Dzisiaj bylem w odwiedzinach u ciotki i obchodzac dom zaszlismy przypadkiem az na strych, gdzie ze zdziwieniem zauwazylem lezacy tam, czesciowo rozbebeszony (zdjeta gorna czesc obudowy, wyjete kolo zamachowe, co dalej nie wiem) - ZK120. Z wierzchu widac czarna jak sw. ziemia EM84 - czyli sprzet jest na lampkach....
Sprzet lezy tam tak chyba ze 20 lat - ciekawe czy jeszcze nadawalby sie do uruchomienia...
Zastanawiam sie co dalej z tym sprzetem poczac, bo oczywiscie moge sie juz czuc jego wlascicielem - ciotka chetnie pozbedzie sie gruchota

Problem w tym, ze nie dysponuje transportem (ciotka mieszka w malej miejscowosci pod Warszawa), a ten sprzet troszku wazy....
Zastanawialem sie nad tym, zeby wyjac tylko z niego kilka najciekawszych rzeczy tj. lampy, silnik, trafo glosnikowe, kolo zamachowe, plytke z elektronika..... A reszte zostawic jak jest - pewnie ciotka z czasem to zutylizuje...
Jesli chodzi o mnie, to zawsze najwiekszym sentymentem darzylem stare radia - a inny sprzet, mimo ze tez na lampach, juz mniej... Wiec jakiegos specjalnego parcia na restauracje magnetofonu nie mam....
Z drugiej strony troche szkoda rozbierac na czynniki pierwsze takiego staruszka - zwlaszcza ze kilka takich rozbiorek starych sprzetów mam juz na sumieniu - daaawno temu, ale zawsze.....
Na razie pospiechu nie ma - przelezal tyle, to moze jeszcze lezec, ale - co Wy byscie mi radzili?