Pozwolilem sobie zbudować wzmacniacz lampowy gitarowy oparty na "klasycznym" schemacie SLO100 wersja 50W 2x6L6. Problem jaki napotkałem na samym kocu jest jego brzmienie, które jest zgoła odmienne od oczekiwanego

Ogólnie mówiąc wzmacniacz brzmi jak tranzystor, jest ostre, w miarę selektywne ale zdecydowanie za "suche". Na rozkręconym czuć dynamikę ale nie ma tej lampowej potęgi. (słychać jakieś niepożądane harmoniczne jakby zbyt uwypuklone)
Przeanalizowałem cały schemat preampa i końcówki i nie znalazłem błędu. Trafo wyjściowe jest jak najbardziej ok (podpinałem dwa różne).
Głośnik/kolumna w porządku (Celestion V30), gitara również (grała na innych piecach - było ok).
Probowałem dokonywać różnych zmian w elementach przedwzmacniacza i wiem ze to jest nie to, końcówka - nie ma sie do czego przyczepić.
Pozostaje zasilacz... (odfiltrowany bardzo dobrze, 6,3V wyprostowane, zero brumu).
No i jeszcze co mnie denerwuje to silne uderzenie w głośniki po włączeniu napięcia anodowego, we wszystkich piecach lampowych, które miałem okazje ogrywać nie było tego zjawiska.
Może ktoś z szanownych forumowiczów ma jakiś pomysł albo spotkał sie z podobnym problemem.
pozdrawiam