stabilizatory LDO

Układy półprzewodnikowe pełniące ważne funkcje pomocnicze w układach lampowych.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1085
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: stabilizatory LDO

Post autor: zjawisko »

Einherjer pisze: ndz, 2 listopada 2025, 21:20
zjawisko pisze: ndz, 2 listopada 2025, 20:01
Einherjer pisze: ndz, 2 listopada 2025, 17:27 Mnie też nie przeszkadza. Jakbym chciał zrobić stabilizator z plusem na masie to bym zrobił. Swoją drogą, jeśli mnie pamięć nie myli, to pomysł na takie rozwiązanie układowe zaczerpnąłem z artykułu Piotra Góreckiego jeszcze z EdW. On widać też nie jest takim chojrakiem...
Piotra Góreckiego bardzo cenię, prenumeruję jego czasopismo i czytam nawet oczywiste oczywistości zawsze coś z nich zyskując. Rad byłbym zobaczyć to rozwiązanie układowe.
Może mi trochę zająć odgrzebanie tego, bo zupełnie nie pamiętam w jakim cyklu artykułów to było. W każdym razie wyobraź sobie, że chyba jedyna zmiana jakiej dokonałem to podmiana PNP na MOSFET-P...
A to nie szukaj, domyślam się który to był artykuł. Początek lat 2000. Jeśli myślimy o tym samym to wstęp dotyczył historii stabilizatorów LDO z przykładowymi schematami i przedstawiał "jak to się dawniej robiło". Po czym autor dodał żeby... nie zawracać sobie nimi głowy.

Wstydzić, nie wstydzić? Ja bym się wstydził.
To zróbmy tak: uznajmy że zamiast 385 jest LED, albo jakieś szeregowe diody i problemu nie ma.

Nadal uważam że wepchnięcie scalonego źródła napięcia odniesienia razem ze wzmacniaczem błędu tylko po to, żeby nie wykorzystać wbudowanego wzmacniacza i zastąpić go jednotranzystorowym to żadne poświęcenie parametrów a zwykła lipa...

Ale w wolnej chwili siądę, wrócę do bazgrołów i poszukam haczyka, którego nadal się spodziewam. Totalnie nie jest mi taki stabilizator do niczego potrzebny, ale ok. Najwyżej przyznam że poległem, tego nie będę się wstydził.

Ale może to po prostu jakiś mój skrzywiony perfekcjonizm? Że jak się nie da idealnie to nie robię? Może to i tak.
Cóż to za robot piękny i młody,
i cóż to za robotniczka,
ona mu z dzbana daje pentody,
on jej - wtyczki z koszyczka.
S. Lem
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7335
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Romekd »

Czołem.
Koledzy, bardzo się cieszę, że wracają na tapet stare tematy, a dyskusja staje się zażarta, ale powstrzymajcie emocje. To nie konkurs na najlepszy ze wszystkich stabilizator LDO, a piękne hobby, gdzie można bawić się tworzeniem rozmaitych układów dla przyjemności i zabawy oraz dzielić się swoimi rozwiązaniami i przemyśleniami :D

Kiedyś jeden z forumowych Kolegów podesłał mi stabilizator parametrów żarzenia różnych lamp elektronowych, prosząc mnie bym go nieco "podrasował", gdyż zakres regulacji napięcia i prądu wydawał mu się zbyt mały (od strony niskich wartości napięcia i wyższych wartości prądu). Poniżej schemat tego układu po moich małych przeróbkach.
stabilizator1_3.png
Rezystor o wartości 5,6 kΩ to w oryginalnym układzie termistor, którego rolą jest zabezpieczanie tranzystora mocy przez przegrzaniem.

Po odebraniu ode mnie układu Kolega (audiofil) stwierdził ogromną poprawę - scena stała się szersza i wyższa, zawierała więcej szczegółów i tło było bardziej "czarne" (nie wiem co przez to rozumiał, choć mogę snuć na ten temat pewne przypuszczenia :wink: ). Po dodaniu kilku elementów (głównie kondensatorów) w przerabianym przeze mnie układzie zauważyłem spadek poziomu szumów na wyjściu z kilkuset mikrowoltów do kilku mikrowoltów (to mogło być odebrane przez zamawiającego jako pojawienie się lepszej "czerni" w "przestrzeni" sceny), natomiast układ wykazywał też pewną wadę - lekkie "przeregulowanie", które objawiało się w pewnych sytuacjach jako początkowy nadmierny wzrost napięcia powyżej oczekiwanego (tylko po włączeniu układu pod wyjście zasilacza laboratoryjnego), z szybkim powrotem do wartości nominalnej (oryginalny układ cechował się wysoką rezystancją wyjściową /dynamiczną/, ale również nieporównywalnie większym poziomem szumów wyjściowych. Moje rozwiązanie redukowało szum i rezystancję wyjściową /dynamiczną/, ale również miało swoje wady. Powiedziałem znajomemu, że ja wykonałbym ten układ zupełnie inaczej, choć wówczas pewnie nie byłby już tak "audiofilski"... :wink:
W swoim stabilizatorze dodatniego napięcia żarzenia używałem podwajacza napięcia dla obwodu sterującego tranzystorem Mosfet z kanałem typu N. Napięcie to wprowadzałem na bramkę tranzystora przez tranzystorowe źródło prądowe z fetem i regulowałem układem TL431 z podłączoną drugą końcówką do masy i posiadającym między wejściem i wyjściem dwójnik RC (wejście TL431 było również połączone z dzielnikiem rezystorowym, ustalającym dokładną wartość napięcia na wyjściu stabilizatora), który redukował poziom szumu na wyjściu i zapewniał doskonałą stabilizację napięcia wyjściowego.
Poniżej schemat nieco podobnego układu stabilizatora napięcia żarzenia (i anodowego), który jednak nie zawiera źródła prądowego w części niskonapięciowej.
Stabilizator.png

Tak więc istnieje nieskończenie dużo możliwych układów stabilizatorów i nie powinniśmy ich aż tak krytykować, gdyż stanowią rozwiązania indywidualne (często bardzo oryginalne i niepowtarzalne) i jeśli tylko spełniają swoją funkcję, to często są niezmiernie ciekawe i pouczające :D

Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2773
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Einherjer »

zjawisko pisze: pn, 3 listopada 2025, 07:57
Einherjer pisze: ndz, 2 listopada 2025, 21:20
zjawisko pisze: ndz, 2 listopada 2025, 20:01
Piotra Góreckiego bardzo cenię, prenumeruję jego czasopismo i czytam nawet oczywiste oczywistości zawsze coś z nich zyskując. Rad byłbym zobaczyć to rozwiązanie układowe.
Może mi trochę zająć odgrzebanie tego, bo zupełnie nie pamiętam w jakim cyklu artykułów to było. W każdym razie wyobraź sobie, że chyba jedyna zmiana jakiej dokonałem to podmiana PNP na MOSFET-P...
A to nie szukaj, domyślam się który to był artykuł. Początek lat 2000. Jeśli myślimy o tym samym to wstęp dotyczył historii stabilizatorów LDO z przykładowymi schematami i przedstawiał "jak to się dawniej robiło". Po czym autor dodał żeby... nie zawracać sobie nimi głowy.
Źle się domyślasz... W artykule był tylko schemat nawet bez wartości elementów podany jako przykład. Nie było nic o drzewiej robieniu ani zawracaniu sobie głowy, no ale ok... :roll:
zjawisko pisze: pn, 3 listopada 2025, 07:57 Wstydzić, nie wstydzić? Ja bym się wstydził.
To zróbmy tak: uznajmy że zamiast 385 jest LED, albo jakieś szeregowe diody i problemu nie ma.

Nadal uważam że wepchnięcie scalonego źródła napięcia odniesienia razem ze wzmacniaczem błędu tylko po to, żeby nie wykorzystać wbudowanego wzmacniacza i zastąpić go jednotranzystorowym to żadne poświęcenie parametrów a zwykła lipa...

Ale w wolnej chwili siądę, wrócę do bazgrołów i poszukam haczyka, którego nadal się spodziewam. Totalnie nie jest mi taki stabilizator do niczego potrzebny, ale ok. Najwyżej przyznam że poległem, tego nie będę się wstydził.

Ale może to po prostu jakiś mój skrzywiony perfekcjonizm? Że jak się nie da idealnie to nie robię? Może to i tak.
Tranzystor jako wzmacniacz błędu pozwala na uzyskanie dużego napięcia bramka-źródło MOSFETa co było mi potrzebne do uzyskania jak najmniejszego drop-out razem ze stosunkowo niskim napięciem polaryzującym bazę uzyskanym z LM385-1.2. Mogłaby to być dioda LED, ale parametrów by to przecież nie poprawiło. Układ okazał się wystarczająco dobry, więc nie drążyłem dalej, tylko zająłem się innymi sprawami. Good enough is good enough, tak mi podpowiada mój pragmatyzm, który towarzyszy mi już od dobrych kilku lat i którego się nie wstydzę, bo może przez niego żaden z projektów moich i zespołów które prowadziłem nie był zrobiony idealnie, ale za to każdy był zrobiony...
Awatar użytkownika
AZ12
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5530
Rejestracja: ndz, 6 kwietnia 2008, 15:41
Lokalizacja: 83-130 Pelplin

Re: stabilizatory LDO

Post autor: AZ12 »

Witam

Zasilanie bramki tranzystora Mos-Fet w stabilizatorze żarzenia LDO można zrobić z zasilacza anodowego stosując odpowiedni aktywny dzielnik napięcia z rezystorami o dużej rezystancji i tranzystorem bipolarnym.
Ratujmy stare tranzystory!
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7335
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Romekd »

AZ12 pisze: pn, 3 listopada 2025, 14:21 Witam

Zasilanie bramki tranzystora Mos-Fet w stabilizatorze żarzenia LDO można zrobić z zasilacza anodowego stosując odpowiedni aktywny dzielnik napięcia z rezystorami o dużej rezystancji i tranzystorem bipolarnym.
Oczywiście. Jeśli gdzieś w układzie mamy wyższe i stabilne napięcie dodatnie, to czemu z niego nie skorzystać i polaryzować z niego bramkę tranzystora Mosfet w zasilaczu LDO. Tak właśnie zrobiłem w swoim starym wzmacniaczu słuchawkowym. Natomiast jeśli nie mamy takiego napięcia, to powielacz Delona może takie napięcie dostarczyć, a to upraszcza cały stabilizator, pozwala użyć typowy tranzystor i poprawie jego parametry.

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
AZ12
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5530
Rejestracja: ndz, 6 kwietnia 2008, 15:41
Lokalizacja: 83-130 Pelplin

Re: stabilizatory LDO

Post autor: AZ12 »

Witam ponownie
Romekd pisze: pn, 3 listopada 2025, 17:14Natomiast jeśli nie mamy takiego napięcia, to powielacz Delona może takie napięcie dostarczyć, a to upraszcza cały stabilizator, pozwala użyć typowy tranzystor i poprawie jego parametry.
Albo użyć dzielone uzwojenie żarzenia 2x 6,3 V. Niestety, typowe transformatory mają je rzadko, ale jeśli się nawija samemu lub zleca nawinięcie to można tak zrobić.
Ratujmy stare tranzystory!
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7335
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Romekd »

AZ12 pisze: pn, 3 listopada 2025, 17:49 Witam ponownie
Romekd pisze: pn, 3 listopada 2025, 17:14Natomiast jeśli nie mamy takiego napięcia, to powielacz Delona może takie napięcie dostarczyć, a to upraszcza cały stabilizator, pozwala użyć typowy tranzystor i poprawie jego parametry.
Albo użyć dzielone uzwojenie żarzenia 2x 6,3 V. Niestety, typowe transformatory mają je rzadko, ale jeśli się nawija samemu lub zleca nawinięcie to można tak zrobić.
Jeśli możemy zamówić transformator lub wykonać go samemu, to nie ma najmniejszego problemu z dodaniem pomocniczego uzwojenia o małej wydajności prądowej, z którego zasilić można obwód bramki Mosfeta. Przy tych niskonapięciowych stabilizatorach LDO trzeba też brać pod uwagę fakt, że skuteczna wartość prądu pobieranego przez stabilizator z prostownikiem i filtrem potrafi być dwukrotnie wyższa od tej, jaka mielibyśmy przy bezpośrednim zasilaniu grzejników lamp napięciem zmiennym, bez prostowania prądu i używania stabilizatora.

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1085
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: stabilizatory LDO

Post autor: zjawisko »

Wreszcie siadłem na spokojnie i mogę nabazgrać szkic.
Romekd pisze: pn, 3 listopada 2025, 08:47 Czołem.
Koledzy, bardzo się cieszę, że wracają na tapet stare tematy, a dyskusja staje się zażarta, ale powstrzymajcie emocje. To nie konkurs na najlepszy ze wszystkich stabilizator LDO, a piękne hobby, gdzie można bawić się tworzeniem rozmaitych układów dla przyjemności i zabawy oraz dzielić się swoimi rozwiązaniami i przemyśleniami :D
Zażarta? W żyyyciu. Głośno myślałem i zapytałem jaki był sens przewodni takiego sposobu zamknięcia pętli stabilizacji. Nie doczepiłem się for fun, jak to powszechnie się praktykuje - powołując na dobre praktyki inżynierskie, ani też żeby udowodnić kto jest fajniejszy. I nawet przez myśl mi to nie przeszło. For fun są ciekawsze rzeczy, fajny nie muszę być, a inżynierem nie jestem. Jedynie zaintrygowało mnie dlaczego tak, a nie z wykorzystaniem całego 385. Spodziewałem się jakiś poważniejszych problemów z domknięciem pętli niż cyt. "bo chciałem i mogłem".
Romekd pisze: pn, 3 listopada 2025, 08:47 W swoim stabilizatorze dodatniego napięcia żarzenia używałem podwajacza napięcia dla obwodu sterującego tranzystorem Mosfet z kanałem typu N. Napięcie to wprowadzałem na bramkę tranzystora przez tranzystorowe źródło prądowe z fetem i regulowałem układem TL431 z podłączoną drugą końcówką do masy i posiadającym między wejściem i wyjściem dwójnik RC (wejście TL431 było również połączone z dzielnikiem rezystorowym, ustalającym dokładną wartość napięcia na wyjściu stabilizatora), który redukował poziom szumu na wyjściu i zapewniał doskonałą stabilizację napięcia wyjściowego.
Poniżej schemat nieco podobnego układu stabilizatora napięcia żarzenia (i anodowego), który jednak nie zawiera źródła prądowego w części niskonapięciowej.

[tutaj schemat tego drugiego zasilacza]
Podoba mi się konfiguracja z podwajaczem dla uzyskania wyższego napięcia polaryzacji. Podobno miał być nawet na to patent PRL (coś w rodzaju ZOT-1 na sterydach), jednak nie wiem czy ostatecznie został przyznany, to jest na ile było to odkrywcze. Musiałbym pogrzebać w Radioelektronikach.

Nie podoba mi się końcówka ADJ wisząca wyłącznie na suwaku potencjometru. Już same "trzaski" przy regulacji mogą zapewnić niezapomniane atrakcje. Takie mam skrzywienie i zawsze wychodzi mi to na dobre.

Klasycznym przykładem zasilacza z jednym stabilizatorem "na wypasie" (albo i więcej niż jednym) i zestawu kolejnych, już "mniej na wypasie" ale polaryzowanych z tego pierwszego jest oscyloskop OS150. Tam jeszcze istotna była zależność obecności napięć, tzn zanik tego istotniejszego powodował zanik pozostałych, a zanik mniej istotnego nie powodował zaniku tego istotniejszego.

Ja założyłem że taki stabilizator mógłby być praktyczniejszy gdyby jednak pozostać przy jednym napięciu - np przy zasilaniu z akumulatora, fabrycznego zasilacza wtyczkowego, czy zasilacza "kostki".
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 09:40
zjawisko pisze: pn, 3 listopada 2025, 07:57
Einherjer pisze: ndz, 2 listopada 2025, 21:20
Może mi trochę zająć odgrzebanie tego, bo zupełnie nie pamiętam w jakim cyklu artykułów to było. W każdym razie wyobraź sobie, że chyba jedyna zmiana jakiej dokonałem to podmiana PNP na MOSFET-P...
A to nie szukaj, domyślam się który to był artykuł. Początek lat 2000. Jeśli myślimy o tym samym to wstęp dotyczył historii stabilizatorów LDO z przykładowymi schematami i przedstawiał "jak to się dawniej robiło". Po czym autor dodał żeby... nie zawracać sobie nimi głowy.
Źle się domyślasz... W artykule był tylko schemat nawet bez wartości elementów podany jako przykład. Nie było nic o drzewiej robieniu ani zawracaniu sobie głowy, no ale ok... :roll:
Najwidoczniej była to inna seria artykułów, okej. EdW miało to do siebie że cyklicznie powtarzano takie artykuły.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 09:40 Tranzystor jako wzmacniacz błędu pozwala na uzyskanie dużego napięcia bramka-źródło MOSFETa co było mi potrzebne do uzyskania jak najmniejszego drop-out razem ze stosunkowo niskim napięciem polaryzującym bazę uzyskanym z LM385-1.2. Mogłaby to być dioda LED, ale parametrów by to przecież nie poprawiło. Układ okazał się wystarczająco dobry, więc nie drążyłem dalej, tylko zająłem się innymi sprawami. Good enough is good enough, tak mi podpowiada mój pragmatyzm, który towarzyszy mi już od dobrych kilku lat i którego się nie wstydzę, bo może przez niego żaden z projektów moich i zespołów które prowadziłem nie był zrobiony idealnie, ale za to każdy był zrobiony...
Ja doskonale rozumiem do czego jest tam ten tranzystor. Dioda LED by niczego nie poprawiła, wręcz pogorszyła stabilność od wahań napięcia wejściowego. Ale... nie kłułaby po oczach niewykorzystanym wzmacniaczem błędu.

Ja mam na myśli coś takiego jak na rysunku poniżej. Oczywiście można się dalej bawić w jakieś źródło prądowe w polaryzacji 385, spróbować spolaryzować go z wyjścia, ale tylko i wyłącznie o takiej zmianie (na czerwono) jest ta cała gadanina.

Kasują się niedoskonałości tranzystora, kasują się niedoskonałości diody Zenera, a znacznie stabilniejszy temperaturowo wzmacniacz w 385 jest wykorzystany. Można chuchać, dmuchać, tranzystor z diodą mogą sobie płynąć termicznie gdzie chcą, byle zmieściły się napięciowo. Przy czym zakładam, że zabawa tkwi w odpowiednim skompensowaniu częstotliwościowym całości żeby się nie wzbudzało; tranzystorze niekoniecznie już z grupy C i pomyśleniu nad wartościami rezystorów w kolektorze i emiterze.

Nie przypominam sobie w tej chwili (ani miesiąc temu) żebym znał układ taki jak 385 (431 nie mieści się napięciowo) ale stabilizujący napięcie względem anody. Nie było mi to nigdy potrzebne; pewnie są jakieś nowsze mutacje tych układów. Zaproponowałem najprostszą zmianę bez egzotycznych elementów, której jedynym grzechem jaki obecnie dostrzegam jest plus na masie...

...ale techniczna pokora każe mi zakładać że jest coś czego nie dostrzegam. I stąd również ta cała gadanina. Tylko z tych dwóch powodów. :lol:

hej, hoł, wiruje cały świat.png
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Cóż to za robot piękny i młody,
i cóż to za robotniczka,
ona mu z dzbana daje pentody,
on jej - wtyczki z koszyczka.
S. Lem
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2773
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Einherjer »

zjawisko pisze: pn, 3 listopada 2025, 20:14 Wreszcie siadłem na spokojnie i mogę nabazgrać szkic.
Romekd pisze: pn, 3 listopada 2025, 08:47 Czołem.
Koledzy, bardzo się cieszę, że wracają na tapet stare tematy, a dyskusja staje się zażarta, ale powstrzymajcie emocje. To nie konkurs na najlepszy ze wszystkich stabilizator LDO, a piękne hobby, gdzie można bawić się tworzeniem rozmaitych układów dla przyjemności i zabawy oraz dzielić się swoimi rozwiązaniami i przemyśleniami :D
Zażarta? W żyyyciu. Głośno myślałem i zapytałem jaki był sens przewodni takiego sposobu zamknięcia pętli stabilizacji. Nie doczepiłem się for fun, jak to powszechnie się praktykuje - powołując na dobre praktyki inżynierskie, ani też żeby udowodnić kto jest fajniejszy. I nawet przez myśl mi to nie przeszło. For fun są ciekawsze rzeczy, fajny nie muszę być, a inżynierem nie jestem. Jedynie zaintrygowało mnie dlaczego tak, a nie z wykorzystaniem całego 385. Spodziewałem się jakiś poważniejszych problemów z domknięciem pętli niż cyt. "bo chciałem i mogłem".
Myślę, że stali bywalcy forum wiedzą, że tym, który lubi się powoływać na dobre praktyki inżynierskie jestem ja. Skoro chcesz mi dokopać, to czemu nie zrobisz tego otwarcie? Naprawdę uważasz, że poświęcam swój wolny czas (o pieniądzach nie wspomnę) na administrowanie i udzielanie się na forum po to, żeby móc się dowalać dla zabawy albo udowadniać anonom z internetów, że jestem fajniejszy? :roll:
zjawisko pisze: pn, 3 listopada 2025, 20:14
Romekd pisze: pn, 3 listopada 2025, 08:47 W swoim stabilizatorze dodatniego napięcia żarzenia używałem podwajacza napięcia dla obwodu sterującego tranzystorem Mosfet z kanałem typu N. Napięcie to wprowadzałem na bramkę tranzystora przez tranzystorowe źródło prądowe z fetem i regulowałem układem TL431 z podłączoną drugą końcówką do masy i posiadającym między wejściem i wyjściem dwójnik RC (wejście TL431 było również połączone z dzielnikiem rezystorowym, ustalającym dokładną wartość napięcia na wyjściu stabilizatora), który redukował poziom szumu na wyjściu i zapewniał doskonałą stabilizację napięcia wyjściowego.
Poniżej schemat nieco podobnego układu stabilizatora napięcia żarzenia (i anodowego), który jednak nie zawiera źródła prądowego w części niskonapięciowej.

[tutaj schemat tego drugiego zasilacza]
Podoba mi się konfiguracja z podwajaczem dla uzyskania wyższego napięcia polaryzacji. Podobno miał być nawet na to patent PRL (coś w rodzaju ZOT-1 na sterydach), jednak nie wiem czy ostatecznie został przyznany, to jest na ile było to odkrywcze. Musiałbym pogrzebać w Radioelektronikach.

Nie podoba mi się końcówka ADJ wisząca wyłącznie na suwaku potencjometru. Już same "trzaski" przy regulacji mogą zapewnić niezapomniane atrakcje. Takie mam skrzywienie i zawsze wychodzi mi to na dobre.

Klasycznym przykładem zasilacza z jednym stabilizatorem "na wypasie" (albo i więcej niż jednym) i zestawu kolejnych, już "mniej na wypasie" ale polaryzowanych z tego pierwszego jest oscyloskop OS150. Tam jeszcze istotna była zależność obecności napięć, tzn zanik tego istotniejszego powodował zanik pozostałych, a zanik mniej istotnego nie powodował zaniku tego istotniejszego.

Ja założyłem że taki stabilizator mógłby być praktyczniejszy gdyby jednak pozostać przy jednym napięciu - np przy zasilaniu z akumulatora, fabrycznego zasilacza wtyczkowego, czy zasilacza "kostki".
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 09:40
zjawisko pisze: pn, 3 listopada 2025, 07:57 A to nie szukaj, domyślam się który to był artykuł. Początek lat 2000. Jeśli myślimy o tym samym to wstęp dotyczył historii stabilizatorów LDO z przykładowymi schematami i przedstawiał "jak to się dawniej robiło". Po czym autor dodał żeby... nie zawracać sobie nimi głowy.
Źle się domyślasz... W artykule był tylko schemat nawet bez wartości elementów podany jako przykład. Nie było nic o drzewiej robieniu ani zawracaniu sobie głowy, no ale ok... :roll:
Najwidoczniej była to inna seria artykułów, okej. EdW miało to do siebie że cyklicznie powtarzano takie artykuły.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 09:40 Tranzystor jako wzmacniacz błędu pozwala na uzyskanie dużego napięcia bramka-źródło MOSFETa co było mi potrzebne do uzyskania jak najmniejszego drop-out razem ze stosunkowo niskim napięciem polaryzującym bazę uzyskanym z LM385-1.2. Mogłaby to być dioda LED, ale parametrów by to przecież nie poprawiło. Układ okazał się wystarczająco dobry, więc nie drążyłem dalej, tylko zająłem się innymi sprawami. Good enough is good enough, tak mi podpowiada mój pragmatyzm, który towarzyszy mi już od dobrych kilku lat i którego się nie wstydzę, bo może przez niego żaden z projektów moich i zespołów które prowadziłem nie był zrobiony idealnie, ale za to każdy był zrobiony...
Ja doskonale rozumiem do czego jest tam ten tranzystor. Dioda LED by niczego nie poprawiła, wręcz pogorszyła stabilność od wahań napięcia wejściowego. Ale... nie kłułaby po oczach niewykorzystanym wzmacniaczem błędu.

Ja mam na myśli coś takiego jak na rysunku poniżej. Oczywiście można się dalej bawić w jakieś źródło prądowe w polaryzacji 385, spróbować spolaryzować go z wyjścia, ale tylko i wyłącznie o takiej zmianie (na czerwono) jest ta cała gadanina.

Kasują się niedoskonałości tranzystora, kasują się niedoskonałości diody Zenera, a znacznie stabilniejszy temperaturowo wzmacniacz w 385 jest wykorzystany. Można chuchać, dmuchać, tranzystor z diodą mogą sobie płynąć termicznie gdzie chcą, byle zmieściły się napięciowo. Przy czym zakładam, że zabawa tkwi w odpowiednim skompensowaniu częstotliwościowym całości żeby się nie wzbudzało; tranzystorze niekoniecznie już z grupy C i pomyśleniu nad wartościami rezystorów w kolektorze i emiterze.

Nie przypominam sobie w tej chwili (ani miesiąc temu) żebym znał układ taki jak 385 (431 nie mieści się napięciowo) ale stabilizujący napięcie względem anody. Nie było mi to nigdy potrzebne; pewnie są jakieś nowsze mutacje tych układów. Zaproponowałem najprostszą zmianę bez egzotycznych elementów, której jedynym grzechem jaki obecnie dostrzegam jest plus na masie...

...ale techniczna pokora każe mi zakładać że jest coś czego nie dostrzegam. I stąd również ta cała gadanina. Tylko z tych dwóch powodów. :lol:


hej, hoł, wiruje cały świat.png
Nie wiem ile już razy pisałem w tym i poprzednim wątku, że założenie było takie, żeby nie robić plusa na masie... No ale z minusem na masie też się da, na przykład tak jak poniżej. Należy tylko wspomnieć, że układ ten trapi przypadłość typowa dla wielu stabilizatorów LDO, a mianowicie jest nieco wybredny w kwestii pojemności i ESR kondensatorów wyjściowych... Tak czy owak nadal nie wstydzę się tego, że zatrzymałem się wtedy na etapie układu kłującego w oczy niewykorzystanym wzmacniaczem błędu :twisted:
Screenshot from 2025-11-03 21-56-26.png
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1085
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: stabilizatory LDO

Post autor: zjawisko »

Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 22:03
zjawisko pisze: pn, 3 listopada 2025, 20:14 Wreszcie siadłem na spokojnie i mogę nabazgrać szkic.
Romekd pisze: pn, 3 listopada 2025, 08:47 Czołem.
Koledzy, bardzo się cieszę, że wracają na tapet stare tematy, a dyskusja staje się zażarta, ale powstrzymajcie emocje. To nie konkurs na najlepszy ze wszystkich stabilizator LDO, a piękne hobby, gdzie można bawić się tworzeniem rozmaitych układów dla przyjemności i zabawy oraz dzielić się swoimi rozwiązaniami i przemyśleniami :D
Zażarta? W żyyyciu. Głośno myślałem i zapytałem jaki był sens przewodni takiego sposobu zamknięcia pętli stabilizacji. Nie doczepiłem się for fun, jak to powszechnie się praktykuje - powołując na dobre praktyki inżynierskie, ani też żeby udowodnić kto jest fajniejszy. I nawet przez myśl mi to nie przeszło. For fun są ciekawsze rzeczy, fajny nie muszę być, a inżynierem nie jestem. Jedynie zaintrygowało mnie dlaczego tak, a nie z wykorzystaniem całego 385. Spodziewałem się jakiś poważniejszych problemów z domknięciem pętli niż cyt. "bo chciałem i mogłem".
Myślę, że stali bywalcy forum wiedzą, że tym, który lubi się powoływać na dobre praktyki inżynierskie jestem ja. Skoro chcesz mi dokopać, to czemu nie zrobisz tego otwarcie? Naprawdę uważasz, że poświęcam swój wolny czas (o pieniądzach nie wspomnę) na administrowanie i udzielanie się na forum po to, żeby móc się dowalać dla zabawy albo udowadniać anonom z internetów, że jestem fajniejszy? :roll:
Nie miałem Ciebie na myśli. Zupełnie niepotrzebnie się uruchamiasz. To że raz powołałem się na "TJ mode" to nie znaczy że jestem jego klonem (w dowolny sposób). Na dobre praktyki inżynierskie powoływali się znacznie częściej (teraz domyślam się że jest tu jakaś niesmerfna historia) ci, którzy mieli problem z dobrymi praktykami współżycia międzyużytkownikowego i tylko stąd użycie tego sformułowania.

Bierzesz to wszystko do siebie, doszukujesz się któregoś dna, a ja tymczasem myślę tu tylko o stabilizatorze. Zwykła dyskusja o stabilizatorze. Tylko. Bez podtekstów. Piszę jako użytkownik forum dyskusyjnego do użytkownika forum dyskusyjnego. A tymczasem rozpętuje się z tego jakaś kosmiczna afera.

Zrobiłeś mi coś? Dlaczego miałbym Ci dokopywać? Bywam złośliwy, ale już kilka razy powtórzyłem że zaintrygowała w tym układzie mnie jedna, jedyna rzecz.

Jak wyleciał Tomek i Jakub to mnie chwilowo na forum nie było. Nie znam szczegółów, nie wgłębiałem się w ich wszystkie wyskoki, nie było mnie przy tym i nie mam z tym nic wspólnego.
Cóż to za robot piękny i młody,
i cóż to za robotniczka,
ona mu z dzbana daje pentody,
on jej - wtyczki z koszyczka.
S. Lem
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2773
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Einherjer »

:arrow: zjawisko, proszę Cię. Nic personalnego?
Bo zakładam że tak prostego układu nie da się aż tak zepsuć.
Kto aż tak zepsuł ten prosty układ? Sam się zepsuł, czy może zepsuł go jego projektant czyli ja?
Gorzej już natomiast wygląda wypuszczenie tego układu jako "do powielenia". Załóżmy sobie taką teoretyczną sytuację:
Ktoś się chwali jaki to super układ zbudował. A skąd projekt? - ktoś zapyta. Z forumów internetownych Trioda - po czym radośnie doda - Admin pokazał!
Kto wypuścił ten układ do powielania? Sam się wypuścił czy może ja go wypuściłem? Adminem Triody jest stabilizator czy ja? Swoją drogą w pierwszym poście autor wątku zapytał o prosty stabilizator LDO do eksperymentów, no i dostał prosty stabilizator LDO do eksperymentów.
O radosnym sugerowaniu, że na pewno to rozwiązanie układowe zaczerpnąłem z artykułu, w którym było ono określone jak stare i nie warte powielania nie wspomnę...
Nie ważne ile razy napiszesz, że chodziło Ci tylko o stabilizator, jest to nadal warte tyle samo co powiedzenie komuś "ja przecież tylko żartowałem" po sprzedaniu mu obraźliwego dowcipu... Nie wspominając już o tym, że z tylu różnych sposobów, na które można było zacząć dyskusję faktycznie tylko nad stabilizatorem, Ty musiałeś wybrać akurat takie.
Swoją drogą nie pamiętam, kiedy ostatnio komuś na forum udało się mnie "uruchomić", pogratulować talentu.
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1085
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: stabilizatory LDO

Post autor: zjawisko »

Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14 :arrow: zjawisko, proszę Cię. Nic personalnego?
Nic. Bronisz tego układu jak czegoś najcenniejszego. I od razu przyjąłeś że robię atak na Ciebie. Ja bym w tej sytuacji od razu odpowiedział:

Nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, ale działa. Chciałem bez plusa na masie, chciałem z tranzystorem typu P, jest LDO, nie wzbudza się, a stabilność temperaturowa i dokładne nastawienie napięcia wyjściowego były mniej istotne. 385 sobie wziąłem bo miałem.

Tyle. Pytający usatysfakcjonowany, koniec tematu.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14
Bo zakładam że tak prostego układu nie da się aż tak zepsuć.
Kto aż tak zepsuł ten prosty układ? Sam się zepsuł, czy może zepsuł go jego projektant czyli ja?
Gorzej już natomiast wygląda wypuszczenie tego układu jako "do powielenia". Załóżmy sobie taką teoretyczną sytuację:
Ktoś się chwali jaki to super układ zbudował. A skąd projekt? - ktoś zapyta. Z forumów internetownych Trioda - po czym radośnie doda - Admin pokazał!
Kto wypuścił ten układ do powielania? Sam się wypuścił czy może ja go wypuściłem? Adminem Triody jest stabilizator czy ja? Swoją drogą w pierwszym poście autor wątku zapytał o prosty stabilizator LDO do eksperymentów, no i dostał prosty stabilizator LDO do eksperymentów.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14 Nie wspominając już o tym, że z tylu różnych sposobów, na które można było zacząć dyskusję faktycznie tylko nad stabilizatorem, Ty musiałeś wybrać akurat takie.
Jest źródło napięcia odniesienia z nieużytym wzmacniaczem, obydwa o niskim współczynniku termicznym? Jest. Jest w pętli tranzystor o niezerowym współczynniku termicznym? Jest. Jest w pętli dioda o niezerowym współczynniku termicznym? Jest.

Sporo ludzi tu ma swoje odchyły, jakby nie patrzeć samo interesowanie się retro techniką już jest samo w sobie odchyłem. Najwidoczniej jednym z moich odchyłów jest to, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi i czasem zwykłe zapytanie wychodzi jak zaczepka.

Zauważ że praktycznie zawsze kiedy podam niewłaściwą informację to najszybciej jak się da ją prostuję i przepraszam za wprowadzenie w błąd; uważam to za swój obowiązek. To ja napisałem, to ja podałem, to ja nie sprawdziłem, to ja się pomyliłem i puściłem info w świat. Nie samo się. Jeśli samo się - to jest to zawsze ironia.

Toteż jeśli już pokażę coś i po jakimś czasie ktoś zapyta dlaczego tak a nie inaczej, to wyjaśniam. A bo chciałem żeby było tylko na tranzystorach germanowych, a bo nie miałem pomysłu jak to ugryźć, a bo jak zrobiłem tak jak mówisz to się wzbudzało, a bo kilka lat temu nie wiedziałem tego co wiem teraz, teraz bym to inaczej zrobił.

Jest jakiś konkretny powód dla którego zrobiłem to w taki sposób, najlepszy jaki znałem, nawet kosztem dziwnej komplikacji układowej którą jestem w stanie objaśnić. Inaczej bym nie pokazywał tego innym. Ja to traktuję jako skromność i pokorę, nie niską samoocenę (tak serio). Codziennie dowiaduję się czegoś nowego, czy to z forum, czy z gazetki pana Góreckiego, czy z pozornie głupiego mema. Wiem że wszystko co zrobię na pewno da się to zrobić lepiej i jeśli już coś pokazuję to bez problemu mogę o tym rozmawiać. A niech się czepiają... a nuż dowiem się czegoś nowego?
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14O radosnym sugerowaniu, że na pewno to rozwiązanie układowe zaczerpnąłem z artykułu, w którym było ono określone jak stare i nie warte powielania nie wspomnę...
Tak napisał pan Górecki. Nie zgadzałem się z tym wtedy i nie zgadzam nadal. Był zbliżony stabilizator z tranzystorem PNP. To też dokopanie? :? Nie miałem z tego najmniejszej radości. A nawet gdybym miał, to Ty tak serio?

Osobiście bardzo lubię "przestarzałe", tranzystorowe stabilizatory. Najlepiej obwieszone źródłami prądowymi i ze wzmacniaczami różnicowymi, żeby jak najwięcej się pokompensowało. Tak, siedzę i macam diody, która mniej odpłynie (też serio).
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14Nie ważne ile razy napiszesz, że chodziło Ci tylko o stabilizator, jest to nadal warte tyle samo co powiedzenie komuś "ja przecież tylko żartowałem" po sprzedaniu mu obraźliwego dowcipu...
Nie jestem z tych co jak pójdzie coś nie tak to mówię że "tylko żartowałem". Wyjaśniam zgrzyt i dążę do pojednania. Niekoniecznie mi to wychodzi, ale wyjaśniam.
Nie ma takiego dowcipu który byłby w stanie mnie obrazić (ponownie serio). Zupełnie inaczej na to patrzę. Mogę zaripostować i zgasić jak peta w kałuży, ale to tylko po to żeby owy ktoś się nadmiernie nie rozochocił. Ale obrazić? Życzę powodzenia.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14 Swoją drogą nie pamiętam, kiedy ostatnio komuś na forum udało się mnie "uruchomić", pogratulować talentu.
Nie taka była moja intencja. Wyjaśnienia jw.

Gdybym miał jakiś problem to piszę wprost: ej, gościu, nie podoba mi się że zrobiłeś mi to i to i to. Żądam satysfakcji.

Teraz w każdym jednym poście który napiszę będziesz doszukiwał się ukrytej aluzji? Ja już zacząłem się na tym łapać że sprawdzam czy nie napisałem czegoś co mogłoby być tak odebrane.
Ostatnio zmieniony wt, 4 listopada 2025, 00:33 przez zjawisko, łącznie zmieniany 1 raz.
Cóż to za robot piękny i młody,
i cóż to za robotniczka,
ona mu z dzbana daje pentody,
on jej - wtyczki z koszyczka.
S. Lem
Wiech
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1056
Rejestracja: ndz, 14 maja 2017, 20:24

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Wiech »

Witam
Ja robię najprostsze co może być- biorę stabilizator 7805, najlepiej do 3A, "podpieram" go na 2 diodach krzemowych np 1N4001, oczywiście do tego prostownik wg potrzeb i jakieś filtry i to wszystko.
Na wyjściu ok 6,3-6,5V zależnie jak dobierzemy diody
Wygląda to mniej więcej na na obrazku poniżej
prostownik.jpg
Z tego można bez problemu pociągnąć do 2,5A.

Pozdrawiam
Wiesław
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1085
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: stabilizatory LDO

Post autor: zjawisko »

Jako że mój post powyżej jest oznaczony jako edytowany, to cała zmiana wygląda tak:

"A niech się czepiają... [i tu dodałem] a nuż dowiem się czegoś nowego?"
Cóż to za robot piękny i młody,
i cóż to za robotniczka,
ona mu z dzbana daje pentody,
on jej - wtyczki z koszyczka.
S. Lem
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2773
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: stabilizatory LDO

Post autor: Einherjer »

:arrow: zjawisko, jeszcze jeden, ostatni, raz, krótko. Jeśli nie dostrzegasz różnicy pomiędzy: "A czemu by nie poprawić wad tego układu używając LM385 jako wzmacniacza błędu?" a "Mam nadzieję, że masz naprawdę dobry powód, żeby nie używać tego LM385 jako wzmacniacza błędu, bo jak nie masz to udało Ci się aż tak zepsuć tak prosty układ i powinno Ci być głupio to ludziom pokazywać" i nie rozumiesz czemu ktoś po drugiej stronie mógł nerwowo zareagować na takie postawienie sprawy, to nie mam dla Ciebie zupełnie niczego.
No dobrze, może jednak mam. Też kiedyś miałem takie wyobrażenie o sobie, że nie da się mnie obrazić, ale nie martw się. Znajdzie się w końcu ktoś, kto Ci tak dokopie, że Ci pójdzie w pięty tak, że aż się sam zdziwisz jak bardzo...