Z lampami jest ten problem, że modele tworzone są przez amatorów, tak jak wspomniał Tomek. W przypadku triod zaproponowana przez Normana Korena postać równań całkiem dobrze oddaje ich zachowanie. Osobny problemem jest dopasowanie parametrów modelu dla konkretnej lampy. W sieci znajdziesz wiele różnych modeli popularnych lamp i nie jest łatwo stwierdzić, który jest dobry. Z tetrodami i pentodami jest gorzej, bo pojawia się w nich więcej "dziwnych" zjawisk jak emisja wtórna. Najprostsze modele zakładają na przykład, że prąd siatki drugiej zależy tylko od napięcia na niej, a nie zależy od napięcia na anodzie co jest oczywiście grubym uproszczeniem. Bardzo dobrą analizę, wraz z propozycjami lepszych modeli znajdziesz tutaj: http://dos4ever.com/uTracer3/Theory.pdf
Pentoda na źródło prądowe
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
Einherjer
- 2500...3124 posty

- Posty: 2739
- Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Pentoda na źródło prądowe
Z lampami jest ten problem, że modele tworzone są przez amatorów, tak jak wspomniał Tomek. W przypadku triod zaproponowana przez Normana Korena postać równań całkiem dobrze oddaje ich zachowanie. Osobny problemem jest dopasowanie parametrów modelu dla konkretnej lampy. W sieci znajdziesz wiele różnych modeli popularnych lamp i nie jest łatwo stwierdzić, który jest dobry. Z tetrodami i pentodami jest gorzej, bo pojawia się w nich więcej "dziwnych" zjawisk jak emisja wtórna. Najprostsze modele zakładają na przykład, że prąd siatki drugiej zależy tylko od napięcia na niej, a nie zależy od napięcia na anodzie co jest oczywiście grubym uproszczeniem. Bardzo dobrą analizę, wraz z propozycjami lepszych modeli znajdziesz tutaj: http://dos4ever.com/uTracer3/Theory.pdf
-
kubafant
- 2500...3124 posty

- Posty: 2899
- Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
- Lokalizacja: Białystok
Re: Pentoda na źródło prądowe
Wiem, wiem, tylko się wtedy wkurzyłem i musiałem sobie trochę popomstować żeby mi ulżyłoEinherjer pisze: śr, 27 marca 2019, 10:12kubafant Każde narzędzie jest głupie jak się nie umie go używać.
Przyznaję się bez bicia, że nieJeśli kolega kubafant przepisał dyrektywy LTSpice'a ze zrzutu ekranu, który wrzuciłem, powinno być wszystko dobrze. Jak się im przyjrzysz to zobaczysz, że FFT jest liczony dla 4 pełnych okresów. Na tych ustawieniach THD powinno być dokładne do rzędu pojedynczych ppm.
A więc jesteśmy do siebie bardzo podobni; nie znoszę informatyki, programowania i komputerów (i nie sądzę aby mi to przeszło). Dodatkowo moją niechęć podsyca codzienna obserwacja, jak ludzie są zniewoleni przez te różne rzeczy, które mają być dla nich pomocą i ułatwieniem - telefony nowoczesne, komputery. Wystarczy wejść do metro, 2/3 nie widzi świata tylko uśmiecha się do ekranu. Tragedia, mówię wam.Tomek Janiszewski pisze: śr, 27 marca 2019, 09:03 Niesłusznie odrzucasz programy symulacyjne. Ja również podczas studiów nienawidziłem pisać w języku FORTRAN nikomu do niczego niepotrzebnych programów do przysłowiowego rozwiązywania równań kwadratowych,
Tak, ten sposób pomiaru pozwala też sprawdzić czy zniekształcenia są symetryczne. Jak słusznie zauważyłeś druga harmoniczna mimo kompensacji w stopniu końcowym może powodować wystąpienie zniekształceń intermodulacyjnych, które istotnie małe nie są - 7% przy 12,2 W (David Sarser, Melvin C. Sprinkle, 1949) i pochodzą zapewne właśnie z przedstawionego mechanizmu.Co racja to racja, teraz zrozumiałem że chodzi o zniekształcenia mierzone nie między anodami stopnia sterującego, lecz anodą każdej z nich z osobna a masą. Tam rzeczywiście mają prawo hulać parzyste harmoniczne o znacznym poziomie. Jeszcze większe byłyby w krańcowym przypadku: gdyby podręcznikowo zbocznikować wspólny rezystor katodowy elektrolitem. Ale... czy one naprawdę aż tak przeszkadzają aby trzeba było się uciekać do pentody w roli źródła prądowego? Są one wszak zgodne w fazie (dlatego źródło prądowe redukuje je niemal całkowicie) a więc przez przeciwsobny stopień końcowy przejść nie powinny. Przynajmniej o ile nie są na tyle silne aby mogły przyczynić się do przedwczesnego przesterowania, lub do wystąpienia intermodulacji.
Żeby wartość ta nie była oderwana od rzeczywistości (przeważnie mierzy się zniekształcenia harmoniczne - tak jest łatwiej), wzmacniacz zaprojektowany przez Fergusona dla firmy Mullard (również z użyciem w końcówce mocy pentod o mocy admisyjnej 25 W - żeby nie było, że to inna kategoria wagowa) osiąga wynik 0,7% przy mocy znamionowej 20 W, a przy mocy maksymalnej 27 W - 1%. Widać więc wyraźnie, że wynik jest nieporównywalnie lepszy, to nawet nie jest rząd wielkości różnicy, bo moce są różne, a zniekształcenia w układzie Williamsona szybują w górę dużo szybciej - vide załączone wykresy.
To moim zdaniem dość dobrze da się wyjaśnić przez prawdziwie różnicową naturę stopnia sterującego w układzie Fergusona, która nie dopuszcza do pojawienia się na siatkach lamp mocy drugiej harmonicznej (i czwartej, i szóstej, etc...) i zmieszania ich z sygnałem użytecznym, co najprawdopodobniej jest przyczyną słabych wyników układu Williamsona (pomimo ostatecznie nie najgorszego współczynnika zniekształceń harmonicznych).
Czyli sprawdza się moja zasada: trzymać sygnał użyteczny w jak najczystszym stanie, nie dopuszczać do pojawienia się obcych sygnałów, czy przydźwięku, czy harmonicznych, nawet jeśli mają potem zostać skompensowane.
A widzisz, wtedy rzecz traci ścisłość.W takim razie różnych terminologii używamy. Pisząc o układzie analogicznym do układu Williamsona nie miałem na myśli oryginalnego wzmacniacza sprzed dziesięcioleci na obskurnych oktalach i ściśle zachowanymi nominałami rezystorów, tylko dowolny wzmacniacz o charakterystycznej strukturze: inwerter z dzielonym obciążeniem sprzężony galwanicznie ze stopniem napięciowym (ten fragment z kolei bywa chyba niekiedy nazywany układem Concertino) współpracujący z symetrycznym różnicowym stopniem sterującym.
Obskurne oktale powiadasz. Ale np. nowoczesna EL34 też jest oktalowa - cokół okazał się być na tyle wygodny, że w latach 50. zdecydowano się na produkcję nowej lampy w starym stylu.
Poza tym nie bardzo widać na horyzoncie lampę, która mogłaby zastąpić poczciwą 6SN7, przynajmniej z dostępnych u nas lamp europejskich (istnieje wszak 6CG7). Przy pracy z tak dużymi amplitudami musi być bardzo liniowa, więc z nowalowych miniaturek zostaje nam tylko ECC83, ta jednak się nie nadaje na stopień sterujący, na pewno nie z rezystorami siatkowymi 100 kiloomów. Podobna do 6SN7 ECC82 da gorsze wyniki ze względu na słabszą liniowość spowodowaną miniaturyzacją systemu. ECC88 nie nadaje się wcale na stopień zasilany z 400 V, a duże napięcie jest potrzebne do uzyskania właściwej amplitudy sygnału (z odpowiednim zapasem). ECC81 i ECC85 to lampy radiowe.
Widzisz więc, że nie bardzo jest czym tę starożytną 6SN7 zastąpić.
No widzisz, ale jeżeli ma to być naprawdę skuteczne rezystor ten trzeba zwiększyć do poziomu takiego jak w odwracaczu różnicowym (choć nawet wtedy kompensacja nie będzie zupełna). A wówczas ta dodatkowa trioda z dzielonym obciążeniem jest w zasadzie zbędna i dużo lepiej wykorzystać jeden system (tylko raczej pentodę) w roli źródła. Mamy wówczas i idealną symetrię i kasowanie parzystych harmonicznych.Skoro zatem w układzie Williamsona, tym oryginalnym występuje wspólny rezystor katodowy tylko tak mały aby siatki lamp sterujących otrzymywały należytą polaryzację poprzez rezystory upływowe połączone z masą - to może w imię redukcji owych drugich harmonicznych do akceptowalnego poziomu wskazane byłoby go radykalnie zwiększyć, oczywiście na tyle aby wystarczyło napięcia zasilającego do wygenerowania odpowiednio wysokiego napięcia sterującego i nie pojawiła się w nim trzecia i inne nieparzyste harmoniczne, przynajmniej na poziomie porównywalnym lub nawet większym niż w stopniu końcowym.
Nie ma potrzeby aby kurczowo trzymać się jednego układu, powiedzmy rozdzielacza fazy o dzielonym obciążeniu. Ma on swoje zalety i wadę i są układy w których brylują zalety, a wada chowa się w cieniu, a są układy gdzie jest odwrotnie. Podobnie z inwerterem różnicowym, przy czym zachodzi coś na kształt komplementarności.
I jak to oceniasz? Chodzi mi zwłaszcza o porównanie układu z konwencjonalnym źródłem prądowym na pentodzie z zaproponowanym przeze mnie układem dodatkowo skompensowanym (brakuje mi jakiejś wygodnej i lotnej nazwy).Teraz chyba wreszcie pojąłem o czym jest mowa.
Pozdrawiam serdecznie,
Jakub
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
-
Marek7HBV
- 3125...6249 postów

- Posty: 4082
- Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26
Re: Pentoda na źródło prądowe
To i ja trochę na ten temat.Zbieram się od dłuższego
czasu do zrobienia gitarowca na 6P3S,mam ich kilka.A że wypadałoby zastosować symetryczny odwracacz fazy to połączyłem pożyteczne z pożytecznym
i skleciłem układ eksperymentalny[potem się wywali zbyteczne elementy] na byle czym ,czyli na PCF82 . W efekcie uzyskałem takie sobie parametry.W wersji ze schematu napięcie wyjściowe ulega ograniczeniu powyżej 60V pp[na każdej anodzie],po zmniejszeniu rezystorów anodowych do 51k-można uzyskać 40Vpp
Nie powala to.Całkowite wzmocnienie toru to 200,zmieniając niektóre rezystory można osiągnąć 500-ale układ robi się niestabilny.Sam stopień różnicowy daje w zależności od punktu pracy 10-25.Pasmo bez ograniczeń marne 40kHz/-3.Musiałem zastosować dodatkowy filtr miedzy stopniami 15k/100pF,co jeszcze pogorszyło do ok 25kHz/-3[dla gitarowca i tak za dużo
]Jak już robić taki układ poważnie to nie można żałować na dobe lampy.Na PCF-kach nie pójdzie
Dodatkowo podłączyłem sprzężenie jak proponował Kol Kubafant i wyszło tak i bez M.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
kubafant
- 2500...3124 posty

- Posty: 2899
- Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
- Lokalizacja: Białystok
Re: Pentoda na źródło prądowe
Czyli pierwsze koty za płoty - badania rozpoczęte 
PCF82 to mizerna lampa do tej roli. Oczywiście nie wymagam, żebyś robił od początku płytkę (że też Ci się chciało!), ale wstępnie uważam, że najlepszymi kandydatami będą ECC83 i ECC81 (do sprawdzenia) w roli wzmacniacza różnicowego, EF86 jako stopień wejściowy i EF184 na wzmacniacz błędu i źródło prądowe. Przy okazji powinna zniknąć potrzeba dodatkowego ogniwa (wzbudziło się, prawda?).
Oscylogramy przedstawiają poziom zakłóceń sieci, jak mniemam? Sprawdziłeś jak wygląda balans w obu przypadkach?
Pozdrawiam!
PS. Nie dało się tego zmusić do pracy z galwanicznym sprzężeniem anody stopnia wejściowego z siatkami inwertera?
PCF82 to mizerna lampa do tej roli. Oczywiście nie wymagam, żebyś robił od początku płytkę (że też Ci się chciało!), ale wstępnie uważam, że najlepszymi kandydatami będą ECC83 i ECC81 (do sprawdzenia) w roli wzmacniacza różnicowego, EF86 jako stopień wejściowy i EF184 na wzmacniacz błędu i źródło prądowe. Przy okazji powinna zniknąć potrzeba dodatkowego ogniwa (wzbudziło się, prawda?).
Oscylogramy przedstawiają poziom zakłóceń sieci, jak mniemam? Sprawdziłeś jak wygląda balans w obu przypadkach?
Pozdrawiam!
PS. Nie dało się tego zmusić do pracy z galwanicznym sprzężeniem anody stopnia wejściowego z siatkami inwertera?
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
-
Marek7HBV
- 3125...6249 postów

- Posty: 4082
- Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26
Re: Pentoda na źródło prądowe
Sprzężenie galwaniczne było na początku,ale zbyt wiele zmiennych utrudniało regulację-to sobie uprościłem
Układ podstawowy jest bardzo zależny od stanu lamp[sprawdzałem 8szt
] i uzyskanie symetrii dla stałych i zmiennych jest tylko teoretyczne.Sprzężenia na pewno coś dają-w tym przypadku spadek wzmocnienia,a to znaczy że działa!Zaprojektowanie powtarzalnego układu wydaje mi się nie realne,będą rozrzuty dla niektórych nie do przyjęcia
Dążenie do doskonałości będzie powodować rozbudowanie układu i konieczność indywidualnej regulacji,a zimowe wieczory na razie odchodzą w dal
M.
-
Wiech
- 625...1249 postów

- Posty: 1042
- Rejestracja: ndz, 14 maja 2017, 20:24
Re: Pentoda na źródło prądowe
Może zamiast szukać kolejnego św Graala oprzyj się na sprawdzonych schematach takich jak ten poniżej:Marek7HBV pisze: śr, 27 marca 2019, 16:59 Zbieram się od dłuższegoczasu do zrobienia gitarowca na 6P3S,mam ich kilka.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
Marek7HBV
- 3125...6249 postów

- Posty: 4082
- Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26
Re: Pentoda na źródło prądowe
Takie robiłem pół wieku temu,sprawdzały sięWiech pisze: śr, 27 marca 2019, 19:28
Może zamiast szukać kolejnego św Graala oprzyj się na sprawdzonych schematach takich jak ten poniżej:
-
Wiech
- 625...1249 postów

- Posty: 1042
- Rejestracja: ndz, 14 maja 2017, 20:24
Re: Pentoda na źródło prądowe
Ja niestety tylko 40 lat wstecz. 
-
Einherjer
- 2500...3124 posty

- Posty: 2739
- Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Pentoda na źródło prądowe
-
kubafant
- 2500...3124 posty

- Posty: 2899
- Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
- Lokalizacja: Białystok
Re: Pentoda na źródło prądowe
Ale jest liniowa i ma duże wzmocnienie czego nie można powiedzieć o lampach bardziej prądowych i o mniejszym oporze wewnętrznym, jak ECC82. Poza tym przy zastosowaniu odpowiedni dużych oporników siatkowych w stopniu mocy (470 kiloomów) powinna dać sobie radę. Wskazują na to osiągi przywoływanego już przeze mnie układu W. A. Fergusona, gdzie ECC83 steruje parą EL34 w opcji ultralinear.
Myślę, że ECC81 też mogłaby być niezła, ale trzeba to będzie sprawdzić.
Myślę, że ECC81 też mogłaby być niezła, ale trzeba to będzie sprawdzić.
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
-
Marek7HBV
- 3125...6249 postów

- Posty: 4082
- Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26
Re: Pentoda na źródło prądowe
Niestety,wtedy lampy w Polsce w muzeum stały a epoka dostępnych Marshali i Fenderów mgliście majaczyła na horyzoncie.W sklepach dominowały tranzystorowce i gdzie nie gdzie samotna MV-3.Niestety nie było internetu i skąd w takim razie zdobyć schematy tych zachodnich cudów?W RiK i Radio zamieszczano schematy lampowców bez duszy,bez zrozumienia że ma być to instrument a nie komponent zestawu audio.Dobrze że w wyniku braku dobrych elementów i niedokładnego wykonania
-
Tomek Janiszewski
- 3125...6249 postów

- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Pentoda na źródło prądowe
Znowu mnie nie zrozumiałeś. To że w latach studiów z lekceważeniem odnosiłem się do pisania banalnych i bezużytecznych programików w bejziku (a do strzelania robali na Spektrumnach wręcz z pogardą) nie przeszkadza mi obecnie uważać programy symulacyjne za nadzwyczaj użyteczne narzędzia. Bez SPICE czułbym się jak bez ręki. Podobnie jak bez programu służącego do rozkładania druku, gdybym znów był zmuszony robić to przy pomocy linijki, ołówka i gumki na kratkowanym papierze podaniowym (nie mylić ze śniadaniowymkubafant pisze: śr, 27 marca 2019, 13:54A więc jesteśmy do siebie bardzo podobni; nie znoszę informatyki, programowania i komputerów (i nie sądzę aby mi to przeszło).Tomek Janiszewski pisze: śr, 27 marca 2019, 09:03 Niesłusznie odrzucasz programy symulacyjne. Ja również podczas studiów nienawidziłem pisać w języku FORTRAN nikomu do niczego niepotrzebnych programów do przysłowiowego rozwiązywania równań kwadratowych,
Tylko czy istotnie do tego celu niezbędna jest cała pentoda? Może użycie jej w normalny sposób dałoby ostatecznie lepszy rezultat?Czyli sprawdza się moja zasada: trzymać sygnał użyteczny w jak najczystszym stanie, nie dopuszczać do pojawienia się obcych sygnałów, czy przydźwięku, czy harmonicznych, nawet jeśli mają potem zostać skompensowane.
Obskurne oktale powiadasz. Ale np. nowoczesna EL34 też jest oktalowa -
To ma być nowoczesna lampa???
Zdecydowano się ponieważ noval był zdecydowanie za mały, zaś magnowali jeszcze nie opanowano. Wielki całoszklany talerzyk, grube końcówki - trzeba było postępu technologicznego aby toto nie pękało. Ten zaś fakt że w ostatnich latach zaczęto na potrzeby audiofili produkować lampy niegdyś magnowalowe w oktalu (bodajże spaskudzono w ten sposób telewizyjną EL509) należy położyć na karb audiofilstwa. Wszystko co przypomina archaiczne lampy w rodzaju 6L6, 6F6, 6V6 będzie się sprzedawało jak świeże bułeczki podczas gdy EL503 są wyrzucane z fabrycznych wzmacniaczy i zastępowane przez EL34 aby tylko były w oktalu.cokół okazał się być na tyle wygodny, że w latach 50. zdecydowano się na produkcję nowej lampy w starym stylu.
Oni pakują takie truchła nie tylko tam gdzie wymagana jest liniowość przy dużych sygnałach. Wszystko w oktalu - oto ideał do którego należy dążyć! Teraz kolej na bambulaste bańki, jakie w epoce "Mazura" i "Stolicy" miały już tylko AZ1 (i AZ12, nie obrażając jednego z naszych KolegówPoza tym nie bardzo widać na horyzoncie lampę, która mogłaby zastąpić poczciwą 6SN7, przynajmniej z dostępnych u nas lamp europejskich (istnieje wszak 6CG7). Przy pracy z tak dużymi amplitudami musi być bardzo liniowa,
Nie przesadzasz aby co do wpływu tej nieliniowości na ostateczny poziom zniekształceń?Podobna do 6SN7 ECC82 da gorsze wyniki ze względu na słabszą liniowość spowodowaną miniaturyzacją systemu.
Zniknąłeś fakt który powinien być oczywisty. Ta "zbędna" trioda, wbrew utartemu i powtarzanemu jak mantra stereotypowi daje wzmocnienie napięciowe! Sięgające prawie 2V/V, jeżeli liczyć stosunek napięcia między anodą i katodą do napięcia wejściowego. A stamtąd przecież steruje się siatkami stopnia różnicowego. W nieobecności tej triody jedna z siatek stopnia różnicowego musi być połączona z masą, i napięcie na wyjściu będzie 2 razy mniejsze. Ponadto przyczynia się ona do wydatnego wzrostu wzmocnienia poprzedzającego inwerter stopnia napięciowego, zwłaszcza gdy pracuje w nim pentoda lub trioda o wysokim oporze wewnętrznym a inwerter jest z tym stopniem sprzężony galwanicznie (nie występują wówczas obciążające ów stopień napięciowy rezystory upływowe niezbędne w każdym innym przypadku). Ostatecznie stosując taką williamsonowską konfigurację możemy liczyć na sumaryczny wzrost wzmocnienia napięcioweto o jakieś 8 do 10dB, w porównaniu odwracaczem ze sprzężeniem katodowym, nawet jak zaangażujemy w nim pentodę w roli źródła prądowego.No widzisz, ale jeżeli ma to być naprawdę skuteczne rezystor ten trzeba zwiększyć do poziomu takiego jak w odwracaczu różnicowym (choć nawet wtedy kompensacja nie będzie zupełna). A wówczas ta dodatkowa trioda z dzielonym obciążeniem jest w zasadzie zbędna
W przypadku pentody ów jeden system oznacza zwykle jedną bańkę skoro ECF82 jest taka marna i należałoby się nastawić raczej na EF86 a może E180F. Trioda zaś niezbędna w odwraczacu o dzielonym obciążeniu angażuje tylko pół bańki.i dużo lepiej wykorzystać jeden system (tylko raczej pentodę) w roli źródła.
Nie zawsze taką idealną. E180F korzystna z uwagi na małe pojemności (pogarszające symetrię na górnym krańcu pasma) nie może się poszczycić rezystancją wewnętrzną tak wielką jak choćby EF86, co z kolei oznacza pogorszenie symetrii w całym zakresie.Mamy wówczas i idealną symetrię i kasowanie parzystych harmonicznych.
Ostatnio zmieniony czw, 28 marca 2019, 20:21 przez Tomek Janiszewski, łącznie zmieniany 6 razy.
-
Einherjer
- 2500...3124 posty

- Posty: 2739
- Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Pentoda na źródło prądowe
-
Marek7HBV
- 3125...6249 postów

- Posty: 4082
- Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26
Re: Pentoda na źródło prądowe
Ładny mieliśmy dziś dzień,prawdziwie wiosenny,ale do rzeczy.Dobrałem parkę PCF-ek tak by różnica napięć na anodach była minimalna[241/250V] i wygrzałem układ do pomiarów.W czasie pomiaru napięć na anodach dryft wolnozmienny nie przekraczał 2V[mam miernik o rozdzielczości 1V]w przedziale 1 minuty-zmiany napięcia sieci w czasie pomiaru nie stwierdziłem.Następnie wykonałem pomiar napięć wyjściowych na dwóch częstotliwościach :200 Hz i 20000 Hz.Rezystory anodowe 101,1 i 101,2 [dobierane
].Mam miernik który przy 20 kHz wprowadza dość duży błąd,więc podane wartości przy tak różnych częstotliwościach są nieproporcjonalne.Pomiar przy 200 Hz uA1=37,3V/uA2=37,3V a przy 20 kHz:uA1=34,1/uA2=34,7V.Pomiar był wykonany przy maksymalnym wysterowaniu obniżonym o ok 20 procent[na oko na oscyloskopie
]Wahania amplitudy w czasie pomiaru[1 minuta] były mniejsze niż 0,1V[rozdzielczość miernika].Jak widać ,bardzo dobrze,bardzo dobrze
,ale tych starych PCFek podstawiałem tuzin by znależć rozsądną parę.Przydałby się pomiar zniekształceń,ale mój PMZ-11 od dawna pokazuje zawsze 11 procent,niezależnie od układu mierzonego
Tak że ogólnie żródło na byle jakiej lampie spisuje się przyzwoicie i przy takim napięciu wyjściowym można już coś zrobić dobrego,ale to dopiero początek-myślę
M.
-
kubafant
- 2500...3124 posty

- Posty: 2899
- Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
- Lokalizacja: Białystok
Re: Pentoda na źródło prądowe
Ależ zrozumiałem, zrozumiałem. Może i mnie się kiedyś odwidzi i polubię głupie komputery i programy i wszystko, ale na razie nic z tych rzeczy.
Eee, to trochę się zawiodłem przyznam. Myślałem, że taki gość jak Ty to radzi sobie bez wspomaganiaPodobnie jak bez programu służącego do rozkładania druku, gdybym znów był zmuszony robić to przy pomocy linijki, ołówka i gumki na kratkowanym papierze podaniowym (nie mylić ze śniadaniowym- kto jeszcze pamięta co to było skoro podania pisze się obecnie na komputerach i drukuje na drukarkach?) i w dodatku w skali 2:1.
Ja używam wyłącznie ołówka, papieru i swojego umysłu. Lepsza łamigłówka niż rozwiązywanie krzyżówek, mówię wam. A jak się to przyjemnie rozmieszcza! Aż czasem żałuję, że tak rzadko robię płytki /nie znoszę ich potem nawiercać - nie moimi narzędziami/. I musisz przyznać, że takie ręcznie robione płytki są ładniejsze od komputerowych, gdzie linie nie są naturalne i zaokrąglone tylko wszystko do kątów prostych.
A podania piszę na papierze podaniowym. Podobnie jak sprawozdania z zajęć laboratoryjnych (oprócz tych, gdzie przyjmują tylko plugawe pdfy przesyłane na serwer...), do których zresztą dołączam wykresy na papierze milimetrowym. Także to nie są takie antyki jak myślisz!
Nie wiem czy jest niezbędna. Moje przesłanki są takie: układ z inwerterem typu long tail pair ma wielokrotnie mniejsze zniekształcenia niż hołubiony (chyba z impetu, jaki mu został od lat 40.) Williamson => inwerter można poprawić (badania wykazują ok. 8-10 krotną redukcję THD) przez zastąpienie opornika w ogonie źródłem prądowym => mojego pomysłu sprzężenie zwrotne powinno wyniki jeszcze odrobinę poprawić (głównie symetrię i wrażliwość na nierównomierne obciążenie). Idąc tym tropem mam wszelkie przesłanki przypuszczać, że jednak ta pentoda jest potrzebna.Tylko czy istotnie do tego celu niezbędna jest cała pentoda? Może użycie jej w normalny sposób dałoby ostatecznie lepszy rezultat?
A jednak są to jeszcze konstrukcje przedwojenne, z lat 30. EL34 jest o dwie dekady młodsza, co w historii techniki oznacza ogromny skok naprzód. Co by zresztą nie mówić jest to najnowocześniejsza z dostępnych lamp głośnikowych o rozsądnej do HIFI z prawdziwego zdarzenia mocy admisyjnej (25 W). Stworzonych do sprzętu rozgłoszeniowego KT88 nie biorę pod uwagę, zresztą jej wygląd jest jeszcze bardziej obskurny. Ciekawostki z atlasu typu EL503 chyba nie wchodzą do konkursu, co?To ma być nowoczesna lampa???No weź mnie nie rozśmieszaj. Taka ona i "nowoczesna" jak 6V6 czy 6L6.
Nie wiem - być może przesadzam, ale chcę zejść ze zniekształceniami do minimum, nie widzę zresztą powodów dla których używanie mniej liniowych lamp miałoby być lepsze. Tu od razu odpowiem kol. Einherjerowi:Nie przesadzasz aby co do wpływu tej nieliniowości na ostateczny poziom zniekształceń?
A jednak ECC83 była z powodzeniem używana do tego celu. Wyniki przedstawiałem wcześniej - nie widać, aby miała jakieś problemy z wyrobieniem się z tymi 15 pF, jakimi odgraża się siatka EL34.Einherjer pisze: czw, 28 marca 2019, 11:44 To nie rezystory siatkowe są problemem tylko pojemność wejściowa.
Zresztą nie upieram się przy niej - to wszystko jeszcze trzeba zbadać. Po prostu jej liniowość jest ogromną zaletą.
Jest oczywisty. Po prostu tradycyjnie podaje się wzmocnienia sygnałów wzg. masy i w takiej konwencji wzmocnienie odwracacza o dzielonym obciążeniu wynosi (nieco poniżej) 0 dB.Zniknąłeś fakt który powinien być oczywisty. Ta "zbędna" trioda, wbrew utartemu i powtarzanemu jak mantra stereotypowi daje wzmocnienie napięciowe! Sięgające prawie 2V/V, jeżeli liczyć stosunek napięcia między anodą i katodą do napięcia wejściowego. A stamtąd przecież steruje się siatkami stopnia różnicowego. W nieobecności tej triody jedna z siatek stopnia różnicowego musi być połączona z masą, i napięcie na wyjściu będzie 2 razy mniejsze. Ponadto przyczynia się ona do wydatnego wzrostu wzmocnienia poprzedzającego inwerter stopnia napięciowego, zwłaszcza gdy pracuje w nim pentoda lub trioda o wysokim oporze wewnętrznym a inwerter jest z tym stopniem sprzężony galwanicznie (nie występują wówczas obciążające ów stopień napięciowy rezystory upływowe niezbędne w każdym innym przypadku).
Rzekoma przewaga układu Williamsona (anoda lampy wstępnej nieobciążona opornikiem siatkowym następnego stopnia) występuje tak samo w proponowanym układzie, gdzie cały czas podkreślam zasadność galwanicznego sprzężenia tych stopni. A co do większego wzmocnienia, to niestety ale trafiłeś tutaj kulą w płot, bo gdzie jak gdzie, ale w klasycznym układzie Williamsona ten potencjał nie zostaje wykorzystany: używa się bowiem niskooporowej triody o niedużym wzmocnieniu (zamiast np. pentody albo połówki 6SL7), którą obciąża się dodatkowo niedużym opornikiem anodowym 47 kiloomów (gdzie w karcie proponują m.in. 200 k). Co więcej, nie wynika to z błędów w doborze warunków pracy tylko z immanentnej cechy tej topologii, w której trzeba się zgodzić na duży kompromis: albo korzystny punkt pracy wzmacniacza wstępnego (z wyższym napięciem na anodzie) albo korzystny punkt pracy odwracacza fazy (idealnie: po 1/4 napięcia zasilającego na opornikach, 1/2 na triodzie). Nie da się zaspokoić na raz obu tych warunków ze względu na galwaniczne sprzężenie anody z siatką, które jest jednak pożądane, bo dodatkowa stałą czasowa w tym (i tak ledwo już stabilnym) obwodzie wyrządziłaby jeszcze więcej szkód niż nieoptymalny punkt pracy.
Tymczasem w układzie z inwerterem różnicowym podnoszenie napięcia na anodzie lampy wejściowej jest wręcz pożądane - oznacza to bowiem zwiększenie napięcia, jakim dysponuje źródło, a więc polepsza się jego jakość. Istnieje tu oczywiście pewne optimum, bo nie można przeznaczyć na to zbyt wiele napięcia, ale nie o to chodzi. Ważne jest to, że interesy optymalizacji punktu pracy lampy wejściowej i inwertera nie są rozbieżne (jak wyżej).
A jednak wzmacniacz w układzie Fergusona ma wzmocnienie w otwartej pętli sięgające 68 dB (ok. 2770 razy) i czułość 6,5 mV do pełnego wysterowania (20 W). Po zamknięciu pętli (30 dB) czułość wynosi 220 mV. I to z jedną siatką odwracacza uziemioną!Ostatecznie stosując taką williamsonowską konfigurację możemy liczyć na sumaryczny wzrost wzmocnienia napięcioweto o jakieś 8 do 10dB, w porównaniu odwracaczem ze sprzężeniem katodowym, nawet jak zaangażujemy w nim pentodę w roli źródła prądowego.
Tomku, spójrzmy prawdzie w oczy. Układ Williamsona jest z trudem stabilny (najczęściej wymaga dodatkowych obwodów kompensacyjnych - choć mając najwyższej klasy transformator da się uzyskać stabilność bez tego) przy 20 dB USZ, zawiera aż dwa kondensatory sprzęgające, dwa pierwsze stopnie są dużym kompromisem, a poziom zniekształceń robił wrażenie może w latach 40. Wzmocnienie jest niskie (czułość ponad 1 V), a sygnał przechodzi przez cztery lampy, a nie trzy jak u Fergusona. Tego się naprawdę nie da bronić, nie - mając w zasięgu porównania przytoczony układ (i jeszcze kilka innych).
Jak widać układ Mullarda nie cierpi na brak wzmocnienia, więc proszę nie używać więcej argumentu o wzmocnieniu!
To prawda, trzeba dołożyć bańkę. Tylko co z tego? Jeżeli chodzi o mnie, nie muszę ciąć kosztów na podstawkach i lampach, a jeżeli ma to przynieść wymierne korzyści (nie wyimaginowane jak równoległe łączenie triod napięciowych) i jest uzasadnione lepszymi rezultatami - to dla mnie jest to rzecz, po którą warto sięgnąć. Osądź zresztą sam.W przypadku pentody ów jeden system oznacza zwykle jedną bańkę skoro ECF82 jest taka marna i należałoby się nastawić raczej na EF86 a może E180F. Trioda zaś niezbędna w odwraczacu o dzielonym obciążeniu angażuje tylko pół bańki.
Na poprzednich stronach tego tematu rozważaliśmy kandydatury różnych lamp, od tego zresztą rozpoczęła się cała dyskusja (vide tytuł tematu). Wytypowałem EF184 jako najlepszą pentodę do tego zadania. E180F została wręcz wymieniona jako antyprzykład. Jej największą wadą w tym zastosowaniu jest pogięta charakterystyka anodowa zwłaszcza w zakresie niższych napięć (czyli tak, jak to będzie miało miejsce w źródle - ok. 100 V). Gołym okiem widać, że przy zadanym prądzie nachylenie krzywej (a więc oporność wewnętrzna) zmienia się wraz ze zmianą napięcia anodowego. Jest to niedopuszczalne, lepiej żeby oporność była niższa ale stała, aniżeli gdyby się miała zmieniać, bo wprowadzi to dodatkową nieliniowość i zniekształcenia.Nie zawsze taką idealną. E180F korzystna z uwagi na małe pojemności (pogarszające symetrię na górnym krańcu pasma) nie może się poszczycić rezystancją wewnętrzną tak wielką jak choćby EF86, co z kolei oznacza pogorszenie symetrii w całym zakresie.
EF86 charakteryzuje się co prawda dużą opornością wewnętrzną (2,5 M), ale przy Ua = 250 V, co tu na pewno nie będzie miało miejsca. Jak zresztą udowodniliśmy wcześniej z kol. Einherjerem oporność wewnętrzna pentody nie musi mieć wielkiego wpływu na oporność źródła (vide równania podane na początku tematu), zwłaszcza jeżeli zastosuje się sztuczkę z dużym opornikiem katodowym i dodatnią polaryzacją siatki. Wtedy oporność źródła może sięgać dziesiątków megaomów, co jednak jest zbyteczne, bo jak zauważyłeś występują pojemności. Będą to i pojemności międzyelektrodowe, i pojemności montażowe - ale ich reaktancja dla sygnałów nawet z górnej części pasma nie schodzi poniżej megaoma. Więc efektywnie będziemy mieli w katodach kilkadziesiąt mega równolegle z powiedzmy 1,5 mega. Z której strony by na to nie spojrzeć stanowi to ogromny postęp w stosunku do rezystora 82 kiloomów.
A co do pojemności E180F to wcale nie zostawia ona EF184 daleko w tyle: Ca = 3 pF wobec 3 pF, Cs1 = 7,5 pF wobec 10 pF.
Jestem też zbyt skąpy, żeby marnować EF86 na źródło prądowe
Pozdrawiam serdecznie,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa