Z taką traumą po Lutoli to tylko do terapeuty, nie wiem czy my na forum jesteśmy w stanie pomóc.
Ty jesteś zawodowcem więc może do czegoś tam konkretna temperatura grota jest potrzebna, mnie wystarczy właśnie "właściwa".
BTW, czy posiadając stację lutowniczą można popełnić zimny lut?
fugasi pisze:
BTW, czy posiadając stację lutowniczą można popełnić zimny lut?
Można, można , nauka radziecka notuje takie przypadki .
A poważnie - zastanawiam się, dlaczego nie używać zwarciówki do innych celów niż klasycznego Wellera. Byłem zawodowcem, lutowałem elementy w urządzeniach profesjonalnych (naprawdę bardzo kosztownych!) i zapewniam, że Wellerem też można "nasmarkać" zamiast zlutować, a zwarciówką można lutować bezpiecznie dla układu, a dla laminatu szczególnie - potrzebna wprawa. Kolega z sąsiedniej pryczy - razem poszliśmy na emeryturę - używał prawie wyłącznie zwarciówki i nigdy nie musiał poprawiać lutowania. Osobiście używałem i nadal używam Wellera z "7", ale np. do odlutowywania końcówek ze starych transformatorów czy potencjometrów stosuję zwarciówkę (przepraszam - lutownicę transformatorową 100W!) marki lutola - szybciej i wygodniej. Może trochę przydługi ten post, ale śledzę wątek od początku i postanowiłem wtrącić swoje trzy grosze. Akordeonista.
Wszystkie szczelne złącza przeciekają a każda rura po skróceniu jest za krótka - trzecie prawo Murphy'ego.
Ja jak w technikum zaczynałem przygodę z elektroniką to kupiłem sobie czeską pistoletówkę czyli zwarciówkę 75W i byłem zadowolony, choć groty mi się dość szybko powypalały. Potem stosowałem miedziany drucik, aż któregoś dnia zakupiłem małą kolbę niskonapięciową u handlarzy ze wschodu z transformatorkiem, który rozgrzewał się tak bardzo, że stopiła się jego obudowa. Gdy skończyły się groty zakupiłem niskonapięciowego (już nie pamiętam czy 12 czy 24V) Elwika z pełnym sterowaniem temperaturą w kolbie. Dorobiłem do niej trafo zasilajace i do tej pory mi służy, choć kabel zasilający jest już poniszczony (bardzo giętki, ale szajs jeśli chodzi o wytrzymałość) i naprawiałem już w niej elektronikę bo puściły luty. Ostatnio dorobiłem nowy zasilacz i grot do tej rosyjskiej i gdyby nie to, ze kolba za bardzo się rozgrzewa to w gruncie rzeczy fajna lutownica. Grot dorobiłem z jakiejś polskiej lutowinicy i już się tak nie nagrzewa szybko jak kiedyś, ale działa. Kupiłem też paczkę grotów od Lutoli do tej mojej czeskiej, ale albo są za grube albo nie wiem co bo też jest u nich problem z grzaniem.
Teraz nie, bo jestem w robocie. Ale sztaby są jakby niklowane. Także oryginalne groty powlekane były czymś srebrnym. Nie pamietam czy te które kupiłem sa powlekane, ale sprawdzę jak wróce do domu.
Ja aktualnie używam zwarciówki 75W Lutola.
Wcześniej miałem 2 grzałki ale się spaliły
A co do mocowania grotu to proponuje takie rozwiązanie:
w oryginalne otwory wkręciłem pręty gwintowane, dałem po 2 podkładki i nakrętkę.
Teraz można bez problemu dokręcić grot.
Kiedyś na Wolumenie u "Żubra" można było kupić do polskich grzałek 25W takie Rollsy. On je sam robił (robi?), firma mieściła się na terenie IMP na Duchnickiej.
Miedziana rura, ostrze grotu żelazowane, reszta chromowana od serca. Numer seryjny.
Mam jeszcze dwa na pamiątkę, potem przesiałem się na Elwika i mnie wkurzało to, że na grot wpełzał lut a w tych nigdy.
On zdaje się pasuje właśnie do tych kolb prezentowanych na walizach ZURTu - moja była już plastikowa. Oryginalne groty przy nich to raczej tandeta.
Załączniki
A co by się stało gdyby rdzeń zastąpić drewnem?
Nic! - zupełnie? - tak! gdyby uzwojenie zastąpić sznurkiem!
ŁDŁ Elektronika http://www.ldl-elektronika.pl
U mnie są takie właśnie jak u kolegi elektryk elektryk j_k i przyczyną nie grzania zawsze był czarny nalot który się usuwało i dokręcało porządnie grota. Można go też zawinąć wokół śruby, oryginalnie są rowki żeby prosty wkładać
Jeśli nie możesz czegoś naprawić młotkiem - potrzebujesz większego młotka
A ja uzywam do zwarciówki grotów jak na zdjeciu, bardzo długa zywotność w porównaniu do tych robionych z drutu. Zuzyte nie "wypluwaja " cyny. Mozna tez modelować dowolnie kształt koncówki grota
Używam identycznej, na krótki dystans jest ok, ale jak ma być włączona parę godzin, to temperatura jest zbyt wysoka i padają kiepskie i tak groty (chyba aluminiowe powlekane, warstwa przyjazna dla cyny się niszczy, i cyna nie "trzyma" się grotu, do zwykłych grotów z miedzi o niebo lepiej się czepia)
Potem taki grot trzeba w oleju obedrzeć papierem ściernym, potem włączyć lutownice i pocynować, jeśli grot dalej ostry to tak parę razy.
Ale jak na tą cenę to już z 1,5 roku chodzi, poszło co najmniej 5 grotów (też są dosyć tanie, chyba po 3zł u mnie w mieście)
Miedź ma wadę w lutownicy - rozpuszcza się w stopionej cynie.
Można kupić druty ze stopu który trudno rozpuszcza miedź.
Doskonale się nimi lutuje.
Ponadto świetnym rozwiązaniem jest podłączenie lutownicy do autotransformatora. Da się wyregulować tak że cyna jest na skraju temperatury topnienia. Pięknie się wtedy bieli płytki drukowane.
Wszystkie grzałkowe lutownice jak dla mnie są niewygodne i męczące - brak podparcia dla dłoni.
A i jak dzień wcześniej się nie piło to i SMD daje się prosto lutować.