Czy Wam również zdarza się tak, że jak coś nie idzie to na maksa?
Opisywałem w innym wątku moją zabawę z Tatrami. Pomysł, rysunek, szklarz, grawer i skala gotowa. Jako, że miałem robić skalę jeszcze raz, obiecałem jednej z osób z forum, że przy okazji zrobię skalę do Bolero. No i się zaczęło.
Najpierw nie mogłem sobie poradzić z poprawnym wklejeniem rysunku do AutoCada. Za nic nie mogłem uzyskać powtarzalności wymiarów (pewnie czegoś nie wiem w tej materii) wcześniej było ok. Nic to! Poduczyłem się Corela i narysowałem. No to trzeba zdobyć materiał. Telefon do ręki:
Dzień dobry.
Wie Pan tak jak ostatnio ale trzy sztuki.

Dzień dobry
Ja po te szybki z otworami, które rano zamawiałem.

Dzisiaj nikt nie dzwonił.


Pomyłkowo zadzwoniłem do innego szklarza i połowę dnia spędziłem na szukaniu po mieście tych szyb

Trudno. Zdarzenie losowe. Może to jakieś fatum? E, nie, czasem tak bywa. Następny dzień i kolejne podejście. I co? Maszyna, która cały dzień procowała bez zarzutu, po włożeniu kolejnej szyby, nagle dostaje drgawek. Oczywiście, następna skala zepsuta. Aż strach pomyśleć co się jeszcze może wydarzyć przy następnej próbie. Pytanie jak to odczarować?

I jeszcze parę fotek: