
Rzecz nie wygląda tak kolorowo, jak to próbowałeś nakreślać.
Zacznę może od względów technologicznych. Możliwości techniczne są -co tu nie mówić- nadal skromne. Wymienię tu tylko kilka aspektów:
1. Stosuję usztywniacze szklane, a nie mikowe (jak to ma miejsce w produkcji lampy)
2. Katody żarzonej pośrednio nawet nie widać na horyzoncie. Zarówno sporządzanie grzejników, jak i rurki katodowej nie jest możliwe.
3. Jak do tej pory nie mogę używać getteru barowego, co bardzo wydłuża czas pompowania (rzędu 10 godzin)
4. Na aparaturze może być pompowana jedna lampa. Natopienie kolejnej wymaga zatrzymania układu na co najmniej 40-45 minut.
5. W wersji szklanej do realizacji możliwe są w tej chwili tylko konstrukcje "ołówkowe" o niewielkich wymiarach (a zatem i mocy).
Wyposażenie warsztatu szkalrskiego skutecznie uniemożliwia fabrykację większych lamp szklanych. Z tego samego względu dyskusja o bardziej złożonych lampach, jak pentody jest na razie bezprzedmiotowa.
6. Niewielkie wymiary przy braku mostków czynią montaż trudnym. Nie jest możliwe uzyskiwanie dużych współczynników amplifikacji i nachylenia, zarówno z powodu trudności uzyskania skoku siatki rzędu 1 mm i mniej oraz odległosci katoda-siatka, mniejszych niż 2 mm.
Oczywiście w powyższej działajacej już konstrukcji jest jeszcze pole manewru, aby poprawić nieco parametry.
7. Procedury odgazowania detali nie są procedurami stosowanymi w przemyśle lampowym. Zwiększa to czas pompowania i zapewne przyczynia się do spadku emisji.
8. Nadchodzi czas, w którym potrzebna by była własna zgrzewarka i pewien własny zapas materiałow lampowych. Konieczne by było także przeznaczenie pewnych pomieszeczeń.
Tyle na razie aspektów technicznych. Pozostają teraz aspekty ekonomiczne. Sądze, że jeszcze dosć długo będą fabrykowane "chodliwe" typy lamp. O jakimkolwiek konkurowaniu w tego typu masowej produkcji z istniejącymi firmami lampowymi nie może być mowy- można włożyć to między bajki.
Przypuśmy nawet, że zacząłbym od dziś sporządzać lampy "ołówkowe", jak ta powyżej, o nieco poprawionych parametrach. Ilość poświęconego czasu, zużycia wody i energii elektrycznej jak i gazu sprawić by musiala iż byłby to produkt kosztowny i nie ukrywajmy- technicznie słaby, czyli kiepski.
Mamy więc na razie do czynienia z ciekawym eksperymentem.
Z tego względu - jeśli cała rzecz ma się dalej rozwijać- muszę pomyśleć o innych lampach niż te małe lampy szklane. Stąd moje zalotne spojrzenia w kierunku lamp rozbieralnych

Odnośnie następców.
Czynię baczne obserwacje forum i z przykrością stwierdzam, że takowych nie widzę. Świadczy o tym w pierwszym rzędzie niewielka ilość pobrań materiałów ściśle związanej z technologią lamp.
Przeprowadzona swego czasu ankieta jednoznacznie wskazała, że może i byłyby osoby zainteresowane, ale to czy tamto powoduje, że nie mogą, boją się itd.
Intuicyjnie wyczuwam, że już "przysłowiowa" pompa dyfuzyjna czy palnik wydaje się progiem nie do przeskoczenia i stąd rezygnacja.
Moje doświadczenie w temacie jest jeszcze niezbyt duże. Może się okazać, że jednym razem katody mi wyjdą (tak jak teraz), innym zaś nie i nie będę wiedział czemu, choć powód będzie błahy- np. nie ta wilgotność pomieszczenia (wcale nie żart). Oczywiście wyrażam niezmniennie gotowość pokazania zainteresowanym tego, czego się nauczyłem.
Miałem to szczęście, że mogłem spotkać pomocnych ludzi, znających się na tej tematyce. Myślę, że niebawem napiszę jakieś opowiadanie na ten temat.