Regeneracja kondensatorów papierowych

Radioodbiorniki lampowe i wszystko co jest z nimi związane.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: kubafant »

Mili Koledzy,

Zdarzyła się sposobność (czy raczej konieczność - zaraz wyjaśnię) przeprowadzenia regeneracji kilku kondensatorów papierowych, czyli owego słynnego a nigdy nie oglądanego gotowania w wosku. Zaraz wprowadzę Państwa w tajniki procesu, podsumowanie jego skuteczności (podparte wynikami pomiarów przed i po procesie) oraz zilustruję wszystko skromnym materiałem fotograficznym. Zapraszam!

Tropiąc przyczynę braku wygaszania powrotu plamki w oscyloskopie angielskim (CT436 prod. Solartron) dotarłem do zasilacza wysokiego napięcia (EHT - extra high tension). Zauważyłem tam czyjąś ingerencję - jeden z wysokonapięciowych kondensatorów był (w prymitywny sposób - kąskami) odłączony od obwodu, bez jakiegokolwiek zamiennika. Na pewno nie bez przyczyny. Badanie upływności wykazało, że z pięciu kondensatorów papierowych (dwa olejowe hermetyzowane w metalowych puszkach i trzy w bakelitowych tubach) trzy są sprawne, a dwa mają daleko rozwiniętą upływność.

Kondensatory hermetyzowane w puszkach absolutnie bez zarzutu. Natomiast rurkowe zestarzały się nierównomiernie, bowiem jeden również był bez zarzutu, pozostałe wadliwe.

Ponieważ nie posiadam na stanie kondensatorów, które pasowałyby w to miejsce (przeważnie za niskie napięcie albo za niska pojemność), a łączenie mniejszych w bloczki nie wchodziło w rachubę ze względu na skrajne upakowanie wewnątrz oscyloskopu, musiałem się przeprosić ze starymi.

Obawy moje budziła jedna zasadnicza sprawa: kondensatory są hermetyzowane w bakelitowych tubach, z zaprasowanym (i niewątpliwie uszczelnionym) metalowym dekielkiem. Typowy proces regeneracji polegający na stopieniu smoły, wydobyciu zwijek i wygotowaniu ich w parafinie nie mógł zostać tu przeprowadzony ze względu na brak możliwości nieniszczącego otwarcia kondensatora. To, i wątpliwość o drogę ucieczki pary z wnętrza kondensatora (wobec hermetyzacji) stawiały powodzenie całego przedsięwzięcia pod znakiem zapytania. Zobaczmy, czy się udało.

_________________

Część eksperymentalną rozpocząłem od wynalezienia w rupieciach właściwego tygielka. Puszka po orzeszkach solonych to doskonały kandydat, puszka po fasolce (i inne wyłożone wewnątrz tworzywem) nie nadaje się. Umieściłem ją na kuchence turystycznej nakręconej na butlę. Warto dodać, że podczas procesu wytwarza się dużo oparów o nieprzyjemnym zapachu i trzeba to koniecznie robić w przewiewnym i niezbyt wyrafinowanym wnętrzu.
DSC04116.JPG
DSC04119.JPG
Temperatura musi być znaczna (ok. 200 stopni), bo w mniejszych: a) wilgoć i produkty degradacji papieru odchodzą wolniej lub wcale (tyczy się kondensatorów hermetyzowanych); b) parafina ma większą lepkość i gorzej wnika do wnętrza kondensatorów. W tej temperaturze parafina przekracza już punkt dymienia i z tygla unosi się stale opar produktów pirolizy wosku. Nie muszę dodawać, że nie należy się nachylać i wdychać tych dymów.
Tak nagrzana parafina jest też niebezpieczna z punktu widzenia oparzeń i zagrożenia pożarowego. W razie dostania się do tygla choćby kropli wody zawartość rozprysnęłaby się jak gorący olej. W razie rozlania (na znajdujący się niżej palnik) trudny do ugaszenia (płonąca ciecz oleista) pożar murowany. A więc ostrożność, ostrożność, ostrożność.
DSC04117.JPG
W puszce stopiłem i odwodniłem kilkanaście dag parafiny. Włożyłem tam kondensatory i ogrzewałem na najmniejszym ustawieniu płomienia. Po kilkunastu minutach poczęły się pojawiać pęcherzyki, później całe strumienie pęcherzyków. Ogrzewałem aż do wyraźnego zmniejszenia się intensywności ich wydzielania (ok. godzinę), co sygnalizuje wyczerpywanie się odpędzanych z wnętrza kondensatorów wilgoci i produktów degradacji papieru. Pozostawiłem do ostudzenia - ważne, aby zwyciężyć ciekawość i nie wyciągać kondensatorów aby szybko wystygły na powietrzu - podczas chłodzenia zmniejsza się ciśnienie wewnątrz i roztopiona parafina jest wchłaniana we wszystkie przestrzenie (także te, które pozostały po wilgoci). Nie trzeba studzić aż do skrzepnięcia wosku a potem rozbijać bryłę, żeby je wydobyć jak jaki samorodek.
DSC04118.JPG
Kondensatory po całkowitym wystudzeniu poddałem badaniu weryfikującemu ich stan i przydatność. Rezystancja upływu zwiększyła się z ok. 1 M przed procesem do wartości przekraczającej czułość aparatu (60 M). Zainstalowałem je w oscyloskopie, sprawują się wyśmienicie.
DSC04121.JPG
DSC04123.JPG
Ciekawe na ile to wystarczy.

Aha, jeżeli to kogoś zainteresuje, problem z wygaszaniem powrotu plamki nie został rozwiązany. Trzeba sprawdzić przerzutnik wygaszający plamkę i zrobiłbym to na samym początku, ale dostęp do podstawki lampy jest absolutnie zerowy...
DSC04128.JPG
Pozdrawiam,
Jakub
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Wiech
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1010
Rejestracja: ndz, 14 maja 2017, 20:24

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: Wiech »

Jaką parafinę kolega zastosował?

Pozdrawiam
Wiesław
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: kubafant »

Akurat dość szczególną, bo surową parafinę granulowaną, która rozsypała się z pojemnika podczas transportu do zakładu wytwarzającego znicze. Ale może być dowolna bez dodatków (barwników, aromatów, etc.) - najlepsze chyba są wkłady do zniczy, oczywiście po wydobyciu knota.

Pozdrawiam,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
inar
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 717
Rejestracja: ndz, 4 stycznia 2015, 20:54
Lokalizacja: Biadki

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: inar »

Witam!
Z wkładami do zniczy bym nie ryzykował.Obecnie jest w nich coraz mniej parafiny,a coraz więcej"dodatków"np.łoju i innych rodzajów tłuszczu.
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: kubafant »

Cóż, zapewne masz rację, ale tamten wosk (pozyskany może z dekadę temu) wygląda na czystą parafinę. Jak go dostałem miał postać śnieżnobiałych granulek. Być może dalej go z czymś mieszają, to był tylko surowiec.

Tak czy inaczej nie widzę bardziej dostępnego źródła parafiny niż wkłady. No bo co, hurtownia chemiczna?

Pozdrawiam,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Wiech
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1010
Rejestracja: ndz, 14 maja 2017, 20:24

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: Wiech »

Parafinę można kupić w wielu miejscach - najlepiej w aptece, lub drogerii - tylko ta z drogerii musi być czysta czyli bezzapachowa, allegro też oferuje

Pozdrawiam
Wiesław
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: kubafant »

Korzystając z chwili wolnego czasu (zanim przyjdą potencjometry 2x1 M do repliki wzmacniacza DSL-201) postanowiłem doprowadzić do porządku oscyloskop Solartron, który pokazywałem w tym wątku.
Problemy z nim były trzy:
1) brak drugiego kanału (dosłownie, brak plamki)
2) brak wygaszania plamki przy powrocie na początek linii
3) cuda-niewidy przy obracaniu potencjometrów jasności (Brilliance) i skupienia (Focus), mianowicie wzajemna zależność regulacji, także między kanałami (zmiana jasności niewidocznej plamki w kanale Y2 powodowała np. zmianę skupienia plamki kanału Y1); trudność w ustawieniu ostrego i dostatecznie jasnego obrazu (ostrość dawało się ustawić tylko przy przyciemnionej plamce, a przy większej intensywności świecenia, nie dawało się skupić wiązki).

Przeprawa przez tę gęstwinę zajęła mi dwa dni. Na początku musiałem odkładnie przestudiować układ oscyloskopu, gdyż przyjęta przeze mnie strategia diagnostyczna polegała na prześledzeniu napięć i sygnałów przez cały tor wzmocnienia, od płytek odchylania pionowego począwszy, na wzmacniaczu wejściowym i attenuatorze skończywszy.
Muszę tu w nawiasie zaznaczyć, że układ tego oscyloskopu to majstersztyk optymalizacji; w zamierzeniu przenośny (posiada nawet szmaciany pasek z tyłu do przenoszenia) oscyloskop wojskowy produkowany dla brytyjskiego ministerstwa obrony, zawiera tylko tyle lamp, ile potrzeba, bez żadnej redundancji. Jednocześnie układy są zaprojektowane tak, aby osiągi były zadowalające mimo użycia niewielkiej (29 łącznie z lampą obrazową) liczby lamp. Słowem, nie ma tu toporności, spotykanej czasem w nie do końca dopracowanym sprzęcie; niedojrzałości konstrukcji typowej dla projektowania w pośpiechu i na "odwal się". To jest brytyjska, wojskowa jakość.
Tą dygresją chciałem uzasadnić trud, jaki podjąłem dla pełnego przywrócenia urządzenia do czynnej służby ;)

Tak jak zaplanowałem, tak uczyniłem. Już pomiar napięcia na płytkach odchylania pionowego ujawnił problem: to nie to, że plamki nie było. Ona była, ale poza ekranem! Napięcie między płytkami było bardzo znaczne i nie reagowało na obracanie pokrętłem przesuwania plamki (Shift). Lampa po lampie, niby Tezeusz po nici podążyłem do źródeł sygnału - wzmacniacza wejściowego. Wszystkie stopnie znajdujące się za nim (różnicowe) były spolaryzowane w ten sposób, że jedna lampa była w pełni otwarta, a druga w pełni odcięta. We wzmacniaczu wejściowym tak samo. Tutaj się sporo miotałem, bo nie mogłem wpaść na trop, że przez siatkę płynie prąd (sprawdzenie wszystkich lamp było oczywiście pierwszym krokiem jaki wykonałem; rzecz tak oczywista, że nawet nie wspominam).
Objaw był taki, że na siatce jednej z triod panowało pewne napięcie ujemne, zupełnie niewrażliwe na obracanie potencjometrem, którego zakres regulacji rozciąga się od -50 do +70 V! Drgnęło może o wolt.
Myślę, niechybnie nie ma przejścia między suwakiem a siatką. Znajduje się tam opornik 1 M, przypuściłem przerwę.

Muszę tu wprowadzić drugą dygresję. Ze względu na przenośno-polowy charakter oscyloskopu, jest on niezwykle mały (i zaskakująco lekki), czego konsekwencją jest oczywiście zwarty montaż. Nie, to za mało powiedziane. Tam jest wszystko niemożebnie ściśnięte!
Na przykład dostęp do rozpatrywanej okolicy, tj. wzmacniacza wejściowego kanału Y2 jest praktycznie żaden. Od dołu można oglądać zaledwie bańkę lampy, a od góry... lampę oscyloskopową! Podstawka i elementy wokół niej znajdują się bowiem pod ekranem lampy obrazowej.

Żeby się tam dostać, musiałem wymontować cały zespół lampy obrazowej, wraz z ekranem, połączeniami, itd. Rzecz jasna nie mogłem wtedy już prowadzić testów przy włączonym oscyloskopie, w obawie o potencjalne konsekwencje dla nieobciążonego zasilacza EHT. Pozostało więc macanie omomierzem, które przyniosło raczej niewiele: rezystancje w normie, mniej więcej jak na schemacie. Przejście między siatką a potencjometrem jest, ślizgacz też ma dobry kontakt. Czyżby naprawiło się samo? Z niemałym trudem montuję lampę z powrotem i sprawdzam. Myślę, że dobrze wiecie jaki był wynik.

Jedyną szansą na postawienie diagnozy było badanie na pracującym układzie, bo sam pomiar przejść i oporności nie przyniósł żadnego rezultatu. Zdemontowałem więc ponownie lampę obrazową i przylutowałem kilka przewodów w newralgicznych miejscach (między innymi do elektrod lampy), wyprowadziłem je na zewnątrz i ponownie zamontowałem lampę. I już w kilka chwil po włączeniu sieci wszystko stało się jasne. Napięcie na siatce ustawiło się na mniej więcej właściwą wartość, po czym po kilku sekundach poszybowało w dół. Biorąc pod uwagę opornik siatkowy 1 M, wiadome było, że napięcie na siatce spada wskutek przepływu prądu siatkowego. Ale nie był to prąd jonowy, wszak lampa była zdrowa! Okazało się, że napięcie na anodzie jest... ujemne, i to bardziej niż na siatce!

Znowu, po nitce do kłębka doszedłem do przerwy między anodą a zasilaczem. Przerwa znajdowała się w linii opóźniającej, w jednej z cewek. Naprawiłem ją i z ulgą zmierzyłem opór 1200 omów między plusem zasilania a anodą lampy.

Po złożeniu wszystkiego do kupy i włączeniu sieci pojawiła się linia kanału Y2. Regulacja położenia również odzyskała sprawność. Jeden problem rozwiązany.

___________________

Powieść będzie w odcinkach, bo zdjęcia mi się nie zmieszczą. CDN
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: kubafant »

Jedziemy dalej.

Następnym problemem, za który się wziąłem były dziwne reakcje narządów regulacyjnych ostrości i jaskrawości na obracanie nimi. Obie te regulacje związane są z wysokim napięciem na elektrodach lampy oscyloskopowej, więc diagnozę rozpocząłem od zmierzenia wartości wysokiego napięcia.
Mierzone względem linii 0 V (nie chassis, które znajduje się na potencjale +50 V :!: ), powinno wynosić -1500 V. Sięgało dwóch tysięcy woltów, więc ewidentnie był tu problem. Obracanie potencjometru regulacyjnego nie robiło na nim żadnego wrażenia, skąd prosty wniosek, że nie działa stabilizator. Napięcie EHT jest w tym urządzeniu bowiem stabilizowane, i to w bardzo sprytny sposób. Jako, że napięcie jest ujemne (podłączone plusem do masy), regulacja w konwencjonalnym układzie wtórnika katodowego odbywa się na linii dodatniej (a więc na potencjalne masy). Usuwa to niedogodność związaną z umieszczaniem kolejnej lampy, i wszystkiego co jej potrzebne do pracy (podzespoły, żarzenie) na wysokim potencjale (a właściwie niskim :lol: ). Stabilizator ma postać prostego wtórnika (bez dodatkowego wzmacniacza błędu - przenośność :lol: ), którego siatka porównuje potencjał z dzielnika między EHT a stabilizowaną linią napięcia anodowego +120 V i masą. No, właściwie to nie do końca masą, ale nie będę wnikał w szczegóły, bo i tak nikogo to nie interesuje, a zaciemniłoby może obraz tego genialnie prostego układu. Zaznaczam jednak, że układ jest pomyślany jeszcze bardziej błyskotliwie, niż to opisuję.
EHT Supplies.png
Pomiary oporności w dzielniku (nie było to łatwe wobec wartości idących w dziesiątki megaomów w jednej z gałęzi) ujawniły przerwę. Przerwa znajdowała się z gałęzi podającej EHT na siatkę, wskutek czego lampa wtórnika dostawała w ramach sterowania (na siatkę) napięcie anodowe ze stabilizowanej linii +120 V, co oczywiście otwierało ją maksymalnie bez mowy o jakiejkolwiek regulacji. W tych warunkach równie dobrze można by wyjąć lampę z podstawki i wstawić zworkę między nóżki anody i katody, nic by się nie zmieniło.

Zlokalizowałem wadliwy rezystor i wykonałem zastępczy, z trzech selekcjonowanych rezystorów MŁT-0,5 3,3 M. Bynajmniej nie dlatego, że nie mam rezystorów 10 M, chodzi jednak o wytrzymałość napięciową, na jaką są przewidziane konwencjonalne rezystory. Rezystory wysokonapięciowe są wykonywane w inny sposób i aby zwykłe mogły im dorównać trzeba łączyć je szeregowo. Nie wiem dokładnie jaka jest wytrzymałość starych, dobrych MŁT, ale znając ruskich na pewno wytrzymają :lol:
Na tym oporniku odkłada się nie więcej niż 800 V, co przy 3 opornikach daje mniej niż 300 V na opornik. Wydaje mi się, że słyszałem coś o wytrzymałości 350 V dla półwatowych, więc powinno być OK.

Żeby czerwone MŁT nie biły po oczach w tym dystyngowanym, angielskim sprzęcie, a zarazem żeby ochronić miejsca łączenia oporników, przydzieliłem im osłonę w postaci ceramicznej tulejki, pozyskanej ze spalonego opornika drutowego. Uważam, że wyszło to naprawdę elegancko, a sam wypadkowy opornik zmieścił się w tolerancji 0,5%, co wobec dwuprocentowego poprzednika stanowi postęp ;)

Nie wspomniałem jeszcze, że aby wykonać pomiary EHT musiałem przysposobić mojego Philipsa (GM6009) w sondę wysokonapięciową. Do jej skonstruowania posłużył korpus wypisanego długopisu, kawałek przewodu w grubej izolacji (średnica jest wielokrotnie większa od przekroju żyły) i dwa (selekcjonowane :lol: ) oporniki MŁT. Philips ma rezystancję wejściową ok. 10 M, a największy zakres to 1000 V, więc wystarczyła sonda 1:2.

___________
Po zastąpieniu wadliwego rezystora wróciła stabilizacja i z łatwością udało się ustawić właściwe napięcie (zalecają 1490 V, ale mój pomiar nie ma takiej dokładności :lol: ).

Po podregulowaniu potencjometrów montażowych (presetów) astygmatyzmu i zakresu jaskrawości udało mi się wyeliminować problemy związane z regulacjami właściwości obrazu.

Pozostał ostatni problem, problem braku wygaszania podczas powrotu plamki. Układ, który za to odpowiada to majstersztyk, powiadam wam.

Jaki jest problem przy skonstruowaniu układu wygaszania plamki? Ano, sprzężenie go z podstawą czasu. Jako, że katodę i siatki oscyloskopu dzieli od generatora podstawy czasu jakieś półtora tysiąca woltów, sprzężenie galwaniczne jest niemożliwe. Pozostaje sprzężenie pojemnościowe. I dla wyższych nastaw generatora podstawy czasu to by się nawet sprawdziło, ale przy nastawach rzędu 1 s/cm, gdzie przelot plamki przez całą szerokość ekranu trwa 10 sekund pojemność sprzęgająca musiałaby być ogromna, aby przenieść bez spadku pierwszą harmoniczną sygnału prostokątnego. Przy różnicy napięć rzędu 1500-2000 V (zanim lampy się nagrzeją napięcie jest wyższe) kondensator zajmowałby pół oscyloskopu. Tymczasem światła koncepcja, jaką zastosowali konstruktorzy tego przemyślanego urządzenia pozwala na użycie pojemności sprzęgającej 100 pF (styrofleks produkcji angielskiej "Suflex"), która zajmuje tyle miejsca, co opornik 1-watowy!

Jaka to jest koncepcja? Katoda kineskopu jest przełączana między linią -1500 V a linią pomocniczą -1640 V (de facto prosty zasilaczyk 140 V z jednej diody, opornika i dwóch kondensatorów, podłączony zaciskiem dodatnim do EHT) przez przerzutnik (bistable) wyzwalany sygnałem podstawy czasu. Ponieważ do zmiany stanu przerzutnika wystarczy impuls, stała czasowa sprzężenia jest bez znaczenia i może być zredukowana do minimum. Lampa (CV cośtam, militarny odpowiednik E88CC), pracująca między tymi dwiema liniami (a więc przy napięciu anodowym 140 V) łączy katodę oscyloskopu albo z szyną -1500 V (a więc dodatnią względem potencjału siatki) odcinając prąd i gasząc plamkę podczas powrotu, albo z szyną -1640 V (ujemną względem potencjału siatki), wznawiając przepływ prądu i zapalając plamkę.
Bistable.png
U mnie przerzutnik zaciął się w stanie "ON". Inspekcja omomierzem ujawniła przerwę w rezystorze 240 k, kluczowym dla pracy przerzutnika. Wymiana rozwiązała problem.

____________
Tradycyjnie, grzebanie ujawnia nowe problemy. Nie inaczej było teraz. W pozycji największego wzmocnienia torów Y (rzędu 10 mV/cm) pojawia się na ekranie przydźwięk sieci. Jak widać, upiór prześladujący nie tylko budowniczych wzmacniaczy małej częstotliwości ;)
Prawdopodobnie gdzieś występuje wadliwe połączenie z masą, jak to zwykle bywa. Do sprawdzenia, ale nie jutro. Jutro robię grilla i wypoczywam.

Pozdrawiam!
Jakub
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
ballasttube
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3398
Rejestracja: czw, 25 marca 2010, 00:12

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: ballasttube »

Dzięki za wyczerpujący temat i pewnie i Autorów :-)post.
Spotkałem się z kondensatorami olejowymi na WN.
Takie pewnie jest problem regenerować w podobny sposób,jak opisany?
Pewnie olej ze szprotów lub kujawski od smażenia się nie nada:-)?
Może raczej hydrauliczny?
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: kubafant »

Olej powinien być mineralny albo syntetyczny, ale na pewno nie pochodzenia roślinnego. Olej taki składa się z estrów kwasów tłuszczowych, które ulegają degradacji (jełczeje, schnie, itd.). Konieczny jest olej pochodzenia petrochemicznego, złożony z węglowodorów.

W tym wypadku jednak, o dziwo, to nie kondensatory stanowiły istotę problemu, a rezystory. Aż dwa rezystory o podobnej konstrukcji (różowe Painton) uległy podobnej awarii (obluzowanie jednej z okładzin). Jeszcze tylko dodam, że ta awaria nie była tak oczywista i widoczna jak to pokazałem na zdjęciach. To jest dopiero po mojej diagnozie, kiedy zruszyłem podejrzany rezystor, a ten rozpadł się. Przed macaniem pęsetą wyglądały w 100% zdrowo, bez żadnych zewnętrznych oznak braku kontaktu. To jest dla mnie najbardziej niepokojące - może być więcej takich delikwentasów, albo takich, które niedługo kontakt stracą. Szukanie ich jest bardzo utrudnione, a obecność niekoniecznie musi powodować wyraźne efekty, jak brak jednej wiązki. Może się wiązać na przykład z pogorszeniem liniowości, zmianą punktów pracy, pogorszeniem różnych parametrów, czego oczywiście na pierwszy rzut oka nie widać.

Ale takie już są uroki obcowania ze starym sprzętem. Bezsprzecznie jednak nie ma jednak nic lepszego do prac nad wzmacniaczami Mullarda, które są najlepsze na świecie ;) jak angielski oscyloskop Solartron i angielski generator Marconi, oba z początku lat 60.
No, woltomierz Philipsa też ujdzie, mimo że nie jest angielski, to jednak Philips i Mullard były ze sobą bardzo powiązane :)

Pozdrawiam,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Wiech
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1010
Rejestracja: ndz, 14 maja 2017, 20:24

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: Wiech »

ballasttube pisze: sob, 18 lipca 2020, 22:14
Spotkałem się z kondensatorami olejowymi na WN.
Takie pewnie jest problem regenerować w podobny sposób,jak opisany?
Pewnie olej ze szprotów lub kujawski od smażenia się nie nada:-)?
Może raczej hydrauliczny?
Do takich kondensatorów tylko olej transformatorowy- do dostania, przynajmniej dla mnie w energetyce zawodowej,
cena: flaszka za flaszkę :lol: :lol:

Pozdrawiam
Wiesław
Awatar użytkownika
Marek7HBV
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4012
Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: Marek7HBV »

kubafant pisze: sob, 18 lipca 2020, 22:38

W tym wypadku jednak, o dziwo, to nie kondensatory stanowiły istotę problemu, a rezystory. Aż dwa rezystory o podobnej konstrukcji (różowe Painton) uległy podobnej awarii (obluzowanie jednej z okładzin). Jeszcze tylko dodam, że ta awaria nie była tak oczywista i widoczna jak to pokazałem na zdjęciach. To jest dopiero po mojej diagnozie, kiedy zruszyłem podejrzany rezystor, a ten rozpadł się. Przed macaniem pęsetą wyglądały w 100% zdrowo, bez żadnych zewnętrznych oznak braku kontaktu. To jest dla mnie najbardziej niepokojące - może być więcej takich delikwentasów, albo takich, które niedługo kontakt stracą. Szukanie ich jest bardzo utrudnione, a obecność niekoniecznie musi powodować wyraźne efekty,
Ta sama zaraza dotyczy polskich rezystorów promieniowych w których obejmy doprowadzeń w co najmniej 10 procentach,,populacji,,ulegały uszkodzeniu po latach {nie tylko :roll: } pracy. :D :D
Awatar użytkownika
janusz rafalski
375...499 postów
375...499 postów
Posty: 447
Rejestracja: ndz, 17 marca 2013, 15:57
Lokalizacja: Warszawa

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: janusz rafalski »

Jedną z przyczyn nawalania takich oporników/oprócz starzenia/jest nieprawidłowy montaż.Jeśli opornik jest włutowany z naprężeniami,to prędzej czy póżniej dojdzie do wysunięcia "główki"z korpusu,a jeszcze zadziała temperatura i zmiany cieplne.Podziwiam KUBA-Fant/powinno być fart/za cierpliwość i dociekliwość/pomaga wiedza/w uruchomianiu starego sprzętu.Tak trzymać!Pozdrawiam J.Raf.
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: kubafant »

Panie Januszu, dziękuję za słowa uznania :)

Oscyloskop chcę przywrócić do pełnej sprawności, bo jest dla mnie bardzo cenny. Nie zapłaciłem za niego dużo, ale jest to sprzęt angielski, a jak wiadomo wszystko co angielskie to najlepsze, a już nade wszystko wyroby firmy Mullard ;) Ten co prawda nie jest zbudowany przez Mullarda, ale wszystkie lampy wewnątrz są z Blackburn, w tym 14 złotonóżkich CV2492 (E88CC).

Jest to naprawdę solidnie zaprojektowany sprzęt. Oscyloskop jest stosunkowo nieduży i lekki (jakieś 12-15 kg), a zawiera wszystkie potrzebne funkcje, choć bez wodotrysków i bajerów. No, przydałaby się może opcja sumowania algebraicznego sygnału z obu kanałów, w tym z odwróceniem fazy, co dałoby też możliwość odejmowania. Tektronix zapewnia tę możliwość, ale jest to już prawdziwy potwór, z liczbą lamp sięgająca 90 i mocą 500 W. No i nie ma lampy dwuwiązkowej (dwa kanały uzyskiwane są przez przemiatanie wiązką dwóch linii na przemian /opcja ALTERNATE/ lub przez siekanie dwóch linii na krótkie odcinki i przeskakiwanie wiązki między nimi /opcja CHOPPED/; niestety żadne z tych podejść nie pozwala na zachowanie zależności fazowych między sygnałami, co jest w moich oczach dużą wadą), a CT436 owszem.

Jeszcze od oscyloskopu dwuwiązkowego można by wymagać podwójnej podstawy czasu, ale to już znowu byłoby za dużo jak na sprzęt przenośny. I tak dobrze, że jest dwuwiązkowy, bo mogliby zrobić przecież dwa kanały na jednej wiązce, lampa obrazowa byłaby tańsza, a liczba lamp za bardzo by się nie zmieniła - wszak odpada wówczas cały układ sterujący płytkami odchylającymi Y2.

Oporniki nie były zamontowane z naprężeniem mechanicznym (w sensie: nie były naciągnięte), choć druciki są raczej grube i sztywne, więc naprężenia mogły się pojawić, choćby od zmian temperatury.

Pozdrawiam,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
ballasttube
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3398
Rejestracja: czw, 25 marca 2010, 00:12

Re: Regeneracja kondensatorów papierowych

Post autor: ballasttube »

Dziękuję Kolegom za ciekawe informacje i dyskusję.
Nie pamiętam już dokładnie wszystkiego o tym systemie,
ale coś mi się tu SECAM przypomina.
Skrót oznacza po polsku:sekwencyjnie z pamiętaniem.