Dobra, to będę pierwszy w tym dziale
Wpadłem na pewien pomysł: otóż z tego co wiem moc lamp ograniczona jest przez ilość ciepła jaka może zostać rozproszona na anodzie. Rozproszenie jest utrudnione, bo próżnia jest dobrym izolatorem termicznym i jedynym mechanizmem wymiany cieplnej między anodą a światem zewnętrznym jest promieniowanie podczerwone. W dodatku sprawia to że chłodzenie lamp wentylatorami jest bezcelowe. Czy więc nie można by zrobić lampy w której anoda jest jednocześnie bańką? Można by na niej założyć radiator i chłodzić go wiatrakami uzyskując wielką moc admisyjną a więc i wyjściową. Emisja z katody i tak jest z dużym zapasem (np wystarczy do rozżarzenia konwencjonalnej anody) więc ominęlibyśmy w ten sposób główne ograniczenie mocy wyjściowej.
Piszę tutaj a nie w technologii lamp bo nie wiem czy już nie było tego kiedyś. Wadą rozwiązania byłby oczywiście brak możliwości cieszenia się światłem lampy
Anonymous pisze: Czy więc nie można by zrobić lampy w której anoda jest jednocześnie bańką? Można by na niej założyć radiator i chłodzić go wiatrakami uzyskując wielką moc admisyjną a więc i wyjściową.
I tak też się robi, ale w przypadku lamp nadawczych, czyli o dużej mocy. W przypadku lamp małej mocy wystarczała tradycyjna konstrukcja.
jethrotull pisze:Czy więc nie można by zrobić lampy w której anoda jest jednocześnie bańką? Można by na niej założyć radiator i chłodzić go wiatrakami uzyskując wielką moc admisyjną a więc i wyjściową.
Właśnie w ten sposób wykonuje się lampy nadawcze, które wcale nie są duże w porównaniu do swojej mocy admisyjnej. W lampach największych mocy anoda zamiast klasycznego radiatora ma postać płaszcza, przez który przepływa woda. Taka lampa mając wysokość nie większą, niż 0,5m potrafi rozproszyć moc rzędu kilkunastu kW.
Ale w lampach domowego użytku nie ma potrzeby uzyskiwania tak wielkich mocy.
Ponadto przy dużych mocach konieczne są wysokie napięcia, które stwarzają dodatkowe problemy z izolacją, prostowaniem itp.
Próbując zwiększać prądy zamiast napięć trzebaby zwiększać powierzchnię katody i moc żarzenia, co z kolei zmniejszyłoby sprawność układu. Prosty przykład: 6S33S- lampa niskonapięciowa o stosunkowo dużej mocy admisyjnej. Moc grzejnika wynosi tam ponad połowę dopuszczalnej mocy anody!
Co do chłodzenia lamp końcowych mocy we wzmacniaczacz m.cz. osobiście odradzał bym chłodzenie wiatrakami. Przyczyna jest prosta: mikrofonowanie, lub jak kto woli, w głośniku można usłyszeć drgania brzęczenie. Jest to spowodowane tym, że przepływające powietrze wokół lampy wprawia ją w delikatne drganie i stąd to wszystko. Ale to jest moje teoretyczne podejście... Obalcie to lub przyznajcie mi rację
marcin oizo
W tym przypadku większy wpływ będzie miało przenoszenie się drgań wentylatora przez konstrukcję wzmacniacza na lampy wstępnych stopni wzmocnienia. Te końcowe raczej nie mikrofonują, jeśli już, to nic więcej tego nie wzmacnia.
Jednak EBL21 w mojej "Stolicy" słyszalna jest w głośniku po puknięciu. Taki chyba jej wyjątkowy "urok".
Anonymous pisze:
Czy więc nie można by zrobić lampy w której anoda jest jednocześnie bańką? Można by na niej założyć radiator i chłodzić go wiatrakami uzyskując wielką moc admisyjną a więc i wyjściową. Emisja z katody i tak jest z dużym zapasem (np wystarczy do rozżarzenia konwencjonalnej anody) więc ominęlibyśmy w ten sposób główne ograniczenie mocy wyjściowej.
Próbował tak kiedys robić Marocni, ale w sumie sie to nie przyjęło.