Maciej Szczodrowski pisze:kondensator C3 (33 pF) ma za zadanie przeciwdziałać zakłóceniom. Jeśli dobrze rozumiem chodzi o zakres +/- 465 Khz. Nadal jest dla mnie zagadką kwestia drivera: czemu wprowadza mi masę zniekształceń? Od strony żarzenia wszystko wyeliminowane, w zasilaczu anodowym też cicho (podwójny filtr RC), masę też wykluczam. Więc co? Za duże wzmocnienie?
Pozdrawiam!
Maciek.
Proponowałbym wrócić do koncepcji pary różnicowej między rozdzielaczem fazy, a stopniem mocy - tak, jak w typowym Williamsonie.
Zauważ jednak, że typowy Williamson ma pętlę globalnego sprzężenia zwrotnego. U ciebie jej brak i to zapewne powoduje ogromne zniekształcenia. Taki układ łatwo przesterować. Bez dokładnych obliczeń widać, że będzie on miał wzmocnienie grubo ponad 1000 (nie uwzględniając transformatora).
Układ z twojego rysunku ma zapewne wzmocnienie trochę ponad 100 (bez transformatora), stąd nie dochodzi do przesterowania.
Skoro twój układ, to prawie Williamson, proponowałbym zrobić prawdziwego Williamsona. Taki układ, jeśli nie ma błędów, musi zadziałać.
Pozdrawiam,
Marcin
Brak pętli sprzężenia zwrotnego był zamierzony. Ja nie buduję potwora, tylko wzmacniacz o mocy 15 - 20W na kanał. Chcę słuchać muzyki, a nie dawać koncerty sąsiadom. Zresztą jak to jest z tym sprzężeniem: jak to się ma do pasma przenoszenia i generowania zniekształceń? Wydawało mi się, że bez sprzężenia mam większe pasmo przenoszenia.
Pozdrawiam!
Maciek.
Maciej Szczodrowski pisze:Brak pętli sprzężenia zwrotnego był zamierzony. Ja nie buduję potwora, tylko wzmacniacz o mocy 15 - 20W na kanał. Chcę słuchać muzyki, a nie dawać koncerty sąsiadom. Zresztą jak to jest z tym sprzężeniem: jak to się ma do pasma przenoszenia i generowania zniekształceń? Wydawało mi się, że bez sprzężenia mam większe pasmo przenoszenia.
Pętla sprzężenia zwrotnego tylko w niewielkim stopniu wpływa na otrzymywaną maksymalną moc. Ta zależy głównie od prądowej i napięciowej wydajności poszczególnych stopni, a szczególnie stopnia mocy.
Pętla sprzężenia zwrotnego (zarówno lokalna, jak i globalna) wpłynie za to zasadniczo na pasmo przenoszenia (zwiększy je) i poziom zniekształceń harmonicznych (obniży je o tyle, o ile obniża się wzmocnienie napięciowe całego układu).
Przy zastosowaniu globalnej pętli zmniejszy się też margines stabilności układu. Wymaga to często zastosowania dodatkowych elementów poprawiających stabilność wzmacniacza (szczególnie w układach ze sprzężeniem transformatorowym, a więc w większości wzmacniaczy lampowych).
Pozdrawiam,
Marcin
Jeśli w końcu uda mi się zwiększyć wzmocnienie (tzn. zrobić działający przedwzmacniacz albo driver) to spróbuję z tą pętlą. Dziękuję za informacje.
Pozdrawiam!
Maciek.
Po serii różnych dziwnych pomysłów wróciłem do klasycznego układu Williamsona. Jest nieźle, ale...
Pierwsza trioda (6H8C) ma w anodzie 47K, a w katodzie 1K i połączona jest bezpośrednio z siatką drugiej półówki (czyli odwracacza). Odwracacz ma w katodzie i anodzie 22K. Podaję z generatora sinus na wejście układu (1kHz) i badam oscyloskopem sygnał. Na wyjściu pierwszej półówki śliczny sinus, za to na wyjściu odwracacza już tak ładnie nie jest. Sygnały z anody i katody mają identyczną amplitudę, tylko, że ten z katody jest czysty, a ten z anody wygląda jakby to nie był jeden sinus, ale dwa lub trzy (obraz na oscyloskopie drga). Jak się tego pozbyć, bo po dalszym wzmocnieniu mam paskudne zniekształcenia na tej połówce (druga jest OK). Napięcie anodowe mam dobrze odfiltrowane.
Ludzie! Zlitujcie się, bo szału dostanę z tymi zniekształceniami. Pomyślałem, że może pierwszy stopień ma za duże wzmocnienie i dlatego mam zniekształceniana na odwracaczu, więc w katodę pierwszej półówki wstawiłem dla testu 2,2K (zamist 1K). Pomogło, bo zniekształcenia z anody na odwracaczu zniknęły, ale sygnał się rozjechał. Teraz na katodzie w odwracaczu mam sygnał o dużej amplitudzie, a na anodzie mam sygnał o małej amplitudzie. Spróbuję wyrzucić z katody odwracacza 22K i dobrać coś mniejszego, żeby przywrócić symetrię sygnałów, tylko, czy to jest dobra droga? Ma to jakiś sens? Co mam zrobić z tymi zniekształceniami?
Maciej Szczodrowski pisze:Pomyślałem, że może pierwszy stopień ma za duże wzmocnienie i dlatego mam zniekształceniana na odwracaczu, więc w katodę pierwszej półówki wstawiłem dla testu 2,2K (zamist 1K). Pomogło, bo zniekształcenia z anody na odwracaczu zniknęły, ale sygnał się rozjechał.
Rezystora w katodzie pierwszej triody nie można zmieniać w zbyt dużych granicach, gdyż zmiana taka spowoduje zmianę punktu pracy lampy i przez to zmianę napięcia na jej anodzie, a ponieważ obie triody są ze sobą galwanicznie połączone, to zmienią się również napięcia na triodzie pełniącej rolę odwracacza fazy. Jeżeli możesz to narysuj jeszcze raz cały schemat wraz z napięciami występującymi w istotnych punktach układu (zmierzone bez obecności sygnału m.cz.). Może pozwoli to łatwiej znaleźć przyczynę zniekształceń.
Pomierzę napięcia i rozrysuję schemat. To chwilę potrwa. A odnośnie synchronizacji to chyba była dobra, bo na tym samym ustawieniu sprawdzałem różne punkty układu i tylko ta połówka się rozjechała.
Oto schemat. Narysowany na szybkiego. Stan faktyczny na godzinę 18.00
Teraz jeszcze jedno dodatkowe pytanie: bias na końcówce mocy. Jak widać na przyłączu mam -55V, tak żeby potem było -39V. Czy może -39V ma być na przyłączu? Ale to by chyba lampy wywaliło w kosmos...
Czekam na wszelkie opinie i sugestie. Z góry dziękuję!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Maciej Szczodrowski pisze:
Teraz jeszcze jedno dodatkowe pytanie: bias na końcówce mocy. Jak widać na przyłączu mam -55V, tak żeby potem było -39V.
To -39V "potem" to jest tylko wtedy, gdy dołączysz miernik, bo rezystancja wewnętrzna miernika powoduje przepływ prądu przez opornik siatkowy, a co za tym idzie, spadek napięcia na nim. Bez przyłączonego miernika, napięcie za opornikiem (czyli na siatce) jest takie samo jak na przyłączu, bo przecież prąd siatki nie płynie:)
Maciej Szczodrowski pisze:
Czy może -39V ma być na przyłączu? Ale to by chyba lampy wywaliło w kosmos...
Ma być -39V na przyłączu i mierzone tylko na przyłączu.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony pn, 24 października 2005, 19:51 przez OTLamp, łącznie zmieniany 1 raz.
Maciej Szczodrowski pisze:Czyli tak jak myślałem. Serdeczne dzięki. Nadal pozostaje problem natury ogólnej: CO ROBIĘ ŹLE, OD ROKU PRÓBUJĘ TĄ KONSTRUKCJĘ ZŁOŻYĆ!!!
Dobranie odpowiednich punktów pracy przy sprzężeniu bezpośrednim stopnia WK z inwerterem z dzielonym obciążeniem może czasami być dość problematyczne. Wstaw zamiast opornika 4.7k w pierwszym stopniu opornik 47k (lub wywal 47k+4.7k i wstaw od razu opór 100k).
Osobiście jednak zrezygnowałbym ze sprzężenia bezpośredniego. Jego zastosowanie nie przynosi tam żadnych korzyści. Zmieniłbym opornik 1k w katodzie pierwszego stopnia na 560 omów, w katodzie inwertera dałbym dodatkowy opór 1.8k dla otrzymania napięcia ujemnego dla polaryzacji siatki i zablokowałbym go jakimś "elektrolitem" (np. 47uF). Opór upływowy siatki - 470k, kondensator sprzęgający - powiedzmy 47n-100n, usunąłbym też opór 4.7k włączony szeregowo z oporem anodowym 47k pierwszego stopnia.