Witka!
Od jakiegoś czasu jestem szczęśliwym posiadaczem wzmacniacza stereo model AG9016 wyprodukowanego przez Philipsa w 1963 roku ( z tego co się orientuję we wstepnym stopniu pracuje 2x ECC83 a w końcowym 2xEL95 w klasie A dając na wyjsciu powalajacą moc 2W na kanał ) Wzmacniacz gra powalająco mimo że ma ponad 40 lat. Ostatnio wymieniłem oryginalne i mocno zużyte już lampy philipsa na kupione na ebayu odpowiedniki - Mullard 6DL5. Myśle tez o innych udoskonaleniach ( chociaż nie wiem czy to nie profanacja ) w związku z tym mam kilka pomysłów i chętnie chciałbym usłyszeć Wasze opinie:
Sprawa nr1 - wzmacniacz posiada oczywiscie prostownik selenowy - wiem że można zastąpić go diodami półprzewodnikowymi - jakie są wady i zalety takiej opcji ? Czy powinienem coś jeszcze uwzględnić/zmienić/poprawić czy lepiej sie nie dotykać ??? Z góry dziekuje za rady /pozdrawiam!
Zamień na diody półprzewodnikowe, mają większe maksymalne napięcie i prąd! Lampowy prostownik do klasy A nie jest zalecany, bo przez lampę cały czas płynie prąd i nie otrzyma się charakterystycznego "siadania" przy głośniejszym graniu- w gitarowych piecach robionych w klasie AB tak się czasami robi.
Vault_Dweller pisze:Zamień na diody półprzewodnikowe, mają większe maksymalne napięcie i prąd!
A ja uważam, że jeżeli coś dobrze działa, to nie należy tego zmieniać. Staraj się zachować wzmacniacz w stanie oryginalnym...
Jeżeli już coś się zepsuje, to możesz próbować zastepować stos selenowy za pomocą diod. Argument mówiący o tym że diody lepiej sie tam nadają gdyż mają większe maksymalne napięcie wsteczne do mnie nie przemawia . Układ jest tak zaprojektowany, że elementy są dobrane optymalnie pod względem napięciowym (gdyby tak nie było, stos selenowy od razu uległ by uszkodzeniu) , więc ta nadwyżka napięcia maksymalnego "wytrzymywanego" przez diody nie jest poprostu potrzebna...