Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Problematyka audiofilska oraz zagadnienia dotyczące NIELAMPOWEGO sprzętu audio.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2534
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Einherjer »

Thereminator pisze: ndz, 16 stycznia 2022, 23:30
Szrot majster pisze: ndz, 16 stycznia 2022, 21:50 Tranzystory mocy wskazywałyby na pochodzenie od wzmacniaczy estradowych HOLTON.
Ale nie wskazują.
Dokładnie. Dokładny schemat tego wzmacniacza nie jest dostępny, ale mniej więcej wiadomo co tam jest i nie ma to nic wspólnego z Holtonem. Zresztą jak się popatrzy na dorobek zawodowy Nelsona Passa i jego wypowiedzi w różnych miejscach to można się łatwo zorientować, że stać go na więcej niż klonowanie Holtona...
marma2
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 148
Rejestracja: śr, 9 grudnia 2015, 19:10

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: marma2 »

Zrobiłem dwa wzmacniacze wg N.Passa tj. First Watt M2 I F7. Oba grały fantastycznie, oczywiście moc ograniczona do 2 x 20W/8ohm przy poborze mocy z sieci rzędu 160VA a więc dość sporo w stosunku do mocy wyjściowej. Do długiego słuchania raczej nieekonomiczne zważywszy na ciągłe podwyżki cen energii. Niestety klasa A nie na dzisiejsze czasy. F7 leży i obrasta kurzem.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6895
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Romekd »

Czołem.
Przepraszam, że odpowiadam z takim opóźnieniem, ale tak to już jest jak problemów jest cała masa, a ponadto w firmie nawał pracy i stare zaległości... :oops: Tytułowy wzmacniacz jest konstrukcją niezwykłą. Analizując jego budowę doszedłem do wniosku, że wszystkie użyte w nim podzespoły zostały dobrane w sposób bardzo dobrze przemyślany. Już sam ogromny transformator sieciowy robi wrażenie, gdyż przy stosunkowo dużych wymiarach (ok. 80 mm wysokości i 170 mm średnicy) pracuje bezgłośnie i pozostaje chłodny przy normalnej pracy urządzenia. Nie wprowadza drgań i nie słychać go również podczas włączania wzmacniacza, choć większość transformatorów toroidalnych w takich warunkach potrafi wydać głośniejsze warknięcie. W trybie czuwania cały czas jest załączony, przy czym pobór mocy pobieranej z sieci waha się wówczas w okolicach 3 W. Po przełączeniu wzmacniacza z trybu czuwania do trybu "praca" początkowo wartość prądu pobieranego wynosi 0,57 A przy napięciu 230 V, by po około minucie wzrosnąć do ok. 0,65 A i dalej wzrastać aż do ustabilizowania się warunków temperaturowych, co trwa około godziny. Po godzinie boczne radiatory wzmacniacza osiągają temperaturę ok. 50°C (ta zależna jest w pewnym stopniu od wartości napięcia zasilającego wzmacniacz), a pobór prądu z sieci elektrycznej ustala się na ok. 0,75 A. Po otwarciu górnego dekla z grubego aluminium prąd pobierany z sieci potrafi wzrosnąć do ok. 0,9 A, gdyż górny dekiel pośredniczy w przekazywaniu temperatury między radiatorami i czujnikami temperatury (tą rolę pełnią cztery mosfety, zamknięte w obudowach podobnych do DIP4), które odpowiednio kompensują wartości prądów spoczynkowych czterech stopni wyjściowych mocy, gdyż końcówki w tym urządzeniu pracują w konfiguracji mostkowej (bridge). W stopniach mocy pracuje w sumie 40 tranzystorów typu MOSFET (IRFP240 i IRFP9240).
Olkus pisze: wt, 11 stycznia 2022, 11:30 Wykonanie na najwyższym poziomie, elementy także wysokiej jakości (kondensatory BC, rezystor Panasonica itd.), ale strasznie wielki i ciężki ten wzmacniacz, współczuję noszenia.

Przy tej ilości tranzystorów, pojemności kondensatorów i wielkości trafa sądziłem, że moc wzmacniacza to będzie co najmniej 2x400W, a tu tylko marne 2x150W, przecież do osiągnięcia takiej mocy nie trzeba ani tylu tranzystorów ani takiego wielkiego trafa, toż to marnotrastwo elementów :roll:
Wzmacniacz wielkością oraz uchwytami do przenoszenia przypomina sprzęt estradowy a nie audiofilski :lol:
Wzmacniacz ma duży zapas wydajności prądowej, przez co może bez najmniejszego trudu sterować tzw. "trudnym obciążeniem" nawet nietypowych kolumn głośnikowych. Trudne do wysterowania obciążenie mogą stanowić zestawy głośnikowe, w których wartość modułu impedancji potrafi schodzić nawet poniżej 2 Ω, przy znamionowej impedancji 8 Ω i w których kąt przesunięcia fazowego między wartościami prądu i napięcia może osiągać kilkadziesiąt stopni. Trudnymi obciążeniami mogą być również kolumny głośnikowe mające niską efektywność, np. głośniki planarne (izodynamiczne, ortodynamiczne; np. Magnepan). Maksymalna wartość prądu wyjściowego wzmacniacza Pass X150 może przekraczać ±20 Ap, przy maksymalnym prądzie dla obciążenia 8 Ω równym ±6,12 Ap (dla 150 W/8 Ω). Poniżej pierwsze z pomierzonych przeze mnie parametrów:
Pierwsze wyniki pomiarów_1.png
Zaskakująco nisko wypadła wartość oporności wyjściowej na zaciskach głośnikowych dla częstotliwości 1 kHz i niższych, równa ok. 3 mΩ, której to oporności odpowiada współczynnik tłumienia (damping factor) na poziomie prawie 2400 dla obciążenia 8 Ω.
Współczynnik tłumienia ponad 10 jest zdaniem niektórych elektroników bez znaczenia na pracę zestawów głośnikowych, choć inni uważają go za bardzo istotny parametr :wink:

https://www.youtube.com/watch?v=lx7IdKtnawc

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
MarianBaczynski
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 158
Rejestracja: śr, 29 marca 2017, 22:53

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: MarianBaczynski »

Mierzyłeś DF wzmacniaczom lampowym?
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Tomek Janiszewski »

Długo nikt nie zabierał głosu, więc chyba pora na łyżkę dziegciu do beczki miodu, choć ewidentnie sztucznego. :oops:
Otóż rewelacyjna jakoby przeciążalność prądowa wzmacniacza w klasie A (rozumiana jako zdolność dostarczania do obciążenia prądu wielokrotnie przekraczającego prąd w znamionowych warunkach wysterowania i obciążenia zdaje się na plaster. Co z tego że prąd w jednej gałęzi bezproblemowo wzrośnie do wartości takiej jakiej trzeba dostarczyć do obciążenia, skoro tymczasem w drugiej dawno zdążył już spaść do zera? Co prawda wzmacniacz w takich warunkach może nadal działać, ale już nie w klasie A. Więc po co było żreć tę żabę z blisko kilowatowym transformatorem sieciowym, potężnymi radiatorami czy kilkudziesięcioma MOSFETami, wreszcie ze stabilizacją prądu spoczynkowego na założonym poziomie, której skuteczność okazała się wysoce problematyczna? Jeżeli już uprzeć się na wzmacniacz klasy A - to wypadałoby wreszcie przyswoić sobie do świadomości, że taki wzmacniacz jak żaden inny dopomina się o poprawnie skonstruowane zespoły głośnikowe, tj takie których impedancja w żadnych warunkach nie spada poniżej znamionowej. W przeciwnym razie trzeba nie tylko zwiększyć przeciążalność dwu-, cztero, a może więcejkrotnie, w zależności od tego do jakiego ułamka wartości znamionowej spadnie impedancja obciążenia dla niektórych częstotliwości. W tym samym stosunku należałoby także zwiększyć prąd spoczynkowy, a tym samym moc transformatora sieciowego, i pobór mocy zasilającej, bez względu na wysterowanie, jak to we wzmacniaczach klasy A bywa. A te parę kilowatów mocy pobieranej z sieci to już byłoby cokolwiek absurdalnym.
Osobną jest rzeczą komu do słuchania w domu potrzebna jest moc wyjściowa wynosząca nawet "tylko" 150W , co w przypadku wzmacniacza klasy A i tak przekłada się na potężny zasilacz i radiatory. Jeszcze w pamiętnym artykule z "Młodego Technika" nr 6/78 zawierającym opis budowy wzmacniacza na dwuenkach w wykonaniu 40/60/120W mocy wyjściowej przestrzegano że natężenie dźwięku przy pełnej mocy wielokrotnie przekracza granicę bezpieczną dla słuchu. Nie należy zatem oczekiwać aby audiofil ustawiwszy sobie sprzęt w salonie używał mocy większej niż kilka-kilkanaście watów, wyjątkowo podczas towarzyskich potańcówek potrzebna może okazać się moc kilkudziesięciu watów, choć nadal grubo poniżej stu. No ale cóż, wzmacniacz o mocy poniżej 100W to dziś obciach nie sprzęt, tym bardziej że audiofilscy "znaffcy" głoszą jakoby tylko wzmacniacz o mocy kilkakrotnie większej od dopuszczalnej mocy kolumn będzie skutecznie sprawował nad nimi kontrolę, słabszy zaś ich nie uciągnie.
I tak to audiofilski interes się kręci, tym zaś którzy z tego żyją tezy takie jak powyższe bywają bardzo nie na rękę... :evil:
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6895
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Romekd »

Czołem.
Tomasz Gumny pisze: wt, 11 stycznia 2022, 11:39
Olkus pisze: wt, 11 stycznia 2022, 11:30Przy tej ilości tranzystorów, pojemności kondensatorów i wielkości trafa sądziłem, że moc wzmacniacza to będzie co najmniej 2x400W, a tu tylko marne 2x150W, przecież do osiągnięcia takiej mocy nie trzeba ani tylu tranzystorów ani takiego wielkiego trafa, toż to marnotrastwo elementów
Tam wszystko pracuje w klasie A.
Nie tak do końca wszystko w tym wzmacniaczu pracuje w klasie A. Owszem, różnicowe wzmacniacze napięciowe nigdy nie wychodzą z pracy klasie A, jednak co do stopni wyjściowych, to sytuacja wygląda nieco inaczej, gdyż te pracują w klasie A tylko do pewnej mocy wyjściowej, a powyżej pracują już w klasie AB. Wzmacniacz po włączeniu do sieci pobiera z niej nieco ponad 100 W, a energia ta tracona jest głownie w 40. tranzystorach wyjściowych czterech stopni mocy, tworzących dwa mostki H, po jednym na każdy kanał stereofoniczny. Jednocześnie przy pełnym wysterowaniu całkowita moc oddawana przez urządzenie może przekraczać 300 W, co jest wartością większą od tej traconej w warunkach "spoczynkowych". Gdyby stopnie wyjściowe miały pracować w klasie A w całym zakresie mocy wyjściowej (do 2 x 150 W), moc pobierana z sieci elektrycznej przy braku wysterowania urządzenia musiałaby być nieporównywalnie wyższa.

W urządzeniu znajdują się dwa podwójne zasilacze, z których jeden zasila napięciami symetrycznymi względem masy małe płytki wzmacniaczy napięciowych (prosty zasilacz z filtracją CRC, w skład którego wchodzą kondensatory 2200 μF/63 V i 470 μF/63 V oraz rezystor 47 Ω/3 W), a drugi stanowi zasilacz główny, który dostarcza napięć ±36 V dla czterech stopni wyjściowych. Po przełączeniu urządzenia z trybu "czuwanie" do trybu "praca", początkowo (tylko zaraz po włączeniu) pobór prądu z sieci wynosi 0,57 A dla 230 V, by po krótkiej chwili wzrosnąć do 0,65...0,68 A i powoli (w ciągu ok. jednej godziny) osiągnąć 0,75 A, która to wartość utrzymuje się już przez cały czas działania urządzenia przy niewielkim i średnim wysterowaniu. Oznacza to, że pobór mocy remontowanego przeze mnie wzmacniacza jest nawet niższy od podanych w instrukcji obsługi 200 W (zasilałem wzmacniacz napięciem 230 V, a w instrukcji podane zostało, że napięcie to może wynosić typowo 240 V). Przy napięciu zasilania stopni mocy zbliżonym do ±36 V (różnicowe 72 V) i poborze mocy przez końcówki w okolicach 150...200 W, prąd pobierany przez nie mógłby wynosić ok. 2,78 A, co oznacza że wartość prądu w przeliczeniu na każdy ze stopni może wynosić ok. 0,69 A co daje ok. 0,14 A na każdy tranzystor mocy wzmacniacza.

Wszystkie parametry w specyfikacji wzmacniacza zostały podane właśnie dla "temperaturowego stanu ustalonego", który osiągany jest w ciągu pierwszej godziny pracy urządzenia. Właściciel wzmacniacza wyznał mi, że w ogóle nie wyłączał go z trybu "praca", pozostawiając go uruchomionym i wygrzanym przez całe miesiące, a może i lata... W zasilaczu głównym użyto bardzo dobrych kondensatorów firmy BC Components, dobieranych prawdopodobnie na największą i jednakową pojemność przez selekcję z bardzo dużej ilości sztuk. Ich pojemność znamionowa powinna wynosić 31000 μF, z dopuszczalną tolerancją w granicach -10...+75%. Ta górna wartość jest szczególnie zaskakująca, gdyż świadczy, że rzeczywista pojemność kondensatora może wynosić nawet ponad 54000 μF (w sumie ponad 200000 μF na cały zasilacz). Kondensatory w posiadanym przeze mnie wzmacniaczu, po 25 latach eksploatacji mają bardzo zbliżone do siebie wartości pojemności, które przekraczają wartość określoną jako znamionowa, a ich ESR również mieści się w wartości podanej przez producenta dla nowego sprawnego kondensatora. Temperatura urządzenia podczas jego pracy jest dość wysoka, gdyż radiatory nagrzewają się do temperatury wyższej od temperatury otoczenia o jakieś 22 do 30°C. Reszta urządzenia, włącznie z przednim panelem również są dość ciepłe, co widać na zdjęciach poniżej.
1_lewy radiator.jpg
2_prawy radiator.jpg
3_górny dekiel.jpg
4_front.jpg
5_moduły wzmacniaczy napięciowych.jpg

Konstrukcja wzmacniacza może stanowić pewien kłopot podczas dokonywania regulacji prądów spoczynkowych oraz wyjściowych napięć wspólnych i różnicowych, gdyż gruba, aluminiowa górna pokrywa "przekazuje" informacje o temperaturze radiatorów i całego urządzenia na cztery tranzystory mosfet, pracujące jako elementy kompensujące termicznie wartość prądów spoczynkowych tranzystorów mocy. Nawet chwilowe jej uchylenie lub całkowite otwarcie powoduje rozjechanie się wartości napięć wspólnych i różnicowych na wyjściach głośnikowych. Tak więc do regulacji wzmacniacza przydałaby się druga oryginalna pokrywa z wywierconymi otworkami na śrubokręt, pozamykanymi plastykowymi koreczkami, które wyjmowałoby się kolejno tylko dla dokonywania odpowiednich regulacji, by nadmiernie nie naruszać "równowagi termicznej", panującej wewnątrz obudowy :wink:
Pomiary napięć DC.jpg
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Marek7HBV
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3924
Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Marek7HBV »

Tomek Janiszewski pisze: czw, 20 stycznia 2022, 09:00
Osobną jest rzeczą komu do słuchania w domu potrzebna jest moc wyjściowa wynosząca nawet "tylko" 150W , co w przypadku wzmacniacza klasy A i tak przekłada się na potężny zasilacz i radiatory. Jeszcze w pamiętnym artykule z "Młodego Technika" nr 6/78 zawierającym opis budowy wzmacniacza na dwuenkach w wykonaniu 40/60/120W mocy wyjściowej przestrzegano że natężenie dźwięku przy pełnej mocy wielokrotnie przekracza granicę bezpieczną dla słuchu.
Nie każdy ma to szczęście by mieszkać w bloku i słuchać muzyki w pokoju o kilkunastu metrach kwadratowych {max}. I fakt, że do słuchania ,,muzyka-fakty,, lub pod kotleta wystarczy parę watów :lol: . Przypomina mi się próba wzmacniacza WS 503 z dedykowanymi do niego kolumnami {to z czasów dwuenków :lol: } w pokoju odsłuchowym kolegi muzyka {w tym pokoju, w rogu, stał fortepian}. Z wiadomych względów próba skończyła się zwrotem wzmacniacza do sklepu z reklamacją gwarancyjną :lol: . Jednak jestem za 150 watami [w dowolnych warunkach}. :D
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Tomek Janiszewski »

Marek7HBV pisze: czw, 20 stycznia 2022, 13:24 Nie każdy ma to szczęście by mieszkać w bloku i słuchać muzyki w pokoju o kilkunastu metrach kwadratowych {max}.
No niechże by to było i w pokoju o powierzchni 50mkw (pokoju, nie całego mieszkania, takim aby fortepian w rogu się zmieścił). 40W to byłoby w tych warunkach mało?
I fakt, że do słuchania ,,muzyka-fakty,, lub pod kotleta wystarczy parę watów :lol:
.
Pod kotleta to by się akurat przydało raczej więcej niż mniej, aby tłuczek nie zagłuszał perkusji :lol: Miałem jednak na myśli głównie słuchanie w fotelu, pod gazetkę, papieroska, pifko czy kto co tam lubi :wink:
Przypomina mi się próba wzmacniacza WS 503 z dedykowanymi do niego kolumnami {to z czasów dwuenków :lol: } w pokoju odsłuchowym kolegi muzyka {w tym pokoju, w rogu, stał fortepian}. Z wiadomych względów próba skończyła się zwrotem wzmacniacza do sklepu z reklamacją gwarancyjną :lol:
Te "wiadome względy" to niechybnie wiadoma jakość wytworów Polskiej Bezmyślności Technicznej :oops: Czy te ciołki zastanowiły się chociaż jaki skutek powoduje wtrynienie w układ bootstrapu diody BYP401 (D103 na schemacie https://www.kursyelektroniki.pl/post/na ... cza-unitra )? Po kiego gmerali w czymś co od lat funkcjonowało znakomicie bez tej diody? :evil: Takie rzeczy byłyby do przyjęcia gdyby wzmacniacz miał pracować przy ustalonej amplitudzie sygnału (np. jako stopień wyjściowy laboratoryjnego sinusoidalnego generatora mocy). Za to pożałowali marnej becetki w układzie stabilizacji prądu spoczynkowego, pakując na jej miejsce bapkę (D104). To już wzmacniacz z MT był lepszy schematowo. bo i becetkę miał, i niepotrzebnej diody nie zawierał.
elektryk j_k
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 127
Rejestracja: pt, 5 września 2008, 21:44
Lokalizacja: Damnica lub Gdańsk

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: elektryk j_k »

Tomek Janiszewski pisze: czw, 20 stycznia 2022, 16:30
Marek7HBV pisze: czw, 20 stycznia 2022, 13:24 Nie każdy ma to szczęście by mieszkać w bloku i słuchać muzyki w pokoju o kilkunastu metrach kwadratowych {max}.
No niechże by to było i w pokoju o powierzchni 50mkw (pokoju, nie całego mieszkania, takim aby fortepian w rogu się zmieścił). 40W to byłoby w tych warunkach mało?
To zależy czego słuchasz :wink:
Weźmy taki przykład: Pink Floyd - Wish You Were Here
Jeśli policzymy poziom średni nagrania, wychodzi coś w okolicach -19dBfs, jeśli chciałbyś to odtworzyć z mocą średnią 1W, to twój wzmacniacz musi w szczycie oddać około 80x większą moc.
Żeby przy poziomie średnim 1W przenieść całość bez obcinania szczytów musisz dysponować wzmacniaczem o mocy 80W :twisted:
wwh.jpg
Pozdrawiam,
elektryk jk
marma2
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 148
Rejestracja: śr, 9 grudnia 2015, 19:10

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: marma2 »

I z tego powodu lepiej mieć więcej mocy jak mniej. Clipping we wzmacniaczach lampowych (przeważnie niewielkiej mocy) nie jest tak odczuwalny i słyszalny jak w konstrukcjach tranzystorowych ale to nie znaczy, że odtwarzają one wierniej muzykę.
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2534
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Einherjer »

Tomek Janiszewski pisze: czw, 20 stycznia 2022, 09:00 Długo nikt nie zabierał głosu, więc chyba pora na łyżkę dziegciu do beczki miodu, choć ewidentnie sztucznego. :oops:
Otóż rewelacyjna jakoby przeciążalność prądowa wzmacniacza w klasie A (rozumiana jako zdolność dostarczania do obciążenia prądu wielokrotnie przekraczającego prąd w znamionowych warunkach wysterowania i obciążenia zdaje się na plaster. Co z tego że prąd w jednej gałęzi bezproblemowo wzrośnie do wartości takiej jakiej trzeba dostarczyć do obciążenia, skoro tymczasem w drugiej dawno zdążył już spaść do zera? Co prawda wzmacniacz w takich warunkach może nadal działać, ale już nie w klasie A. Więc po co było żreć tę żabę z blisko kilowatowym transformatorem sieciowym, potężnymi radiatorami czy kilkudziesięcioma MOSFETami, wreszcie ze stabilizacją prądu spoczynkowego na założonym poziomie, której skuteczność okazała się wysoce problematyczna? Jeżeli już uprzeć się na wzmacniacz klasy A - to wypadałoby wreszcie przyswoić sobie do świadomości, że taki wzmacniacz jak żaden inny dopomina się o poprawnie skonstruowane zespoły głośnikowe, tj takie których impedancja w żadnych warunkach nie spada poniżej znamionowej. W przeciwnym razie trzeba nie tylko zwiększyć przeciążalność dwu-, cztero, a może więcejkrotnie, w zależności od tego do jakiego ułamka wartości znamionowej spadnie impedancja obciążenia dla niektórych częstotliwości. W tym samym stosunku należałoby także zwiększyć prąd spoczynkowy, a tym samym moc transformatora sieciowego, i pobór mocy zasilającej, bez względu na wysterowanie, jak to we wzmacniaczach klasy A bywa. A te parę kilowatów mocy pobieranej z sieci to już byłoby cokolwiek absurdalnym.
Osobną jest rzeczą komu do słuchania w domu potrzebna jest moc wyjściowa wynosząca nawet "tylko" 150W , co w przypadku wzmacniacza klasy A i tak przekłada się na potężny zasilacz i radiatory. Jeszcze w pamiętnym artykule z "Młodego Technika" nr 6/78 zawierającym opis budowy wzmacniacza na dwuenkach w wykonaniu 40/60/120W mocy wyjściowej przestrzegano że natężenie dźwięku przy pełnej mocy wielokrotnie przekracza granicę bezpieczną dla słuchu. Nie należy zatem oczekiwać aby audiofil ustawiwszy sobie sprzęt w salonie używał mocy większej niż kilka-kilkanaście watów, wyjątkowo podczas towarzyskich potańcówek potrzebna może okazać się moc kilkudziesięciu watów, choć nadal grubo poniżej stu. No ale cóż, wzmacniacz o mocy poniżej 100W to dziś obciach nie sprzęt, tym bardziej że audiofilscy "znaffcy" głoszą jakoby tylko wzmacniacz o mocy kilkakrotnie większej od dopuszczalnej mocy kolumn będzie skutecznie sprawował nad nimi kontrolę, słabszy zaś ich nie uciągnie.
I tak to audiofilski interes się kręci, tym zaś którzy z tego żyją tezy takie jak powyższe bywają bardzo nie na rękę... :evil:
Wzmacniacz jest klasie AB tak już wspominano. Producent podaje 10 W w klasie A przy obciążeniu 8 Om. Jak obciążenie spadnie poniżej wartości znamionowej to ta moc się zmieni, ale przejście do klasy B będzie to miało miejsce tylko momentami, przez większość czasu przy "pokojowym" słuchaniu wzmacniacz pozostanie w klasie A. Spod ręki Nelsona Passa wyszły zarówno "maleństwa" o mocy 5 W, jak i "potwory" o mocy 1 kW. Nigdzie nie widziałem, żeby NP wmawiał komuś, że tylko te większe są w stanie sprawować kontrolę nad zestawami głośnikowymi. To trochę jak z samochodami. Po co komu 400 KM albo więcej do jeżdżenia po drogach publicznych? Jeśli mogę obejrzeć taki samochód to chętnie zaglądam pod maskę na silnik, którego moc jest przez właściciela samochodu wykorzystywana w małym procencie. Nie traktuję tego natomiast jako okazji do zżymania się jak to jego właściciel bezsensownie wydał pieniądze, zapewne otumaniony przez dilera samochodowego. Może właściciel tego X150 ma salon 100 m^2 i urządza w nim domówki, które słyszy cała okolica? :lol:
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6895
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Romekd »

Czołem.
Marek7HBV pisze: czw, 20 stycznia 2022, 13:24
Tomek Janiszewski pisze: czw, 20 stycznia 2022, 09:00
Osobną jest rzeczą komu do słuchania w domu potrzebna jest moc wyjściowa wynosząca nawet "tylko" 150W , co w przypadku wzmacniacza klasy A i tak przekłada się na potężny zasilacz i radiatory. Jeszcze w pamiętnym artykule z "Młodego Technika" nr 6/78 zawierającym opis budowy wzmacniacza na dwuenkach w wykonaniu 40/60/120W mocy wyjściowej przestrzegano że natężenie dźwięku przy pełnej mocy wielokrotnie przekracza granicę bezpieczną dla słuchu.
Nie każdy ma to szczęście by mieszkać w bloku i słuchać muzyki w pokoju o kilkunastu metrach kwadratowych {max}. I fakt, że do słuchania ,,muzyka-fakty,, lub pod kotleta wystarczy parę watów :lol: . Przypomina mi się próba wzmacniacza WS 503 z dedykowanymi do niego kolumnami {to z czasów dwuenków :lol: } w pokoju odsłuchowym kolegi muzyka {w tym pokoju, w rogu, stał fortepian}. Z wiadomych względów próba skończyła się zwrotem wzmacniacza do sklepu z reklamacją gwarancyjną :lol: . Jednak jestem za 150 watami [w dowolnych warunkach}. :D
Kolego Marku, w pełni zgadzam się z tym co napisałeś. Takim niezbędnym minimum do pokoju o powierzchni np. 36 m^2 i wysokości 3 m jest wzmacniacz o mocy 100 W (na kanał). Kiedyś pokazywałem jaki średni współczynnik szczytu mają typowe gatunki muzyki i mowa ludzka. Przy stuwatowym wzmacniaczu można słuchać muzyki ze średnią mocą skuteczna na poziomie ułamka wata lub kilku watów. Dlatego w monitorach studyjnych wielkości większego pudełka po butach, których słucham przy biurku, zastosowano wzmacniacze o łącznej mocy 200 W na kanał i nie odnoszę wrażenia, że ich moc jest przesadzona, a wręcz odwrotnie, uważam że jest prawidłowo dobrana do warunków odsłuchowych mojego pokoju (dla małego i średniego pola odsłuchowego), którego powierzchnia wynosi 25 m^2.

Pozdrawiam serdecznie
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6895
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Romekd »

elektryk j_k pisze: czw, 20 stycznia 2022, 17:18
Tomek Janiszewski pisze: czw, 20 stycznia 2022, 16:30
Marek7HBV pisze: czw, 20 stycznia 2022, 13:24 Nie każdy ma to szczęście by mieszkać w bloku i słuchać muzyki w pokoju o kilkunastu metrach kwadratowych {max}.
No niechże by to było i w pokoju o powierzchni 50mkw (pokoju, nie całego mieszkania, takim aby fortepian w rogu się zmieścił). 40W to byłoby w tych warunkach mało?
To zależy czego słuchasz :wink:
Weźmy taki przykład: Pink Floyd - Wish You Were Here
Jeśli policzymy poziom średni nagrania, wychodzi coś w okolicach -19dBfs, jeśli chciałbyś to odtworzyć z mocą średnią 1W, to twój wzmacniacz musi w szczycie oddać około 80x większą moc.
Żeby przy poziomie średnim 1W przenieść całość bez obcinania szczytów musisz dysponować wzmacniaczem o mocy 80W :twisted:

wwh.jpg
By to udowodnić nie trzeba nawet sięgać po konkretne utwory muzyczne. Prosty instrument, trąbka, może mieć współczynnik szczytu przekraczający -20 dB (przebieg sinusoidalny ma -3 dB w stosunku do prostokątnego, który ma 0 dB). Jeżeli na stuwatowym wzmacniaczu chcielibyśmy słuchać dobrze zarejestrowanego nagrania Hejnału Mariackiego z Krakowa, które zrealizowano dobrym sprzętem nagraniowym, bez stosowania kompresorów, limiterów, compandorów czy innych "spłaszczaczy" dynamiki, to bez przesterowania moglibyśmy odbierać ze wzmacniacza moc na poziomie niecałych dwóch watów (trąbka u wylotu może zapewnić dźwięk o natężeniu nawet 130 dB, a dla naszego słuchu ważna jest moc RMS i ta w przypadku nieprzesterowanego wzmacniacza o mocy 100 W wyniesie niecałe 2 W!).
Poniżej kilka linków dla osób początkujących i zainteresowanych tematem.

https://en.wikipedia.org/wiki/Crest_factor
https://hearinghealthmatters.org/hearth ... ring-aids/
https://sound.eti.pg.gda.pl/~greg/dsp/0 ... dmowa.html
https://www.izotope.com/en/learn/what-i ... actor.html
https://sound.eti.pg.gda.pl/student/akm ... naliza.pdf
http://dydaktyka.polsl.pl/ROZ5/tszulc/D ... dzenie.pdf
https://livesound.pl/tutoriale/4559-str ... tem-zrobic

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6895
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Romekd »

A wracając do meritum, czyli tytułowego wzmacniacza, zastanawiają mnie niektóre z podanych w instrukcji parametrów, które w wyniku przeprowadzonych pomiarów okazały się nico gorsze, np. pasmo przenoszenia, które wg specyfikacji powinno wynosić od DC (wzmacnianie składowej stałej, które w mojej ocenie byłoby dużym błędem) do 100 kHz ze spadkiem pod koniec równym 3 dB.
Obrazek

Okazało się, że naprawiany egzemplarz na szczęście nie przenosi składowej stałej sygnału źródła, a jego pasmo przenoszenia dla spadku 3 dB rozpoczynało się od częstotliwości ok. 0,13 Hz, za co odpowiadały kondensatory sprzęgające 100 μF/35 V (Panasonic FC-A) na wejściach wzmacniacza. Jeżeli jednak komuś zależałoby by urządzenie wzmacniało sygnały od 0 Hz mógł zamontować zwory na specjalnych wyprowadzeniach listw kołkowych (typu GOLD PIN - 2, zaznaczone na zdjęciu), gdyż producent przewidział i taką możliwość (zwierając kondensatory można je wyeliminować z toru sygnałowego, czego jednak nikomu nie polecam).
wejścia.jpg
Poniżej oscylogramy przebiegów wyjściowych wzmacniacza dla sygnału wejściowego odpowiadającego sygnałowi wyjściowemu 20 Vpp/1 kHz. Miałem zamieścić tylko te najważniejsze, ale nasz Administrator poprosił mnie bym zamieścił wszystkie, bo wątek cieszy się sporym zainteresowaniem i każdy wybierze te, które go zainteresują.
Tak wyglądał przebieg dla częstotliwości 0,1 Hz:
1_Pass_squ-100mHz.png

dla 1 Hz:
2_Pass_squ-1Hz.png

dla 10 Hz:
3_Pass_squ-10Hz.png

100 Hz
4_Pass_squ-100Hz.png

1 kHz:
5_Pass_squ-1kHz.png


10 kHz:
6_Pass_squ-10kHz.png

20 kHz:
7_Pass_squ-20kHz.png

50 kHz:
8_Pass_squ-50kHz.png

i 100 kHz:
9_Pass_squ-100kHz.png


Poniżej oscylogramy dla przebiegów sinusoidalnych,
dla 1 kHz:
10_Pass_sin-1kHz.png

dla 10 kHz:
11_Pass_sin-10kHz.png

dla 69,9 kHz (spadek wartości amplitudy o 3 dB)
12_Pass_sin-69,9kHz.png

i dla 100 kHz (spadek amplitudy o niecałe 5 dB):
13_Pass_sin-100kHz.png

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6895
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kultowy audiofilski wzmacniacz Pass Labs X150

Post autor: Romekd »

Nie potwierdziła się w pomiarach również szybkość narastania i opadania zboczy dla sygnałów prostokątnych o dużej amplitudzie (tu ponad 111 Vpp). Sprawdzałem dwoma przyrządami, które dają możliwość wyświetlenia czasów trwania zboczy narastających i opadających (od -90% do +90% i od +90% do -90% wartości szczytowej napięcia). W obu przypadkach otrzymałem zbliżone wyniki, przy czym szybkość narastania i opadania zboczy miała identyczną wartość. Poniżej oscylogramy:
REJ0003.PNG
REJ0004.PNG
REJ0005.PNG

Może producent stosował inną metodę pomiaru tego parametru, gdyż w instrukcji zamieścił wartość współczynnika SR równą 50 V/μs, a ja otrzymałem jedynie 22,9 V/μs (niższa wartość SR wydaje się zrozumiała, gdyż górna częstotliwość graniczna w pomiarach również okazała się niższa od deklarowanej przez producenta i nieco zależna od poziomu amplitudy).

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
ODPOWIEDZ