Tak z nudów siadłem i skleciłem proponowany układ,a w zasadzie jego część obejmującą sprzężenie z anodą oraz zasilanie minusem.Nie posiadam lamp nadających się do próby więc wykorzystałem końcówkę mocy w klasie A do prób w układzie bez zamkniętej pętli-interesowała mnie zmiana napięcia sterującego w funkcji prądu i wysterowania.Zabawa w zmontowanie układu trwała ze 20 minut,ale pomiary znacznie dłużej.Nie chcę się bawić w tabelki więc opiszę efekty[nie pirotechniczne

]1.Bardzo długi czas ustalania[nawet przy 1mikro] rzędu dziesiątek sekund.2Możliwość pojawienia się za wysokiego napięcia dodatniego na kondensatorze co powoduje konieczność zastosowania zabezpieczenia diodą zenera np 6.2V.3Przy zastosowaniu symetrycznego zasilania układ jest odporny na zmianę napięcia sieci[wymagane jest wstępne obciążenie minusa].4.Prawo Oma jest faktem,więc napięcie regulacyjne występuje i jest zależne od prądu,ale obciążone rezystencją 2.2M jest za małe i pożytek byłby niewielki.Tym bardziej że dochodziło by do tego jeszcze obciążenie siatką która ma swoje wymogi.5.Przy małym sygnale dryft napięcia jest minimalny,natomiast przy dużym i chwilowych przesterach układ ma tendencje do dławienia[powodowało by to zmniejszenie prądu anodowego wtedy kiedy by się przydał odrobinę większy

].Podsumowanie:Niedziela nie zmarnowana

,coś się dowiedzieliśmy-że w pewnych trudnych do spełnienia warunkach może by to nawet działało,ale nikt tego nie robi,bo można wolny dzień spędzić bardziej produktywnie.Tak że temat stabilizacji,,anodowej,,uważam za zamknięty.Natomiast mam pytanie zasadnicze,które powinno pojawić się na samym początku,do Kolegi Lisora-W jakich warunkach dochodziło do zmian prądu spoczynkowego?Co do rozwiązania stabilizacji z katody,to wymagało by to dodatkowego zasilania ujemnego na poziomie ok -100V i podwójnej triody. M