vorlog pisze: pn, 11 stycznia 2021, 18:01
wiem, że na bana to trzeba sobie zapracować, a już na pewno u takiego Futrzaczka, który napalony na "władzę" nie jest.
Napalony na władzę - to może i nie, ale na pewno pamiętliwy. Myślę że
nagrabiłem sobie tutaj:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2895332-30.html
Piętnując aż dwa istotne (acz łatwe do poprawienia) błędy w projekcie wzmacniacza nie zauważyłem nawet że to jego projekt!
Innym razem to on
zrugał mnie jak uczniaka za rzekomo niebezpieczną, wręcz grożącą pożarem propozycję równoległego połączenia uzwojeń wtórnych w transformatorach TS30/1-676, tak jak to zrobiłem w tej oto swojej konstrukcji:
http://www.forum-trioda.pl/viewtopic.ph ... 51#p168751
Długo musiałem mu tłumaczyć że wprawdzie w latach gdy produkowano te transformatory, nie było komputerów na każdym biurku ale mechaniczne liczniki zwojów przy nawijarkach - jak najbardziej tak. A nawet gdyby w którymś z uzwojeń zgubiono przypadkiem jeden zwój, to rezystancja drutu nie pozwoliłaby na to aby popłynęły prądy "wyrównawcze" idące w dziesiątki amperów. Jeszcze innym razem - za propozycję zbicia nadmiaru napięcia żarzenia (w związku z przejściem z 220 na 230V) przez poprowadzenie prądu żarzenia od transformatora sieciowego do najbliższej lampy drutami oporowymi w koszulkach izolacyjnych, oczywiście z zastrzeżeniem aby sprawdzić czy nadmiernie się nie grzeją i w razie potrzeby użyć drutów grubszych ale dłuższych. Chyba nawet ostrzeżenie wtedy dostałem.
Raz jeszcze- bez urazy.
Więc skoro bez urazy - czuję się w obowiązku wytłumaczyć dlaczego wziąłem Cię wtedy za kogoś niedoświadczonego (co jednak nie znaczy wcale że pragnąłem wyperswadować ci zaprzestanie zabawy w elektronikę). Otóż jak sam pisałeś - nowe tranzystory, mimo ukruszonej ścieżki w bazie tranzystora stabilizującego prąd spoczynkowy (a to istotnie zdradliwe, trudne do przewidzenia uszkodzenie) końcówki mocy nie przepaliły się natychmiast, zanim jeszcze zdążyłeś odsunąć dłoń od wyłącznika lecz dopiero po kilku minutach. I nie dziwota: był tam przecież ogranicznik prądu wyjściowego, przewidziany wprawdzie do innych celów ale zrobił co był zrobić w stanie: sprawił że prąd spoczynkowy wprawdzie wzrósł, ale do kilku a nie do kilkudziesięciu amperów. Wprost nie wierzę aby w ciągu tych kilku minut nie wydarzyło się nic co powinno wzbudzić niepokój kogoś kto
zjadł zęby na wzmacniaczach. Może wyraźny brum w głośniku, może transformator sieciowy niepokojąco buczał, może obudowy tranzystorów a już na pewno rezystory emiterowe grzały się wyraźnie? To ostatnie wyczułbyś natychmiast, gdybyś zaraz po właczeniu zasilania zechciał zmierzył spadek napięcia na nich, zgodnie z tym co wtedy napisałem już
post factum. No ale tak nie zrobiłeś, czekałeś tylko co się stanie i
zapłaciłeś frycowe wymieniając kolejno 3 pary tranzystorów zamiast tylko jednej.