Hybryda - nowe pomysły

Układy półprzewodnikowe pełniące ważne funkcje pomocnicze w układach lampowych.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
Ukaniu
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 831
Rejestracja: sob, 31 grudnia 2005, 15:05
Lokalizacja: Jaktorów

Post autor: Ukaniu »

Tak sobie lukam na ten układ i lukam.
I tak:
Q2 ma bardzo małe napięcie Uce, Q6 spełania rolę ratowania Q2 - ale w normalnym ukłądzie byłby to ozdobnik.
Po co w katodę lampy wstawione jest jakieś nieliniowe obciążenie, Q9 pracuje znów na bardzo małym napięciu Ubc.
Potem mamy układ Q1, Q5 szkoda tylko, że znów polaryzacja tego stopnia jest bardzo biedna i pewnie jeden tranzystor byłby lepszy ...
Źródło prądowe J1 pracuje z jakimś mizernym napięciem, właściwie więcej pzeszkadza niż pomaga - balans mozna by reg. zmieniając prąd samej lampy w obwodzie katody.
Teraz analogówka to sztuka. Kolega jest bez wątpienia Picasso!


Pozdrawiam Łukasz
A co by się stało gdyby rdzeń zastąpić drewnem?
Nic! - zupełnie? - tak! gdyby uzwojenie zastąpić sznurkiem!
ŁDŁ Elektronika http://www.ldl-elektronika.pl
ludo
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 225
Rejestracja: sob, 15 października 2005, 20:05
Lokalizacja: SE

Post autor: ludo »

Ciesze sie ze uklad wzbudzil Twoje zainteresowanie.
Nie mam czasu na dluzsza odpowiedz ale tak na poczatek chcialbym pokazac jak tranzystory bipolarne zachowuja sie przy niskich napieciach Vce.
Załączniki
HFE_bc546.GIF
GBW_bc546.GIF
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6927
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

Witam.
Ukaniu pisze:I tak:
Q2 ma bardzo małe napięcie Uce, Q6 spełania rolę ratowania Q2 - ale w normalnym ukłądzie byłby to ozdobnik.
Po co w katodę lampy wstawione jest jakieś nieliniowe obciążenie, Q9 pracuje znów na bardzo małym napięciu Ubc.
Potem mamy układ Q1, Q5 szkoda tylko, że znów polaryzacja tego stopnia jest bardzo biedna i pewnie jeden tranzystor byłby lepszy ...
Źródło prądowe J1 pracuje z jakimś mizernym napięciem, właściwie więcej pzeszkadza niż pomaga - balans mozna by reg. zmieniając prąd samej lampy w obwodzie katody.
W moim odczuciu układ jest całkiem przejrzysty, a każdy zastosowany w nim element pełni jakąś pożyteczną rolę. Tranzystor Q6 poprawia parametry źródła prądowego zrealizowanego na tranzystorze Q2. Jak wiadomo napięcie Ube tranzystora Q2 (a więc i prąd źródła prądowego) zależy w pewnym stopniu od napięcia Uce (efekt Early'ego). Ponadto Ube zależy również od temperatury złącza tranzystora Q2 (zmiana o ok. 2mV na każdy stopień Celsjusza), a ta zależy od poziomu traconej w nim mocy. Zastosowanie Q6 zmniejsza wartość napięcia na kolektorze Q2 (przez co zmniejsza poziom traconej w tranzystorze mocy), a ponadto uniezależnia to napięcie od sygnału (o znacznej amplitudzie) jaki występuje na kolektorze tranzystora Q6. W ten sposób Q6 podnosi impedancję źródła prądowego i dodatkowo poprawia jego stabilność. Podobną rolę pełni tranzystor Q5 względem tranzystora Q1 (redukuje zmiany napięcia Uce Q1). Tranzystor Q9 wraz z diodą świecącą D1 stanowi sprytnie zrealizowaną "diodę Zenera" o napięciu ok. 2,5V i stosunkowo małej impedancji dynamicznej (poprawionej dzięki wzmacniającemu działaniu tranzystora). Dzięki temu lampa "widzi" w obwodzie katody głównie rezystancję R5 (liniową) i źródło napięcia 2,5V (ja zablokowałbym je jeszcze dla sygnałów m.cz. kondensatorem). Kolejnym ciekawym połączeniem jest układ tranzystorów wyjściowych. Tranzystory M1 i M2 pracują przy niemal stałej wartości prądu drenów, co zapobiega zmianom wartości ich transkonduktancji (wartość transkonduktancji Tranzystorów MOSFET zależy w dużym stopniu od wartości prądu przepływającego przez kanał tranzystora). Zmieniająca się wartość transkonduktancji jest jednym z powodów powstawania zniekształceń nieliniowych w prostych układach wzmacniaczy hybrydowych, w których brak jest pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego (np. tych, których schematy sam przedstawiłem na Forum, oraz w układach przedstawionych przez Piotra).
Mam jednak pewne obawy co do układu przedstawionego na schemacie. Sądzę, że układ nie zapewni zerowej wartości składowej stałej na wyjściu głośnikowym, i że wartość tej składowej będzie zależna od zmieniających się parametrów triody (i wielu innych parametrów). Chyba też błędnie włączony został rezystor R14. By miał on wpływ na wartość poziomu kompensacji temperaturowej zmian prądu tranzystorów wyjściowych, wywołanych zmianami temperatury ich struktur (realizowanej przez Q3), to powinien być wpięty w obwód emitera Q3, a nie kolektora (jak na schemacie).

Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
ludo
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 225
Rejestracja: sob, 15 października 2005, 20:05
Lokalizacja: SE

Post autor: ludo »

Pisze "dluzsze wypracowanie" na temat ukladu ktory bardziej i bardziej mi sie podoba.
Niestety zajmuje mi to troche wiecej czasu ze wzgledu na to ze moj polski po cwierci wieku za granica jest nieco zardzewialy...
Nigdy tez nie mialem do czynienia z polskim jezykiem technicznym co tez jest pewnym dodatkowym utrudnieniem...

Na razie tylko dwie szybkie(?) odpowiedzi na Twoj post Romku.
Jesli chodzi o rezystor R14 to rola jego jest opisana w artykule Douglasa Self w Electronic World oct.1996. Jesli jestescie zainteresowani trescia artykulu to z checia go zeskanuje i wyloze na internecie na pare dni (ze wzgledu na prawa autorskie - Self sprzedaje ksiazki - po paru dniach bede go musial usunac).
Sądzę, że układ nie zapewni zerowej wartości składowej stałej na wyjściu głośnikowym, i że wartość tej składowej będzie zależna od zmieniających się parametrów triody (i wielu innych parametrów).
Nie jestem calkiem pewien czy moja analiza jest 100 %-owo poprawna ale intencja bylo zaproponowanie topologii ktora jest nie czula na starzenie/zmienianie sie parametrow lampy jesli chodzi o skladowa stala na wyjsciu ukladu.
Oczywiscie starzejaca sie lampa bedzie miala coraz mniejsza transkonduktancje (co wplynie na znieksztalcenia - ale mysle ze niewiele poniewaz za najwieksza czesc wzmocnienia odpowiada drugi stopien ukladu) i prad siatki sie zwiekszy (ale ta wlasciwosc tez jedynie powinna wplynac na niewiele sie zmniejszajaca maksymalna dopuszczalna wielkosc sygnalu na wejsciu).
Prosze zauwazyc ze prad w obwodzie katody lampy nie jest programowany przez sama lampe ale przez zrodlo pradowe J1.
Czyli, ze napiecie w obwodzie katody powinno byc stale nawet przy zmieniajacych sie parametrach lampy.
Dzieki temu, po ustawieniu odpowiedniego pradu I1 dopasowujac go trymerem P1 dla otrzymania V(dc)out=0V (na wyjsciu bufora P-P) i temperaturowo laczac ze soba D1, Q9 oraz M1 i Q7, zmiana napiecia Vgs(M1)+Vbe(Q7) ze wzgledu na zmieniajaca sie temperature powinna byc kompensowana przez Vak(D1)+Vbe(Q9).
Byc moze nie calkowicie ale w pewnym stopniu...

Czy wydaje sie Wam sie ta analiza poprawna?
:roll:
:)
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6927
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

Witam.
Jednak w dalszym ciągu uważam, że starzenie się lampy (a nawet zmiana jej parametrów w trakcie nagrzewania się po każdym włączeniu "zimnego" wzmacniacza) będzie prowadzić do zmiany wartości składowej stałej na wyjściu wzmacniacza. Zmiany tej składowej będą też zależne od przyjętej wielkości sprzężenia zwrotnego, ustalanego przez rezystory R5 i R11. Spróbuję to króciutko wyjaśnić (proszę mnie poprawić, jeśli gdzieś w rozumowaniu popełniam błąd). Napięcie na anodzie lampy jest sztywne i wyznacza je tranzystor Q4 odpowiednio do przyjętych wartości rezystorów podłączonych do bazy (R23 i R24). Zakładam, że napięcie na siatce pierwszej ma potencjał masy, czyli zero woltów (polaryzacja do masy przez najbardziej znaczący w obwodzie siatki rezystor R1=100k). Prąd lampy wyznacza źródło prądowe na tranzystorze J1 (wartość tego prądu również jest niezależna od stopnia zużycia lampy, oczywiście do pewnego poziomu spadku emisji jej katody). W takim wypadku podczas zużywania się lampy jedynym zmieniającym się parametrem będzie napięcie na katodzie, a to będzie wywoływało duże zmiany napięcia na wyjściu wzmacniacza. Zmiany na wyjściu będą tym większe, im mniejsza będzie głębokość ujemnego sprzężenia zwrotnego, czyli im większe będzie wzmocnienie układu wyznaczane wartościami rezystorów R11 i R5. Celowo uprościłem całe zagadnienie pomijając kwestię kompensacji temperaturowej elementów półprzewodnikowych, oraz ich wzajemnych relacji.

Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6927
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

Zapomniałem dodać, że zmieniające się napięcie katody nie będzie efektem zmian prądu płynącego przez lampę, bo ten, dzięki zastosowaniu w obwodzie anody źródła prądowego, będzie stały. Zmiany napięcia na katodzie będą więc wymuszane dużo większymi zmianami napięcia na kolektorze tranzystora Q5, próbującego w ten sposób ponownie zrównoważyć układ, pomimo zmieniających się parametrów lampy, będącej ważnym (a najmniej stabilnym) ogniwem tego układu :(

Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Ukaniu
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 831
Rejestracja: sob, 31 grudnia 2005, 15:05
Lokalizacja: Jaktorów

Post autor: Ukaniu »

Romekd pisze:
W moim odczuciu układ jest całkiem przejrzysty, a każdy zastosowany w nim element pełni jakąś pożyteczną rolę. Tranzystor Q6 poprawia parametry źródła prądowego zrealizowanego na tranzystorze Q2. Jak wiadomo napięcie Ube tranzystora Q2 (a więc i prąd źródła prądowego) zależy w pewnym stopniu od napięcia Uce (efekt Early'ego). Ponadto Ube zależy również od temperatury złącza tranzystora Q2 (zmiana o ok. 2mV na każdy stopień Celsjusza), a ta zależy od poziomu traconej w nim mocy.
Stabilizacja prądu emitera powoduje iż prąd kolektora Q6 będzie zmieniał się tylko tyle o ile będzie zmieniał się prąd bazy Q6 - bo w tym przypadku też wystąpi zjawisko Earlego, owszem zminimalizowane.
Romekd pisze: Podobną rolę pełni tranzystor Q5 względem tranzystora Q1 (redukuje zmiany napięcia Uce Q1).
Ja nadal nie widzę większego sensu górnego układu.
Romekd pisze: Tranzystor Q9 wraz z diodą świecącą D1 stanowi sprytnie zrealizowaną "diodę Zenera" o napięciu ok. 2,5V i stosunkowo małej impedancji dynamicznej (poprawionej dzięki wzmacniającemu działaniu tranzystora). Dzięki temu lampa "widzi" w obwodzie katody głównie rezystancję R5 (liniową) i źródło napięcia 2,5V (ja zablokowałbym je jeszcze dla sygnałów m.cz. kondensatorem).
Ano właśnie słowo klucz - kondensator, bez niego to jak świni naszyjnik.
Zresztą czy on tam jest naprawdę potrzebny (ten układ z diodą)?
Romekd pisze:
Kolejnym ciekawym połączeniem jest układ tranzystorów wyjściowych. Tranzystory M1 i M2 pracują przy niemal stałej wartości prądu drenów, co zapobiega zmianom wartości ich transkonduktancji (wartość transkonduktancji Tranzystorów MOSFET zależy w dużym stopniu od wartości prądu przepływającego przez kanał tranzystora). Zmieniająca się wartość transkonduktancji jest jednym z powodów powstawania zniekształceń nieliniowych w prostych układach wzmacniaczy hybrydowych, w których brak jest pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego (np. tych, których schematy sam przedstawiłem na Forum, oraz w układach przedstawionych przez Piotra).
Hmm, prąd bazy tranziaków końcowych przeca płynie i zmienia się w bardziej fikuśny sposób niż prąd obciążenia. Owszem sam prąd jest mnieszy, ale jego % zmiany jest podobny z dodatkowo wprowadzonymi nieliniowościami. - Oczywiście im większy prąd jałowy M1, M2 tym zniekształcenia związane z wpływem zmian IB Q7 Q8 mniejsze.
Owszem układ może i okazać się ciekawy - jednak wzbudza moje duże wątpliwości, które mogę rozwiać tylko kartką papieru i kalkulatorem - jednak teraz na to nie mam czasu :-( a szkoda, bo wyszedłem z wprawy i przydało by się poćwiczyć.
Do całości brakuje mi analizy odpowiedzi impulsowej (co często grzebało najlepsze projekty wzmacniaczy) - slew rate, zniekształceń TIM.
Narazie wydaje mi się, że konstruktor cały czas ma na uwadze THD i stałość parametrów - a to wcale nie jest we wzmacniaczu, którego się przyjemnie słucha (co wiedzą lampomaniacy) najważniejsze.

Pozdrawiam Łukasz
A co by się stało gdyby rdzeń zastąpić drewnem?
Nic! - zupełnie? - tak! gdyby uzwojenie zastąpić sznurkiem!
ŁDŁ Elektronika http://www.ldl-elektronika.pl
ludo
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 225
Rejestracja: sob, 15 października 2005, 20:05
Lokalizacja: SE

Post autor: ludo »

:arrow: Ukaniu
Od czegos trzeba zaczac. To jest jak na razie tylko pomysl i nic wiecej.
A jesli chodzi o projektowanie urzadzen to chyba dobrze sie na poczatek przyjrzec parametrom statycznym (DC, wplywie temperatury na punkty pracy itp).
:arrow: Romekd
Czyli starzenie sie lampy po jakims czasie objawi sie jako dodatkowy spadek napiecia na rezystorze R11 ktory doda sie do skladowej stalej na wyjsciu ...co tez trzeba by bylo kompensowac.
Obiecany artykul:
http://hififorum.knaak.dk/ludo/thermal_dyna
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6927
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

Witam.
Ukaniu pisze: Stabilizacja prądu emitera powoduje iż prąd kolektora Q6 będzie zmieniał się tylko tyle o ile będzie zmieniał się prąd bazy Q6 - bo w tym przypadku też wystąpi zjawisko Earlego, owszem zminimalizowane.
Modulacja szerokości bazy przy zmieniającym się napięciu Ucb w tranzystorze Q6 nie będzie miała najmniejszego znaczenia przy podparciu emitera tego tranzystora źródłem prądowym na Q2. Jest to bardzo popularne połączenie kaskodowe tranzystorów, często opisywane w literaturze poświęconej elektronice.
Ukaniu pisze:Hmm, prąd bazy tranziaków końcowych przeca płynie i zmienia się w bardziej fikuśny sposób niż prąd obciążenia. Owszem sam prąd jest mnieszy, ale jego % zmiany jest podobny z dodatkowo wprowadzonymi nieliniowościami. - Oczywiście im większy prąd jałowy M1, M2 tym zniekształcenia związane z wpływem zmian IB Q7 Q8 mniejsze.
Jak sam zauważyłeś wszystko zależy od przyjętej wartości prądu spoczynkowego tranzystorów sterujących, zależnej od wartości rezystora R17. Tranzystory wyjściowe zaproponowane przez Kolegę ludo (MJL3281A i MJL1302A) cechują się dużym wzmocnieniem (ok. 100) oraz doskonałą liniowością (charakterystyki w załączniku). Przy odpowiednio dużym prądzie tranzystorów sterujących wpływ prądu pobieranego przez bazy tranzystorów końcowych nie powinien specjalnie wpływać na działanie driverów M1 i M2.
Ukaniu pisze:Owszem układ może i okazać się ciekawy - jednak wzbudza moje duże wątpliwości, które mogę rozwiać tylko kartką papieru i kalkulatorem - jednak teraz na to nie mam czasu Sad a szkoda, bo wyszedłem z wprawy i przydało by się poćwiczyć.
Do całości brakuje mi analizy odpowiedzi impulsowej (co często grzebało najlepsze projekty wzmacniaczy) - slew rate, zniekształceń TIM.
Tu się z Tobą zgodzę. Przydałoby się wykonać, pomierzyć i (najważniejsze) odsłuchać ten układ, bo jak na razie to tylko teoretyzujemy co do jego możliwego funkcjonowania. Całości pewnie nie wykonam, ze względu na ciągły deficyt czasu, ale może pokuszę się o uruchomienie jego fragmentu, by dowiedzieć sie jak zachowuje się układ w którym lampa elektronowa połączona została w tak nietypowy sposób z kilkoma różnymi tranzystorami.

Pozdrawiam,
Romek
Załączniki
MJL.PNG
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6927
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

ludo pisze:Czyli starzenie sie lampy po jakims czasie objawi sie jako dodatkowy spadek napiecia na rezystorze R11 ktory doda sie do skladowej stalej na wyjsciu ...co tez trzeba by bylo kompensowac.
Stałość parametrów lampy w tym układzie jest bardzo ważna. W układach wzmacniaczy przenoszących składową stałą (układ przedstawiony na schemacie wzmacnia ją w tym samym stopniu co sygnał użyteczny) dają o sobie znać wady lamp, które w układach klasycznych wzmacniaczy m.cz. (z poszczególnymi stopniami oddzielonymi od siebie kondensatorami) są niemal zupełnie nieistotne. Każda sprawna lampa wykazuje pewien poziom niestabilności parametrów w czasie, zwany dryftem (wykres z "Lamp elektronowych" J. Hennela w załączniku). Wahania te, których przyczyn może być bardzo wiele, powodują zmiany napięcia wyjściowego we wzmacniaczach prądu stałego. Nie wiem jak w Twoim układzie będą one rzutowały na zachowanie się całego stopnia końcowego - na schemacie brakuje wartości wielu elementów, ciężko mi więc coś policzyć. Jedno jest pewne: na skutek zastosowanego w układzie ujemnego sprzężenia zwrotnego, stopnie tranzystorowe (zapewniające duże wzmocnienie napięciowe) będą starały się tak wpływać na lampę (przez zmianę napięcia jej katody), by przy niezmienionych napięciach na anodzie i siatce zachować stałość płynącego przez lampę prądu, wyznaczanego przez źródło prądowe. Gdybym znał wartości pewnych elementów (rezystorów), lub choćby tylko wartości napięć zasilających i prądów w kilku punktach układu, policzyłbym co się z tym układem będzie działo przy "rozjeżdżaniu się" parametrów triody. Najgorsze jest to, że napięcie wyjściowe wzmacniacza będzie zmieniało sie zdecydowanie bardziej niż napięcie na katodzie lampy (proporcjonalnie do zastosowanego dzielnika R11, R5), a dopuszczalna wartość składowej stałej na wyjściu (moim zdaniem) nie powinna przekraczać 50mV.

Pozdrawiam,
Romek
Załączniki
DRYFT.JPG
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
ludo
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 225
Rejestracja: sob, 15 października 2005, 20:05
Lokalizacja: SE

Post autor: ludo »

Dopiero teraz zaskoczylem, ze moja kompensacja w obwodzie katody pracuje w druga strone niz tego sobie zycze. :oops:
Nastepna inkarnacja ukladu w drodze... :idea: :twisted: :roll:
Romku i Ukaniu - dziekuje za Wasze pozyteczne uwagi na temat schematu. :)
Jeszce tylko zarzuce Was stosem pytan na temat dryftu...
Czy dryft lampy zostanie znacznie zredukowany stosujac stale napiecie/prad zasilania zarzenia lampy oraz stale i stabilne napiecie B+?
Czy dryft triody jest bardziej czuly na inne parametry (...)?
Czyli po prostu: jakie sa metody zmniejszania dryftu?
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6927
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

Witam.
ludo pisze:Czy dryft lampy zostanie znacznie zredukowany stosujac stale napiecie/prad zasilania zarzenia lampy oraz stale i stabilne napiecie B+?
Czy dryft triody jest bardziej czuly na inne parametry (...)?
Czyli po prostu: jakie sa metody zmniejszania dryftu?
Na parametry lampy wpływają czynniki zewnętrzne (temperatura otoczenia, promieniowanie elektromagnetyczne, niedokładność i wahania napięcia żarzenia), ale także i procesy fizyko-chemiczne występujące wewnątrz lampy. J. Hennel w swojej książce "Lampy elektronowe" opisuje pojęcie "napięcia dryfu", jako wartość napięcia, które doprowadzone na wejście wzmacniacza (siatkę lampy) powodowałoby taki sam efekt jaki można zaobserwować na wyjściu na skutek niestałości punktu pracy lampy. Doświadczenia wykazały, że już sama zmiana napięcia żarzenia o 1% powoduje przesunięcie się charakterystyki o 10...20mV. Zmiana temperatury zewnętrznej wywołuje zmianę temperatury katody, która powoduje zmianę napięcia dryfu o 1mV na każdy stopień Celsjusza. Jednak największą niestabilność lamp wywołują wspomniane już wcześniej procesy fizyko-chemiczne zachodzące w ich wnętrzu. Jest to spowodowane głównie spontanicznymi wahaniami stanu zaktywowania poszczególnych fragmentów (wysepek) katody, na skutek zachodzących w niej procesów, głównie uwalniania i parowania baru. Do tego dochodzi jeszcze powolna utrata zdolności emisyjnych katody, wynikająca z jej starzenia się (nieodwracalny spadek aktywności, wzrost oporności skrośnej w warstwie czynnej katody), oraz zmiany charakterystyki lampy wynikające z osiadania odparowanego z katody baru na pozostałych elektrodach lampy. Można przypuszczać, że na wahania parametrów lampy podczas jej eksploatacji mają wpływ i inne czynniki, jak na przykład powstające w lampie upływności na mostkach mocujących poszczególne elektrody, a nawet zmieniający się w niej poziom ciśnienia. W swojej książce J Hennel podaje, że największa niestałość prądu anody występuje w pierwszych stu godzinach pracy lampy. Średnia wartość napięcia dryfu potrafi osiągać w tym okresie do kilkunastu mV na godzinę. Po tym okresie lampa stabilizuje się, ale i wówczas nawet przy idealnej stabilności napięć zasilających i temperatury otoczenia wykazuje ona dryf na poziomie kilkudziesięciu do kilkuset mikrowolt na godzinę.
Można z tego wyciągnąć wniosek, że do układów wzmacniających również składową stałą najlepiej montować lampy już nieco "wystarzonone", o ustabilizowanych parametrach. Dobrze jest też zapewnić im w miarę stabilne warunki pracy (stabilizowane napięcia zasilania, montaż lampy zapewniający jej dobrą konwekcję). Można też pokusić się o dobudowanie specjalnego układu, którego rolą byłoby kontrolowanie poziomu składowej stałej na wyjściu wzmacniacza i odpowiednie do tego polaryzowanie siatki lampy. Możliwości jest sporo..
Wracając do Twojego układu to zaskoczyły mnie parametry zastosowanych tranzystorów wyjściowych. Poziom ich wzmocnienia jest bardzo duży i prawie stały w bardzo szerokim zakresie prądów kolektora (właściwie w całym interesującym nas zakresie). Gdy porówna się te tranzystory z popularnymi kiedyś 2N3055, czy 2N3773, widać jak wielki postęp się dokonał w technologii tranzystorów dużej mocy. W załączniku przedstawiłem parametry 2N3055 dwóch różnych producentów, jak widać też bardzo różne ;) .

Pozdrawiam,
Romek
Załączniki
MJL.PNG
2N3055.PNG
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
ludo
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 225
Rejestracja: sob, 15 października 2005, 20:05
Lokalizacja: SE

Post autor: ludo »

Romku,
Wielkie dzieki za ta wyczerpujaca opdpowiedz.
Z dryftem lampy mozna by sobie poradzic uzyciem serva, co sam zasugerowales. Starzenie sie lampy mozna by sledzic poprzez obserwowanie napiecia kompensujacego serva, gdy to napiecie zblizy sie do maksymalnego dopuszczalnego - ostrzegac - i niewiele przesuwac punkt pracy lampy. Byc moze po ustabilizowaniu sie lampy przesuwanie punktow pracy nie bedzie potrzebne...
Na razie nie mam zadnego konkretnego rozwiazania na powyzsze; jak na razie filozofuje i teoretyzuje na temat.

Ponizej objecany nowy schemat.

Prosze spojrzec na ten schemat jako zbior podzespolow mniej lub bardziej rozbudowanych ktore maja na celu polepszyc cechy calego ukladu a nie liczyc liczby tranzystorow w tym schemacie.
Pare komentarzy.
Kaskody lubia widziec "sztywne" napiecie polaryzujace.
Uklad kompensacji temperaturowej trzeba by wyprobowac eksperymentanie i albo uproscic albo rozbudowac...
Załączniki
hybrid_casc_cfp_ef.GIF
Awatar użytkownika
Piotr
moderator
Posty: 8656
Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Kontakt:

Post autor: Piotr »

:arrow: ludo
Wybacz, że się czepiam, ale nie mogę zrozumieć jednej rzeczy: po co?
Dlaczego chcesz zastępować toną tranzystorów diod i innych elementów jeden kondensator, który w dodatku działałby lepiej?
ludo
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 225
Rejestracja: sob, 15 października 2005, 20:05
Lokalizacja: SE

Post autor: ludo »

Piotrze,
Pomimo tych stosow tranzystorow mam nadzieje ze rozklad skladowych harmonicznych lampy bedzie dominujacy.
Moze tez dlatego zeby osiagnac niskie znieksztalcenia.
Tak prawde mowiac mam ciagnoty do przekombinowanych ukladow.
Takie male zboczenie na ktore nic juz nie moge poradzic.
:cry:
ODPOWIEDZ