Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Wzmacniacze, zasilacze itd. Schematy, parametry, konstrukcje...

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Jado »

Witam :-)

Tym razem, dla odmiany postanowiłem zrobić...kolejny zasilacz :lol:
Oto relacja z jego budowy (choć jeszcze w 100% nie jest skończony):

Wszystko zaczęło się od tego, że postanowiłem zrobić trochę porządków i reorganizacji w moim warsztaciku.
Między innymi przełączyłem zasilanie moich maszynek napędzanych silnikami prądu stałego (wyrzynarka włosowa, prostnica z rękawem, miniwiertarka na statywie) z dotychczasowego zasilania autortransformatorowego na zasilanie stabilizowane (jak się okazuje moment obrotowy silników w dużym stopniu zależy od stabilności napięcia zasilającego i przy stabilizacji tego napięcia silniki nie "stają dęba" pod większym obciążeniem).
Po przełączeniu okazało się, że stary autotransformatorek (110V zasilany z transformatora separującego) jest już w danej konfiguracji zbędny, a nawet zalecany jest jego demontaż z dotychczasowego miejsca (bo przeszkadza i zawadza).

A do tej pory wyglądało to tak:
stary_autotransformator.jpg
stary_autotransformator2.jpg
Jak widać - autotransformator jest przykręcony do boku szafki narzędziowej wraz z miernikami, mostkiem prostowniczym, kondensatorem i chaotycznymi kablami :?
I tak było przez ostatnie kilkanaście lat :lol: Wiadomo - prowizorki są najtrwalsze.

Mimo to autotransformator przez ten okres czasu pokazał swoją duża przydatność w codziennym życiu warsztatowym jak źródło uniwersalnego zasilania - stałego i zmiennego.
W międzyczasie dokupiłem na Wolumenie drugi podobny autotransformator (na 127V) początkowo z myślą o tym, że wykorzystam go jako zamiennik w przypadku awarii tego pierwszego, ale później (po demontażu pierwszego) pomyślałem, że czemu nie wykorzystać ich jednocześnie, zwiększając zakres napięć jakie mogę w ten sposób otrzymać.
W ten sposób zrodził się pomysł stworzenia nowego zasilacza - autotransformatorowego, w nowej ładnej obudowie, porządnie wykonanego - tak jak to powinno być zrobione od razu :-)

Do pierwszego autotransformatora miałem transformator separujący (nawinięty jeszcze po koniec lat 80-tych), ale do drugiego już nie. Postanowiłem więc wykorzystać rdzeń kupiony ongiś na Wolumenie za 20zł u p. Sławka.
Rdzeń duży - przekrój kolumny środkowej 26,2cm2 - niestety uzwojenia nie nadawały się (inne napięcia - prawdopodobnie jakaś przetwornica, czy coś w tym rodzaju) i trzeba było je odwinąć.
Co gorsza rdzeń był cały zaimpregnowany lakierem. Można by go wstawić do acetonu, żeby rozmiękł, ale przy tak dużym transformatorze, to musiało by to być małe wiaderko - niezły by się zrobił smród :?
Wobec tego przystąpiłem do rozpakietowywania na sucho. Udało się, ale karkas tego nie wytrzymał (kruchy plastik) i trzeba było pomyśleć o zrobieniu nowego, porządnego karkasu.
Na szczęście mam skrypt, który oblicza wymiary wszystkich ścianek karkasu w/g rozmiarów rdzenia i okna, więc wystarczyło go tylko zapuścić:
Obliczenia_karkasu.jpg
Teraz trzeba było przenieść rysunek ścianek karkasu na płytę z bakelitu za pomocą trasowania:
rysunek_karkasu.jpg
I wyciąć za pomocą mojej elektrycznej wyrzynarki włosowej:
wycinanie_karkasu.jpg
Teraz można już było przystąpić do złożenia karkasu:
karkas_po_zlozeniu.jpg
A po obróbce wykańczającej, sklejeniu i dodaniu łączówek stał się on już gotowy do nawijania :-)
karkas_obrobiony.jpg
Przy okazji nawijania tego transformatora, postanowiłem nieco zmodernizować moją ręczną nawijarkę do transformatorów.
Wymieniłem podstawę na porządną, dodałem też mechaniczny licznik zwojów, bo elektroniczny (magnes + kontaktron) ma zawsze jakieś kłopoty w momencie gdy manipulujemy w przód i w tył jak się nam na przykład drut zerwie, trzeba pamiętać o przełączaniu kierunku obrotów, itp... Licznik mechaniczny połączony giętkim wężykiem z osią nawijarki nie ma tych problemów.
Co prawda musiałem wyprowadzić oś licznika z lewej strony - taka mała przeróbka jako, że jestem leworęczny i nawijam lewą ręką - oraz dorobić sprzęgiełko umożliwiające odłączenie licznika podczas zakładania karkasu na oś, ale jakoś wszystko się udało :-)
Nawijarka_nowa.jpg
Po założeniu karkasu i dołożeniu szkła powiększającego (latka lecą, a oczy już nie takie jak niegdyś) można było przystąpić do nawijania:
przed_nawijaniem.jpg
Teraz nawet nawijanie zwój przy zwoju mi nie straszne przy tym szkle ;-)
przed_nawijaniem_2.jpg
No, osiągneliśmy 10 załączników, więc dalszy ciąg w następnych postach....
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Jado »

Nawijanie udało się, bez większych problemów i osiągnąłem coś takiego:
karkas_po_nawinieciu.jpg
Jak widać karkas jest dość spory w porównaniu do pudełka zapałek (faktycznie to największy transformator jaki do tej pory nawijałem).
Po złożeniu i pomalowaniu rdzenia otrzymałem upragniony transformator :-)
Podczas projektowania uzwojeń przyjąłem względnie niską indukcję w rdzeniu (10 000 Gs) oraz zrezygnowałem ze standardowego odejmowania 5% liczby zwojów pierwotnych (za to na wtórnych jest dodane 5%) - po to żeby transformator nie grzał się niepotrzebnie na biegu jałowym (poprzednio miałem taki przypadek - transformator gdzie zostawiłem fabryczne uzwojenie pierwotne grzeje się nieco na jałowym).
No i udało się - transformator jest zimny jak trup :-)

Mając już wszystkie kluczowe elementy zasilacza gotowe przystąpiłem do planowania rozmieszczenia elementów w zasilaczu - tak aby obudowa nie była za duża, a wszystko należycie rozłożone wewnątrz i na ściance czołowej.
Pierwsze przymiarki:
Może tak?
przymiarka_1.jpg
A może tak?
przymiarka_2.jpg
Czy jeszcze inaczej?
przymiarki_3.jpg
W końcu trzecia koncepcja okazała się najlepsza i mogłem zacząć myśleć o obudowie :-)
Znowu wybór padł na drewno - a konkretnie sklejkę. Tym razem odpowiednio grubsze, bo ciężar elementów jest znaczący (same transformatory i autotransformatory ważą 13kg) i obudowa musi to wytrzymać (sklejka 15mm na boki i 6 mm na przód).
Zamówiłem więc wszystkie potrzebne ścianki u stolarza i mogłem zacząć przystąpić do wykonania obudowy.

Najpierw skleiłem ścianki boczne:
skladanie_obudowy.jpg
Dodatkowo dla wzmocnienia dałem długie wkręty oprócz kleju (można by dać listewki wzmacniające od środka, ale to zabrało by dodatkowo miejsce wewnętrzne, a transformatory sporo go potrzebują).

Przed przyklejeniem ścianki przedniej musiałem wyciąć otwory na mierniki tablicowe, bo po sklejeniu byłby z nimi problem - w każdym razie było by konieczne użyć jakiejś piły otwornicy, a tej akurat nie posiadam w poszukiwanym rozmiarze.
A tak na spokojnie włosówką - szybko poszło :-)

Ale najpierw trzeba było wszystko na drewnie rozmieścić i narysować:
rysunek_na_obudowie.jpg
Po wycięciu i sklejeniu wyszła taka, całkiem zgrabna obudowa :-) :
obudowa_po_wycieciu.jpg
Teraz można było przystąpić do fornirowania i bejcowania:
obudowa_po_fornirowaniu.jpg
Teraz mogłem już przystąpić do pokrycia obudowy lakierem - tym razem użyłem politury, ale po 4 warstwach stwierdziłem, "że już wystarczy", bo i tak nie miałem zamiaru wypełniać porów. Dla lepszego połysku całość pokryłem jeszcze lakierem akrylowym - 2 warstwy. Politura daje lepszą głębię - jakby rysunek 3D słojów drewna w porównaniu do np. lakieru nitro.

Po wycięciu forniru z miejsc gdzie były otwory otrzymałem obudowę gotową do montażu elementów:
obudowa_po_wycieciu_forniru.jpg
obudowa_po_wycieciu_forniru2.jpg
Z tyłu już czekają mierniki panelowe ;-)
Dodałem z boku rączki, bo przy tak dużej wadze zasilacza jego przenoszenie może stanowić problem.

Teraz czas na montaż mechaniczno-elektryczny...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Jado »

Schemat zasilacza generalnie jest banalnie prosty: transformator-autotransformator-prostownik-kondensator-zaciski, ale po dodaniu mierników tablicowych, posobników, przełączników, itp....mimo wszystko się on trochę rozrósł.
Między innymi z tego względu, że część mierników mierzy napięcie/prąd przemienny (na tym mi zależało) i trzeba było do nich dodać układy prostujące/transformujące. Oto odręczny schemat zasilacza. Nieco chaotyczny, bo niektóre zmiany następowały w trakcie budowy i "rozpoznaniu przeciwnika bojem" ;-) - stąd też przyrastające elementy schematu wchodzące na wcześniejsze fragmenty:
schemat.jpg
Uparłem się, żeby mierzyć prąd pobierany z zasilacza jednym miernikiem (dla każdego kanału) - po stronie prądu przemiennego (no bo jak będę pobierał napięcie przemienne, to też musi być pomiar prądu).

Ponieważ zależy nam generalnie na uniknięciu niepotrzebnych strat mocy w układzie, to należało zastosować najmniejszy możliwy opornik szeregowy, na którym będzie odkładać się spadek napięcia wymuszony przepływającym pobieranym prądem.
Dlatego dałem oporniki o rezystancji 0,1R (wykonane z drutu chromonikielinowego grzałki, przylutowane ruskim topnikiem do lutowania aluminium), na których przy pełnym prądzie obciążenia = 3A będzie się wydzielać moc 0,9W.
Przy tak małej rezystancji spadek napięcia jaki otrzymamy będzie wynosił 0,3V. Dla miernika prądu stałego, nie byłby to żaden problem, ale tutaj mamy pomiar prądu przemiennego i dla wyprostowania napięcia należy dodać diodę prostowniczą, na której spadek napięcia wynosi 0,7V czyli dużo więcej niż cały sygnał jaki otrzymamy z opornika.
Na szczęście mamy do czynienia z prądem przemiennym i dzięki temu mogłem użyć transformatorków podwyższających, o przekładni 22:1 (zwykłe sieciowe 10,1V/220V podłączone odwrotnie). Teraz napięcie już znacznie przekracza 0,7V, chociaż przy najmniejszych prądach, poniżej 0,3A zbliżamy się do granicy przewodzenia diod i skala miernika się nieco zagęszcza (a właściwie zaczyna się od 0,2A).
Odrębną ciekawostką jest pomiar prądu po stronie prądu przemiennego w momencie, gdy obciążeniem jest mostek prostowniczy z kondensatorem. Wówczas mamy do czynienia z silnymi impulsami doładowującymi kondensator. Nie przypomina to już zupełnie sinusoidy. Na szczęście transformatorek daje radę transformować taki prąd również, choć następuje znaczna rozbieżność wskazań w porównaniu do czystej sinusoidy. Dlatego musiałem wykreślić osobną skalę na mierniku dla prądu stałego i przemiennego.

Po rozwiązaniu tych wszystkich problemów i dodaniu niezbędnych przełączników/posobników mogłem przystąpić do montażu mechanicznego elementów wewnątrz obudowy.
Tak to wygląda - bez zamontowanych jeszcze transformatorów sieciowych:
wnetrze_bez_traf.jpg
A z przodu tak:
obudowa_po_zamocowaniu_elementow.jpg
Do schematu urządzenia dodałem jeszcze dwie neonówki sygnalizacyjne podłączone do wyjść prądu stałego - zapalają się przy napięciu większym niż 70V - taki bajer, ale i ostrzeżenie.
Wraz z neonówką sygnalizującą załączenie zasilania, to jedyne lampy jakie się znajdują w tym zasilaczu ;-)
Użyłem oprawek od żaróweczek telefonicznych - ale neonówki przylutowane są tu na stałe.

Z tyłu obudowy mamy bakelitową płytkę z bezpiecznikami oraz gniazdami bananowymi do podłączenia mojego stabilizatora warsztatowego (2 x 30V/4A), który będzie tam docelowo podłączony na stałe. A z przodu można się bawić jakimiś innymi, podłączanymi urządzeniami.

Tak więc osiągnąłem działający elektrycznie zasilacz. Pozostało najtrudniejsze (a może najbardziej żmudne) - skalowanie mierników tablicowych. Jest ich 6, a każdy ma dwie skale (dla woltomierzy podzakres nisko i wysokonapięciowy, a amperomierze - prąd stały i przemienny), co daje razem 12 skal :?
Na szczęście mamy do dyspozycji komputer, programy graficzne, drukarkę laserową i aparat fotograficzny, dzięki którym operacja cała nie będzie tak trudna jak niegdyś (gdy kreśliło się skale ręcznie tuszem).

Sfotografowałem najładniejszą skalę jednego z mierników tablicowych (wszystkie są tego samego typu):
Skala_wzor.png
Potem usunąłem graficznie niektóre elementy pozostawiając tylko te niezbędne:
Skala_wzor_czysty.png
Wcześniej dokonałem rzeczywistego skalowania - podając napięcia na mierniki i zaznaczając ołówkiem na podłozonym papierze odp. kreseczki w miejscach gdzie wskazywał miernik (wymagało to zdjęcia przodu obudowy i odsłonięcia wskazówki).
Potem sfotografowałem owe rysuneczki - oto przykład jednego z nich:
A_Lewy.png
Teraz w programie graficznym można było dokonać nałożenia rysunku skali oraz owych kreseczek, a następnie wykreślić linie pomocnicze biegnące od środka cieżkości wskazówki, poprzez owe kreseczki. Potem można było umieścić kreseczki na skali w miejscach gdzie przechodzą linie pomocnicze:
skala_tworzenie.jpg
Po usunięciu linii pomocniczych - wydruk i skala gotowa, jeszcze tylko odp. skalowanie rysunku, aby osiągnął on wielkość zgodną z rzeczywistymi rozmiarami skali mierników.
I tak dla każdego miernika.
Potem wydrukowane skale trzeba było wyciąć i nakleić na stare skale mierników.
Teraz już będzie wiadomo co pokazują mierniki :-) (wcześniej był jeszcze etap dobierania posobników do mierników, ale o tym nie piszę szczegółowo).
Tak to wyszło w efekcie końcowym:
przod_zblizenie_mierniki.jpg
No i w zasadzie to tyle z prac jakie wykonałem. Jeszcze kilka zdjęć z przodu i z tyłu :-)
Pozostały do wykonania skale mosiężne i napisy pod wyłącznikami ale to już w terminie późniejszym zrobię...
przod_z_lewej.jpg
tyl_zamkniety.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Jado »

Teraz mam już dwa ładne zasilacze ;-)
oba_zasilacze_razem.jpg
oba_zasilacze_razem2.jpg
Zasilacz autotransformatorowy jest o tyle dobry, że pozwala na podłączenie urządzeń o większej mocy - np. całego odbiornika bez transformatora typu Pionier U, testowanie silników, transformatorów, różnych nietypowych urządzeń o napięciach z zakresu 0-270AC i 0-380DC, a dzięki transformatorom separującym nie mamy fazy na urządzeniu - można podłączyć oscyloskop, itp.
Dzięki dodaniu drugiego autotransformatora uzyskałem pełny zakres napięć i okazało się, że nawet autotransformatorki na 110V też się mogą do czegoś przydać, a przy tym są one względnie tanie i względnie małe.
Oczywiście jest to zasilacz "elektrotechniczny" raczej - nie ma tutaj zbyt dobrego wygładzenia prądu (kondensatory 1000uF tylko), ale można go też traktować jako zasilacz wstępny, a odpowiednie człony stabilizująco-wygładzające dodawać w miarę potrzeb.
Wykonanie go zajęło ponad 1,5 miesiąca. Koszty stosunkowo niewielkie - ok 200zł na mierniki tablicowe, kondensatory, obudowę... resztę rzeczy miałem z dawniejszych zapasów :-)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
tuxcnc
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 287
Rejestracja: sob, 11 lutego 2017, 22:24

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: tuxcnc »

Mechanicznie bardzo ładnie, ale elektrycznie mam kilka uwag.
Ustrój magnetoelektryczny wskazuje wartość skuteczną składowej stałej, nie potrzeba stosować żadnych kondensatorów, a dla pomiaru prądu zmiennego można użyć diod Schottkiego, które przewodzą już przy 0,2V.
Przekładniki prądowe też się inaczej włącza w układ.
Awatar użytkownika
gsmok
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3938
Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: gsmok »

Gratuluję. Bardzo interesujący opis. Polecam zamieszczenie go w serwisie TRIODy (www.trioda.com). Szkoda, że przy takim retro stylu nie udało się zamontować mierników "okrągłych". Ale to oczywiście tylko takie czepianie się, bo zasilacz, a w zasadzie zasilacze wyglądają wspaniale :shock: :)
Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Jado »

gsmok pisze:Gratuluję. Bardzo interesujący opis. Polecam zamieszczenie go w serwisie TRIODy (http://www.trioda.com). Szkoda, że przy takim retro stylu nie udało się zamontować mierników "okrągłych". Ale to oczywiście tylko takie czepianie się, bo zasilacz, a w zasadzie zasilacze wyglądają wspaniale :shock: :)
Dzięki :-)
Jeszcze zostały do zrobienia skale i napisy - może wówczas się skuszę na zamieszczenie rozszerzonego opisu na Triodzie.
Mierniki okrągłe - to by było piękne, ale i tak ledwo udało mi się zdobyć 6 takich samych mierników w bakelicie.
Udało się to tylko dzięki temu, że stale bywam na Wolumenie i zaprzyjaźniłem się z niektórymi sprzedawcami.
tuxcnc pisze: Mechanicznie bardzo ładnie, ale elektrycznie mam kilka uwag.
Ustrój magnetoelektryczny wskazuje wartość skuteczną składowej stałej, nie potrzeba stosować żadnych kondensatorów, a dla pomiaru prądu zmiennego można użyć diod Schottkiego, które przewodzą już przy 0,2V.
Przekładniki prądowe też się inaczej włącza w układ.
Układ amperomierza jest układem o prostowaniu szczytowym - stąd kondensatory. Właściwie opisach jest podawany jeden kondensator. Tutaj wynikła ciekawa sytuacja - bo teoria teorią, a praktyka praktyką.
Okazało się mianowicie, że wartość tego pierwszego kondensatora nie może być zbyt duża, bo pojawia się zbyt duża bezwładność wskazań - wskazówka zbyt długo przelewa się z jednej pozycji na drugą.
Stąd też decyzja o zmniejszeniu kondensatora (tego pierwszego). Ale - po takim zmniejszeniu widać jak przy prawie pełnym wychyleniu wskazówki leciutko ona drży - nadąża za pulsującym prądem 50Hz. Wydało mi się to trochę niebezpieczne dla ustroju - nie wiadomo jak zniosą to łożyska ustroju po dłuższym czasie. Stąd też dodanie drugiego kondensatora wygładzającego, który bocznikowany względnie małą rezystancją cewki ustroju nie wykazywał już tendencji bezwładnościowych.
Przebieg oglądany na oscyloskopie wykazuje już tylko śladowe ilości pulsacji 50Hz.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby robić własne modyfikacje układu - jeśli występuje taka potrzeba.

Co do diod, to myślałem o użyciu diod germanowych DZG7 - nawet mam dwie takie. Ale jakoś w końcu do tego nie doszło.
Tam jest dość trudny dostęp (trzeba wykręcić transformator, żeby się dostać), a na ten pomysł wpadłem zbyt późno :-)
Shottkiego też mogą być - o ile wytrzymują wysokie napięcie wsteczne jakie występuje na zakresach napięciowych.
Na prądowym bez problemu - tylko kilkanaście wolt (no chyba, że pójdzie zwarcie).

Układ z transformatorem podwyższającym został zaczerpnięty z książki Mariana Łapińskiego "Miernictwo teleelektryczne Tom 4". - nazywa się toto "amperomierz z transformatorem pomiarowym" :-)
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Awatar użytkownika
ECC83
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1065
Rejestracja: ndz, 15 czerwca 2014, 08:56

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: ECC83 »

Gratuluję pięknej konstrukcji!
Zasilacze to dosyć wdzięczna konstrukcja - sam już zbudowałem również dwa, a inspiracją są właśnie Twoje konstrukcje i niektóre rozwiązania mechaniczne :)
Bardzo mi się podobają te drewniane obudowy, ja zawsze robię i robiłem w metalu, bo jakoś tak pewniej się w nim czuję, ale muszę drewna również spróbować.
Janusz
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 890
Rejestracja: wt, 8 listopada 2005, 15:36
Lokalizacja: Bytom

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Janusz »

Ładne i użyteczne.
tuxcnc pisze: Przekładniki prądowe też się inaczej włącza w układ.
Tylko że te tutaj, to w zasadzie przekładniki napięciowe.
785mm
tuxcnc
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 287
Rejestracja: sob, 11 lutego 2017, 22:24

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: tuxcnc »

Janusz pisze: Tylko że te tutaj, to w zasadzie przekładniki napięciowe.
No właśnie o to chodzi, że powinien być przekładnik prądowy, a nie jest.
Awatar użytkownika
AZ12
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5471
Rejestracja: ndz, 6 kwietnia 2008, 15:41
Lokalizacja: 83-130 Pelplin

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: AZ12 »

Witam

Zamiast diod germanowych można by zastosować diody DK62, BYP680-600 lub D22-10-08.
tuxcnc pisze:Mechanicznie bardzo ładnie, ale elektrycznie mam kilka uwag.
Ustrój magnetoelektryczny wskazuje wartość skuteczną składowej stałej, nie potrzeba stosować żadnych kondensatorów, a dla pomiaru prądu zmiennego można użyć diod Schottkiego, które przewodzą już przy 0,2V.
Przekładniki prądowe też się inaczej włącza w układ.
Moim zdaniem najlepiej by było zastosować prostownik aktywny na wzmacniaczu operacyjnym, nawet retro takim jak MAA741, wówczas można pozbyć się przekładnika w układzie pomiaru prądu. Do zasilania jego wystarczyłby malutki transformatorek lub można dowinąć kilkanaćie zwojów cienkim drutem DNEJ lub kynarem.

http://trioda.com/forum/download/file.php?id=64191
Ratujmy stare tranzystory!
Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Jado »

ECC83 pisze:Gratuluję pięknej konstrukcji!
Zasilacze to dosyć wdzięczna konstrukcja - sam już zbudowałem również dwa, a inspiracją są właśnie Twoje konstrukcje i niektóre rozwiązania mechaniczne :)
Bardzo mi się podobają te drewniane obudowy, ja zawsze robię i robiłem w metalu, bo jakoś tak pewniej się w nim czuję, ale muszę drewna również spróbować.
Dziękuję :-)
Owszem - zasilacze zawsze się przydają, nie starzeją się - podobnie jak wzmacniacze m.cz. ;-)
Cieszę się, że mogę kogoś zainspirować swoimi pracami :-)
Drewno ma swój urok - zwłaszcza ładnie wykończone, polakierowane - stąd też chyba się między innymi bierze popularność starych radii, w starych drewnianych skrzynkach, które ładnie odrestaurowane nabierają dawnego uroku i blasku :-)
O prawdziwe drewno teraz coraz trudniej, więc wspomagamy się sklejką i fornirem i jest to rozsądny kompromis.
Chociaż z tego co widziałem w odbiornikach kolekcjonerskich prezentowanych tu na Forum, to zastosowano tam prawdziwe drewno i materiały jak najbardziej przypominające te z epoki.
Moje zasilacze są tylko stylizacją, a zastosowane tam "bebechy" ze względu na swoją konieczną użytkowość (nie są to tylko urządzenia do postawienia na półce, ale również po to żeby z nich na co dzień korzystać) odbiegają często od tego co było stosowane np. w latach 20-tych czy 30-tych. Chociażby mierniki tablicowe - wtedy stosowano okrągłe, z odsłoniętym mechanizmem wskazówki.
Dzisiaj takie są trudne do zdobycia, a jak się trafią to różne pojedyncze egzemplarze. Na Wolumenie widuję chińskie reprodukcje, ale nie mam zaufania do ich jakości (i do tego jeszcze ta czerwona wskazówka).
Zastosowane przeze mnie mierniki Mery pochodzą z lat 1979-1981 - z tyłu mają odbitą pieczątkę kontroli jakości. Dostały drugie życie :-)
Praca w drewnie jest dość przyjemna - łatwo się obrabia, doskonale klei, barwi, lakieruje. Ma dobrą wytrzymałość mechaniczną i tłumi akustycznie urządzenie (jeśli np. słychać buczenie transformatora czy coś w tym stylu). I izoluje elektrycznie urządzenie od otoczenia - na blachę zawsze może pójść jakieś przebicie. Jedyny minus to brak ekranowania, ale w razie czego można je wyłożyć wewnątrz blachą - jak to zrobiłem w moim wzmacniaczu Harold. I rdza tego nie bierze (no chyba że korniki się wdadzą ;-) ).
Tak więc - zachęcam do prac w drewnie, ładnie wykończonym :-)
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: Jado »

AZ12 pisze: Moim zdaniem najlepiej by było zastosować prostownik aktywny na wzmacniaczu operacyjnym, nawet retro takim jak MAA741, wówczas można pozbyć się przekładnika w układzie pomiaru prądu. Do zasilania jego wystarczyłby malutki transformatorek lub można dowinąć kilkanaćie zwojów cienkim drutem DNEJ lub kynarem.
Owszem, ale ja chciałem to zrobić bez dodatkowych wzmacniaczy - to prosty, siermiężny zasilacz niestabilizowany :twisted:
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Awatar użytkownika
gsmok
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3938
Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: gsmok »

Mnie się takie retro podejście podoba. Stosowanie np. wzmacniaczy operacyjnych, nawet starych typów popsuje walory "sentymantalne" zasilacza :wink:
saico

Re: Zasilacz autotransformatorowy - relacja z budowy

Post autor: saico »

Tylna kratownica - z jakiego jest materiału, skąd masz, czy można ją gdzieś kupić?