Stabilizacja prądu spoczynkowego lampy 6C33C
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Stabilizacja prądu spoczynkowego lampy 6C33C
Witam.
Zachęcony powtarzającym się w wielu dyskusjach zagadnieniem narastania i niestabilności („pływania”) prądu anodowego lamp 6C33C przy „sztywnej” polaryzacji siatki postanowiłem przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu i spróbować je zbadać. Być może poznanie mechanizmów wywołujących to zjawisko pozwoliłoby je w pewnym stopniu ograniczyć lub całkowicie wyeliminować. Zastanawiałem się czy przyczyną narastania prądu anodowego może być wzrost prądu siatkowego wywołujący zmianę (spadek) „minusa”siatki i przez to wzrost prądu anodowego, czy też zmiany prądu Ia wywołuje zmiana temperatury katody prowadząca do wzrostu emisji termoelektronowej. Gdyby wzrost prądu anodowego wywoływał narastający prąd siatki, to fakt ten można by łatwo zaobserwować wykonując proste doświadczenie polegające na obserwacji prądu Ia przy różnych wartości rezystora polaryzującego siatkę (Rs) przy różnym obciążeniu lampy. Przed tym jednak sprawdziłem czy po czasie (120s) podawanym przez producenta lampy, jako czas wystarczający do rozgrzania katody osiąga ona maksymalną, czy tylko wystarczającą do normalnej pracy lampy temperaturę. Doświadczenie wykazało, że temperatura katody żarzonej znamionowym napięciem 12,6V uzyskuje wystarczającą temperaturę przed upływem dwóch minut, jednak jeszcze przez około 10 minut temperatura katody stopniowo wzrasta o czym świadczy zachodzący w tym czasie niewielki, choć wyraźny spadek prądu żarnika (wykresy w załączniku 1 i 2). To spowodowało że większość eksperymentów z lampą przeprowadzałem po upływie 15-60 minutach od włączenia napięcia żarzenia.
Po tych ustaleniach wróciłem do eksperymentu pozwalającego ocenić jaki wpływ wywiera wartość oporności polaryzującego siatkę (Rs) na prąd anodowy. Aby to zbadać zastosowałem w układzie polaryzacji przełącznik pięciopozycyjny i cztery rezystory o oporności 100kΩ, 220KΩ, 470kΩ i 1MΩ. Przełącznik pozwalał również podłączyć napięcie ujemne wprost do siatki lampy z pominięciem rezystora. Wynik doświadczenia okazał się negatywny – wartość rezystora miała niewielki wpływ na prąd lampy i prawie żadnego wpływu na zjawisko płynięcia prądu anodowego w pierwszych kilkunastu minutach po włączeniu wzmacniacza (tabela w załączniku 3).
Następnie sprawdziłem czy rosnący prąd anodowy wpływa w jakiś sposób na prąd żarzenia (tabela w załączniku nr.4), oraz czy zmiana samego napięcia żarzenia wpływa znacząco na wartość prądu anodowego po ustaleniu się nowej „równowagi” cieplnej w lampie (wykres w załączniku nr. 5). Ten ostatni test wykonywałem przy załączonej tylko jednej katodzie. Obie próby wykazały dużą zależność porównywanych parametrów. Na koniec sprawdziłem czy obie katody mają podobną emisję oraz czy „pływanie” prądu anodowego jest porównywalne dla obu katod lampy (wykres i tabela w załączniku nr. 6) Oba systemy (katody) lampy okazały się bardzo do siebie podobne, natomiast najbardziej zaskoczyło mnie to, że jeśli w lampie załączone są obie katody to prąd anodowy narasta dużo bardziej i osiąga dużo większą wartość niż wynikałoby to z sumy prądów każdej z katod pracujących oddzielnie. Wszystko to świadczy to, że na prąd anodowy lampy najbardziej wpływa temperatura jej elektrod, która najpierw rośnie na skutek dużej mocy traconej w lampie, a po pewnym czasie jeszcze się minimalnie podnosi na skutek nagrzewania się całej konstrukcji wzmacniacza, której bezwładność cieplna jest dużo większa niż samej lampy.
Pozdrawiam,
Romek
Zachęcony powtarzającym się w wielu dyskusjach zagadnieniem narastania i niestabilności („pływania”) prądu anodowego lamp 6C33C przy „sztywnej” polaryzacji siatki postanowiłem przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu i spróbować je zbadać. Być może poznanie mechanizmów wywołujących to zjawisko pozwoliłoby je w pewnym stopniu ograniczyć lub całkowicie wyeliminować. Zastanawiałem się czy przyczyną narastania prądu anodowego może być wzrost prądu siatkowego wywołujący zmianę (spadek) „minusa”siatki i przez to wzrost prądu anodowego, czy też zmiany prądu Ia wywołuje zmiana temperatury katody prowadząca do wzrostu emisji termoelektronowej. Gdyby wzrost prądu anodowego wywoływał narastający prąd siatki, to fakt ten można by łatwo zaobserwować wykonując proste doświadczenie polegające na obserwacji prądu Ia przy różnych wartości rezystora polaryzującego siatkę (Rs) przy różnym obciążeniu lampy. Przed tym jednak sprawdziłem czy po czasie (120s) podawanym przez producenta lampy, jako czas wystarczający do rozgrzania katody osiąga ona maksymalną, czy tylko wystarczającą do normalnej pracy lampy temperaturę. Doświadczenie wykazało, że temperatura katody żarzonej znamionowym napięciem 12,6V uzyskuje wystarczającą temperaturę przed upływem dwóch minut, jednak jeszcze przez około 10 minut temperatura katody stopniowo wzrasta o czym świadczy zachodzący w tym czasie niewielki, choć wyraźny spadek prądu żarnika (wykresy w załączniku 1 i 2). To spowodowało że większość eksperymentów z lampą przeprowadzałem po upływie 15-60 minutach od włączenia napięcia żarzenia.
Po tych ustaleniach wróciłem do eksperymentu pozwalającego ocenić jaki wpływ wywiera wartość oporności polaryzującego siatkę (Rs) na prąd anodowy. Aby to zbadać zastosowałem w układzie polaryzacji przełącznik pięciopozycyjny i cztery rezystory o oporności 100kΩ, 220KΩ, 470kΩ i 1MΩ. Przełącznik pozwalał również podłączyć napięcie ujemne wprost do siatki lampy z pominięciem rezystora. Wynik doświadczenia okazał się negatywny – wartość rezystora miała niewielki wpływ na prąd lampy i prawie żadnego wpływu na zjawisko płynięcia prądu anodowego w pierwszych kilkunastu minutach po włączeniu wzmacniacza (tabela w załączniku 3).
Następnie sprawdziłem czy rosnący prąd anodowy wpływa w jakiś sposób na prąd żarzenia (tabela w załączniku nr.4), oraz czy zmiana samego napięcia żarzenia wpływa znacząco na wartość prądu anodowego po ustaleniu się nowej „równowagi” cieplnej w lampie (wykres w załączniku nr. 5). Ten ostatni test wykonywałem przy załączonej tylko jednej katodzie. Obie próby wykazały dużą zależność porównywanych parametrów. Na koniec sprawdziłem czy obie katody mają podobną emisję oraz czy „pływanie” prądu anodowego jest porównywalne dla obu katod lampy (wykres i tabela w załączniku nr. 6) Oba systemy (katody) lampy okazały się bardzo do siebie podobne, natomiast najbardziej zaskoczyło mnie to, że jeśli w lampie załączone są obie katody to prąd anodowy narasta dużo bardziej i osiąga dużo większą wartość niż wynikałoby to z sumy prądów każdej z katod pracujących oddzielnie. Wszystko to świadczy to, że na prąd anodowy lampy najbardziej wpływa temperatura jej elektrod, która najpierw rośnie na skutek dużej mocy traconej w lampie, a po pewnym czasie jeszcze się minimalnie podnosi na skutek nagrzewania się całej konstrukcji wzmacniacza, której bezwładność cieplna jest dużo większa niż samej lampy.
Pozdrawiam,
Romek
- Załączniki
-
- zal3.GIF (10.71 KiB) Przejrzano 2154 razy
-
- zal2.GIF (27.88 KiB) Przejrzano 2153 razy
-
- zal1.GIF (20.81 KiB) Przejrzano 2207 razy
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Pozostałe załączniki.
- Załączniki
-
- zal5.GIF (16.18 KiB) Przejrzano 2104 razy
-
- zal4.GIF (21.21 KiB) Przejrzano 2121 razy
-
- zal6.GIF (39.95 KiB) Przejrzano 2108 razy
Ostatnio zmieniony pn, 31 stycznia 2005, 01:53 przez Romekd, łącznie zmieniany 1 raz.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Pewnym rozwiązaniem problemu „pływania” prądu anodowego lamp 6C33C może być umieszczenie w obwodzie katody lampy źródła prądowego o wydajności 200mA (lub innej), zablokowanego kondensatorem dla składowej zmiennej sygnału m.cz. W załączniku zamieszczam schemat trzech bardzo prostych źródeł prądowych, które mogą być zastosowane we wzmacniaczach SE na tej lampie bez potrzeby przerabiania układu. Z przedstawionych układów najbardziej godnym polecenia jest układ C, gdyż jest on najbardziej precyzyjny i bardzo stabilny temperaturowo. Jego zastosowanie wymaga jedynie podłączenia go w układ i przy pomocy potencjometru regulującego minus siatki pierwszej takiego ustawienia polaryzacji siatki lampy, aby po włączeniu wzmacniacza napięcie na katodzie wynosiło około 10V. Regulację prądu przeprowadza się potencjometrem 1k rozpoczynając regulację od najniższej jego wartości aż do uzyskania wartości pożądanej. Po wyregulowaniu wartości prądu należy skorygować wartość napięcia na katodzie. Regulację należy przeprowadzać bez sygnału m.cz na wejściu wzmacniacza.
Pozdrawiam,
Romek
Pozdrawiam,
Romek
- Załączniki
-
- zrodla1.PNG (35.87 KiB) Przejrzano 2437 razy
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
-
- 625...1249 postów
- Posty: 934
- Rejestracja: ndz, 14 listopada 2004, 17:26
- Lokalizacja: Zawiercie
Ja sądzę, że nie przysechł.Myślę , że Romek zdrowo się napracowal, aby rozwiać rózne "tajemnice" 6C33 i przedstawił w sposób nie budzący wątpliwości pewne zaleznosci termiczno-elektryczne.Opracował układ w trzech wersjach dla utrzymywania ustawionego prądu anodowego .Lisor pisze:.
Sądząc po ,,frekwencji,, temat jakby przysechł.
Wypadałoby ten układ zastosować w swoim wzmacniaczu, co niezwłocznie uczynie.Więc do roboty Panowie..
Pozdrawiam
Lech
Witam.
Ponadto dostałem kilka maili od użytkowników naszego Forum z pytaniami dotyczącymi tej właśnie lampy, a niechcąc odpowiadać indywidualnie na każdy z nich wrzuciłem wszystko w jeden wątek.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zainteresowanych tym tematem,
Romek
..też tak pomyślałem i w związku z tym postanowiłem go nieco odświeżyć..., a może nawet domknąć stawiając przysłowiową kropkę nad „i”.Lisor pisze:... apogeum znudzenia tematem 6C33CB chyba osiagnęło szczyt.
Sądząc po ,,frekwencji,, temat jakby przysechł.
Ponadto dostałem kilka maili od użytkowników naszego Forum z pytaniami dotyczącymi tej właśnie lampy, a niechcąc odpowiadać indywidualnie na każdy z nich wrzuciłem wszystko w jeden wątek.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zainteresowanych tym tematem,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
- gsmok
- 3125...6249 postów
- Posty: 3912
- Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Rzeczywiście, ale mam nadzieję, że jest to cisza przed burzą. Romek zresztą skutecznie go ponownie pobudził. Propozycję Romka z pewnością spróbuję zastosować w swoim układzie i o wynikach napiszę na forum.Lisor pisze:... apogeum znudzenia tematem 6C33CB chyba osiagnęło szczyt.
Sądząc po ,,frekwencji,, temat jakby przysechł.
Interesujące są przedstawione przez Romka wyniki pomiarów. Zabiły mi zresztą klina, bo płynna zmiana prądu w żaden sposób nie potwierdza moich obserwacji z dwoma okresami wzrostu prądu anodowego podczas nagrzewania się lamp. Będę musiał powtórzyć swoje obserwacje tym razem porządnie, ze zdjęciem charakterystyk tak jak to zrobił Romek. Zastanawiam się (a przypuszczam, że tak jest) nad jakąś 'przyczyną poboczną', która prawdopodobnie zakłóciła moje obserwacje tego zjawiska.
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Witam.
Jestem pelen podziwu dla pracy ROMKA, ktora wykonal dla proby znalezienia przyczyny tego zjawiska,ktorej dotyczy caly ten watek i ta "Rogata Slicznotka "
Ale zastanawiam sie nad " przyczyna poboczna " , o ktorej wspomnial GSMOK.
Czy ta przyczyna nie tkwi w transformatorze ?? a scislej jaki moze byc wplyw zastosowania roznych transformatorow o roznych Ra , np. od 400 om - 1200 om ??
POZDRAWIAM
Marek
Jestem pelen podziwu dla pracy ROMKA, ktora wykonal dla proby znalezienia przyczyny tego zjawiska,ktorej dotyczy caly ten watek i ta "Rogata Slicznotka "
Ale zastanawiam sie nad " przyczyna poboczna " , o ktorej wspomnial GSMOK.
Czy ta przyczyna nie tkwi w transformatorze ?? a scislej jaki moze byc wplyw zastosowania roznych transformatorow o roznych Ra , np. od 400 om - 1200 om ??
POZDRAWIAM
Marek
... dołączam do zgodnego chóru wielbicieli pracowitosci i talentu Romka.
Jego praca ma wymiar dydaktyczny. Widać, że baza ( zaplecze ) i nadbudowa ( wiedza ) to u Niego jest. Jego wypowiedzi są rzeczowe, nie ma w nich napastliwości, no i jest cierpliwy...
... a ja jako osoba związana w sposób praktyczny z lampami, bo z bazą i
nadbudową to u mnie nie tęgo pozwolę sobie skreslić pytanie : w założeniu
źródło prądowe Romka ma kompensować zmiany prądu spoczynkowego rogaczek powstałe na skutek romaitych czynników - już wiemy jakich. Zastanawiam się czy praktycznie nadaje się do stabilizacji prądu np. jak
w rozwiazaniu Amplifona, gdzie można włożyć każdą ? lampę i żródło nie pozwoli na nadmierny wzrost prądu spoczynkowego ? Jeśli tak to odpadnie
mozoł dobierania lamp.
Lisor.
Jego praca ma wymiar dydaktyczny. Widać, że baza ( zaplecze ) i nadbudowa ( wiedza ) to u Niego jest. Jego wypowiedzi są rzeczowe, nie ma w nich napastliwości, no i jest cierpliwy...
... a ja jako osoba związana w sposób praktyczny z lampami, bo z bazą i
nadbudową to u mnie nie tęgo pozwolę sobie skreslić pytanie : w założeniu
źródło prądowe Romka ma kompensować zmiany prądu spoczynkowego rogaczek powstałe na skutek romaitych czynników - już wiemy jakich. Zastanawiam się czy praktycznie nadaje się do stabilizacji prądu np. jak
w rozwiazaniu Amplifona, gdzie można włożyć każdą ? lampę i żródło nie pozwoli na nadmierny wzrost prądu spoczynkowego ? Jeśli tak to odpadnie
mozoł dobierania lamp.
Lisor.
Zachęcony pomiarami Romka postanowiłem je wykonać we własnym zakresie. Na razie wykonałem tylko pomiary dotyczące żarzenia lamp (włókna żarzenia połączone równolegle i zasilane napięciem zmiennym 6,3V).
Postanowiłem oprócz testów w temperaturze pokojowej, wykonać test w warunkach ekstremalnych i zbadać ją w temperaturze 4 stopnii - wyniki, które otrzymałem były prawie identyczne.
Podczas wykonywania pomiarów zastanawiałem się nad jedną rzeczą:
W wielu artykułach czytałem, że lampy potrzebują kilka godzin aby się rozgrzać i wtedy dopiero potrafią "ładnie zagrać, a tymczasem pełną emisję lampa uzyskuje już po 90 sekundach (po tym czasie natężenie prądu się stabilizuje i już nie następuje spadek). Myle się?
Postanowiłem oprócz testów w temperaturze pokojowej, wykonać test w warunkach ekstremalnych i zbadać ją w temperaturze 4 stopnii - wyniki, które otrzymałem były prawie identyczne.
Podczas wykonywania pomiarów zastanawiałem się nad jedną rzeczą:
W wielu artykułach czytałem, że lampy potrzebują kilka godzin aby się rozgrzać i wtedy dopiero potrafią "ładnie zagrać, a tymczasem pełną emisję lampa uzyskuje już po 90 sekundach (po tym czasie natężenie prądu się stabilizuje i już nie następuje spadek). Myle się?
-
- 25...49 postów
- Posty: 47
- Rejestracja: sob, 13 grudnia 2003, 11:58
- Lokalizacja: Wrocław
Weż pod uwagę że między 4st a temperaturą pokojową różnica jest rzędu 20 st C.tomix pisze: Postanowiłem oprócz testów w temperaturze pokojowej, wykonać test w warunkach ekstremalnych i zbadać ją w temperaturze 4 stopnii - wyniki, które otrzymałem były prawie identyczne...
To niecałe 7%. Dodatkowo katoda ma temperaturę rzędu 1000 stopni stąd wpływ temperatury otoczenia ( w zakresie temperatur typowym dla klimatu umiarkowanego :) na pracę obwodu żarzenia lampy będzie minimalny.
ps. zakładam że te 4 stopnie to nie ciekły hel:)
tek-no-logical
-
- 625...1249 postów
- Posty: 934
- Rejestracja: ndz, 14 listopada 2004, 17:26
- Lokalizacja: Zawiercie
Witam.
Aby nie byc gołosłowny, wykonałem układ Romka w trzeciej wersji, na płytce drukowanej 50x35mm.Tranzystor zaopatrzyłem w niewielki radiator.
Wykonałem pierwsze próby na żarówkach niskowoltowych.Nastawiony prąd nie zmieniał sie pomimo zmiany obciązenia.Dzisiaj podłączyłem prowizorycznie układ do wzmacniacza-jeden kanał. Ustawiłem prad na 196mA zmniejszając bias o około 10V . Miedzy katodą a masa odłozyło napięcie, jakie zmniejszyłem na biasie .Napięcie to zmienia sie w trakcie rozgrzewania lamp.Na zimnej lampie wynosi około 5V i gwałtownie rośnie czasie kilku pierwszych minut grzania. Oczywiście prąd 196 mA nie ulega zmianie . Nastepna próba to zamiana lamp miejscami.To samo. Natęzenie pradu 196 mA i ani drgnie.Jakby lampy były identyczne, a przecież nie są.
Jedna uwaga. Podczas włączenia wzmacniacza prad nie osiaga wartosci ustawionej z uwagi na ładowanie baterii elektrolitów zasilacza, co trwa kilka sekund , az do osiagniecia maksymalnego napiecia anodowego.
Próba ostatnia .Podłaczyłem wzmacniacz do mojego zestawu grającego.
Kanał z układem słychac głosniej ,az do momentu "dojścia drugiej lampy do swoich parametrów. Zmian w dżwieku nie słyszę.
To sa pierwsze moje spostrzeżenia po zainstalowaniu układu.Teraz wypada wytrawić drugą płytke i wykonać układ dla drugiego kanału.Układy wmontuje mocujac tranzystory do podstawy , która posłuzy jako radiator.Oczywiście mikowa podkładka izolujaca , pasta.
Lech
Aby nie byc gołosłowny, wykonałem układ Romka w trzeciej wersji, na płytce drukowanej 50x35mm.Tranzystor zaopatrzyłem w niewielki radiator.
Wykonałem pierwsze próby na żarówkach niskowoltowych.Nastawiony prąd nie zmieniał sie pomimo zmiany obciązenia.Dzisiaj podłączyłem prowizorycznie układ do wzmacniacza-jeden kanał. Ustawiłem prad na 196mA zmniejszając bias o około 10V . Miedzy katodą a masa odłozyło napięcie, jakie zmniejszyłem na biasie .Napięcie to zmienia sie w trakcie rozgrzewania lamp.Na zimnej lampie wynosi około 5V i gwałtownie rośnie czasie kilku pierwszych minut grzania. Oczywiście prąd 196 mA nie ulega zmianie . Nastepna próba to zamiana lamp miejscami.To samo. Natęzenie pradu 196 mA i ani drgnie.Jakby lampy były identyczne, a przecież nie są.
Jedna uwaga. Podczas włączenia wzmacniacza prad nie osiaga wartosci ustawionej z uwagi na ładowanie baterii elektrolitów zasilacza, co trwa kilka sekund , az do osiagniecia maksymalnego napiecia anodowego.
Próba ostatnia .Podłaczyłem wzmacniacz do mojego zestawu grającego.
Kanał z układem słychac głosniej ,az do momentu "dojścia drugiej lampy do swoich parametrów. Zmian w dżwieku nie słyszę.
To sa pierwsze moje spostrzeżenia po zainstalowaniu układu.Teraz wypada wytrawić drugą płytke i wykonać układ dla drugiego kanału.Układy wmontuje mocujac tranzystory do podstawy , która posłuzy jako radiator.Oczywiście mikowa podkładka izolujaca , pasta.
Lech