W szanowanyym niegdyś przezemnie czasopiśmie RE znalazłem "news'a" o takiej treści:
"Firma Furutech na targach CES 2007 zaprezentowała urządzenie, które demagnetyzując nośniki pamięci, zapewnia wysoką jakość ich odtwarzania.Urządzenie o nazwie Demag, przez odpowiednio wytworzone pole magnetyczne, usuwa z nośników CD, DVD, a także płyt winylowych i kabli zaburzenia magnetyczne wywołane przez inne urządzenia.Zaburzenia te są przyczyną błędów w odczycie danych zgromadzonych na nośnikach oraz zmniejszenie przepustowości kabli elektrycznych.Demagnetyzer Demag eliminuje te niekorzystne zjawiska."
Załamka.Żeby to było pisemko audiofilne to bym się niczemu nie zdziwił.
Z kraju i ze świata-demagnetyzer płyt i kabli
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 75...99 postów
- Posty: 93
- Rejestracja: pn, 1 września 2003, 11:12
- Lokalizacja: Lublin
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 2997
- Rejestracja: sob, 18 września 2004, 19:38
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Z kraju i ze świata-demagnetyzer płyt i kabli
Oczywiście przy tak sformułowanym zdaniu jest to bzdura.Pi-Vo pisze:W szanowanyym niegdyś przezemnie czasopiśmie RE znalazłem "news'a" o takiej treści:
"Firma Furutech na targach CES 2007 zaprezentowała urządzenie, które demagnetyzując nośniki pamięci, zapewnia wysoką jakość ich odtwarzania.Urządzenie o nazwie Demag, przez odpowiednio wytworzone pole magnetyczne, usuwa z nośników CD, DVD, a także płyt winylowych i kabli zaburzenia magnetyczne wywołane przez inne urządzenia.Zaburzenia te są przyczyną błędów w odczycie danych zgromadzonych na nośnikach oraz zmniejszenie przepustowości kabli elektrycznych.Demagnetyzer Demag eliminuje te niekorzystne zjawiska."
Załamka.Żeby to było pisemko audiofilne to bym się niczemu nie zdziwił.
Natomiast jestem skłonny rozważać wpływ pola elektrycznego na nośniki.
Chodzi mi o elektryzowanie nośników i przyciąganie drobin pyłu, co już
może mieć wpływ.Natomiast wpływ na kable???
Chyba,że zmienne pole magnetyczne spowoduje w nich wyindukowanie się SEM która po wzmocnieniu moze być słyszalna.
-
- 75...99 postów
- Posty: 93
- Rejestracja: pn, 1 września 2003, 11:12
- Lokalizacja: Lublin
Niestety, chodzi o rozmagnesowywanie płyt i kabli.Dawno w Elektorze był przedruk z jakiegoś audiofilskiego pisma jak coś takiego zrobić i chodziło o demagnetyzer.Tyle że na koniec artykułu autor uczciwie dopisał że jest to podane jako ciekawostka bo (tak jak i na winylu o którym tam nie było mowy) te metody zapisu nie mają nic wspólnego z magnetyzmem.Nośnik CD\DVD to fizycznie poliwęglan i aluminium a zapis jest optyczny.Gdzie i co tu się magnesuje?A winyl w jaki sposób?To płyta z winylu gdzie metoda zapisu jest czysto mechaniczna a winyl nie jest ferromagnetykiem żeby się magnesować.Były elektrostatyczne szczotki do winyli i to miało sens bo można było bez podrapania płyty dokładnie usunąć kurz z rowka płyty ale demagnetyzer?A jak miedziane kable mają się magnesować?Zwykły audiofilski bełkot do jakiego powinniśmy się już przyzwyczaić zamiast zastanawiać się gdzie tu sens.Podobnych absurdów na forach i w czasopismach jest zatrzęsienie a ludzie i tak kupią demagnetyzery jak i setki innych bzdur bo w to wierzą.
-
- 100...124 posty
- Posty: 124
- Rejestracja: śr, 13 czerwca 2007, 13:41
- Lokalizacja: Breslau
Możecie mnie zjechać za ten wpis nie obrażę się 
Do "audiofilstwa" mi daleko aczkolwiek poniekąd temat nie jest mi obcy.
Wygrzewanie, rozmagnesowywanie kabli, magiczne podstawki pod kable itp. to stek bzdur i głupoty jak dla mnie ale przede wszystkim wyciąganie kasy z naiwnych ludzi. Jeżeli chodzi o rozmagnesowywanie cd to jakiś czas temu trafiła mi w ręce taka płytka bodajże Densen-a wydana w mojej ulubionej gazetce "Hi-Fi i głupoty". Z tego co pamiętam to chodziło o rozmagnesowywanie elektroniki, napędu czy jakoś tak ale raczej nie chodziło o same płyty. Jak dla mnie, żeby to miało za zadanie działać na płyty to raczej musiałoby to w jakiś sposób bezpośrednio na nie oddziałowywać ale mogę się mylić. Do rzeczy
Generalnie odpaliłem płytkę na dwóch cedekach tj. NAD C542 i Ancient Audio Lektor IV. Test był tylko na jednej płytce i to bardzo starej kopii R.E.M. "New Adventures in Hi-Fi". Jako że jestem ogromnym sceptykiem i nie ulegam raczej autosugestii więc od razu płytkę Densen-a uznałem za kolejne Voodoo dla ludzi typu "I want to believe". Zaskoczenie było spore... Na C542 zastanawiałem się dość mocno czy to aby nie autosugestia bo efekt był marny niby coś ale bez przekonania za to na Lektorze trochę szczena mi opadła. Testowałem praktycznie jeden utwór przed i po "rozmagnesowywaniu" tj. "Leave", mój ulubiony z tej płyty. Zawsze na tym kawałku brakowało mi przejrzystości, tło (wyjąca syrena) bardzo zlewało się z wokalem, gitara basowa dość mizernie plumkała gubiąc się w natłoku gitary i perkusji. Na Lektorze po "zabiegu" była ogromna różnica, przede wszystkim wokal bardzo wysunął się na przód ale praktycznie to wszystko się od siebie odkleiło. W skrócie
Nagranie, które było dla mnie zawsze "płaskie" nagle zrobiło się bardzo przestrzenne, wrażenie dość dziwne, bo wyjąca syrena pojawiła się przed perkusją ale nie zawadzała reszcie gitar i wokalowi no i blaszki były jakieś takie wyraźniejsze:) Mogę dodać tylko tyle, że wrażenie fajne i wsio ok ale generalnie tak czy siak nie przywiązuję do takich bajerów zbyt dużej wagi bo i tak nigdy jakoś mi się nie chciało tej płytki odpalić na swoim stałym domowym sprzęcie 
Jeżeli chodzi o elektryzowanie się winyli to miałem ze dwa razy ciekawy przypadek jak z palców poszła mi iskra po płycie. Fajne są płyny antystatyczne do czarnych płytek, ponieważ można ładnie doczyścić zaklejony syf z rowków na starych płytach (mój „Klaus Mitffoch” był strasznie zasyfiały jak się okazało po użyciu środka), poza tym kurz w bardzo małym stopniu (przez jakiś czas – dość długi) się osadza, tym bardziej gdzie mam dwa koty i pełno fruwającej sierści - jest to wybawieniem. Generalnie najpierw szczotka później płyn i spokój na jakiś czas – o wiele przyjemniej się słucha bo i trzasków mniej.
Pozdrawiam

Do "audiofilstwa" mi daleko aczkolwiek poniekąd temat nie jest mi obcy.
Wygrzewanie, rozmagnesowywanie kabli, magiczne podstawki pod kable itp. to stek bzdur i głupoty jak dla mnie ale przede wszystkim wyciąganie kasy z naiwnych ludzi. Jeżeli chodzi o rozmagnesowywanie cd to jakiś czas temu trafiła mi w ręce taka płytka bodajże Densen-a wydana w mojej ulubionej gazetce "Hi-Fi i głupoty". Z tego co pamiętam to chodziło o rozmagnesowywanie elektroniki, napędu czy jakoś tak ale raczej nie chodziło o same płyty. Jak dla mnie, żeby to miało za zadanie działać na płyty to raczej musiałoby to w jakiś sposób bezpośrednio na nie oddziałowywać ale mogę się mylić. Do rzeczy



Jeżeli chodzi o elektryzowanie się winyli to miałem ze dwa razy ciekawy przypadek jak z palców poszła mi iskra po płycie. Fajne są płyny antystatyczne do czarnych płytek, ponieważ można ładnie doczyścić zaklejony syf z rowków na starych płytach (mój „Klaus Mitffoch” był strasznie zasyfiały jak się okazało po użyciu środka), poza tym kurz w bardzo małym stopniu (przez jakiś czas – dość długi) się osadza, tym bardziej gdzie mam dwa koty i pełno fruwającej sierści - jest to wybawieniem. Generalnie najpierw szczotka później płyn i spokój na jakiś czas – o wiele przyjemniej się słucha bo i trzasków mniej.
Pozdrawiam
-
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Zamknąć, czy zostawić - oto jest pytanie.
[edit]
Otwieram (tymczasowo) temat, gdyż zostałem do tego namówiony przez osoby biorące w nim udział.
Postanowiłem potraktować to jako eksperyment, na wynik którego będę się mógł później powołać przy okazji innych problematycznych wątków.
Wróćmy więc do spornych urządzeń. Oto moje argumenty:
1. Demagnetyzer do płyt CD.
Po pierwsze płyty CD są wykonywane z materiałów niemagnetycznych, więc nie ma możliwości, aby się namagnesowały, czyli nie ma czego rozmagnesowywać.
Po drugie odczyt płyty CD odbywa się optycznie, więc nawet jeżeli dało by się namagnesować w jakiś sposób płytę, to i tak nie wpłynęłoby to na warunki odczytu.
2. Płyty CD rozmagnesowujące sprzęt.
Jedyne elementy urządzeń audio, które mogą się namagnesować i przez to zmienić parametry, to głowice magnetyczne, a tych jak wiadomo w odtwarzaczach CD nie ma. Podzespoły takie jak rezystory, kondensatory, tranzystory, a wszczególności kable nie zmieniają swoich właściwości po przepuszczeniu przez nie jakiegokolwiek sygnału o ile nie zostaną przy tej okazji uszkodzone przez przeciążenie.
Zapis na płycie CD nie może zawierać nic innego, jak tylko reprezentację sygnału o częstotliwościach z zakresu 20Hz do 20kHz i poziomie nie większych, niż pewna ustalona wartość, więc nie można na płycie umieścić żadnego magicznego sygnału, który różniłby się z punktu widzenia sprzętu od przeciętnej płyty z muzyką. Jedyna płyta, która może zawierać coś innego i oddziaływać na odtwarzacz inaczej, niż losowa zapisana płyta, to taka z przyklejoną szczoteczką do czyszczenia lasera (i tak mało skuteczna).
3. Samodzielna ocena sprzętu, który wcześniej się modyfikowało nigdy nie będzie obiektywna, nie ważne jak bardzo obserwator jest przekonany o swojej bezstronności.
Aby przekonać się o istotnej różnicy w brzmieniu należałoby porównać dwa identycznie wyglądające urządzenia, tak aby podczas wielokrotnych testów nigdy nie wiedzieć z którym akurat mamy do czynienia. Dopiero jeżeli po serii takich pomiarów rozpoznania obserwatora są celne można z pewnością powiedzieć, że modyfikacja wpłynęła na brzmienie. W ten sposób można dopiero dowiedzieć się o istnieniu różnicy. Obiektywne zakwalifikowanie tej różnicy jako polepszenia nie jest nawet tak proste.
[edit]
Otwieram (tymczasowo) temat, gdyż zostałem do tego namówiony przez osoby biorące w nim udział.
Postanowiłem potraktować to jako eksperyment, na wynik którego będę się mógł później powołać przy okazji innych problematycznych wątków.
Wróćmy więc do spornych urządzeń. Oto moje argumenty:
1. Demagnetyzer do płyt CD.
Po pierwsze płyty CD są wykonywane z materiałów niemagnetycznych, więc nie ma możliwości, aby się namagnesowały, czyli nie ma czego rozmagnesowywać.
Po drugie odczyt płyty CD odbywa się optycznie, więc nawet jeżeli dało by się namagnesować w jakiś sposób płytę, to i tak nie wpłynęłoby to na warunki odczytu.
2. Płyty CD rozmagnesowujące sprzęt.
Jedyne elementy urządzeń audio, które mogą się namagnesować i przez to zmienić parametry, to głowice magnetyczne, a tych jak wiadomo w odtwarzaczach CD nie ma. Podzespoły takie jak rezystory, kondensatory, tranzystory, a wszczególności kable nie zmieniają swoich właściwości po przepuszczeniu przez nie jakiegokolwiek sygnału o ile nie zostaną przy tej okazji uszkodzone przez przeciążenie.
Zapis na płycie CD nie może zawierać nic innego, jak tylko reprezentację sygnału o częstotliwościach z zakresu 20Hz do 20kHz i poziomie nie większych, niż pewna ustalona wartość, więc nie można na płycie umieścić żadnego magicznego sygnału, który różniłby się z punktu widzenia sprzętu od przeciętnej płyty z muzyką. Jedyna płyta, która może zawierać coś innego i oddziaływać na odtwarzacz inaczej, niż losowa zapisana płyta, to taka z przyklejoną szczoteczką do czyszczenia lasera (i tak mało skuteczna).
3. Samodzielna ocena sprzętu, który wcześniej się modyfikowało nigdy nie będzie obiektywna, nie ważne jak bardzo obserwator jest przekonany o swojej bezstronności.
Aby przekonać się o istotnej różnicy w brzmieniu należałoby porównać dwa identycznie wyglądające urządzenia, tak aby podczas wielokrotnych testów nigdy nie wiedzieć z którym akurat mamy do czynienia. Dopiero jeżeli po serii takich pomiarów rozpoznania obserwatora są celne można z pewnością powiedzieć, że modyfikacja wpłynęła na brzmienie. W ten sposób można dopiero dowiedzieć się o istnieniu różnicy. Obiektywne zakwalifikowanie tej różnicy jako polepszenia nie jest nawet tak proste.