krzem3 pisze:Kondensator 1nF/1000V stosowano przy uzwojeniu pierwotnym także w magnetofonach lampowych i podejrzewam że raczej likwidował oscylacje,a jego brak powodował nieprzyjemne wyostrzenie wysokich tonów.
Jak bez niego wzmacniacz oscylował to znaczy że był źle zaprojektowany/uruchomiony. Ten kondensator nie może być lekarstwem na oscylacje, wręcz przeciwnie, sam się o tym przekonałem viewtopic.php?f=8&t=15769
elektro_nowy pisze:
Brencik pisze:stosowali w lampowych OTV
Czy to nie miało coś wspólnego z tłumieniem ewentualnego przeniku z transformatora odchylania częstotliwości 15,625 kHz?
W tamtym czasie urządzenia miały głośnik wewnętrzny,więc nie było powodu
do odłączenia obciążenia,przy dołączeniu dodatkowego głośnika (gniazdo DIN)
nie było możliwości uszkodzenia transformatora głośnikowego,pracował zewnętrzny.
Uszkodzenia transformatorów głośnikowych raczej były rzadko spotykane.
Uzwojenie po stronie wtórnej zabezpieczano również rezystorem 33R.
Przykład uzwojenia pierwotnego z kondensatorem.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr pisze:Ten kondensator był stosowany dla przycięcia góry we wzmacniaczach pentodowych bez USZ. Do audio się raczej takich nie używa.
Istotnie może on powodować rezonans z TG. Przepisu na wartość nie ma, trzeba było dobrać, żeby ładnie grało
Piotr ma sporo racji.
Przeglądając literaturę znalazłem takie wyjaśnienie.
Pierwotne uzwojenie spięte kondensatorem C odprowadza resztki zdetektowanych prądów
wielkiej częstotliwości oraz obniżenia nieco siły wysokich tonów odtwarzanych przez głośnik,
uzyskując w ten sposób przyjemniejsze brzmienie audycji.
Ale to dawne czasy.
Witam.
Panowie, by zrozumieć jaki jest cel stosowania tego kondensatora trzeba przeanalizować działanie stopnia końcowego na pentodzie z prostym transformatorem głośnikowym, do którego najczęściej podłączony był jeden głośnik szerokopasmowy. Zniekształcenia harmoniczne, generowane przez stopień wyjściowy zbudowany na triodzie spadają wraz ze zmniejszaniem obciążenia takiego stopnia. Z pentodą jest zupełnie inaczej, gdyż lampa wykazuje najmniejsze zniekształcenia gdy jest obciążona w sposób optymalny, czyli gdy obciążenie ma właściwą wartość w całym paśmie częstotliwości przenoszonych przez wzmacniacz. Gdy obciążenie stopnia z pentodą spada, czyli gdy impedancja obciążenia rośnie (indukcyjność cewki głośnika), mamy do czynienia z bardzo szybkim wzrostem zniekształceń harmonicznych wprowadzanych przez lampę. Dobrze to widać na rysunkach, które umieściłem w dwóch pierwszych załącznikach, a które pożyczyłem ze strony Jasia. Trzeci z załączników przedstawia wykres impedancji średniotonowego polskiego głośnika, produkowanego przez Tonsil. Jak widać impedancja głośnika szybko rośnie wraz ze wzrostem częstotliwości podawanej na jego cewkę, co oznacza że gdybyśmy ten właśnie głośnik podłączyli do wyjścia wzmacniacza to optymalnie obciążał by on wyjście tylko w wąskim wycinku całego pasma akustycznego. Powyżej tego wycinka obciążenie stopnia by spadało, co musiałoby się wiązać z szybkim wzrostem wzmocnienia pentody (możliwość przesterowania lampy dla wyższych częstotliwości byłaby bardzo duża), oraz tragicznym wzrostem poziomu wnoszonych zniekształceń (niestety najczęściej stosowane płytkie ujemne sprzężenie zwrotne tylko w niewielkim stopniu poprawiało sytuację). Trzeba jeszcze pamiętać, że prosty transformator głośnikowy (bez przeplatających się sekcji uzwojeń, a taki właśnie najprostszy stosowano w popularnych urządzeniach domowych z tamtego okresu) wykazywał dużą indukcyjność rozproszenia (współczynnik sprzężenia między uzwojeniem pierwotnym i wtórnym szybko spadał ze wzrostem częstotliwości, co oznaczało, że impedancja widziana przez lampę rosła szybko ze wzrostem częstotliwości, i to nawet wówczas gdyby obciążenie uzwojenie wtórnego stanowiłby idealny rezystor, a nie rzeczywisty głośnik). Tak więc kondensator o pojemności 1...2,2 nF (reaktancja pojemnościowa odpowiednio 10,6...4,8 kilooma, przy częstotliwości 15 kHz) dociążał lampę przy wyższych częstotliwościach, wyrównując charakterystykę częstotliwościową wzmacniacza i zmniejszając poziom wnoszonych przez niego zniekształceń. Stosując większą pojemność można było również przycinać pasmo od góry. Dobroć obwodu rezonansowego jaki tworzył kondensator z indukcyjnością uzwojenia na częstotliwościach ponadakustycznych często zmniejszano, włączając szeregowo z kondensatorem odpowiednio dobrany rezystor.
Przy lepszych transformatorach głośnikowych, obciążonych zestawem głośnikowym, oraz wzmacniaczach zbudowanych na triodzie w stopniu wyjściowym kondensator stawał się zbędny, a nawet szkodliwy.
Pozdrawiam,
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Wykresy mówią wszystko. Fajnie Romek, że wstawiłeś je w tym miejscu. Przypomniało mi się w związku z tym wcześniejsze moje dywagacje nad doborem punktu pracy (Ra) lampy końcowej stopnia SE w klasie A w powiązaniu właśnie z określonym obciążeniem wnoszonym przez transformator głośnikowy i wynikających z tego określonych charakterystyk zniekształceń.
"Dla pentod zmiana wartości obciążenia w każdą stronę powoduje wzrost zniekształceń, tylko że jak zmniejszasz oporność obciążenia, to rośnie druga harmoniczna, a jak zwiększasz - trzecia"
Gdzieś były też zamieszczone podobne wykresy jak Twoje Romku jednak nie mogę ich odszukać na forum.
Sugerowano, że obciążenie powinno być minimalnie mniejsze niż wyliczona Ra.
Witam.
Koledzy, problem w tym, że stałe optymalne obciążenie lampy w zakresie całego pasma akustycznego nie jest możliwe do uzyskania przy zastosowaniu starych transformatorów głośnikowych, dodatkowo obciążonych pojedynczym głośnikiem. Przetestowałem kilkanaście transformatorów używanych w popularnych kiedyś odbiornikach radiowych. W ich przypadku już przy stosunkowo niewielkiej częstotliwości (1,5...2,5 kHz) Ra zaczyna szybko rosnąć, co jest spowodowane dużą indukcyjnością rozproszenia uzwojenia transformatora, oraz rosnącą wraz ze wzrostem częstotliwości impedancją głośnika. Przy 20 kHz Ra potrafi osiągać nawet kilkadziesiąt kiloomów (często wartość ta przewyższa nawet Rw samej lampy stopnia mocy /pentody!/). Kondensator włączony równolegle z uzwojeniem pierwotnym bardzo poprawia sytuację, ale niestety rozwiązanie to ma pewne wady. Jak wspomniałem przeprowadziłem pomiary parametrów kilku typowych transformatorów głośnikowych (obciążonych zarówno rezystorem, jak i szerokopasmowym głośnikiem), oraz głośników z tamtego okresu (wypożyczonych na ten cel od Matizz'a). Na razie stan zdrowia pokrzyżował mi trochę plany, ale jak dokonam kolejnych pomiarów i całość przetworzę, to w postaci wykresów umieszczę w tym wątku.
Zgadza się, jednak ja stosuję obecnie dobre transformatory o szerokim pasmie przenoszenia, od 4pietro4, pod SE ECL86 (9-sekcyjne, nawinięte na moją prośbę zamiast 7-sekcyjnych i na rdzeniu z moich blach 0,35mm a nie standardowych 0,5mm) i kolumny o stosunkowo płaskim wykresie impedancji w średnim i górnym zakresie częstotliwości.
Brencik pisze:Przypomniało mi się w związku z tym wcześniejsze moje dywagacje nad doborem punktu pracy (Ra) lampy końcowej stopnia SE w klasie A w powiązaniu właśnie z określonym obciążeniem wnoszonym przez transformator głośnikowy i wynikających z tego określonych charakterystyk zniekształceń.
.
A ja pamiętam jak w którejś mądrej książce wyczytałem, że taki kondensatorek bardzo utrudnia wzbudzanie się wzmacniacza na ponadakustycznych częstotliwościach.
in gain we trust
kupię: EM34 NOS, wtyczkę sieciową Graetz Radio brązową