Ale na jakiejś podstawie tak przyjęto.geguś pisze:jethrotull pisze: No dobrze, ale załóżmy realistyczne warunki pracy wzmacniacza, a nie 4kV.
Na podstawie norm i zaleceń dotyczących zabezpieczeń przeciwprzepięciowych.
Dostawca odpowiada do zbicia przepięcia do 6kV na wejściu do obiektu.
Potem kolejno strefa B, C i ew. na końcu D.
Chodzi o uderzenie piorunów - co najlepsze za bezpośrednie trafienie piorunem uważa się jego "strzał" w dość znaczmym oddaleniu rzędu tysięcy metrów.
Ciągle mylicie napięcie anodowe w środku z potencjałem między dowolnym punktem wzmacniacza a ziemią.
Nawet układ zasilany napięciem 12V w pełni odseparowanym od sieci ale mający na masie potencjał np 400V względem ziemi będzie zabójczy.
Czy tak trudno sobie rozrysować możliwe układy przy założeniu przebicia trafa wyjściowego, kondesatora wyjściowego?
Jakoś słuchawki wysokoomowe dołączane do obwodu anodowego lampy wyjściowej nie zabijały masowo ludzi.
Zacznijcie myśleć a nie powielać głupoty. Dodam że sami na sobie możecie mieć potencjał względem ziemi rzędu kilowoltów - jakoś nie zabija was (choć może uśmiercić elektro nikę). Nie napięcie zabija a natężenie prądu.