A, tak, tego nie podważam, ale biorąc udział w tej dyspucie nie zastanawiałem się czy i jakie plusy ma symetryzacja żarzenia dla PCL/ECL86 (lamp tych nigdy nie lubiłem, nie lubię i nigdy nie polubię więc ich nie stosuję - chyba, że naprawiam jakieś Bambino czy - po ubłaganiu mnie przez właściciela, są tacy!!! - nieśmiertelnego wciąż Antaresa albo SaturnaPiotr pisze:Rzecz w tym, że trochę już tych układów nalutowałem
Później początkujący, którzy właśnie najczęściej biorą się za ECL czytają takie wywody i rozbudowują niebotycznie stabilizowane zasilacze żarzenia, żeby wyeliminować zakłócenia, które w rzeczywistości biorą się z nieumiejętnie prowadzonej masy i podobnych błędów.



Inna sprawą jest, że wzmacniacze potrafią wycinać takie numery, iż niekiedy mózg staje w dzikiej niechęci - wciąż pamiętam trzy IDENTYCZNE układowo, konstrukcyjnie i montażowo exciterki, do tego składane - równocześnie i równolegle i ze sprawdzonych (zawsze skrupulatnie tego przestrzegam



Dwa zadziałały prawidłowo od pierwszego odpalenia - trzeci dokuczliwie brumił i nijak nię dawał się spacyfikować.
Nie pomogło nic: żadne tam pomiary, wymiany lamp, transformatorów, diód w prostowniku, sprawdzanie rezystorów omomierzem - ba nawet podstawki pierwszego stopnia (ECC83) z całkowitą wymianą przewodów żarzeniowych.
W końcu się wściekłem. Nie zamierzając sobie komplikować sprawy stosowaniem żarzenia stałoprądowego wywaliłem ECC83 zastępując ją EF86 i zamiast hajgajna robiąc czyściocha (nawiasem nieco cichszego za to o wyjątkowo ładnym, szerokim i klarownym brzmieniu). Tego sukinsyna zapamiętałem na długo...

Nie wiem, czy, gdzie, no i przede wszystkim jaki popełniłem błąd, wiem jedno, że straciłem niepotrzebnie kupę czasu i teraz jak najdalej odpędzam myśl o podobnej przygodzie w przyszłości
