Cześć!
Mój wujek powiedział, że tzw. pocztówki dźwiękowe to był ewenement na skalę światową tzn. tylko w Polsce robili coś takiego .
Jestem ciekaw czy to prawda. A poza tym jak to było z prawami autorskimi Czyżby w kochanej Polsce Ludowej nikt się tym nie przejmował
owszem pocztówki dźwiękowe były fenomenem.
Można było nawet na miejscu do wybranej melodii dopisać
osobiście wypowiadane życzenia,następnie włożyć do koperty
nakleić znaczek,zaadresować i wysłać ukochanej osobie.
Drugą ciekawostką byłu płyty analogowe dokładane do gazet.
W Polsce n.p. można było kupić między innymi KRUGOZOR
(widnokrąg).W tym wydawnictwie tekst był raczej dodatkiem do płyt.
Zaleta płyt--można było zwinąć w rulonik
Wada --bardzo podatne na uszkodzenia
Alek pisze:Cześć!
Czyżby w kochanej Polsce Ludowej nikt się tym nie przejmował
Właśnie tak. Pamiętam jegomościa, który zjawiał się "na rynku" z adapterem "Bambino" zasilanym kabelkiem z jakiegoś okna i paroma walizkami pocztówek z najnowszymi "luksemburskimi" przebojami. Jeżeli czegoś nie miał, to zawsze można było zamówić. Płyty przywożone z "dzikiego zachodu" były rzadkie jak zaćmienie słońca. Czasem w Moskwie można było znaleźć piracone państwowo "Ansambl Pinka Floyda piejut 'Diengi-Diengi'" albo "Wokalno instrumentalnyj ansambl Bitielz piejut 'W Sadu'" (właśnie takie dwie pozycje kiedyś nabyłem).