Według mnie temat dość ciekawy i może dużo nauczyć.
Powiedzcie jakie usterki najczęściej zdarzają się wam w nowo kupionych radiach. Najlepiej piszcie o radiach z lat 50 i 60 ale też innych.
Ja zacznę
Częstą usterką są zabrudzone potencjometry i brudne podstawki lamp.
Najczęstsze usterki w odbiornikach radiowych Unitra z lat 70 i 80 dotyczą przełączników klawiszowych. Wiem, bo wymieniałem wyłącznik sieciowy w odbiorniku Unitra Diora Amator 2b stereo. Zdarzają się również uszkodzenia anten ferrytowych oraz przepalone żaróweczki oświetlające skale.
Nie wspominając o tym, że ktoś dokręcił rdzenie w filtrach P.CZ. bo były luźne ;/ ale nic to nie dało bo radio dalej nie odbiera.
Mam książkę F.J. Gajewskiego pt. "Wstępne badanie odbiorników radiowych".
Gsmok zgodził się umieścić jej skan na serwerze fonaru, ale z moim internetem nie daje rady tego wysłać ;/
Urwane druty od cewek, izolacja kabli pogryziona przez myszy, wylane elektrolity, smolaki / kartoflaki z upływem. O lampach, które straciły emisję [EM4!] nie wspomnę.
Szczególnie w odbiornikach polskiej produkcji uszkodzone są bardzo często cewki, pogryzione przez myszy. Następnie wyschnięte kondensatory elektrolityczne (radio buczy), potem niestykające oporniki (pęknięte opaski) a na końcu upływności w kondensatorach mikowych (Warszawa w innym miejscu skali) i w smołowcach (większy pobór prądu lampy), potem jeszcze pogryzione i zawilgocone papierzaki.
Jak napisał kolega wyżej najczęściej zdążają się wysłużone wskaźniki dostrojenia EM4/EM11, brakuje głośników, traf, lamp (najczęściej głośnikowych i prostowniczych), trafa są zjedzone przez myszy lub pourywane przewody, nie ma kabla zasilającego, potencjometry trzeszczą lub mają uszkodzone wyłączniki...
Mi się trafiła porozwalana cewka oscylatora dla fal długich. Wyglądała jak nagryziona. Ciekawe jest to, że radio całe swoje życie stało u babci w mieszkaniu, na piątym piętrze bloku na warszawskim Mokotowie.
Poza tym przypadkiem to standardowo: upływ kondensatora przy s1 lampy głośnikowej, odpadające opaski z oporników, suche elektrolity, zużyte lampy, popalone żarówki, wytarte potencjometry i brudne styki w przełącznikach. Nie spotkałem też Agi, która miałaby oryginalną lampę 7C5. Zawsze zastąpiona jest przez EBL21.
Dzięki za zainteresowanie. Teraz tak:
Co robicie jak wasze radio gra, ale dźwięk nie jest taki jaki trzeba (ma za mało lub za dużo basu, lub sopranu?)
Co sprawdzacie, jak sprawdzacie i co czyścicie lub wymieniacie.
Jeśli chodzi o buczenie to napewno będzie to wina kondensatorów w filtrze zasilacza. Czasami bardzo dużo pomaga podstrojenie filtrów p.cz. na maksimum głośności jeśli nie ma się generatora. W moim Orionie 420A podczas strojenia p.cz. zmieniała się także jakość dźwięku.
Gdy dźwięk ma za dożo sopranów a mało basów (a miałem tak w Rozynie) to winą był za mały kondensator (pojemościowo) przylutowany równolegle do potencjometru. Poza tym nigdy nie spotkałem się żebym miał jakieś uwagi co do jakości odtwarzania stacyj przez radio. Każde gra inaczej.
To że inaczej to tak. Np nordmende grają zawsze i mają super dźwięk. Teraz meczę grundiga i RFT i jedno ma za dużo a drugie za mało basów.
Myślę co z nimi zrobić, bo potki już przeczyściłem
Poczyściłem już trzaskające przełączniki filtrów dźwiękowych. Na dwóch jest dużo ciszej niż na reszcie. W radiu brakuje basów. Musze poszukać coś w okolicach potka od basów. Myślicie ze może obcinać basy jeżeli końcówka P-P ma ciutke nieoptymalne napięcia bias? W tym radiu są wyprowadzone potki od biasu lamp. Tylko jak to ustawić bez schematu??
W kwestii myszy zdecydowanie potwierdzam. W "Śnieżce", którą dostałem do przestrojenia, wewnątrz natknąłem się na mysie gniazdo, sporządzone z kawałków linki od skali, resztek membrany głośnika i innych paprochów. Zupełnie nie wiem, co z tym radiem teraz zrobić...
Często spotykane jest też dosłownie rozpadanie się izolacji na przewodach przy dotknięciu, dotyczy to nie tylko zabytkowych radyjek, ale wszystkich starszych urządzeń, generalnie izolacje liczone są na 25lat, ale ze względu na różne warunki środowiskowe jakie czasami spotykały zabytki jest znacząco krótszy. Własny tester lamp Tesla BM miał praktycznie obsypane wszystkie izolacje na przewodach wewnątrz, wystarczyło ruszyć wiązki, a już na stole leżała kupka śmieci. Podobnie dzieje się z przewodami, które ze względu na nagrzewanie się (np. obwody żarzenia) narażona są na przyspieszoną korozję, nie tylko żyły wewnętrznej, ale izolacji, często na drutach widać patynę, szczególnie w okolicach połączonych z podstawką, gdzie jest wyższa temperatura, a izolacja robi się twarda "wygrzana' i pęka przy najmniejszej próbie poruszenia.
Jak jeszcze pionierowate były w stałym użyciu to ZAWSZE urywały się wyprowadzenia cewek wejściowych fal długich od spodu (przy karkasie),nigdy z wierzchu.Z ciekawostek:radio nie gra,odwracam do góry i gra,trochę poszukałem i okazało się ,że rdzeń ferrytowy w cewce pcz odkleił się od plastikowej gwintowanej tulejki,jak radio odwracałem to wpadał na właściwe miejsce i grało.
olgierd pisze:W kwestii myszy zdecydowanie potwierdzam. W "Śnieżce", którą dostałem do przestrojenia, wewnątrz natknąłem się na mysie gniazdo, sporządzone z kawałków linki od skali, resztek membrany głośnika i innych paprochów. Zupełnie nie wiem, co z tym radiem teraz zrobić...
Najbardziej mnie wkurza, gdy ludzie oddają radia "do przestrojenia", bo myślą że brak dźwięku to wina "innych fal". A że sprzęt jest zrujnowany i żaden kluczowy element nie jest sprawny, to już zmartwienie serwisanta.
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.