OTLamp pisze:Rzeczywiście jest to ciekawostka (mam tu na myśli napięcie znamionowe). Wewnątrz muszą być dwa kondensatory 32uF 400/500V połączone szeregowo. Jeśli zaś chodzi o sprawność, nie jest to taka rzadkość, zdarzają się całkiem sprawne nawet z połowy lat 30, zwłaszcza czechosłowackiego Telefunkena (Elektrotechna), natomiast wiele z tych niesprawnych ma wewnątrz, tuż przy łączówce, przerwane przez korozję wyprowadzenie dodatniej okładziny (to samo dotyczy uszkodzonych "elektrolitów" np. z falowników), podczas gdy właściwy kondensator jest w pełni sprawny.
No, tak...

... biję się w klatkę
z piersiuma

:
32+ 32uF
szeregowo 
(a nie jak napisałem 8+8uF) daje
wypadkową 16uF...
...ale OBCIACH
Najstarszy z moich elektrolitów to 2x8uF/350V z lat chyba trzydziestych - produkcji szwedzkiej - ale jakiej firmy to nie pamiętam (coś mi
migoce, że RIFA, mam go w uczelni w walizce z manelami przywiezionymi tam, po śmierci Mamy, z rodzinnego domu. W poniedziałek sprawdzę).
Co ciekawe: w aluminiowym tubusie elektrolita jest wyżarta na przelot chyba 5mm dziura a mimo to obie sekcje są całkiem sprawne i trzymają pojemność znamionową

Może dlatego, że kondensator jest w miękkiej i wciąż elastycznej osłonce przypominajacej gumę z rękawiczki chirurgicznej.
Kondensator pochodził z używanego od międzywojnia do końca lat sześćdziesiątych szwedzkiego radia, które dostałem od sąsiadki do rozebrania - po tym, jak wypity sąsiad
p....nął nim o podłogę rozbijając w drobny mak
