu pamiętam jak brzmiał sygnał z generatora o częstotliwości 18, czy 20kHz. Większości z nas słuch będzie się z wiekiem coraz bardziej pogarszał, Tobie na pewno również, więc pozwól innym starszym od siebie słyszeć dźwięki, których przy płaskiej charakterystyce już nie słyszą.
Piotr pisze:Ano stary spór o korektory.
Ja uważam, że tor audio powinien przenosić sygnał możliwie wiernie, czyli również bez wprowadzania zniekształceń liniowych.
Tak, ale...
1/ fotele (+ zagłówki) w najbardziej nawet luksusowych brykach dają możliwość regulacji ich położenia - tak, żeby za kółkiem zasiadł i kurdupel i longinus, grubas i szczapa - a jak komus wciąż coś nie pasuje to i kółko ustawi sobie na właściwej wysokości
2/ w najluksusowszych telewizorach wciąż instalują regulatory kontrastu, jaskrawości i nasycenia a dla NTSC dodatkowo balans bieli...,
3/ pomimo stosowania najlepszej optyki i najbardziej zoptymalizowanych barwnie przetworników optycznych w cyfrakach podstawowa opcją i najpodlejszego frajera i najdroższego fotoprogramu uzywanego przez NASA czy National Geografic podstawowymi opcjami sa regulacje kontrastu, nasycenia, jasnosci i RGB...,
4/ najdroższe i najlepsze lunety mają regulację ustawienia okularu (+/-),
5/ ...
6/ ...
Są to urządzenia, bądź ich elementy, dopracowane do perfekcji - przemyślane pod każdym względem, zoptymalizowane do bólu
PO jaką CHOLERĘ to wszystko
Przecież przeciętny wzrost przeciętnego ludzia jest standardowy, wzrok tak samo, zresztą aparat "widzi" fotografowany obiekt tak jak powinno widzieć go zdrowe oko zdrowego człowieka.
Nie zamierzam znowu grzać wody ani słodzić jej łyżeczką ale mam swój pogląd na konieczność stosowania korekcji - wszak Pan Bóg klonowania ludzi raczej nie przewidział (wyłączywszysporadyczne bliźniaki, trojaki - jednojajowe naturalnie).
Zoltan
Brawo Andrzej - doskonała argumentacja. Przepraszam, ale musiałem to powtórzyć by nie zginęło na poprzedniej stronie wątku
Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Postautor: ZoltAn »
Romekd pisze:
Piotr, weź pod uwagę, że każdemu z wiekiem pogarsza się słuch...Romek
... a wobec najbardziej kretyńskiej - rozszerzającej się jak tryper w jednostce po pierwszej przepustce - mody na słuchanie jazgotu w minisłuchawkach (przez gówniarzy zwłaszcza) z lokalnym natężeniem 110dB (uważam, że kolejną jednostką natężenia dźwięku powyżej pewnego jego poziomu powinien być 1 debil - skrót byłby ten sam) zjawisko to przybiera postać lawiny - czyli wnet sprawa rozwiąże się sama
Romekd pisze:
Piotr, weź pod uwagę, że każdemu z wiekiem pogarsza się słuch...Romek
... a wobec najbardziej kretyńskiej - rozszerzającej się jak tryper w jednostce po pierwszej przepustce - mody na słuchanie jazgotu w minisłuchawkach (przez gówniarzy zwłaszcza) z lokalnym natężeniem 110dB (uważam, że kolejną jednostką natężenia dźwięku powyżej pewnego jego poziomu powinien być 1 debil - skrót byłby ten sam) zjawisko to przybiera postać lawiny - czyli wnet sprawa rozwiąże się sama
Przesada, ci od miniśłuchawek i tak nie przejmują się naturalnością odbioru i nie usłyszeliby różnicy między dwoma skrajnymi ustawieniami korektora
Żeby dorzucić kamyszek do ogródka: pewien poważny inżynier audio (od lamp) zapytany przeze mnie czemu właściwie w sprzęcie hi-fi nie ma korektorów powiedział, że po pierwsze jest to moda, po drugie wzięło się to z zamierzchłych czasów kiedy dodawanie "featurów" do sprzętu wiązało się ze znacznymi kosztami (finansowymi i w postaci pogorszenia jakości dźwięku) a po trzecie przeciętny audiofil i tak ma "very little idea" co się robi z gałkami.
Pozdrawiam.
Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Postautor: ZoltAn »
jethrotull pisze:[Przesada, ci od miniśłuchawek i tak nie przejmują się naturalnością odbioru i nie usłyszeliby różnicy między dwoma skrajnymi ustawieniami korektora
Dopóki są gówniarzami... Przerabiałem to z moim synem. Nie raz mu wrzucałem (argumenty oczywiście) w ogłuszone walkmanem uszy czym to grozi i jak się może skończyć ... Ojcowe i matczyne słowa szły mimo tych uszu - dziewczęce dotarły
Wałęsując:człek nie krowa ergo niezachwiane poglądy po czasie diametralnie się zmieniają - pod wpływem partnerów zwłaszcza...
Tak jak niejeden znany mi ąę smakosz i koneser koniaków czy łyskaczy i markowych cygar w młodości ciagnął z kumplami hejnał z gwinta jabolem w bramie albo parku albo sztachał się mazurem, giewonciakiem czy sporciakiem w zaroślach
Zoltan
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Ano też kiedyś czytałem artykuł o projektowaniu paczek gitarowych, autor pisał tam właśnie o celowym doborze litrażu kolumny zamkniętej tak, aby podbić właśnie pustą strunę D (gitarzysta używał jej w celach "napędowych" że się tak wyrażę).
Ciekawe, że Celestion nie podaje żadnych parametrów T-S swoich głośników, na stronie firmowej można znaleźć stwierdzenie, że nie są one potrzebne do projektowania obudowy, z racji tego że nie wpływają na użyteczne pasmo gw którym pracuje gitara, natomiast Eminence podaje te parametry i uznaje ich wartość w projektowaniu obudowy....
Sprawa jest prosta, praktykuję tak od pewnego czasu - zamiast korekcji we wzmacniaczu stosuję korekcję w głośnikach. Im wiecej przetworników w kolumnie, tym większa "elastyczność" regulacji Kłopot tylko w tym, że obecnie jestem zwolennikiem jak najmniejszej liczby przetworników.
Witam miłośników i przeciwników regulacji barwy tonu!
Nie ma nic za darmo.
Można oczywiście dowodzić, że tryb "pure direct" to jest to, o co chodzi, ale są różne nagrania, różne kolumny, różne warunki akustyczne pomieszczeń itp. itp.
Fakt, że wiele osób hołduje zasadzie "środka nie ma!" - czy inaczej "bum, bum", "cyk, cyk", ale z tego się po prostu wcześniej lub później wyrasta.
Weźcie np. układ radia Beethoven (1950!) - pełny, audiofilski "bi-amping". 2xEL84 PP dla basu z porządnym głośnikiem, i EL84 SE dla średnich/wysokich z osobnymi głośnikami. Nie spotkałem jeszcze nikogo, który słuchałby Beethovena na maksimum basu...
Taki układ jest łatwy w zestrojeniu oraz wykonaniu (podział robimy na wejściu, nie na wyjściu), łączy zalety PP (można nawet przesunąć się bliżej klasy B - bas lepiej "łupnie" w razie potrzeby) oraz SE (małe i "miłe" zniekształcenia w obrębie obszaru najlepszej słyszalności) - tylko te koszty! Dla stereo trzeba robić dwie pary wzmacniaczy.
Biorę się teraz powoli za coś takiego (pomysł opisałem w "Kąciku audiofilskim") - będę raportował postępy. Zobaczymy jak to w rezultacie zagra (w Beethovenie są EL84 - swoją konstrukcję opieram na 6CA7 - czyli prawie EL34 - większy pokój!).
Wady są ewidentne - duży pobór mocy, znaczne koszty, dodatkowe okablowanie - ale mój wyremontowany Beethoven 2 (rok produkcji 1953) gra naprawdę dobrze, a więc spróbuję pójść tym śladem...
[quote="barbie"]Witam miłośników i przeciwników regulacji barwy tonu!
Weźcie np. układ radia Beethoven (1950!) - pełny, audiofilski "bi-amping". 2xEL84 PP dla basu z porządnym głośnikiem, i EL84 SE dla średnich/wysokich z osobnymi głośnikami. Nie spotkałem jeszcze nikogo, który słuchałby Beethovena na maksimum basu...
Taki układ jest łatwy w zestrojeniu oraz wykonaniu (podział robimy na wejściu, nie na wyjściu), łączy zalety PP (można nawet przesunąć się bliżej klasy B - bas lepiej "łupnie" w razie potrzeby) oraz SE (małe i "miłe" zniekształcenia w obrębie obszaru najlepszej słyszalności) - tylko te koszty!
I to jest dobry trop, który wydaje się potwierdza moją tezę - na osobnym wzmacniaczu robimy bas, powiedzmy do np. 300 Hz, a na innym pozostałe pasmo (użyć można prostych i małych transformatorów, choćby z telewizorów). Czuję że projekt skazany jest na sukces
Co do basu w Beethovenie... Ponoć postawiony głośnikiem w dól w niewielkiej odległości od podłogi potrafi powalić srebrystoplastikowe kina domowe w kwestii basu.
Tak, kilka razy...
Tylko, że praktycznie każdy duży głośnik przy odpowiedniej korekcji elektrycznej, bądź akustcznej zapewni dużą dawkę dudnienia, które z wiernym odtwarzaniem nie musi mieć wiele wspólnego. Ilość nie zawsze przechodzi w jakość.
marekb
Podział przy 300Hz uważam za nieudany pomysł. Nie należy ciąć w zakresie średnich tonów. Słaby lampowy wzmacniacz spokojnie może przenieść pasmo sięgające poniżej 100Hz.
ZoltAn
Masz już odpowiedź dlaczego nie chciało mi się rozpoczynać dyskusji o korektorach.
Każdy po raz drugi, czy któryś tam, powiedział co miał do powiedzenia. Nikt nikogo nie przekonał. Ja przynajmniej od początku nie miałem takiego zamiaru.
I tak mnie kusiło od dawna - a więc popracuję (dawno nic nie lutowałem)...
Chodzi o BAS - a nie o UMCA, UMCA (czyli +30dB na 70Hz ) - musi przejść testy "La Valse" Ravela i "Dark Side..." Pink Floydów z dobrego winylu.
Żadnego "cięcia" nie będzie - planuję tylko łagodne przejście pomiędzy zakresami.
Boję się trochę o przesunięcia fazowe pomiędzy kanałami niskich i wysokich, ale jak zrobię, to przypomnę sobie figury tego Pana, o którym nie wiem, jak "się pisał" i pomierzymy.
Co do Beethovena - wykleiłem go w środku gąbką "gufrowaną" (w sposób odwracalny!). Przestał dudnić - ma BAS.
barbie pisze:Żadnego "cięcia" nie będzie - planuję tylko łagodne przejście pomiędzy zakresami.
Jak zwał, tak zwał.
barbie pisze:Boję się trochę o przesunięcia fazowe pomiędzy kanałami niskich i wysokich,
Otóż to.
Na pewno wiesz, że wynik będzie silnie zależał od wzajemnego usytuowania głośników. Im niższą częstotliwość podziału zastosujesz, tym mniej dokuczliwe efekty.
barbie pisze:ale jak zrobię, to przypomnę sobie figury tego Pana, o którym nie wiem, jak "się pisał" i pomierzymy.
STUDI pisze:Co do basu w Beethovenie... Ponoć postawiony głośnikiem w dól w niewielkiej odległości od podłogi potrafi powalić srebrystoplastikowe kina domowe w kwestii basu.
Jest to zabudowa golsnika w tzw. ukladzie "Downfire", w ten sposob zwieksza sie obciazenie akustyczne gosnika i subwoofer zyskuje kika dB na efektywnosci.
Jednak zastosowanie tego pomyslu w przypadku radia Beethoven jest kompletnym nieporozumieniem. Skrzynka radia stanowi dla glosnika obudowe otwarta i emituje energie akustyczna jak dipol, wiec cala energie pakujemy w przeciwnych fazach na podloge i sufit. Po bokach obudowy, czyli w miejscu naszego odsluchu, fale bezposrednie ulegaja wzajemnemu wygaszeniu. Mozemy podziwiac jedynie brzmienie basu z fal odbitych, rezonansow i fal stojacych.
Zgadzam sie, ze te dzwieki moga wywolywac zludne wrazenie potegi dzwieku, poniewaz zwykle towarzysza bardzo silnym basom.