faktus pisze: ndz, 24 października 2021, 16:47
Witam.
Można zamiast lakieru izolacyjnego lub parafiny zastosować lakier bezbarwny nitro. Tako zabieg jednak musi być kilkukrotnie powtórzony, kolejna " kąpiel " dopiero po wyschnięciu poprzedniej warstwy. Jedna uwaga musi to być lakier acetonowy, a nie nowoczesny na bazie wody .
Co do impregnacji parafiną aby nie zniszczyć izolacji najlepiej robić to na łaźni wodnej wtedy temperatura na pewno nie przekroczy 100 stopni.
Pozdrawiam.
Lakier bezbarwny miałem zamiar zastosować, ale podobno może rozpuścić emalię drutów więc odpuściłem sobie. Ten lakier miał by nie jako izolacja a jako coś co sklei ewentualne luźne zwoje by nie buczały.
A mogę liczyć na rozwinięcie pomysłu z "łaźnią wodną"? O co tutaj chodzi?
Boguś pisze: ndz, 24 października 2021, 17:00
Dane techniczne transformatorów wzmacniacza W-100 mówią ze transformatory są zanurzone w lakierze elektroizolacyjnym a następnie suszone 2 godziny w temperaturze 100 stopni. Parafina zaś jest płynna w temp 60 stopni. Wiec nie ma żadnych przeciwwskazań do wykąpania w niej transformatora. Moja mama lecząc reumatyzm zanurzała ręce w rozgrzanej płynnej gorącej parafinie i robiły się na rękach "parafinowe rękawice". I jakos sie nie poparzyła to tym bardziej trafko przeżyje
Lakier taki chyba do najtańszych nie należy, a parafina jest tańsza. Nie mam też możliwości suszyć tego w temperaturze 100 stopni (no chyba że w piekarniku ale mama by mnie za to chyba zabiła ).
Następnym razem zanurzę trafo w roztopionym wosku, roztopioną parafinę częściowo rozprowadzałem po trafie rękami i też się nie poparzyłem.
Tak więc trafo rzeczywiście chyba przeżyje Jak widać moje obawy okazały się nie prawdziwe, cóż człowiek całe życie się uczy
możesz te smarki delikatnie rozgrzać opalarką lub hot airem o ile taki posiadasz ( tam jest regulowana temperatura) aby się wtopiły miedzy uzwojenie
A łaźnia wodna to topienie parafiny w gorącej ( wrzątku ) wodzie. Oczywiście jeden garnek z wodą a nim drugi z parafiną cos jak garnki do gotowania mleka ( jeden w drugim) mleka nie przypalisz
Hotairu nie mam, tylko opalarkę, która w roli hotairu spisuje się całkiem nieźle. Jeden problem- zaizolowałem już całe trafo taśmą kaptonową Tak więc z podgrzania nici
Tak sądziłem że o to chodzi z tą łaźnią wodną, znam określenie kąpiel wodna a o łaźni nie słyszałem.
Zamiast zwykłego dużego garnka można wykorzystać garnek z grzałką elektryczną. Dodam jeszcze że łaźnię wodną oczywiście można wykorzystać do innych celów związanych z elektroniką, ja stosuję ją do podgrzewania roztworu trawiącego przy procesie wykonywania płytek drukowanych.
AZ12 pisze: ndz, 24 października 2021, 18:04
Witam
Zamiast zwykłego dużego garnka można wykorzystać garnek z grzałką elektryczną. Dodam jeszcze że łaźnię wodną oczywiście można wykorzystać do innych celów związanych z elektroniką, ja stosuję ją do podgrzewania roztworu trawiącego przy procesie wykonywania płytek drukowanych.
Garnek z grzałką to dobry pomysł, tak jak wykorzystanie łaźni wodnej do podgrzewania płytek. Dziękuję za podsunięcie tego pomysłu.
Olkus pisze: ndz, 24 października 2021, 17:56
Hotairu nie mam, tylko opalarkę, która w roli hotairu spisuje się całkiem nieźle. Jeden problem- zaizolowałem już całe trafo taśmą kaptonową Tak więc z podgrzania nici
Drut masz na 200 stopni a kapton wytrzymuje ponad 300 więc skąd te obawy ?
Olkus pisze: ndz, 24 października 2021, 17:10
Lakier bezbarwny miałem zamiar zastosować, ale podobno może rozpuścić emalię drutów więc odpuściłem sobie. Ten lakier miał by nie jako izolacja a jako coś co sklei ewentualne luźne zwoje by nie buczały.
A mogę liczyć na rozwinięcie pomysłu z "łaźnią wodną"? O co tutaj chodzi?
Łaźnia wodna to takie poważne nazwanie ogrzewania za pośrednictwem nośnika pośredniego czyli wody często stosowana przy doświadczeniach na lekcji chemii. Czyli w naszym przypadku większy pojemnik np. garnek napełniony wodą w którym znajduje się mniejszy pojemnik np. puszka z parafiną do impregnacji. Cały dowcip polega na tym, aby mniejszy pojemnik był tak zamocowany w większym, aby nie stykał się z dnem, ani ściankami większego. Teraz ogrzewając pojemnik z wodą przekazujemy ciepło do parafiny. Ta osiąga w łaźni wodnej temperaturę otaczającej ją wody, czyli maksymalnie 100 stopni. Mamy więc pewność, że nie uszkodzimy izolacji.
Lakier bezbarwny nie rozpuści emalii z drutu nawojowego, a to dlatego że rozpuszczalnik w nim zawarty zdąży odparować zanim zdąży cokolwiek rozpuścić.
Pozdrawiam.
" Nigdy się nie tłumacz-przyjaciele tego nie potrzebują, a wrogowie i tak nie uwierzą i nigdy nie mów prawdy ludziom, którzy na nią nie zasługują "
Mark Twain
Olkus pisze: ndz, 24 października 2021, 17:56
Hotairu nie mam, tylko opalarkę, która w roli hotairu spisuje się całkiem nieźle. Jeden problem- zaizolowałem już całe trafo taśmą kaptonową Tak więc z podgrzania nici
Drut masz na 200 stopni a kapton wytrzymuje ponad 300 więc skąd te obawy ?
Czyli mogę to przygrzać opalarką by podtopić ten wosk? Dodam że trafo jest zalane woskiem od spodu od góry i na boku, tak więc trochę sporo tego a jak roztopię to to zrobić z nadmiarem? Opalarka ma minimalną temperaturę 300 stopni.
faktus pisze: ndz, 24 października 2021, 20:06
Witam.
Olkus pisze: ndz, 24 października 2021, 17:10
Lakier bezbarwny miałem zamiar zastosować, ale podobno może rozpuścić emalię drutów więc odpuściłem sobie. Ten lakier miał by nie jako izolacja a jako coś co sklei ewentualne luźne zwoje by nie buczały.
A mogę liczyć na rozwinięcie pomysłu z "łaźnią wodną"? O co tutaj chodzi?
Łaźnia wodna to takie poważne nazwanie ogrzewania za pośrednictwem nośnika pośredniego czyli wody często stosowana przy doświadczeniach na lekcji chemii. Czyli w naszym przypadku większy pojemnik np. garnek napełniony wodą w którym znajduje się mniejszy pojemnik np. puszka z parafiną do impregnacji. Cały dowcip polega na tym, aby mniejszy pojemnik był tak zamocowany w większym, aby nie stykał się z dnem, ani ściankami większego. Teraz ogrzewając pojemnik z wodą przekazujemy ciepło do parafiny. Ta osiąga w łaźni wodnej temperaturę otaczającej ją wody, czyli maksymalnie 100 stopni. Mamy więc pewność, że nie uszkodzimy izolacji.
Lakier bezbarwny nie rozpuści emalii z drutu nawojowego, a to dlatego że rozpuszczalnik w nim zawarty zdąży odparować zanim zdąży cokolwiek rozpuścić.
Pozdrawiam.
OK, dziękuję za wyjaśnienie, będę próbować następnym razem. Skoro lakier nie rozpuszcza emalii to dobrze, może go użyję.
Uważam że w powyższej sytuacji najlepszym rozwiązaniem będzie szelak. Bańka 0.5 L ok. 30 zł. Strzykawka lekarska i w kilu ratach trafo nasycone. Te wszystkie woski i inne świeczki tak jak dobrze nasycają uzwojenie tak jeszcze lepiej wyciekają po zagrzaniu się transformatora w trakcie pracy. Chyba że temperatura pracy nie przekroczy 50 stopni w co wątpię. Jeszcze jedno, czy trafo faktycznie brzęczy ? Najpierw sprawdź bo może nie będzie potrzeby kombinowania z zalewaniem.
Póki co to nie jest źle, brzęczy tylko trochę, ale tak było od samego początku, jeszcze przed nawinięciem uzwojenia wtórnego. Po nawinięciu uzwojenia anodowego trochę głośniejsze było, ale zalałem woskiem i jest cisza.
Generalnie trafo grzać się nie powinno, jest dobrane z zapasem, do tego wzmacniacza i trafo 250VA można by użyć a to ma 0,5kVA
Olkus pisze: pn, 25 października 2021, 12:06
Próbuję dojść do tego co jest nie tak z soft startem, że zadymił. Zrobiony wg. schematu zawartego w poniższym PDF-ie, a płytka wygląda tak:
2021-10-25 (1).png
AR116 soft starter.pdf
Dodam że przekaźnik się załącza.
Pozdrawiam,
A.
Całkiem możliwe, że wszystko z nim w porządku. Zimne włókno żarówki ma bardzo małą rezystancję, być może za małą dla tego układu. Jakie konkretnie rezystory masz w tym soft starcie?
Czołem.
Zdecydowanie lepszymi od rezystorów byłyby w układzie "miękkiego startu" specjalne termistory rozruchowe, mające ujemny współczynnik temperaturowy rezystancji, o rezystancji kilkudziesięciu omów w temperaturze 20°C. My z kumplem w swoich układach z reguły stosujemy dwa lub trzy połączone równolegle, zwierane po krótkiej chwili przekaźnikiem. To rozwiązanie, mimo że wykorzystywane jest do sterowania stosunkowo dużych transformatorów sieciowych (o mocach kilkuset watów), nigdy nas jeszcze nie zawiodło. We wcześniejszych układach zdarzało się, że rezystory po pewnym czasie dostawały przerwy.