Ten widok zawsze bardzo mnie zastanawiał, a wręcz hipnotyzował, kiedy byłem (bardzo) małym chłopcem

Przede wszystkim, jak dokładnie to wygląda. Otóż zapala się taka jarzeniówka na ułamek sekundy o różnej długości, po czym gaśnie na też nieregularny czas, i nieraz widać wtedy rozżarzające się żarniki na końcach rury. Poza tym zdarzają się serie bardzo krótkich błysków. Wszystko bez żadnego widocznego związku. Po długiej "walce" jarzeniówka pada na amen, nie mogąc już nawet błysnąć i świecą się w niej cały czas obydwa żarniki, które w końcu też się popalą i spokój.
Moje pytania:
1. Co decyduje o zużyciu. Lampa jest zatruta, katody zużyte czy coś jeszcze?
2. Co sprawia (temperatura katod, fluktuacje napięcia sieci?) że lampa się na chwilę zapala, a co (stygnięcie katod, zmiany temp. par rtęci w rurze) że lampa gaśnie.
3. Jak zasymulować programowo to zjawisko (nie chodzi o symulację fizyczną, tylko o sam efekt - mryganie np. diod w ten charakterystyczny sposób).