Mam do was kochani prośbę. W tym wzmacniaczu jest problem z formowaniem się kondensatorów elektrolitycznych. Zasilacz końcówki składa się z dwóch par elektrolitów. Pary składają się z kondensatorów dwusekcyjnych połączonych w szereg bez układu rezystorów symetryzujących. Jedna para to 2x100uF+2x100uF/350V (dla anody), a druga to 2x47uF+2x47uF/500V (dla G2). Jeden z kondensatorów pierwszej pary ma problem z formowaniem od 280V (otrzymuje 1mA prądu niespadajacy przez 1h), a druga para ma podobnie z tym, że formuje się do 340V a potem podobna sytuacja. Druga para na upartego może być bo we wzmacniaczu raczej nie będzie wyższego napięcia niż 680V ale jakoś boje się zastosować kondensator z pary pierwszej. Trafo daje 420VAC oprzy 245VAC z sieci (u mnie jak w UK

) i nie będę ukrywał, że brzęczy. Przy takim napięciu z trafa kondensator będzie musiał pracować z napięciem jakieś 290V bez obiążenia. Co polecacie zrobić? Jest kilka wyjść:
1. Olać
2. wymienić na kondensator z epoki który trzyma parametry - nie mam takiego, a właściwie to mam ELWY z lat 60-tych, ale wizualnie słabe.
3. wymienić na współczesne zamontowane od spodu a stare zostawić jako atrapy. Jeśli tak to na jakie? Potrzebuje w takim razie pary 220uF/350V ale dobrej co by wytrzymała dłużej niż 5lat co w dzisiejszych czasach... wiadomo... Kondensatory muszą być niedrogie i raczej małe gabarytowo. jakie polecacie? jesli wymieniać tę parę to czy wymieniać tę drugą?
Robił bym dla przyjemności to bym nie zadawał pytań, ale robię dla kumpla...