Marek7HBV pisze: ↑czw, 20 stycznia 2022, 13:24
Nie każdy ma to szczęście by mieszkać w bloku i słuchać muzyki w pokoju o kilkunastu metrach kwadratowych {max}.
No niechże by to było i w pokoju o powierzchni 50mkw (pokoju, nie całego mieszkania, takim aby fortepian w rogu się zmieścił). 40W to byłoby w tych warunkach mało?
I fakt, że do słuchania ,,muzyka-fakty,, lub pod kotleta wystarczy parę watów
.
Pod kotleta to by się akurat przydało raczej więcej niż mniej, aby tłuczek nie zagłuszał perkusji

Miałem jednak na myśli głównie słuchanie w fotelu, pod gazetkę, papieroska, pifko czy kto co tam lubi
Przypomina mi się próba wzmacniacza WS 503 z dedykowanymi do niego kolumnami {to z czasów dwuenków

} w pokoju odsłuchowym kolegi muzyka {w tym pokoju, w rogu, stał fortepian}. Z wiadomych względów próba skończyła się zwrotem wzmacniacza do sklepu z reklamacją gwarancyjną
Te "wiadome względy" to niechybnie wiadoma jakość wytworów
Polskiej Bezmyślności Technicznej 
Czy te
ciołki zastanowiły się chociaż jaki skutek powoduje wtrynienie w układ bootstrapu diody BYP401 (D103 na schemacie
https://www.kursyelektroniki.pl/post/na ... cza-unitra )? Po kiego gmerali w czymś co od lat funkcjonowało znakomicie bez tej diody?

Takie rzeczy byłyby do przyjęcia gdyby wzmacniacz miał pracować przy ustalonej amplitudzie sygnału (np. jako stopień wyjściowy laboratoryjnego sinusoidalnego generatora mocy). Za to pożałowali marnej
becetki w układzie stabilizacji prądu spoczynkowego, pakując na jej miejsce
bapkę (D104). To już wzmacniacz z MT był lepszy schematowo. bo i
becetkę miał, i niepotrzebnej diody nie zawierał.