Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14

zjawisko, proszę Cię. Nic personalnego?
Nic. Bronisz tego układu jak czegoś najcenniejszego. I od razu przyjąłeś że robię atak na Ciebie. Ja bym w tej sytuacji od razu odpowiedział:
Nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, ale działa. Chciałem bez plusa na masie, chciałem z tranzystorem typu P, jest LDO, nie wzbudza się, a stabilność temperaturowa i dokładne nastawienie napięcia wyjściowego były mniej istotne. 385 sobie wziąłem bo miałem.
Tyle. Pytający usatysfakcjonowany, koniec tematu.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14
Bo zakładam że tak prostego układu nie da się aż tak zepsuć.
Kto aż tak zepsuł ten prosty układ? Sam się zepsuł, czy może zepsuł go jego projektant czyli ja?
Gorzej już natomiast wygląda wypuszczenie tego układu jako "do powielenia". Załóżmy sobie taką teoretyczną sytuację:
Ktoś się chwali jaki to super układ zbudował. A skąd projekt? - ktoś zapyta. Z forumów internetownych Trioda - po czym radośnie doda - Admin pokazał!
Kto wypuścił ten układ do powielania? Sam się wypuścił czy może ja go wypuściłem? Adminem Triody jest stabilizator czy ja? Swoją drogą w pierwszym poście autor wątku zapytał o prosty stabilizator LDO do eksperymentów, no i dostał prosty stabilizator LDO
do eksperymentów.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14
Nie wspominając już o tym, że z tylu różnych sposobów, na które można było zacząć dyskusję faktycznie tylko nad stabilizatorem, Ty musiałeś wybrać akurat takie.
Jest źródło napięcia odniesienia z nieużytym wzmacniaczem, obydwa o niskim współczynniku termicznym? Jest. Jest w pętli tranzystor o niezerowym współczynniku termicznym? Jest. Jest w pętli dioda o niezerowym współczynniku termicznym? Jest.
Sporo ludzi tu ma swoje odchyły, jakby nie patrzeć samo interesowanie się retro techniką już jest samo w sobie odchyłem. Najwidoczniej jednym z moich odchyłów jest to, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi i czasem zwykłe zapytanie wychodzi jak zaczepka.
Zauważ że praktycznie zawsze kiedy podam niewłaściwą informację to najszybciej jak się da ją prostuję i przepraszam za wprowadzenie w błąd; uważam to za swój obowiązek. To ja napisałem, to ja podałem, to ja nie sprawdziłem, to ja się pomyliłem i puściłem info w świat. Nie samo się. Jeśli samo się - to jest to zawsze ironia.
Toteż jeśli już pokażę coś i po jakimś czasie ktoś zapyta dlaczego tak a nie inaczej, to wyjaśniam. A bo chciałem żeby było tylko na tranzystorach germanowych, a bo nie miałem pomysłu jak to ugryźć, a bo jak zrobiłem tak jak mówisz to się wzbudzało, a bo kilka lat temu nie wiedziałem tego co wiem teraz, teraz bym to inaczej zrobił.
Jest jakiś konkretny powód dla którego zrobiłem to w taki sposób, najlepszy jaki znałem, nawet kosztem dziwnej komplikacji układowej którą jestem w stanie objaśnić. Inaczej bym nie pokazywał tego innym. Ja to traktuję jako skromność i pokorę, nie niską samoocenę (tak serio). Codziennie dowiaduję się czegoś nowego, czy to z forum, czy z gazetki pana Góreckiego, czy z pozornie głupiego mema. Wiem że wszystko co zrobię na pewno da się to zrobić lepiej i jeśli już coś pokazuję to bez problemu mogę o tym rozmawiać. A niech się czepiają... a nuż dowiem się czegoś nowego?
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14O radosnym sugerowaniu, że na pewno to rozwiązanie układowe zaczerpnąłem z artykułu, w którym było ono określone jak stare i nie warte powielania nie wspomnę...
Tak napisał pan Górecki. Nie zgadzałem się z tym wtedy i nie zgadzam nadal. Był zbliżony stabilizator z tranzystorem PNP. To też dokopanie?

Nie miałem z tego najmniejszej radości. A nawet gdybym miał, to Ty tak serio?
Osobiście bardzo lubię "przestarzałe", tranzystorowe stabilizatory. Najlepiej obwieszone źródłami prądowymi i ze wzmacniaczami różnicowymi, żeby jak najwięcej się pokompensowało. Tak, siedzę i macam diody, która mniej odpłynie (też serio).
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14Nie ważne ile razy napiszesz, że chodziło Ci tylko o stabilizator, jest to nadal warte tyle samo co powiedzenie komuś "ja przecież tylko żartowałem" po sprzedaniu mu obraźliwego dowcipu...
Nie jestem z tych co jak pójdzie coś nie tak to mówię że "tylko żartowałem". Wyjaśniam zgrzyt i dążę do pojednania. Niekoniecznie mi to wychodzi, ale wyjaśniam.
Nie ma takiego dowcipu który byłby w stanie mnie obrazić (ponownie serio). Zupełnie inaczej na to patrzę. Mogę zaripostować i zgasić jak peta w kałuży, ale to tylko po to żeby owy ktoś się nadmiernie nie rozochocił. Ale obrazić? Życzę powodzenia.
Einherjer pisze: pn, 3 listopada 2025, 23:14
Swoją drogą nie pamiętam, kiedy ostatnio komuś na forum udało się mnie "uruchomić", pogratulować talentu.
Nie taka była moja intencja. Wyjaśnienia jw.
Gdybym miał jakiś problem to piszę wprost: ej, gościu, nie podoba mi się że zrobiłeś mi to i to i to. Żądam satysfakcji.
Teraz w każdym jednym poście który napiszę będziesz doszukiwał się ukrytej aluzji? Ja już zacząłem się na tym łapać że sprawdzam czy nie napisałem czegoś co mogłoby być tak odebrane.