Możecie uznać, że Zoltan zadając takie pytania się w rozwoju, ale... nikt nie jest alfo(nsem) i omegą!
Po za tym u mnie zawsze "cysta forma" - bez żadnych fików, myków i kombinacji alpejskich.
Zwrócił się do mnie klient z zapytaniem, czy nie zrobiłbym mu w Fenderze Hot Rod De Ville układu zmniejszającego moc.
Oczywiście mój wybór padł na przełączanie trybów pracy pentoda (tetroda)/trioda. Innego zresztą chyba nie ma (tzn. jest jeszcze jeden, działający na innej zasadzie -ale jakoś budzi moje wątpliwości...).
W związku z tym pytania:
1/ jak zmienia się brzmienie po takim modzie - w położeniu "troda"?
2/ jak duży jest spadek (+/- %) mocy przy j.w. i czy jest to zauważalne?
3/ jaki ma to wpływ na zywotność lamp mocy?
Dlaczego pytam?
Jako stary wintydżowiec - konstruktor dotychczas nie bawiłem sie w taki myki - uznając, że albo trioda, albo pentoda!
Śp. Babcia zawsze mi mówiła: "gdy coś jest do wszystkiego - czyli uniwersalne - to znaczy, że jest do dupy!".
Ale "nasz klient, nasz pan!": gdy zażąda to nawet z koziego zadka trąbę należy mu zrobić...

Jakieś podpowiedzi i opinie?
Pozdrawiam, Zltn.