Amati - kilka różnych pytań
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
skrzynka nabiera koloru i połysku, ale...
Oglądam dokonania kolegów zagore1 i ed_net i (powodowany zachwytem i zazdrością) jednocześnie wcieram kolejne warstwy politury w swoje dzieło. Pory i rysy wypełniłem i od poniedziałku nakładam kolejne warstwy (średnio 6 dziennie) politurą 8%. Dobarwiłem ją włoską bejcą spirytusową dla uzyskania charakterystycznego koloru Amati. Po paru dniach barwa się zaczęłą nasycać i pojawił się nawet jakiś połysk. Wczoraj jednak w paru miejscach zauważyłem, że po przejechaniu tamponem nie widać połysku, a kompletny mat. Podobnie to wygląda jakby natłuszczoną powierzchnię chcieć zwilżyć wodą. Dziś przepolerowałem te miejsca wełną stalową i po pierwszym przejechaniu tamponem było ok. (zwilżenie i połysk), natomiast po trzecim znowu wylazł mat. Te matowe miejsca układają się w smugi wzdłuż słojów. Zrobiłem próbę i pędzelkiem delikatnie przejechałem takie miejsce. Momentalnie zrobiło się matowe, choć nie było widać żeby politura uciekała na boki. Nie wiem co tu się dzieje, ale nie sądzę żeby politura nie osiadała w tym miejscu. To w końcu nie woda, która nie potrafi zwilżyć tłuszczu. Mam więc nadzieję, że w tych miejscach warstwa szelaku również się odkłada. Czy zdarzyło się to komuś z "politurowców", czy może ja wynalazłem jakąś zarazę?
Zakamarki zgodnie z przewidywaniami są upierdliwe. Tampon tam nie dociera, więc co 3 warstwy podmalowuję pędzelkiem. To jednak daje grubą i nierówną warstwę w tym miejscu, które następnego dnia muszę wyrównywać papierem ściernym, watą i czym się da. Miejscami powoduje to rozjaśnienie koloru. Teraz to powiedzmy jeszcze pół biedy, ale jak to potem wykończyć gdy przyjdzie czas na połysk?
Duże powierzchnie nabrały przyjemnego glancu, choć do finału jeszcze trochę. Jak się spojrzy pod światło to widać jakby plątaninę nitek pajęczych w różnych kierunkach. To nie są rysy, a po prostu ślady po tamponie, jakby cieniutkie krawędzie kolejnych ruchów. Żeby nie było - to nie są zacieki.
I teraz ważne pytania:
- czy gdy każdego następnego dnia, gdy przecieram papierem ściernym/watą przed następnymi warstwami starać się to zeszlifować tak, żeby te ślady nie były widoczne? Bo pod palcami ich nie czuć, a też nie kumulują się z dnia na dzień. Czy też teraz tym się nie przejmować i liczyć na to, że końcowa obróbka, np ostatnie warstwy wcierane słabą politurą lub wręcz spirytusem wygładzą te ślady? Albo końcowe przetarcie mleczkiem?
Zostawiam skrzynkę do poniedziałku.
Zakamarki zgodnie z przewidywaniami są upierdliwe. Tampon tam nie dociera, więc co 3 warstwy podmalowuję pędzelkiem. To jednak daje grubą i nierówną warstwę w tym miejscu, które następnego dnia muszę wyrównywać papierem ściernym, watą i czym się da. Miejscami powoduje to rozjaśnienie koloru. Teraz to powiedzmy jeszcze pół biedy, ale jak to potem wykończyć gdy przyjdzie czas na połysk?
Duże powierzchnie nabrały przyjemnego glancu, choć do finału jeszcze trochę. Jak się spojrzy pod światło to widać jakby plątaninę nitek pajęczych w różnych kierunkach. To nie są rysy, a po prostu ślady po tamponie, jakby cieniutkie krawędzie kolejnych ruchów. Żeby nie było - to nie są zacieki.
I teraz ważne pytania:
- czy gdy każdego następnego dnia, gdy przecieram papierem ściernym/watą przed następnymi warstwami starać się to zeszlifować tak, żeby te ślady nie były widoczne? Bo pod palcami ich nie czuć, a też nie kumulują się z dnia na dzień. Czy też teraz tym się nie przejmować i liczyć na to, że końcowa obróbka, np ostatnie warstwy wcierane słabą politurą lub wręcz spirytusem wygładzą te ślady? Albo końcowe przetarcie mleczkiem?
Zostawiam skrzynkę do poniedziałku.
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2994
- Rejestracja: czw, 2 października 2008, 09:48
- Lokalizacja: Kraków
Re: skrzynka nabiera koloru i połysku, ale...
Na razie się nie przejmuj i nakładaj 8% do uzyskania gładkiej powierzchni. Potem zmatowisz papierem 800 - wtedy Ci znikną te pajączki(przynajmniej częściowo) i zacznij 4% - pierwszy raz lekko wilgotnym tamponem potem trochę wilgotniejszym. I!! 4 % już nie barw bejcą - ostatnie warstwy muszą być z czystej politury bo inaczej nie będzie połysku i nie spiesz się daj politurze odpocząć kilka dni.tradytor pisze:Oglądam dokonania kolegów zagore1 i ed_net i (powodowany zachwytem i zazdrością) jednocześnie wcieram kolejne warstwy politury w swoje dzieło. Pory i rysy wypełniłem i od poniedziałku nakładam kolejne warstwy (średnio 6 dziennie) politurą 8%. Dobarwiłem ją włoską bejcą spirytusową dla uzyskania charakterystycznego koloru Amati. Po paru dniach barwa się zaczęłą nasycać i pojawił się nawet jakiś połysk. Wczoraj jednak w paru miejscach zauważyłem, że po przejechaniu tamponem nie widać połysku, a kompletny mat. Podobnie to wygląda jakby natłuszczoną powierzchnię chcieć zwilżyć wodą. Dziś przepolerowałem te miejsca wełną stalową i po pierwszym przejechaniu tamponem było ok. (zwilżenie i połysk), natomiast po trzecim znowu wylazł mat. Te matowe miejsca układają się w smugi wzdłuż słojów. Zrobiłem próbę i pędzelkiem delikatnie przejechałem takie miejsce. Momentalnie zrobiło się matowe, choć nie było widać żeby politura uciekała na boki. Nie wiem co tu się dzieje, ale nie sądzę żeby politura nie osiadała w tym miejscu. To w końcu nie woda, która nie potrafi zwilżyć tłuszczu. Mam więc nadzieję, że w tych miejscach warstwa szelaku również się odkłada. Czy zdarzyło się to komuś z "politurowców", czy może ja wynalazłem jakąś zarazę?
Zakamarki zgodnie z przewidywaniami są upierdliwe. Tampon tam nie dociera, więc co 3 warstwy podmalowuję pędzelkiem. To jednak daje grubą i nierówną warstwę w tym miejscu, które następnego dnia muszę wyrównywać papierem ściernym, watą i czym się da. Miejscami powoduje to rozjaśnienie koloru. Teraz to powiedzmy jeszcze pół biedy, ale jak to potem wykończyć gdy przyjdzie czas na połysk?
Duże powierzchnie nabrały przyjemnego glancu, choć do finału jeszcze trochę. Jak się spojrzy pod światło to widać jakby plątaninę nitek pajęczych w różnych kierunkach. To nie są rysy, a po prostu ślady po tamponie, jakby cieniutkie krawędzie kolejnych ruchów. Żeby nie było - to nie są zacieki.
I teraz ważne pytania:
- czy gdy każdego następnego dnia, gdy przecieram papierem ściernym/watą przed następnymi warstwami starać się to zeszlifować tak, żeby te ślady nie były widoczne? Bo pod palcami ich nie czuć, a też nie kumulują się z dnia na dzień. Czy też teraz tym się nie przejmować i liczyć na to, że końcowa obróbka, np ostatnie warstwy wcierane słabą politurą lub wręcz spirytusem wygładzą te ślady? Albo końcowe przetarcie mleczkiem?
Zostawiam skrzynkę do poniedziałku.
Pozdrawiam
Janusz
Wołyń 1943. Pamiętamy!
-
- 1875...2499 postów
- Posty: 2469
- Rejestracja: sob, 2 lutego 2008, 19:18
Re: Amati - kilka różnych pytań
Święte słowa Januszu.Cierpliwość ,czystość i właściwa temperatura.
Pozdrawiam T
Pozdrawiam T
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
Re: Amati - kilka różnych pytań
zagore1 pisze:Na razie się nie przejmuj i nakładaj 8% do uzyskania gładkiej powierzchni.
No właśnie skoro mowa o gładkiej powierzchni, to co z tym?
tradytor pisze: Wczoraj jednak w paru miejscach zauważyłem, że po przejechaniu tamponem nie widać połysku, a kompletny mat. Podobnie to wygląda jakby natłuszczoną powierzchnię chcieć zwilżyć wodą. Dziś przepolerowałem te miejsca wełną stalową i po pierwszym przejechaniu tamponem było ok. (zwilżenie i połysk), natomiast po trzecim znowu wylazł mat. Te matowe miejsca układają się w smugi wzdłuż słojów. Zrobiłem próbę i pędzelkiem delikatnie przejechałem takie miejsce. Momentalnie zrobiło się matowe, choć nie było widać żeby politura uciekała na boki. Nie wiem co tu się dzieje, ale nie sądzę żeby politura nie osiadała w tym miejscu. To w końcu nie woda, która nie potrafi zwilżyć tłuszczu. Mam więc nadzieję, że w tych miejscach warstwa szelaku również się odkłada. Czy zdarzyło się to komuś z "politurowców", czy może ja wynalazłem jakąś zarazę?


-
- 1875...2499 postów
- Posty: 2469
- Rejestracja: sob, 2 lutego 2008, 19:18
Re: Amati - kilka różnych pytań
Może za mało spirytusu w spirytusie?To nie żarty.Spirytus musi być wysokooktanowy!Przy zawodnionym możesz dostawać zmętnienia.Chcesz mieć dobra politurę to :dobry szelak+dobry spirytus +dobry tampon+ dobra temperatura i mała wilgotność powietrza a teraz z tym ostatnim różnie bywa.Praca niewolnicza -darmo.
Pozdrawiam T
Pozdrawiam T
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
politura pod lupą
Spirytus 98% szczelnie zamknięty, więc raczej nie on był powodem zmatowienia. Dałem politurze odetchnąć przez 4 dni i po tym czasie położenie kolejnych warstw odbyło się bezproblemowo.
Dziś przed wcieraniem przepolerowałem delikatnie powierzchnie włókniną 600. Potem wtarłem kolejne 6 warstw, czyli łącznie będzie ich około 42, licząc od momentu zakończenia zamykania porów.
Na pierwszy rzut oka wygląda to tak: Są miejsca, gdzie wygląda to całkiem nieźle: Te czarne kreski to wypełnione pory.
W innych miejscach już nie jest tak gładko. Już na pierwszym zdjęciu widać, że np na boku powierzchnia nie jest gładka: Zakamarki zaś wyglądają jak spod pędzla: Na koniec owe "pajęczyny": I żeby nie było, że tylko straszę, jeszcze jeden widok ogólny, nie tak groźny
Chyba nikt wcześniej nie robił takiej wiwisekcji podczas politurowania. Jest więc niniejszym okazja zobaczyć jak się to robi, lub jak nie robić. Powiedzcie zatem politurowcy czy na tym etapie to co widać na zdjęciach jest normalne/dopuszczalne, czy też brać szmatę, umoczyć w spirytusie i ścierać to do gołego forniru. 
Dziś przed wcieraniem przepolerowałem delikatnie powierzchnie włókniną 600. Potem wtarłem kolejne 6 warstw, czyli łącznie będzie ich około 42, licząc od momentu zakończenia zamykania porów.
Na pierwszy rzut oka wygląda to tak: Są miejsca, gdzie wygląda to całkiem nieźle: Te czarne kreski to wypełnione pory.
W innych miejscach już nie jest tak gładko. Już na pierwszym zdjęciu widać, że np na boku powierzchnia nie jest gładka: Zakamarki zaś wyglądają jak spod pędzla: Na koniec owe "pajęczyny": I żeby nie było, że tylko straszę, jeszcze jeden widok ogólny, nie tak groźny


Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2994
- Rejestracja: czw, 2 października 2008, 09:48
- Lokalizacja: Kraków
Re: politura pod lupą
Jest naprawdę bardzo dobrze!!tradytor pisze:Spirytus 98% szczelnie zamknięty, więc raczej nie on był powodem zmatowienia. Dałem politurze odetchnąć przez 4 dni i po tym czasie położenie kolejnych warstw odbyło się bezproblemowo.
Dziś przed wcieraniem przepolerowałem delikatnie powierzchnie włókniną 600. Potem wtarłem kolejne 6 warstw, czyli łącznie będzie ich około 42, licząc od momentu zakończenia zamykania porów.
Na pierwszy rzut oka wygląda to tak: Są miejsca, gdzie wygląda to całkiem nieźle: Te czarne kreski to wypełnione pory.
W innych miejscach już nie jest tak gładko. Już na pierwszym zdjęciu widać, że np na boku powierzchnia nie jest gładka: Zakamarki zaś wyglądają jak spod pędzla: Na koniec owe "pajęczyny": I żeby nie było, że tylko straszę, jeszcze jeden widok ogólny, nie tak groźnyChyba nikt wcześniej nie robił takiej wiwisekcji podczas politurowania. Jest więc niniejszym okazja zobaczyć jak się to robi, lub jak nie robić. Powiedzcie zatem politurowcy czy na tym etapie to co widać na zdjęciach jest normalne/dopuszczalne, czy też brać szmatę, umoczyć w spirytusie i ścierać to do gołego forniru.
Teraz nakładasz politurę 8%??
Jeśi tak to kontynuj jeszcze conajmniej tydzień aby uzyskać grubszą warstwę politury.
Potem BARDZO DOKLADNIE musisz zmatowić najlepiej papierem 1000, aby uzyskać gładką, matową powierzchnię bez świecących miejsc. A dalej to Ci już opisywałem wilgotny tampon z 4% i dalej mozolna ale przyjemna praca ( w końcu to praca w oparach alkoholu

Pozdrawiam
JANUSZ
i trzymaj tak dalej!
Wołyń 1943. Pamiętamy!
-
- 125...249 postów
- Posty: 219
- Rejestracja: sob, 5 grudnia 2009, 14:35
- Lokalizacja: Kraków
Re: Amati - kilka różnych pytań
Przy sposobności pytanie do Kol.zagore1.
To szlifowanie to na okrągło ,czy wzdłuż słoi ?
Dzięki Wacek.
To szlifowanie to na okrągło ,czy wzdłuż słoi ?
Dzięki Wacek.
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
Re: Amati - kilka różnych pytań
Cieszę się, że ta robota ma sens.
Oczywiście cały czas nakładam 8%.
Pytanie Wacka Z też chodziło mi po głowie, bo w niektórych miejscach bardzo trudno poruszać się wzdłuż słojów. Ja odruchowo staram się zawsze szlifować wzdłuż słojów, ale czasem (jak np w tym przypadku) rysunek jest już słabo widoczny pod ciemną warstwą politury i wtedy zastanawiam się czy trzeba trzymać się tego kierunku.
W ogóle szlifowanie drobnym papierem (400 i więcej) jest wysoce upierdliwe, bo z miejsca papier zapycha się pyłem i albo idzie na to mnóstwo papieru, albo po każdym ruchu trzeba ścierać pył i czyścić papier. Tego problemu nie ma z watą stalową, ale to też nie jest sposób bez wad - wata poleruje wszystko jak leci, nie wyrównuje tak jak papier. I do tego produkuje igiełki stalowe, które trzeba pieczołowicie usunąć, bo jak się potem która nawinie pod tampon, to narobi bajzlu. Ja zbieram je ze skrzynki magnesem.
Tej wady nie posiada włóknina ścierna. Jest bardzo delikatna i pięknie poleruje, ale też nie potrafi zrównywać powierzchni jak papier na klocku.
Z tego wszystkiego najlepszym byłoby szlifowanie papierem na mokro (tak szlifowałem lakier poliuretanowy na Goldklangu). Teoretycznie jeśli jest już zbudowana warstwa politury, to mokre szlifowanie nie powinno jej zaszkodzić, ale praktycznie... No właśnie - co na to praktykujący praktycy?
Oczywiście cały czas nakładam 8%.
Pytanie Wacka Z też chodziło mi po głowie, bo w niektórych miejscach bardzo trudno poruszać się wzdłuż słojów. Ja odruchowo staram się zawsze szlifować wzdłuż słojów, ale czasem (jak np w tym przypadku) rysunek jest już słabo widoczny pod ciemną warstwą politury i wtedy zastanawiam się czy trzeba trzymać się tego kierunku.
W ogóle szlifowanie drobnym papierem (400 i więcej) jest wysoce upierdliwe, bo z miejsca papier zapycha się pyłem i albo idzie na to mnóstwo papieru, albo po każdym ruchu trzeba ścierać pył i czyścić papier. Tego problemu nie ma z watą stalową, ale to też nie jest sposób bez wad - wata poleruje wszystko jak leci, nie wyrównuje tak jak papier. I do tego produkuje igiełki stalowe, które trzeba pieczołowicie usunąć, bo jak się potem która nawinie pod tampon, to narobi bajzlu. Ja zbieram je ze skrzynki magnesem.
Tej wady nie posiada włóknina ścierna. Jest bardzo delikatna i pięknie poleruje, ale też nie potrafi zrównywać powierzchni jak papier na klocku.
Z tego wszystkiego najlepszym byłoby szlifowanie papierem na mokro (tak szlifowałem lakier poliuretanowy na Goldklangu). Teoretycznie jeśli jest już zbudowana warstwa politury, to mokre szlifowanie nie powinno jej zaszkodzić, ale praktycznie... No właśnie - co na to praktykujący praktycy?
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2994
- Rejestracja: czw, 2 października 2008, 09:48
- Lokalizacja: Kraków
Re: Amati - kilka różnych pytań
Papieru niestety idzie najwięcej - ale tylko nim potrafię zrównać powierzchnię.tradytor pisze:Cieszę się, że ta robota ma sens.
Oczywiście cały czas nakładam 8%.
Pytanie Wacka Z też chodziło mi po głowie, bo w niektórych miejscach bardzo trudno poruszać się wzdłuż słojów. Ja odruchowo staram się zawsze szlifować wzdłuż słojów, ale czasem (jak np w tym przypadku) rysunek jest już słabo widoczny pod ciemną warstwą politury i wtedy zastanawiam się czy trzeba trzymać się tego kierunku.
W ogóle szlifowanie drobnym papierem (400 i więcej) jest wysoce upierdliwe, bo z miejsca papier zapycha się pyłem i albo idzie na to mnóstwo papieru, albo po każdym ruchu trzeba ścierać pył i czyścić papier. Tego problemu nie ma z watą stalową, ale to też nie jest sposób bez wad - wata poleruje wszystko jak leci, nie wyrównuje tak jak papier. I do tego produkuje igiełki stalowe, które trzeba pieczołowicie usunąć, bo jak się potem która nawinie pod tampon, to narobi bajzlu. Ja zbieram je ze skrzynki magnesem.
Tej wady nie posiada włóknina ścierna. Jest bardzo delikatna i pięknie poleruje, ale też nie potrafi zrównywać powierzchni jak papier na klocku.
Z tego wszystkiego najlepszym byłoby szlifowanie papierem na mokro (tak szlifowałem lakier poliuretanowy na Goldklangu). Teoretycznie jeśli jest już zbudowana warstwa politury, to mokre szlifowanie nie powinno jej zaszkodzić, ale praktycznie... No właśnie - co na to praktykujący praktycy?
NIE RADZĘ EKSPERYMENTÓW Z WODĄ BO SIĘ ZROBIĄ BIAŁE PLACKI.
Alkohol zawarty w politurze będzie ciągnął wodę. Nawet starą politurę bałbym się szlifować na mokro.
Wołyń 1943. Pamiętamy!
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
Re: politura pod lupą
Żarty żartami, ale ten zapach sprawia, że chce się do tej roboty wracać! Gdyby nie on, to podejrzewam, że zabawę w nakładanie tygodniami kilkudziesięciu warstw kończyliby tylko najtwardsi.zagore1 pisze: ... i dalej mozolna ale przyjemna praca ( w końcu to praca w oparach alkoholu)
Tymczasem kolejne trudności. Zimojesień za oknem, a w pomieszczeniach rozkręca się ogrzewanie i co z tym związane - spada wilgotność powietrza. Dla politury to dobrze, ale jest jedno "ale". Od przedwczoraj drastycznie wzrosła mi tu ilość pyłków, kłaczków, włosków i innych farfocli. Grawitacyjnie i elektrostatycznie te wszystkie śmieci ścielą się na mojej skrzynce. Codziennie odkurzaczem robię w pomieszczeniu porządek, ale akurat na te mikrośmieci wiele to nie pomaga. Przecieram skrzynkę lekko wilgotną ścierką, która wszystko zbiera, ale po chwili znowu coś przylatuje. Teraz to jeszcze pół biedy, bo i tak codziennie lekko przeszlifowuję powierzchnię, ale jak przyjdzie do finiszu, to będzie problem. Postawić tu michę z wodą żeby trochę podwyższyć wilgotność? Nie zaszkodzi to politurze?
-
- 1875...2499 postów
- Posty: 2469
- Rejestracja: sob, 2 lutego 2008, 19:18
Re: Amati - kilka różnych pytań
Politurze nie zaszkodzi bo w końcu ile tej wilgoci się doprodukuje?Spróbuj ścierczki z microfazy.Doskonale zbiera pyłki ale bez żadnych płynów.
Czystość przede wszystkim.
Pozdrawiam T
Czystość przede wszystkim.
Pozdrawiam T
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
zmora
Mikrofazowa ścierka dobrze zbiera, ale nie zapobiega przyfruwaniu nowych śmieci. A te się lęgną na potęgę. To co dziś się działo to dramat. Jakby mi kto worek ze śmieciami nad skrzynką rozerwał. Ledwo tamponem przejechałem, a za nim nagle nie wiadomo skąd całe to badziewie z ilościach hurtowych siadało na politurze. Zmieniłem tampon, wietrzyłem pomieszczenie i nic nie pomaga. Włączyłem oczyszczacz powietrza. Niestety jest mały i pewnie tej kubatury nie oczyści, ale innego nie mam. Jestem pewny, ze to wszystko z powodu niskiej wilgotności powietrza, ale na to nie mam jak wpłynąć.
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
koniec politurowania na horyzoncie
Etap nakładania politury 8% zakończony. Przez kilka dni skrzynka odpocznie, a w poniedziałek szlifowanie. Potem czeka mnie nakładanie ostatnich, decydujących warstw 4%. I tu znowu potrzebuję porady: ile tych warstw położyć? I czy po nich jeszcze polerować samym spirytusem? Bo różne opinie można spotkać.
To moje co prawda pierwsze politurowanie, ale mam kilka spostrzeżeń, które może kiedyś jakiemu debiutantowi się przydadzą.
1. W ramach walki z paprochami zainwestowałem w materiał na tampon - specjalną tkaninę/włókninę f-my Liberon. Nie okazała się wcale lepsza od starego, spranego prześcieradła. Po paru przejazdach zaczęła się mechacić na bokach tamponu i te włoski zaczęły się lepić, gdy tampon wjeżdżał w zakamarki. A po mniej więcej kwadransie w ogóle zaczął się kleić do nacieranej powierzchni. Wróciłem do tamponu z prześcieradła i nie było problemu z klejeniem się.
2. Wszystkie poradniki straszyły właśnie możliwością zerwania politury w wyniku przyklejenia się tamponu przy powolnych ruchach, lub silniejszym docisku. Jakoś mnie to ominęło (choć nie stosowałem oleju), mimo, że zdarzało mi się nawet, że w zakamarkach tampon zatrzymywał się na sekundę (no, może mniej). Być może zawdzięczam to temu, że kładłem tylko 6 warstw dziennie (godzina wcierania).
3. Po dłuższym wcieraniu wełniane wnętrze tamponu zbija się w coraz twardszą kluchę i przez to wcieranie wymaga coraz większego docisku. Co parę rund warto wyciągnąć bebechy tamponu i je porozrywać palcami. Zrobią się wtedy znowu puszyste. Po takim zabiegu niewielka dawka politury wystarcza na dłużej, samo prowadzenie tamponu jest lekkie, a ślad jest szeroki i jednocześnie szybko znika - i o to chodzi. Najlepiej wciera mi się zupełnie świeżym tamponem.
4. Poradniki mówią o dolewaniu politury do tamponu. Bardzo to precyzyjne - "dolać politury". Pierwsze moje takie dolanie było katastrofą, bo z tamponu lało się jak z zatankowanego SR-71, a w koło wszystko się kleiło. Nie mówiąc o zmarnowanej politurze. Odtąd używam strzykawki i ilości, które dodaje są małe - np około 0,8 - 0,9 ccm na górną powierzchnię skrzynki. Być może wprawnym fachowcom potrzeba jeszcze mniej.
Na razie tyle - reszta, gdy uda mi się pomyślnie dobrnąć do końca.
To moje co prawda pierwsze politurowanie, ale mam kilka spostrzeżeń, które może kiedyś jakiemu debiutantowi się przydadzą.
1. W ramach walki z paprochami zainwestowałem w materiał na tampon - specjalną tkaninę/włókninę f-my Liberon. Nie okazała się wcale lepsza od starego, spranego prześcieradła. Po paru przejazdach zaczęła się mechacić na bokach tamponu i te włoski zaczęły się lepić, gdy tampon wjeżdżał w zakamarki. A po mniej więcej kwadransie w ogóle zaczął się kleić do nacieranej powierzchni. Wróciłem do tamponu z prześcieradła i nie było problemu z klejeniem się.
2. Wszystkie poradniki straszyły właśnie możliwością zerwania politury w wyniku przyklejenia się tamponu przy powolnych ruchach, lub silniejszym docisku. Jakoś mnie to ominęło (choć nie stosowałem oleju), mimo, że zdarzało mi się nawet, że w zakamarkach tampon zatrzymywał się na sekundę (no, może mniej). Być może zawdzięczam to temu, że kładłem tylko 6 warstw dziennie (godzina wcierania).
3. Po dłuższym wcieraniu wełniane wnętrze tamponu zbija się w coraz twardszą kluchę i przez to wcieranie wymaga coraz większego docisku. Co parę rund warto wyciągnąć bebechy tamponu i je porozrywać palcami. Zrobią się wtedy znowu puszyste. Po takim zabiegu niewielka dawka politury wystarcza na dłużej, samo prowadzenie tamponu jest lekkie, a ślad jest szeroki i jednocześnie szybko znika - i o to chodzi. Najlepiej wciera mi się zupełnie świeżym tamponem.
4. Poradniki mówią o dolewaniu politury do tamponu. Bardzo to precyzyjne - "dolać politury". Pierwsze moje takie dolanie było katastrofą, bo z tamponu lało się jak z zatankowanego SR-71, a w koło wszystko się kleiło. Nie mówiąc o zmarnowanej politurze. Odtąd używam strzykawki i ilości, które dodaje są małe - np około 0,8 - 0,9 ccm na górną powierzchnię skrzynki. Być może wprawnym fachowcom potrzeba jeszcze mniej.
Na razie tyle - reszta, gdy uda mi się pomyślnie dobrnąć do końca.
-
- 625...1249 postów
- Posty: 804
- Rejestracja: śr, 2 sierpnia 2006, 12:00
finisz?
Po 3 dniach szlifowania dziś wtarłem pierwsze 7-8 warstw politury 4%. I znowu nie wiem czy to ma tak wyglądać jak wygląda:
- znowu zrobiły się "pajęczynki", już nie tak ostre jak poprzednio, ale nadal widoczne przy odpowiednim kącie padania światła
- wylazły i są widoczne niedoskonałości szlifowania - głównie rysy i lokalne zmatowienia. Nie było ich widać po oszlifowaniu i odpyleniu, bo mimo wszystko pył je wypełniał. Tragedii nie ma, ale wiadomo, że nie po to tyle certolenia żeby na koniec takie rzeczy wychodziły.
- pojawił się nawet połysk, ale widać mazanie po tamponie. Wygląda to jak lakier przetarty tłustą szmatką.
Pytania:
- czy to normalne objawy na tym etapie?
- jak długo 4% jeszcze wcierać?
- czy w ogóle jechać z 4% dalej, czy może cofnąć się i przeszlifować jeszcze raz wszystko?
- znowu zrobiły się "pajęczynki", już nie tak ostre jak poprzednio, ale nadal widoczne przy odpowiednim kącie padania światła
- wylazły i są widoczne niedoskonałości szlifowania - głównie rysy i lokalne zmatowienia. Nie było ich widać po oszlifowaniu i odpyleniu, bo mimo wszystko pył je wypełniał. Tragedii nie ma, ale wiadomo, że nie po to tyle certolenia żeby na koniec takie rzeczy wychodziły.
- pojawił się nawet połysk, ale widać mazanie po tamponie. Wygląda to jak lakier przetarty tłustą szmatką.
Pytania:
- czy to normalne objawy na tym etapie?
- jak długo 4% jeszcze wcierać?
- czy w ogóle jechać z 4% dalej, czy może cofnąć się i przeszlifować jeszcze raz wszystko?