Krzysztof_M pisze: ↑ndz, 23 lutego 2025, 11:39Nawet hybrydowy prostownik miałby więcej sensu.
Wydaje mi się, że trudno było znaleźć duodiodę, której czas nagrzewania byłby wystarczająco długi, więc zastosowano diodę pojedynczą i dlatego taki układ.
Większość popularnych lamp prostowniczych ma albo żarzenie bezpośrednie, czyli bardzo szybkie, albo pośrednie, które jednak nagrzewa się szybciej, niż duże lampy mocy.
Tak na marginesie, mam wrażenie, że to rozwiązanie i tak nie jest w pełni odporne na wszystkie sytuacje, bo gdyby wyjąć ze wzmacniacza lampy obciążające zasilacz, a zostawić diodę, albo gdyby lampy były bardzo mocno zużyte/uszkodzone, to kondensatory mogą się przeciążyć. Wiem, że to mało prawdopodobny scenariusz, ale wciąż nie wykluczony...
Swoją drogą, nie widzę w tym wzmacniaczu żadnego bezpiecznika, oprócz głównego na pierwotnej stronie transformatora zasilającego. Ale z drugiej strony punkty pracy są bardzo "delikatne", żaden z parametrów nawet nie zbliża się do katalogowego maksimum, więc lampy w takim układzie powinny żyć bardzo długo.