Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 625...1249 postów
- Posty: 943
- Rejestracja: ndz, 5 kwietnia 2009, 15:45
- Lokalizacja: Hrubieszów
Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Wpadła mi w ręce lampa, bardzo dobrze wyglądająca bańka - zero osmoleń, lustrzany jasny getter, napis trochę przetarty, może lekko z ciemniały od temperatury. Pomiar który zrobiłem wskazuję że lampa jest zużyta w 40%. Transconductance zamiast 11,3ma/v ma 7,5ma/v. Kiedyś miałem podobną sytuację znajomy miał lampy ecc83 Tungsrama, zarzekał się że nówki( starszy człowiek którego znam dość długo żeby powiedzieć że to co mówi jest prawdą) z resztą i tak wyglądały, ale znowu pomiary i około 40% zużycia, o co chodzi, ktoś wie?
-
- 100...124 posty
- Posty: 121
- Rejestracja: pt, 18 listopada 2011, 08:15
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Wygląd optyczny lampy, "błysk gettera", ma się praktycznie nijak do jej sprawności. Wszystko zależy od stanu warstwy emisyjnej, która pokrywa rurkę katody, czyli do jej zdolności do emitowania zakładanej gęstości strumienia elektronów, a tego niestety gołym okiem nie widać. Warstwa się utlenia, zużywa to i emisja maleje. Przy tej temperaturze żarzenia sama rurka praktycznie nie emituje elektronów, dlatego stan warstwy emisyjnej jest taki ważny.
Marek SP1CBP
-
- 625...1249 postów
- Posty: 943
- Rejestracja: ndz, 5 kwietnia 2009, 15:45
- Lokalizacja: Hrubieszów
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Możliwe jest żeby lampa z białym szkłem, bez przydymień mogła pracować - była używana?
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Tak, ale głównie dotyczy to lamp "przyoszczędzonych" z późniejszych okresów - czyli gdy producent zastosował minimalna dopuszczalną ilość aktywatora na katodzie - zauważ, że większość dzisiejszych lamp wizualnie nie nosi znamion zużycia mimo, iż pomiarowo są do dupy - w przeciwieństwie do starych np. EL84 czy 6P14P, które mimo osmolenia wciąż trzymały parametry.lukasz_t pisze:Możliwe jest żeby lampa z białym szkłem, bez przydymień mogła pracować - była używana?
Dawniej nie oszczędzano aż tak pierwiastków - porównaj choćby gettery wczesnych lamp nowalowych, gdzie "sreberko" osadzało się nieomal na całej powierzchni balonu i późniejszych, gdzie jest go ledwo, ledwo... zwłaszcza lamp do e.s.p.u. a nie przemysłowych czy wojskowych. Widać to takze w przypadku stłuczonych lamp - w starych tlenki dosłownie łuszczą się z góry bańki niczym stara farba, w nowszych ledwo je widać.
Cóż, ekonomia + pazerność oraz tzw. "ekologia" wzieły górę...
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
-
- 6250...9374 posty
- Posty: 6546
- Rejestracja: śr, 18 stycznia 2006, 16:45
- Lokalizacja: Kolonia Poczesna, jo90nq
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Ciekawostka: mam EBL21 która wygląda na zapowietrzoną gdyż ma biały nalot na górze bańki (a nie srebrny) lecz lampa jest cały czas całkiem sprawna 

μ Ω Σ Φ π
SQ9MYU
SQ9MYU
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Nie do końcakevin pisze:Wygląd optyczny lampy, "błysk gettera", ma się praktycznie nijak do jej sprawności. Wszystko zależy od stanu warstwy emisyjnej, która pokrywa rurkę katody, czyli do jej zdolności do emitowania zakładanej gęstości strumienia elektronów, a tego niestety gołym okiem nie widać. Warstwa się utlenia, zużywa to i emisja maleje. Przy tej temperaturze żarzenia sama rurka praktycznie nie emituje elektronów, dlatego stan warstwy emisyjnej jest taki ważny.

Może dotyczy to lamp współczesnych - z tym się akurat zgodzę - ale napewno nie tych z dawnej produkcji.
I takich, gdzie występuje "konkretny" prąd anodowy - adekwatny do powierzchni warstwy emisyjnej

Łatwiej zaobserwować coś takiego w EL84, gdzie Ia/Is2 = ok.60mA przy Ra = kilku kiloomach niż w EF86 przy Ia/Is2max = 6mA i kilkuset kiloomach "w anodzie". Podobnie jak w EZ81 vs EAA91.
Niemniej, widząc mocno zasmoloną - zwłaszcza w okolicach otworów w anodach i poniżej/powyżej talerzyków mikowych (nie chodzi mi o getter

Jak już wspomniałem dotyczy to głównie lamp z okresu ich świetności, gdy producenci nie oszczędzali na surowcach i dawali ich tyle ile należy (wraz z kartą gwarancyjną lampy

Acha, warstwa emisyjna się NIE UTLENIA
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Jak najbardziej jest to możliwe, bez względu na okres, w którym wyprodukowano lampę.lukasz_t pisze:Możliwe jest żeby lampa z białym szkłem, bez przydymień mogła pracować - była używana?
-
- 625...1249 postów
- Posty: 943
- Rejestracja: ndz, 5 kwietnia 2009, 15:45
- Lokalizacja: Hrubieszów
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Zapytam jeszcze o to samo, ale z innej strony. Czy lampa (załóżmy że nowa - ze starych dobrych czasów), mająca niską emisję, oraz transconductance(nachylenie charakterystyki), po wygrzaniu - używaniu w urządzeniu dla danej lampy przeznaczonym, następnie poddana dalszym pomiarom, może przez ten proces zwiększyć swoje parametry(nie pytam tutaj o lampę ledwo zipiącą i podaniu jej przez określony czas podwyższonego żarzenia)?
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Zdarzają się takie przypadki. Ponadto przy pomiarze parametru o nazwie "emisja" czyli prądu anodowego w jakimś punkcie charakterystyk, trzeba pamiętać, że ustalanie tego prądu trwa czasem kilka minut i nie dotyczy to tylko znanych powszechnie z tego zjawiska diabełków, ale również mniejszych lamp, zwłaszcza tych o dużym nachyleniu i napinanych siatkach (ECC88, EC86). Dotyczy to też w pewnym stopniu normalnych lamp mocy z rodzaju EL84, EL86.
Pytałeś wcześniej o polskie tłumaczenie: transkonduktancja.lukasz_t pisze: oraz transconductance
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Zużyta to zużyta - z próżnego i Salomon nie naleje - niemniej krótkotrwałe przeżarzenie lampy (na "sucho" - bez Ua
) powoduje, że resztki aktywatora "wędrują" z bliższych katodzie obszarów warstwy emisyjnej ku jej powierzchni - tym samym zwiększając lokalnie stężenie pierwiastka odpowiedzialnego za prawidłowa emisję elektronów.
Lampa na czas jakiś poprawia swoje parametry, ale to kłamstwo ma krótkie nogi: wkrótce resztki przemieszczonego aktywatora też ulegaja odparowaniu i katoda zupełnie traci własności emisyjne.
Tę technikę stosowało się do aktywacji mocno zużytych katod w kineskopach cz.b. i kolorowych: przy umiejętnym i niezbyt przesadnym przegrzaniu emitora tak "zregenerowana" lampa potrafiła popracować conajmnej pół roku dłużej albo i więcej - oczywiście z narzuconymi ograniczeniami w postaci konieczności ustawiania niezbyt silnego kontrastu i jaskrawości obrazu.
Dalsze męczenie chudoby polegało już na stopniowym podnoszeniu napięcia żarzenia np. do 7,0 > 7,5 >8,0 > 8,5 > ... nawet i 12V i eksploatowaniu przeżarzonej lampy aż do jej całkowitego zdechu
; była to metoda barbarzyńska - ale większym barbarzyństwem była niedostępność podstawowych części zamiennych = skutek bolszewickiej gospodarki nakazowo-rozdzielczej...
O ile taka metoda da się zastosować w lampach małej mocy (awaryjnie oczywiście) o tyle nie zdaje egzaminu w przypadku lamp mocy i prostowniczych
Dlatego tak ważne jest poprawne ustawienie napięcia żarzenia i ścisłe mieszczenie się w zakresach jego tolerancji (ca +/- 5%, w przypadku niektórych lamp rosyjskich producent dopuszcza +/- 10%).)



Lampa na czas jakiś poprawia swoje parametry, ale to kłamstwo ma krótkie nogi: wkrótce resztki przemieszczonego aktywatora też ulegaja odparowaniu i katoda zupełnie traci własności emisyjne.
Tę technikę stosowało się do aktywacji mocno zużytych katod w kineskopach cz.b. i kolorowych: przy umiejętnym i niezbyt przesadnym przegrzaniu emitora tak "zregenerowana" lampa potrafiła popracować conajmnej pół roku dłużej albo i więcej - oczywiście z narzuconymi ograniczeniami w postaci konieczności ustawiania niezbyt silnego kontrastu i jaskrawości obrazu.
Dalsze męczenie chudoby polegało już na stopniowym podnoszeniu napięcia żarzenia np. do 7,0 > 7,5 >8,0 > 8,5 > ... nawet i 12V i eksploatowaniu przeżarzonej lampy aż do jej całkowitego zdechu

O ile taka metoda da się zastosować w lampach małej mocy (awaryjnie oczywiście) o tyle nie zdaje egzaminu w przypadku lamp mocy i prostowniczych

Dlatego tak ważne jest poprawne ustawienie napięcia żarzenia i ścisłe mieszczenie się w zakresach jego tolerancji (ca +/- 5%, w przypadku niektórych lamp rosyjskich producent dopuszcza +/- 10%).)
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
A jak podam Ua z ograniczeniem prądu, to co się stanie?ZoltAn pisze:przeżarzenie lampy (na "sucho" - bez Ua![]()
![]()
)
Strasznie mieszasz. Jaki znowu aktywator? To bar daje emisję i to on dyfunduje na powierzchnię, nie aktywator. Aktywator siedzi w rdzeniu katody i jego zadaniem jest ułatwienie redukcji tlenku baru do metalicznego baru. Ale nie ma nic za darmo i w wyniku takiej redukcji z udziałem aktywatora powstaje tzw. warstwa pośrednia (o znaczącej oporności skrośnej), której grubość dodatkowo rośnie w czasie używania lampy.ZoltAn pisze: powoduje, że resztki aktywatora "wędrują" z bliższych katodzie obszarów warstwy emisyjnej ku jej powierzchni - tym samym zwiększając lokalnie stężenie pierwiastka odpowiedzialnego za prawidłowa emisję elektronów.
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
1/ Ua z ograniczeniem prąduOTLamp pisze:A jak podam Ua z ograniczeniem prądu, to co się stanie?ZoltAn pisze:przeżarzenie lampy (na "sucho" - bez Ua![]()
![]()
)
Strasznie mieszasz. Jaki znowu aktywator? To bar daje emisję i to on dyfunduje na powierzchnię, nie aktywator. Aktywator siedzi w rdzeniu katody i jego zadaniem jest ułatwienie redukcji tlenku baru do metalicznego baru. Ale nie ma nic za darmo i w wyniku takiej redukcji z udziałem aktywatora powstaje tzw. warstwa pośrednia (o znaczącej oporności skrośnej), której grubość dodatkowo rośnie w czasie używania lampy.ZoltAn pisze: powoduje, że resztki aktywatora "wędrują" z bliższych katodzie obszarów warstwy emisyjnej ku jej powierzchni - tym samym zwiększając lokalnie stężenie pierwiastka odpowiedzialnego za prawidłowa emisję elektronów.

Przy "regeneracji" kinoli zalecano krótkotrwałe przeżarzanie katod z zastrzeżeniem "na sucho".
2/ sorry, niewątpliwie pomyliłem pojęcia: chodziło mi o aktywną substancję emitującą elektrony (zaznaczone niebieskim w Twoim cytacie mego postu) a nie jej aktywator.
Jestem stricto praktykiem, a nie teoretykiem, więc nie wykluczam takich pomyłek - sprostuj, Waść, jeżeli bezwiednie zbłądzę.
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Bo kinole to trochę inna bajka. Tam chyba nawet na etapie produkcji nie stosowano aktywacji prądowej, bo raczej nie da się bez szkody wymusić odpowiedniego prądu. Natomiast w przypadku normalnych lamp odbiorczych jak najbardziej stosowano aktywację prądową, płynący wtedy prąd jest kilkakrotnie większy od znamionowego i np. dla takiej EL84 może być rzędu 200mA. Oczywiście warunki, w których wymusza się przepływ takiego prądu są zgoła odmienne od warunków normalnej pracy lampy.ZoltAn pisze:
Przy "regeneracji" kinoli zalecano krótkotrwałe przeżarzanie katod z zastrzeżeniem "na sucho".
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
OTLamp pisze:Bo kinole to trochę inna bajka. Tam chyba nawet na etapie produkcji nie stosowano aktywacji prądowej, bo raczej nie da się bez szkody wymusić odpowiedniego prądu. Natomiast w przypadku normalnych lamp odbiorczych jak najbardziej stosowano aktywację prądową, płynący wtedy prąd jest kilkakrotnie większy od znamionowego i np. dla takiej EL84 może być rzędu 200mA. Oczywiście warunki, w których wymusza się przepływ takiego prądu są zgoła odmienne od warunków normalnej pracy lampy.ZoltAn pisze:
Przy "regeneracji" kinoli zalecano krótkotrwałe przeżarzanie katod z zastrzeżeniem "na sucho".
...dlatego nigdy nie stosując regeneracji innych lamp po za "suchą" kineskopów i "szarotkowych" (tych drugich bardzo ostrożnie i z miernym zwykle powodzeniem) nie brałem pod uwagę możliwości chwilowego przeżarzania ich pod obciążeniem uznając, że nie ma to sensu - po za tym w niespecjalistycznej literaturze naprawdę mało jest informacji o czymś takim.
Za to ciekawą metodą czasowego przywracania życia kinolom było "przestrzeliwanie" zimnych katod stosunkowo wysokim napięciem (i sporym prądem - ale przez rezystor


Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Re: Wygląd bańki lampy, a pomiar.
Nie szło wcale o pazerność. Stare gettery były głównie rurkami "FeBa" (żelazne rurki, wypełnione barem) i nie dawało się ich długo przechowywać, zaś rozpylone ilości getteru w poszczególnych egzemplarzach znacznie się różniły. Wskutek pochłaniania przez rurki "FeBa" gazów w trakcie przechowywania trzeba było używać stosunkowo dużych ilości baru. Zdolność sorpcyjna takich getterów była naprawdę nieduża. Na domiar złego, takie obfite lustro mogło oznaczać kłopoty z zachowaniem odpowiedniej izolacji między elektrodami. Ten bar osadzał się nie tylko na szkle...ZoltAn pisze: Dawniej nie oszczędzano aż tak pierwiastków - porównaj choćby gettery wczesnych lamp nowalowych, gdzie "sreberko" osadzało się nieomal na całej powierzchni balonu i późniejszych, gdzie jest go ledwo, ledwo... zwłaszcza lamp do e.s.p.u. a nie przemysłowych czy wojskowych. Widać to takze w przypadku stłuczonych lamp - w starych tlenki dosłownie łuszczą się z góry bańki niczym stara farba, w nowszych ledwo je widać.
Cóż, ekonomia + pazerność oraz tzw. "ekologia" wzieły górę...